Żelazna Twierdza ⇒ [Żelazna Twierdza] Zdrajca!
Król uśmiechnął się krzywo, nie to zdenerwowany, ni to zaskoczony. Dziwnie czuł się kiedy jego własne myśli słyszała żona, nim zdążył je wypowiedzieć. To było trochę nie sprawiedliwe, jakby ścigał się z wiatrem, z góry był przegrany.
-No tak, czytasz myśli, nie do końca lubię kiedy to robisz. Czuję się wtedy, nagi - porównanie było dosyć zabawne.
Jakby wystawiono go na rynek główny rozbierając z wszystkich rzeczy.
- Cokolwiek myślę ty, to już to wiesz, to okropne - powiedział żartobliwie.
- Sam już nie wiem o czym myśleć... Jednakoż twe piersi moja kochana to dobre miejsce obserwacji. szczególnie w tych sukniach - nadal mówił pół żartem, pół serio.
- Prawo mówi jasno, jeśli obrazi się majestat króla, karą za to jest śmierć. To prawo spisane jeszcze za czasów mojego ojca, uważam jednak że jedynie żelazną ręką można trzymać wszystkich w ryzach. Tym razem jednak ustąpię, na rzecz twojej prośby. Nie miałbym serca, odmawiając tobie. Dlatego ustąpię.
Pierwszy raz komuś ustąpił, po prostu zmiękł i wiedział że nie ma chęci teraz odwoływać tej decyzji.
- I tak uważam że ciut jesteś mądrzejsza moje słońce - powiedział powoli. Znów na jego twarzy pojawił się delikatny cień uśmiechu.
-No tak, czytasz myśli, nie do końca lubię kiedy to robisz. Czuję się wtedy, nagi - porównanie było dosyć zabawne.
Jakby wystawiono go na rynek główny rozbierając z wszystkich rzeczy.
- Cokolwiek myślę ty, to już to wiesz, to okropne - powiedział żartobliwie.
- Sam już nie wiem o czym myśleć... Jednakoż twe piersi moja kochana to dobre miejsce obserwacji. szczególnie w tych sukniach - nadal mówił pół żartem, pół serio.
- Prawo mówi jasno, jeśli obrazi się majestat króla, karą za to jest śmierć. To prawo spisane jeszcze za czasów mojego ojca, uważam jednak że jedynie żelazną ręką można trzymać wszystkich w ryzach. Tym razem jednak ustąpię, na rzecz twojej prośby. Nie miałbym serca, odmawiając tobie. Dlatego ustąpię.
Pierwszy raz komuś ustąpił, po prostu zmiękł i wiedział że nie ma chęci teraz odwoływać tej decyzji.
- I tak uważam że ciut jesteś mądrzejsza moje słońce - powiedział powoli. Znów na jego twarzy pojawił się delikatny cień uśmiechu.
- Niara
- Pani Snów
- Posty: 2129
- Rejestracja: 16 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje: Władca , Mag , Opiekun
- Ranga: Administrator
- Uwagi administracji: Jeśli macie do mnie jakieś pytania, chcecie porozmawiać, zapytać o koncept na postać, o pozwolenie na nowe konto, czy cokolwiek innego - najłatwiej złapać mnie na discordzie lub przez PW. UWAGA! Jeśli twoja KP, po umieszczeniu prośby w temacie, czeka na sprawdzenie dłużej niż 3 dni, zapytaj o nią na kanałach prywatnych - PW, discord.
- Kontakt:
- Dlatego robię to tylko wtedy kiedy chcę ci coś pokazać. Nie muszę czytać ci w myślach by wiedzieć co czujesz. Wybacz jeśli cię to uradziło - skłoniła głowę, było jej przykro. Nie chciała żeby źle ją zrozumiał. Udowodniła mu tylko, że jeśli będzie chciała odczyta każdą myśl ludzi z rady.
- Chciałam ci udowodnić, że nie kłamię. Nie będę tego więcej robić, jeśli nie chcesz. A nagiego już cię widziałam - zażartowała.
- Nie zajmujmy się już prawem. Póki nie okaże się co drzemie w głowie Edgara nie ma co insynuować, być może okaże się, że jest zdrajcą i nic nie będzie mogło zmienić jego kary.
- Każesz więc go tu przyprowadzić?
- Chciałam ci udowodnić, że nie kłamię. Nie będę tego więcej robić, jeśli nie chcesz. A nagiego już cię widziałam - zażartowała.
- Nie zajmujmy się już prawem. Póki nie okaże się co drzemie w głowie Edgara nie ma co insynuować, być może okaże się, że jest zdrajcą i nic nie będzie mogło zmienić jego kary.
- Każesz więc go tu przyprowadzić?
- Nic się nie stało, naprawdę. Mówiłem tylko o swoim odczuciu - zaśmiał się cicho.
- Ja również na twoje nagie ciało patrzyłem - zauważył żartobliwie delikatnie zaczepiając ją nosem w policzek.
- Nie szkodzi, nie przejmuj się. Po za tym zawsze możesz mnie zapytać o czym myślę Niaro. Myślę że odrzekłbym ci, no chyba że nie było by to nic moralnego.
- Dobrze każe go przywołać - powiedział łagodnie.
Wstał z parapetu, wyprostował się i podszedł do stołu. Dłonie splótł za sobą, co dodawało mu poważniejszego charakteru całej jego postury.
- Straże! - krzyknął głośno. Kiedy do izby weszło dwóch gwardzistów, powiedział niskim władczym tonem.
- Przyprowadzić mi tu Lorda Edgara, oraz zwołać radę ministrów.
Strażnik skłonił się i wyszedł.
- Chcę mieć świadków tego zdarzenia, żeby potem nie mówiono że to tylko moja decyzja.
- Ja również na twoje nagie ciało patrzyłem - zauważył żartobliwie delikatnie zaczepiając ją nosem w policzek.
- Nie szkodzi, nie przejmuj się. Po za tym zawsze możesz mnie zapytać o czym myślę Niaro. Myślę że odrzekłbym ci, no chyba że nie było by to nic moralnego.
- Dobrze każe go przywołać - powiedział łagodnie.
Wstał z parapetu, wyprostował się i podszedł do stołu. Dłonie splótł za sobą, co dodawało mu poważniejszego charakteru całej jego postury.
- Straże! - krzyknął głośno. Kiedy do izby weszło dwóch gwardzistów, powiedział niskim władczym tonem.
- Przyprowadzić mi tu Lorda Edgara, oraz zwołać radę ministrów.
Strażnik skłonił się i wyszedł.
- Chcę mieć świadków tego zdarzenia, żeby potem nie mówiono że to tylko moja decyzja.
- Niara
- Pani Snów
- Posty: 2129
- Rejestracja: 16 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje: Władca , Mag , Opiekun
- Ranga: Administrator
- Uwagi administracji: Jeśli macie do mnie jakieś pytania, chcecie porozmawiać, zapytać o koncept na postać, o pozwolenie na nowe konto, czy cokolwiek innego - najłatwiej złapać mnie na discordzie lub przez PW. UWAGA! Jeśli twoja KP, po umieszczeniu prośby w temacie, czeka na sprawdzenie dłużej niż 3 dni, zapytaj o nią na kanałach prywatnych - PW, discord.
- Kontakt:
Niara również zeszła z parapetu. Stała teraz wyprostowana przy oknie czekając na to co się wydarzy. Król kazał przyprowadzić strażą Edgara. Ci posłusznie wykonali rozkaz i już po kilku chwilach do kancelarii królewskiej wprowadzono skutego w łańcuchy ministra. Krasnolud były brudny i pobity. Od kilku dni siedział przecież w lochu. Twarz miał umorusaną, jakby wrzucono go w błoto. No cóż... lochy z pewnością nie były przyjemne. Królowa nie zakładała jednak, że pobito go celowo, raczej sądziła, że szarpał się strażą i dlatego dostał. Anielica spojrzała smutno na skazańca. Miała szczerą nadzieję, że nie jest zdrajcą. Straże siłą kazały Edgarowi uklęknąć.
Zaraz za Edgarem i gwardzistami do komnaty weszła Ais, wkrótce potem zjawił się Ronan, przybył też Laisean siostrzeniec króla. Kapłan Nairn, kasztelan Lord Elar, a także Lord Raibert. Zebranie stanęli na przeciw króla, za Edgarem i strażami. Sytuacja ta komplikowała sprawę. Niara wiedziała, że trudno jej będzie skupić się na myślach jednej osoby, że będzie musiała poświęcić sporo energii, żeby myśli innych zamilkły, a w jej głowie pojawiły się tylko te, które chciała słyszeć. W momencie jednak, gdy w komnacie pojawiło się tyle osób miała wrażenie, że głowa jej pęknie, poczuła nawet jak robi jej się słabo, jej moc była przecież w tej chwili skierowana na ogół. Podparła się parapetu, próbując się skupić. Wyglądało to jakby miała zasłabnąć. Widziała reakcje Lorda Ronana i innych, szybko więc pokiwała przecząco głową. Król jej nie widział i nie chciała żeby zobaczył jak musi się podtrzymać. Ais spojrzała po zebranych ukradkiem. Królowa wyraźnie nie życzyła sobie by reagowano, a przede wszystkim niepokojono króla. Stanęła już normalnie przyglądając się skutemu, klęczącemu na ziemi Edgarowi.
Zaraz za Edgarem i gwardzistami do komnaty weszła Ais, wkrótce potem zjawił się Ronan, przybył też Laisean siostrzeniec króla. Kapłan Nairn, kasztelan Lord Elar, a także Lord Raibert. Zebranie stanęli na przeciw króla, za Edgarem i strażami. Sytuacja ta komplikowała sprawę. Niara wiedziała, że trudno jej będzie skupić się na myślach jednej osoby, że będzie musiała poświęcić sporo energii, żeby myśli innych zamilkły, a w jej głowie pojawiły się tylko te, które chciała słyszeć. W momencie jednak, gdy w komnacie pojawiło się tyle osób miała wrażenie, że głowa jej pęknie, poczuła nawet jak robi jej się słabo, jej moc była przecież w tej chwili skierowana na ogół. Podparła się parapetu, próbując się skupić. Wyglądało to jakby miała zasłabnąć. Widziała reakcje Lorda Ronana i innych, szybko więc pokiwała przecząco głową. Król jej nie widział i nie chciała żeby zobaczył jak musi się podtrzymać. Ais spojrzała po zebranych ukradkiem. Królowa wyraźnie nie życzyła sobie by reagowano, a przede wszystkim niepokojono króla. Stanęła już normalnie przyglądając się skutemu, klęczącemu na ziemi Edgarowi.
- Lordzie Edgarze, ja król Ellador IV żelazny syn Elladora III Roddenfella, z łaski Najwyższego władający na ziemiach Rododendroni, pan Północnej Bramy, Strażnik Żelaznych Ziem, skazuje cię przeto za obrazę majestatu królewskiego oraz domniemany udział w spisku przeciw władzy, na ścięcie.
Powiedział to poważnym, chłodnym głosem. Dając chwilę by zebrani zareagowali, na zdarzenie. Dopiero po chwili dodał:
- Jednakże wolą królowej było, aby przyprowadzić cię przed me oblicze, byś miał okazję błagać o łaskę. Przeto wyrok został zawieszony dopóki królowa nie oceni twego serca i duszy i nie powie jakaż jest prawda. Czyś winny zdrady i spisku przeciw władzy królewskiej, czy nie. Was wszystkich wzywam zaś na światków, iż nie skazałem Lorda Edgara, bez uprzedniego upewnienia się co do jego zamiarów. Jeśli zaś okaże się on nie winny, kara zostanie umniejszona, a będzie nią ponowne przyrzeczenie poddaństwa, obietnicę posłuszeństwa królowej, a wyznaczoną część majątku ma on oddać na biednych. Taka jest moja wola i taką ją znajcie.
Zakończył długie przemówienie, czekając na werdykt Niary. W tym czasie przyglądał się zebranym, jak również samemu Edgarowi. Miał chłodne, wręcz zimne jak stal spojrzenie. Chciał go ściąg, zdecydowanie chciał. Przydomek jaki mu nadano był prawdziwy, nigdy dotąd raz wydany wyrok śmierci nie został cofnięty, zaś kary zwykle były bezlitosne. Jednakże Ellador nie był tyranem, wszystkie wyroki jakie wydawał były podparte prawdą i faktycznymi przewinieniami. Była więc sprawiedliwy do ostatniego słowa.
Powiedział to poważnym, chłodnym głosem. Dając chwilę by zebrani zareagowali, na zdarzenie. Dopiero po chwili dodał:
- Jednakże wolą królowej było, aby przyprowadzić cię przed me oblicze, byś miał okazję błagać o łaskę. Przeto wyrok został zawieszony dopóki królowa nie oceni twego serca i duszy i nie powie jakaż jest prawda. Czyś winny zdrady i spisku przeciw władzy królewskiej, czy nie. Was wszystkich wzywam zaś na światków, iż nie skazałem Lorda Edgara, bez uprzedniego upewnienia się co do jego zamiarów. Jeśli zaś okaże się on nie winny, kara zostanie umniejszona, a będzie nią ponowne przyrzeczenie poddaństwa, obietnicę posłuszeństwa królowej, a wyznaczoną część majątku ma on oddać na biednych. Taka jest moja wola i taką ją znajcie.
Zakończył długie przemówienie, czekając na werdykt Niary. W tym czasie przyglądał się zebranym, jak również samemu Edgarowi. Miał chłodne, wręcz zimne jak stal spojrzenie. Chciał go ściąg, zdecydowanie chciał. Przydomek jaki mu nadano był prawdziwy, nigdy dotąd raz wydany wyrok śmierci nie został cofnięty, zaś kary zwykle były bezlitosne. Jednakże Ellador nie był tyranem, wszystkie wyroki jakie wydawał były podparte prawdą i faktycznymi przewinieniami. Była więc sprawiedliwy do ostatniego słowa.
- Niara
- Pani Snów
- Posty: 2129
- Rejestracja: 16 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje: Władca , Mag , Opiekun
- Ranga: Administrator
- Uwagi administracji: Jeśli macie do mnie jakieś pytania, chcecie porozmawiać, zapytać o koncept na postać, o pozwolenie na nowe konto, czy cokolwiek innego - najłatwiej złapać mnie na discordzie lub przez PW. UWAGA! Jeśli twoja KP, po umieszczeniu prośby w temacie, czeka na sprawdzenie dłużej niż 3 dni, zapytaj o nią na kanałach prywatnych - PW, discord.
- Kontakt:
Dziwnie słuchało się własnego męża, którego do tej pory znała jako łagodnego, kiedy wydawał wyrok śmierci. Teraz był królem, w każdym calu, tak jak głosił jego przydomek - żelaznym. Wiedziała jednak, że nie jest zły. Przez chwilę słuchała co mówi król, jednakże szybko skupiła się na Edgarze. Gdy Ellador skończył mówić Edgar nie rzekł nic przez długą chwilę. Miał jednak możliwość błagać o łaskę, królowa więc zamierzała zaczekać na to co powie.
- Panie... - wyrzekł ochrypłym niskim głosem, pobity krasnolud - winny jestem obrazy królowej i ciebie Wasza Wysokość. Jako, że uchybiłem twej małżonce, naszej królowej i tobie Panie winienem ponieść najwyższą karę. Nigdy jednak nie spiskowałem przeciw tobie Wasza Wysokość. Od trzech pokoleń jestem oddany twej rodzinie Panie i Tobie. Nigdy nawet moje myśli nie były skalane zdradą. Wiernym ci byłem panie i pozostanę, aż do mojej śmierci. Nie dla siebie o litość błagać będę, gdyż karą za obrazę królewskiego majestatu wino być ścięcie i dla mnie. Lecz dla żony mojej o litość błagam. By nie została sama, bez majątku i opieki, kiedy mnie zabraknie - wielki krasnolud wydawał się teraz mały niczym jeden z kamieni rozsypanych na ścieżkach królewskiego ogrodu.
Anielica stała i słuchała. I tego co mówił Edgar i tego co myślał. Bał się, to wiedziała od początku, lecz nie o siebie, bał się o żonę i o... właśnie... dziecko. Tego nie wiedział chyba nikt. Jego żona była przy nadziei. Jego myśli zaprzątała głownie ona i jego dziecko. Miał jednak na tyle honoru by przyznać się do obrazy króla i królowej. Nie prosił o łaskę dla siebie, lecz dla rodziny. Myślał o tym jak poradzi sobie drobna elfka, gdy go zabraknie, czy król będzie miał dla niej litość. O tym, że kobieta nie czuje się ostatnio najlepiej, że martwi się o jej zdrowie, o to, że ciągle jest słaba. Gdy pytano go o zdradę przyrzekał w myślach, że był wierny, przypominał sobie jak służył dwóm poprzednim królom. Żałował tego co uczynił na Radzie. W głowie, zwyczajnie, ludzko przepraszał królową. Myślał o tym jaki błąd uczynił, że teraz wierzy, iż tylko ona jest spełnieniem przepowiedni. Było jeszcze coś... Edgar przez cały czas myślał o tym, że zginie. Nie myślał o tym, że może stać się inaczej, nie wierzył, że królowa mimo swej dobroci go ułaskawi. Czuł się tak bardzo winny, sądził więc, że zasługuję na karę ścięcia.
Anielica zaś słysząc jego myśli wiedziała już, że nie winny jest zdrady króla, że od zawsze był mu wierny i nigdy nie spiskował, i że żałuje tego co zrobił. To wystarczyłoby jej by puścić go wolno. Żałował, przyznawał się, dla niej nie trzeba było go karać, teraz jednak nie była tylko sobą, a królową. Trudno jej jednak było nie współczuć. Ciągle przecież w sercu pozostawała tą samą anielicą co wcześniej. Przeszła więc przez komnatę i stanęła na przeciw krasnoluda.
- Wstań - rzekła powoli. Straże podnieśli Edgara do pionu. Dopiero teraz anielica zauważyła, że mężczyźnie trudno stoi się na własnych nogach. Dostrzegła ranę na lewej łydce mężczyzny, to przez nią straże musieli go trzymać. Słyszała jak Edgar w myślach się modli...
- Winny jesteś obrazy króla i mojej, dlatego jak rzekł król przyrzekać będziesz wierność i posłuszeństwo swojej królowej i swemu królowi, a połowę swojego majątku oddasz biednym. Przyrzeczesz też, pod karą ścięcia, bez sądu, że więcej obrazy majestatu królewskiego się nie dopuścisz. Od tej pory każde twoje słowo, które rzec będziesz chciał przeciw królowi i jego małżonce będzie przemyślane. Zdrady zaś winien nie jesteś.
Widziała jak krasnolud ledwo trzyma się na nogach. Gdyby tylko mogła sama podała by mu ramię. Przytrzymała. Żałował przecież, a teraz stał przed nią upodlony, pobity, z krwawiącą raną na nodze, myśląc wyłącznie o swojej żonie. Serce jej się krajało, że musi przez to wszystko przechodzić. Gdy skończyła mówić krasnolud zasłabł. Nie dał rady utrzymać się na poharatanej nodze i wtedy królowa przestała być królową. Natychmiast przykucnęła żeby pomóc podnieść skazańca, nie myśląc o tym, że cała rada patrzy, że patrzy król. Miała zbyt dobre serce.
- Nie bój się - powiedziała ciepło już nie jak żona króla, nie umiała inaczej. Straże podniosły skazańca znów na nogi, a anielica stanęła bliżej.
- Uleczę ranę, tak byś mógł nadal dobrze służyć królowi. A twojej żonie nie stanie się nigdy krzywda. Przyrzekam. Każę ją tu przysłać i jeśli tak bardzo słaba jest ją również uleczę - powiedziała cicho tylko do Edgara, tak by inni nie słyszeli.
A krasnolud był w szoku, przez dłuższą chwilę nie był w stanie rzec ani słowa...
- Panie... - wyrzekł ochrypłym niskim głosem, pobity krasnolud - winny jestem obrazy królowej i ciebie Wasza Wysokość. Jako, że uchybiłem twej małżonce, naszej królowej i tobie Panie winienem ponieść najwyższą karę. Nigdy jednak nie spiskowałem przeciw tobie Wasza Wysokość. Od trzech pokoleń jestem oddany twej rodzinie Panie i Tobie. Nigdy nawet moje myśli nie były skalane zdradą. Wiernym ci byłem panie i pozostanę, aż do mojej śmierci. Nie dla siebie o litość błagać będę, gdyż karą za obrazę królewskiego majestatu wino być ścięcie i dla mnie. Lecz dla żony mojej o litość błagam. By nie została sama, bez majątku i opieki, kiedy mnie zabraknie - wielki krasnolud wydawał się teraz mały niczym jeden z kamieni rozsypanych na ścieżkach królewskiego ogrodu.
Anielica stała i słuchała. I tego co mówił Edgar i tego co myślał. Bał się, to wiedziała od początku, lecz nie o siebie, bał się o żonę i o... właśnie... dziecko. Tego nie wiedział chyba nikt. Jego żona była przy nadziei. Jego myśli zaprzątała głownie ona i jego dziecko. Miał jednak na tyle honoru by przyznać się do obrazy króla i królowej. Nie prosił o łaskę dla siebie, lecz dla rodziny. Myślał o tym jak poradzi sobie drobna elfka, gdy go zabraknie, czy król będzie miał dla niej litość. O tym, że kobieta nie czuje się ostatnio najlepiej, że martwi się o jej zdrowie, o to, że ciągle jest słaba. Gdy pytano go o zdradę przyrzekał w myślach, że był wierny, przypominał sobie jak służył dwóm poprzednim królom. Żałował tego co uczynił na Radzie. W głowie, zwyczajnie, ludzko przepraszał królową. Myślał o tym jaki błąd uczynił, że teraz wierzy, iż tylko ona jest spełnieniem przepowiedni. Było jeszcze coś... Edgar przez cały czas myślał o tym, że zginie. Nie myślał o tym, że może stać się inaczej, nie wierzył, że królowa mimo swej dobroci go ułaskawi. Czuł się tak bardzo winny, sądził więc, że zasługuję na karę ścięcia.
Anielica zaś słysząc jego myśli wiedziała już, że nie winny jest zdrady króla, że od zawsze był mu wierny i nigdy nie spiskował, i że żałuje tego co zrobił. To wystarczyłoby jej by puścić go wolno. Żałował, przyznawał się, dla niej nie trzeba było go karać, teraz jednak nie była tylko sobą, a królową. Trudno jej jednak było nie współczuć. Ciągle przecież w sercu pozostawała tą samą anielicą co wcześniej. Przeszła więc przez komnatę i stanęła na przeciw krasnoluda.
- Wstań - rzekła powoli. Straże podnieśli Edgara do pionu. Dopiero teraz anielica zauważyła, że mężczyźnie trudno stoi się na własnych nogach. Dostrzegła ranę na lewej łydce mężczyzny, to przez nią straże musieli go trzymać. Słyszała jak Edgar w myślach się modli...
- Winny jesteś obrazy króla i mojej, dlatego jak rzekł król przyrzekać będziesz wierność i posłuszeństwo swojej królowej i swemu królowi, a połowę swojego majątku oddasz biednym. Przyrzeczesz też, pod karą ścięcia, bez sądu, że więcej obrazy majestatu królewskiego się nie dopuścisz. Od tej pory każde twoje słowo, które rzec będziesz chciał przeciw królowi i jego małżonce będzie przemyślane. Zdrady zaś winien nie jesteś.
Widziała jak krasnolud ledwo trzyma się na nogach. Gdyby tylko mogła sama podała by mu ramię. Przytrzymała. Żałował przecież, a teraz stał przed nią upodlony, pobity, z krwawiącą raną na nodze, myśląc wyłącznie o swojej żonie. Serce jej się krajało, że musi przez to wszystko przechodzić. Gdy skończyła mówić krasnolud zasłabł. Nie dał rady utrzymać się na poharatanej nodze i wtedy królowa przestała być królową. Natychmiast przykucnęła żeby pomóc podnieść skazańca, nie myśląc o tym, że cała rada patrzy, że patrzy król. Miała zbyt dobre serce.
- Nie bój się - powiedziała ciepło już nie jak żona króla, nie umiała inaczej. Straże podniosły skazańca znów na nogi, a anielica stanęła bliżej.
- Uleczę ranę, tak byś mógł nadal dobrze służyć królowi. A twojej żonie nie stanie się nigdy krzywda. Przyrzekam. Każę ją tu przysłać i jeśli tak bardzo słaba jest ją również uleczę - powiedziała cicho tylko do Edgara, tak by inni nie słyszeli.
A krasnolud był w szoku, przez dłuższą chwilę nie był w stanie rzec ani słowa...
- Niech tak będzie - powiedział jedynie król kiedy królowa powiedziała swój wyrok. Po raz pierwszy na jego kamiennej twarzy pojawił się uśmiech. Bał się że jednak i Edgar jest zdrajcą, jednak nim, nie był.
Kiedy jednak krasnolud upadł sam też poderwał się, ale zatrzymał kiedy królowa przy nim kucnęła. To było coś pięknego, była władczynią ale i sobą kobietą o wyjątkowym sercu. Był dumny że to zrobiła, w takich chwilach stawali się zwykłymi ludźmi, którzy boją się o przyjaciół. Uniósł rękę powstrzymując reakcję strażników i ministrów. Po chwili Niara wstała zaś ślad po ranie na nodze ministra wojny zniknął.
- Zanieście go do jego komnat i otoczcie opieką. Kara ścięcia została ostatecznie z niego zdjęta.
Powiedział głośno do strażników oraz zebranych ministrów. Podał delikatnie dłoń swojej żonie i pomógł jej wstać. Spojrzał na zebranych ludzi dookoła, zastanawiając się czy powiedzą chodź słowo. Samą królową posadził na krześle na którym zwykle sam siadał.
- Odpocznij kochanie - powiedział cicho do jej ucha z troską - Dziękuję że mi pomogłaś, jestem z ciebie dumny.
Potem jednak wyprostował się i spojrzał na zebranych.
- Moim życzeniem jest by w sali tej pozostał Lord Ronan. Reszta z was może przejść do izby obok. Nie wychodźcie jednak z niej. Bowiem każdy z was zostanie wezwany by odpowiedzieć na kilka moich pytań.
- Lordzie Ronan usiądź - wskazał mu krzesło na przeciw - wy możecie iść - wskazał o jakiej izbie mówił.
- Proszę jeśli starczy ci sił sprawdź i go - powiedział szeptem wprost do ucha kobiety spoglądając na Ronana.
Kiwnął też na Ferra kiedy ten zaś podszedł wydał mu ściszonym głosem polecenie.
- Dopilnuj proszę by nikt nie wyszedł z izby, oraz niech 6 strażników stanie przed kancelarią, jeśli ich zawołam mają wszyscy wejść - wskazał oczywiście na izbę gdzie szli ministrowie.
Kiedy w kancelarii ucichło, spojrzał uważnie na twarz przyjaciela.
- Lordzie Ronanie, czy kiedykolwiek myślałeś o zdradzie i obaleniu aktualnie panującego władcy Rododendroni? A może byłeś namawiany do zdrady lub współpracowałeś z nimi? - jego słowa ostre jak nóż, cięły powietrze, zaś oczy wpatrywały się w twarz przyjaciela.
Kiedy jednak krasnolud upadł sam też poderwał się, ale zatrzymał kiedy królowa przy nim kucnęła. To było coś pięknego, była władczynią ale i sobą kobietą o wyjątkowym sercu. Był dumny że to zrobiła, w takich chwilach stawali się zwykłymi ludźmi, którzy boją się o przyjaciół. Uniósł rękę powstrzymując reakcję strażników i ministrów. Po chwili Niara wstała zaś ślad po ranie na nodze ministra wojny zniknął.
- Zanieście go do jego komnat i otoczcie opieką. Kara ścięcia została ostatecznie z niego zdjęta.
Powiedział głośno do strażników oraz zebranych ministrów. Podał delikatnie dłoń swojej żonie i pomógł jej wstać. Spojrzał na zebranych ludzi dookoła, zastanawiając się czy powiedzą chodź słowo. Samą królową posadził na krześle na którym zwykle sam siadał.
- Odpocznij kochanie - powiedział cicho do jej ucha z troską - Dziękuję że mi pomogłaś, jestem z ciebie dumny.
Potem jednak wyprostował się i spojrzał na zebranych.
- Moim życzeniem jest by w sali tej pozostał Lord Ronan. Reszta z was może przejść do izby obok. Nie wychodźcie jednak z niej. Bowiem każdy z was zostanie wezwany by odpowiedzieć na kilka moich pytań.
- Lordzie Ronan usiądź - wskazał mu krzesło na przeciw - wy możecie iść - wskazał o jakiej izbie mówił.
- Proszę jeśli starczy ci sił sprawdź i go - powiedział szeptem wprost do ucha kobiety spoglądając na Ronana.
Kiwnął też na Ferra kiedy ten zaś podszedł wydał mu ściszonym głosem polecenie.
- Dopilnuj proszę by nikt nie wyszedł z izby, oraz niech 6 strażników stanie przed kancelarią, jeśli ich zawołam mają wszyscy wejść - wskazał oczywiście na izbę gdzie szli ministrowie.
Kiedy w kancelarii ucichło, spojrzał uważnie na twarz przyjaciela.
- Lordzie Ronanie, czy kiedykolwiek myślałeś o zdradzie i obaleniu aktualnie panującego władcy Rododendroni? A może byłeś namawiany do zdrady lub współpracowałeś z nimi? - jego słowa ostre jak nóż, cięły powietrze, zaś oczy wpatrywały się w twarz przyjaciela.
- Niara
- Pani Snów
- Posty: 2129
- Rejestracja: 16 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje: Władca , Mag , Opiekun
- Ranga: Administrator
- Uwagi administracji: Jeśli macie do mnie jakieś pytania, chcecie porozmawiać, zapytać o koncept na postać, o pozwolenie na nowe konto, czy cokolwiek innego - najłatwiej złapać mnie na discordzie lub przez PW. UWAGA! Jeśli twoja KP, po umieszczeniu prośby w temacie, czeka na sprawdzenie dłużej niż 3 dni, zapytaj o nią na kanałach prywatnych - PW, discord.
- Kontakt:
Miała dość siły, lecz gdy poprowadził ją do krzesła usiadła nie protestując. Widziała jak wyprowadzają biednego krasnoluda. Bardzo chciała żeby wydobrzał. Jego rana była poważna, a ona zdążyła tylko przyspieszyć gojenie, nie zabliźniła mu całkowicie rozciętej skóry. Starała się być skupiona. Gdy jednak usiadła, a król stanął przed biurkiem, tyłem do niej zobaczyła na jego karku siniaka i nie mogła się nie uśmiechnąć. Było tyle trudnych spraw wokoło, chcieli ją zabić, gdzieś wśród lordów rady czyhał zdrajca, a ona widząc siniaka po własnych zębach, na ciele króla na chwilę odpłynęła. Może to dobrze, na chwilę nerwy związane z wszystkim zniknęła. Później jednak skupiła się na Lordzie Ronanie, który właśnie usiadł na krześle przed biurkiem. Najpierw wysłuchała pytania, które zadał mu król, a dopiero potem spojrzała na lorda.
Ronan zmarszczył brwi. Spodziewał się wszystkiego ale nie tego. Nie oskarżenia o zdradę. Pierwsze o czym pomyślał, to czy ma zwracać się do króla oficjalnie, czy też bardziej prywatnie. Potem, jak ma powiedzieć królowi, że był wierny, dalej przez myśl przeszło mu pytanie skąd u króla podejrzenie, że mógłby zdradzać.
- Nie Wasza Wysokość - odezwał się w końcu lord.
- Nigdy moje myśli ku zdradzie przeciw tobie i królestwu się nie skłaniały. Zawsze byłem ci wierny i oddany. Miłuję cię panie całym sercem odkąd poznaliśmy się jako dzieci. Nigdy nie spiskowałem przeciw tobie, nie byłem też do zdrady namawiany - bronił się. Przez myśl przeszła mu Tantris. Czyżby ona podpowiedziała królowej, że on może być zdrajcą? Dlatego król go wezwał? Ale przecież nie mogła... spędził z nią sporo czasu w ciągu ostatnich trzech dni i nie wydawała mu się zła. Wręcz przeciwnie przecież ją polubił, była taka słodka, frywolna i radosna. Przez ułamek sekundy pomyślał o tym jaka jest piękna i co mu się w niej podoba. Niara słysząc jego myśli aż się zarumieniła, oooj nie były one przyzwoite względem Tris. Potem jednak znów zaczął myśleć dlaczego tu jest, że przecież nikt do zdrady go nie namawiał, a jednak ktoś poddał w wątpliwość jego wierność królowi. Tylko kto? Kochał króla jak brata, prędzej sam by zginął nić pozwolił mu umrzeć. Znali się od dzieciństwa, walczyli ze sobą na drewniane miecze, podglądali dwórki. Przypomniał sobie jak razem uczyli się jeździć konno, jak razem jeździli później na polowania. Jakże więc król mógł myśleć, że mógłby go zdradzić.
Niara słyszała jego myśli i znów wiedziała, że Ronan zdrajcą nie jest. Gdy król na nią spojrzał pokiwała przecząco głową.
Ronan zmarszczył brwi. Spodziewał się wszystkiego ale nie tego. Nie oskarżenia o zdradę. Pierwsze o czym pomyślał, to czy ma zwracać się do króla oficjalnie, czy też bardziej prywatnie. Potem, jak ma powiedzieć królowi, że był wierny, dalej przez myśl przeszło mu pytanie skąd u króla podejrzenie, że mógłby zdradzać.
- Nie Wasza Wysokość - odezwał się w końcu lord.
- Nigdy moje myśli ku zdradzie przeciw tobie i królestwu się nie skłaniały. Zawsze byłem ci wierny i oddany. Miłuję cię panie całym sercem odkąd poznaliśmy się jako dzieci. Nigdy nie spiskowałem przeciw tobie, nie byłem też do zdrady namawiany - bronił się. Przez myśl przeszła mu Tantris. Czyżby ona podpowiedziała królowej, że on może być zdrajcą? Dlatego król go wezwał? Ale przecież nie mogła... spędził z nią sporo czasu w ciągu ostatnich trzech dni i nie wydawała mu się zła. Wręcz przeciwnie przecież ją polubił, była taka słodka, frywolna i radosna. Przez ułamek sekundy pomyślał o tym jaka jest piękna i co mu się w niej podoba. Niara słysząc jego myśli aż się zarumieniła, oooj nie były one przyzwoite względem Tris. Potem jednak znów zaczął myśleć dlaczego tu jest, że przecież nikt do zdrady go nie namawiał, a jednak ktoś poddał w wątpliwość jego wierność królowi. Tylko kto? Kochał króla jak brata, prędzej sam by zginął nić pozwolił mu umrzeć. Znali się od dzieciństwa, walczyli ze sobą na drewniane miecze, podglądali dwórki. Przypomniał sobie jak razem uczyli się jeździć konno, jak razem jeździli później na polowania. Jakże więc król mógł myśleć, że mógłby go zdradzić.
Niara słyszała jego myśli i znów wiedziała, że Ronan zdrajcą nie jest. Gdy król na nią spojrzał pokiwała przecząco głową.
Król czekał na sygnał od królowej. Dopiero wtedy uśmiechnął się łagodnie.
- Wierzę ci przyjacielu - kamień spadł mu z serca. Obszedł stół, kiedy Lord wstał uścisnął go mocno.
- Wybacz że zwątpiłem w twoją lojalność, to się więcej nie powtórzy.
Naprawdę się cieszył i z ogromną radością przyjął właśnie taką wiadomość. Kiedy cofnęli się od siebie, skłonił nisko głowę.
- To za moją nie wiarę - to zupełnie nie przypominało zachowanie króla i właśnie tak było. Był sobą, przyjacielem Ronana.
- Proszę cię abyś poczekał na dalszą część obrad, nim jednak ona się rozpocznie muszę zadać pozostałym ministrą to samo pytanie.
Wskazał mu dłonią salę obok, zaś sam przywołał Ferra.
- Pozwól by wszedł Lord Elar.
Kiedy przywołany wszedł, król pokazał mu gestem krzesło.
- Czy kiedykolwiek dopuściłeś się zdrady króla lub brałeś udział w spisku przeciw niemu?
Zadał podobne pytanie opierając się znów o blat stołu.
- Mów że! - warknął groźnie.
- Wierzę ci przyjacielu - kamień spadł mu z serca. Obszedł stół, kiedy Lord wstał uścisnął go mocno.
- Wybacz że zwątpiłem w twoją lojalność, to się więcej nie powtórzy.
Naprawdę się cieszył i z ogromną radością przyjął właśnie taką wiadomość. Kiedy cofnęli się od siebie, skłonił nisko głowę.
- To za moją nie wiarę - to zupełnie nie przypominało zachowanie króla i właśnie tak było. Był sobą, przyjacielem Ronana.
- Proszę cię abyś poczekał na dalszą część obrad, nim jednak ona się rozpocznie muszę zadać pozostałym ministrą to samo pytanie.
Wskazał mu dłonią salę obok, zaś sam przywołał Ferra.
- Pozwól by wszedł Lord Elar.
Kiedy przywołany wszedł, król pokazał mu gestem krzesło.
- Czy kiedykolwiek dopuściłeś się zdrady króla lub brałeś udział w spisku przeciw niemu?
Zadał podobne pytanie opierając się znów o blat stołu.
- Mów że! - warknął groźnie.
- Niara
- Pani Snów
- Posty: 2129
- Rejestracja: 16 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje: Władca , Mag , Opiekun
- Ranga: Administrator
- Uwagi administracji: Jeśli macie do mnie jakieś pytania, chcecie porozmawiać, zapytać o koncept na postać, o pozwolenie na nowe konto, czy cokolwiek innego - najłatwiej złapać mnie na discordzie lub przez PW. UWAGA! Jeśli twoja KP, po umieszczeniu prośby w temacie, czeka na sprawdzenie dłużej niż 3 dni, zapytaj o nią na kanałach prywatnych - PW, discord.
- Kontakt:
Myśli Elara zaiste dziwne były. Kiedy wchodził Niarę uderzyła ilość rzeczy przepływających przez jego głowę. Obliczenia, rachunki, król, królowa, znów obliczenia, spisy, uczta, podatki, nadchodząca koronacja. Aż trudno jej było uwierzyć, że lord Elar ma w jednej chwili tyle myśli. Nagle jednak jego myśli ucichły, kiedy król zadał pytanie. Mężczyzna spojrzał na władcę przerażony. Niara poczuła, że się boi. Czyżby to on był zdrajcą? Naprawdę w jego głowie nastała zupełna pustka. Anielica czuła tylko strach jaki go wypełnia.
- Ależ Panie... - zaczął.
- Nigdy nie dopuściłem się zdrady Wasza Wysokość, nigdy nie zgrzeszyłem przeciw tobie królu - bronił się, piszczał jakby był skarconym psem. Jego słowa były takie same jak myśli. Niara zmarszczyła czoło. Coś było nie tak.
- Nie... Panie... jak nic nie zrobiłem... przyrzekam... - bał się tak jakby był winny.
- Powiedz prawdę - odezwała się nagle królowa i wtedy wzrok kasztelana padł na nią. Pomyślał sobie, że jest taka piękna, jak anioł, że może ona mu uwierzy.
- Nic nie wiem Pani... jestem tylko prostym kasztelanem, rachuję, spisuję, odbieram podatki. Nigdy nie zdradziłem, ani nie zdradziłby króla - kasztelan pomyślał, że to już koniec. Nie umiał się bronić, mówił to co myślał, ze strachu nie potrafił mówić tak składnie jak inni. Dlatego zwykle siedział cicho. Owszem zwracał się często do króla, ale zawsze władca był dla niego miły, nigdy nie wisiała nad nim groźba stryczka.
- Widziałem pani... - kasztelan zaczął zwracać się do królowej.
- Kogo widziałeś? - spytała.
- Postać... w czarnym płaszczu... w nocy, jak przechodziła przez dziedziniec. Nikt tu tak nie chodzi... Wszyscy mamy płaszcze z herbem... Ale bałem się powiedzieć, bałem się, że będę posądzony o zdradę... nie spałem tej nocy... spojrzałem przez okno, a postać przeszłą przez dziedziniec... Nie wiem kim była.
No cóż... i okazało się dlaczego kasztelan tak się broni. Kolejny niewinny. Nie zdradzał króla, widział jednak coś, co zataił.
- Nie powiedziałeś królowi, bo bałeś się oskarżeń? - spytała, niby sam to rzekł, ale trzeba było się upewnić.
- Tak pani, bałem się - kasztelan spojrzał teraz na króla. Król ostatnio chodził ciągle wściekły i wszystkich podejrzewał, biedny kasztelan bał się, że powiedzenie mu o postaci w czarnym płaszczu rzuci podejrzenia na niego, że bez sądu król każe go skazać. On bał się króla, który ostatnio miał obsesję na punkcie zdrady. Kasztelan chciał odpowiedzieć dlaczego nie rzekł nikomu co widział, ale królowa ruchem ręki uciszyła go. Przecież osobą w czarnym płaszczu mógł być każdy.
- Czy kiedykolwiek myślałeś by zdradzić króla? - królowa zadała jeszcze raz to samo pytania dla pewności, skoro wcześniej jego myśli były prawie puste.
- Nie, Pani, nigdy - wyznał kasztelan. I tym razem jego głowa wypełniła się myślami. Pomyślał, że nie miłuje króla szczególnie, że przecież był tak zły, kiedy wiedział się, że Briget jest jego kochanką, a ona tak mu się podobała, ale to władca miał wszystko, a kasztelan prawie nic. O Briget mógł tylko pomarzyć, ona i tak chędożyła się wcześniej z Raibertem, a na niego nawet nie spojrzała. Myślał o tym, że nawet jeśli zazdrosny był o służkę, to nigdy króla nie zdradził.
- Ależ Panie... - zaczął.
- Nigdy nie dopuściłem się zdrady Wasza Wysokość, nigdy nie zgrzeszyłem przeciw tobie królu - bronił się, piszczał jakby był skarconym psem. Jego słowa były takie same jak myśli. Niara zmarszczyła czoło. Coś było nie tak.
- Nie... Panie... jak nic nie zrobiłem... przyrzekam... - bał się tak jakby był winny.
- Powiedz prawdę - odezwała się nagle królowa i wtedy wzrok kasztelana padł na nią. Pomyślał sobie, że jest taka piękna, jak anioł, że może ona mu uwierzy.
- Nic nie wiem Pani... jestem tylko prostym kasztelanem, rachuję, spisuję, odbieram podatki. Nigdy nie zdradziłem, ani nie zdradziłby króla - kasztelan pomyślał, że to już koniec. Nie umiał się bronić, mówił to co myślał, ze strachu nie potrafił mówić tak składnie jak inni. Dlatego zwykle siedział cicho. Owszem zwracał się często do króla, ale zawsze władca był dla niego miły, nigdy nie wisiała nad nim groźba stryczka.
- Widziałem pani... - kasztelan zaczął zwracać się do królowej.
- Kogo widziałeś? - spytała.
- Postać... w czarnym płaszczu... w nocy, jak przechodziła przez dziedziniec. Nikt tu tak nie chodzi... Wszyscy mamy płaszcze z herbem... Ale bałem się powiedzieć, bałem się, że będę posądzony o zdradę... nie spałem tej nocy... spojrzałem przez okno, a postać przeszłą przez dziedziniec... Nie wiem kim była.
No cóż... i okazało się dlaczego kasztelan tak się broni. Kolejny niewinny. Nie zdradzał króla, widział jednak coś, co zataił.
- Nie powiedziałeś królowi, bo bałeś się oskarżeń? - spytała, niby sam to rzekł, ale trzeba było się upewnić.
- Tak pani, bałem się - kasztelan spojrzał teraz na króla. Król ostatnio chodził ciągle wściekły i wszystkich podejrzewał, biedny kasztelan bał się, że powiedzenie mu o postaci w czarnym płaszczu rzuci podejrzenia na niego, że bez sądu król każe go skazać. On bał się króla, który ostatnio miał obsesję na punkcie zdrady. Kasztelan chciał odpowiedzieć dlaczego nie rzekł nikomu co widział, ale królowa ruchem ręki uciszyła go. Przecież osobą w czarnym płaszczu mógł być każdy.
- Czy kiedykolwiek myślałeś by zdradzić króla? - królowa zadała jeszcze raz to samo pytania dla pewności, skoro wcześniej jego myśli były prawie puste.
- Nie, Pani, nigdy - wyznał kasztelan. I tym razem jego głowa wypełniła się myślami. Pomyślał, że nie miłuje króla szczególnie, że przecież był tak zły, kiedy wiedział się, że Briget jest jego kochanką, a ona tak mu się podobała, ale to władca miał wszystko, a kasztelan prawie nic. O Briget mógł tylko pomarzyć, ona i tak chędożyła się wcześniej z Raibertem, a na niego nawet nie spojrzała. Myślał o tym, że nawet jeśli zazdrosny był o służkę, to nigdy króla nie zdradził.
- Zatem dobrze, podejrzenia zostają z ciebie zdjęte Elarze - powiedział znacznie łagodniejszym głosem.
- Wybacz że rzuciłem niesłuszne oskarżenia na ciebie - dodał.
Nie rzucił się jednak na niego z uściskami. Lubił kasztelana ale nie był on jego przyjacielem.
- Możesz przejść do kolejnej izby, poczekać tam na naradę jaka jeszcze dzisiaj się odbędzie.
Wskazał mu izbę i kiedy ten zniknął za ścianą kiwnął głową na Ferra.
- Niech wejdzie Lord Raibert
Sam uśmiechnął się do swojej żony kładąc jej dłoń na ramieniu. Cieszył się że jest teraz z nim, że mu pomaga. Pocałował jej dłoń z szacunkiem i kiedy wszedł minister skarbca i mu wskazał krzesło.
- Lordzie Raibercie, zostałeś wezwany by przed obliczem władców Rododendroni odpowiedzieć na pytanie. Czy brałeś udział w spisku mającym na celu obalenie dotychczasowych rządów królewskich? A może zostałeś namawiany do współpracy ze zdrajcami?
- Wybacz że rzuciłem niesłuszne oskarżenia na ciebie - dodał.
Nie rzucił się jednak na niego z uściskami. Lubił kasztelana ale nie był on jego przyjacielem.
- Możesz przejść do kolejnej izby, poczekać tam na naradę jaka jeszcze dzisiaj się odbędzie.
Wskazał mu izbę i kiedy ten zniknął za ścianą kiwnął głową na Ferra.
- Niech wejdzie Lord Raibert
Sam uśmiechnął się do swojej żony kładąc jej dłoń na ramieniu. Cieszył się że jest teraz z nim, że mu pomaga. Pocałował jej dłoń z szacunkiem i kiedy wszedł minister skarbca i mu wskazał krzesło.
- Lordzie Raibercie, zostałeś wezwany by przed obliczem władców Rododendroni odpowiedzieć na pytanie. Czy brałeś udział w spisku mającym na celu obalenie dotychczasowych rządów królewskich? A może zostałeś namawiany do współpracy ze zdrajcami?
- Niara
- Pani Snów
- Posty: 2129
- Rejestracja: 16 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje: Władca , Mag , Opiekun
- Ranga: Administrator
- Uwagi administracji: Jeśli macie do mnie jakieś pytania, chcecie porozmawiać, zapytać o koncept na postać, o pozwolenie na nowe konto, czy cokolwiek innego - najłatwiej złapać mnie na discordzie lub przez PW. UWAGA! Jeśli twoja KP, po umieszczeniu prośby w temacie, czeka na sprawdzenie dłużej niż 3 dni, zapytaj o nią na kanałach prywatnych - PW, discord.
- Kontakt:
Raibert wszedł spokojnie do komnaty, usiadł na wskazane przez króla krzesło i wysłuchał pytania.
- Nie Wasza Wysokość, nigdy nie zdradziłem cię ani myślą ani czynem. Nikt nie namawiał mnie również do zdrady króla, królestwa, ani naszej wiary. Zawsze byłem wierny tobie panie, naszej królowej i całemu królestwu. Nie dopuściłem się zdrady i nigdy się nie dopuszczę. Przyrzeczenie to składam na twoje ręce królu, w obecności królowej naszej, wysłanniczki Najwyższego -rzekł spokojnie.
Raibert był zdecydowanie najspokojniejszy z wszystkich do tej pory przesłuchanych. Bał się - to wiedziała Niara, ale nie dał tego po sobie poznać. W głowie zastanawiał się co zrobi król, nie byli serdecznymi przyjaciółmi, ale znali się od wielu lat, nigdy nie zdradziłby króla. Za dobrze mu było na dworze. Tyle cudownych dziewek kręciło się dookoła, jedna ładniejsza od drugiej, mógł mieć każdą. Dzięki stanowisku na którym zasiadał miał pieniądze, mógł obdarować każdą kobietę, a więc i każdą mógł mieć w łożu. Żałował, że Tantris rzuciła się na Ronana, ją tez chętnie pooglądałby nago. Zastanawiał się jak król mógł posądzić go o zdradę, zaiste przecież Raibert był jego dłużnikiem. Gdyby chciał go obalić, już dawno by go zabił, tylko co by mu z tego przyszło? Tylko bunty, wojny, mniej pieniędzy i mniej dziewek do chędożenia. Raubert patrzył teraz na króla i bał się, jego twarz jednak była kamienna. Umiał być dobrym aktorem, musiał umieć, skoro potrafił uwodzić kobiety. Pomyślał, że chętnie spojrzałby na królową, ale lepiej żeby tego nie robił, jeszcze zacznie myśleć o nieprzyzwoitych rzeczach, a lepiej żeby widok piersi królowej teraz go nie rozpraszał.
- Jest niewinny - odezwała się królowa. Poczuła, że jest co raz bardziej zmęczona. Nigdy nie przypuszczała, że pozna myśli tylu osób na raz, w dodatku takich. Wszyscy mieli jakieś tajemnice, ale żadna z nich nie dotyczyła zdrady.
- Nie Wasza Wysokość, nigdy nie zdradziłem cię ani myślą ani czynem. Nikt nie namawiał mnie również do zdrady króla, królestwa, ani naszej wiary. Zawsze byłem wierny tobie panie, naszej królowej i całemu królestwu. Nie dopuściłem się zdrady i nigdy się nie dopuszczę. Przyrzeczenie to składam na twoje ręce królu, w obecności królowej naszej, wysłanniczki Najwyższego -rzekł spokojnie.
Raibert był zdecydowanie najspokojniejszy z wszystkich do tej pory przesłuchanych. Bał się - to wiedziała Niara, ale nie dał tego po sobie poznać. W głowie zastanawiał się co zrobi król, nie byli serdecznymi przyjaciółmi, ale znali się od wielu lat, nigdy nie zdradziłby króla. Za dobrze mu było na dworze. Tyle cudownych dziewek kręciło się dookoła, jedna ładniejsza od drugiej, mógł mieć każdą. Dzięki stanowisku na którym zasiadał miał pieniądze, mógł obdarować każdą kobietę, a więc i każdą mógł mieć w łożu. Żałował, że Tantris rzuciła się na Ronana, ją tez chętnie pooglądałby nago. Zastanawiał się jak król mógł posądzić go o zdradę, zaiste przecież Raibert był jego dłużnikiem. Gdyby chciał go obalić, już dawno by go zabił, tylko co by mu z tego przyszło? Tylko bunty, wojny, mniej pieniędzy i mniej dziewek do chędożenia. Raubert patrzył teraz na króla i bał się, jego twarz jednak była kamienna. Umiał być dobrym aktorem, musiał umieć, skoro potrafił uwodzić kobiety. Pomyślał, że chętnie spojrzałby na królową, ale lepiej żeby tego nie robił, jeszcze zacznie myśleć o nieprzyzwoitych rzeczach, a lepiej żeby widok piersi królowej teraz go nie rozpraszał.
- Jest niewinny - odezwała się królowa. Poczuła, że jest co raz bardziej zmęczona. Nigdy nie przypuszczała, że pozna myśli tylu osób na raz, w dodatku takich. Wszyscy mieli jakieś tajemnice, ale żadna z nich nie dotyczyła zdrady.
- Wybacz, ministrze, że i ciebie podejrzewałem o zdradę.
- Podejrzenia zostają z ciebie zdjęte.
Powiedział krótko, o ile styl życia Raiberta był w oczach króla negatywnie odbierany. Tak jego służba nie pozostawała nic do zarzucenia. Pokiwał głową, z radością że to znów on nie jest zdrajcą. Mogły nagle powychodzić przekręty pieniężne lub coś jeszcze gorszego.
- Możesz przejść do izby obok - wskazał ruchem komnatę.
- Ferr zawołaj Laiseana - powiedział lekko drążącym głosem.
Szybko pozbierał się i znów schował emocje. Bał się, zdecydowanie bał się zdrady w najbliższych. Laisean był mu bliski, kochał go jak własnego syna, nie wyobrażał sobie że ten mógłby stanąć teraz przeciw niemu. Gdyby jednak tak było, był idealnym szpiegiem dla Eileen. Na chwilę chwycił dłoń Niary, była tu z nim to go uspokajało. Kiedy wszedł siostrzeniec spojrzał na niego uważnie, z miłością ale i nadzieją że jego najgorsze obawy nie są prawdą.
- Laisean zasiądź przede mną - wskazał krzesło.
- Będę musiał zadać ci pytanie, odpowiedź na nie prawdziwie. Czy kiedykolwiek zdradziłeś mnie?
Jego dłoń delikatnie zadrżała, rozluźnił uścisk na oparciu krzesła by było to mniej widoczne.
- Czy kiedykolwiek ktoś namawiał cię do współpracy w spisku mającym na celu obalenie władcy Rododendroni?
- Podejrzenia zostają z ciebie zdjęte.
Powiedział krótko, o ile styl życia Raiberta był w oczach króla negatywnie odbierany. Tak jego służba nie pozostawała nic do zarzucenia. Pokiwał głową, z radością że to znów on nie jest zdrajcą. Mogły nagle powychodzić przekręty pieniężne lub coś jeszcze gorszego.
- Możesz przejść do izby obok - wskazał ruchem komnatę.
- Ferr zawołaj Laiseana - powiedział lekko drążącym głosem.
Szybko pozbierał się i znów schował emocje. Bał się, zdecydowanie bał się zdrady w najbliższych. Laisean był mu bliski, kochał go jak własnego syna, nie wyobrażał sobie że ten mógłby stanąć teraz przeciw niemu. Gdyby jednak tak było, był idealnym szpiegiem dla Eileen. Na chwilę chwycił dłoń Niary, była tu z nim to go uspokajało. Kiedy wszedł siostrzeniec spojrzał na niego uważnie, z miłością ale i nadzieją że jego najgorsze obawy nie są prawdą.
- Laisean zasiądź przede mną - wskazał krzesło.
- Będę musiał zadać ci pytanie, odpowiedź na nie prawdziwie. Czy kiedykolwiek zdradziłeś mnie?
Jego dłoń delikatnie zadrżała, rozluźnił uścisk na oparciu krzesła by było to mniej widoczne.
- Czy kiedykolwiek ktoś namawiał cię do współpracy w spisku mającym na celu obalenie władcy Rododendroni?
- Niara
- Pani Snów
- Posty: 2129
- Rejestracja: 16 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje: Władca , Mag , Opiekun
- Ranga: Administrator
- Uwagi administracji: Jeśli macie do mnie jakieś pytania, chcecie porozmawiać, zapytać o koncept na postać, o pozwolenie na nowe konto, czy cokolwiek innego - najłatwiej złapać mnie na discordzie lub przez PW. UWAGA! Jeśli twoja KP, po umieszczeniu prośby w temacie, czeka na sprawdzenie dłużej niż 3 dni, zapytaj o nią na kanałach prywatnych - PW, discord.
- Kontakt:
Niara wzięła głęboki oddech. Do komnaty wszedł kolejny, którego musiała sprawdzić. Zastanawiała się, co czują ministrowie zamknięci w komnatach obok. I czy podejrzewają dlaczego ona razem z królem jest w kancelarii. Ciekawa była, czy domyślają się po co tam jest. Gdy do komnaty wszedł młody mężczyzna z blizną przechodzącą przez środek twarzy pomyślała, że z chęcią uleczyła by mu ją. No tak, znów przez chwilę nie była królową, a sobą. Nie wiedziała jednak, czy siostrzeniec króla przypadkiem nie jest zdrajcą. Musiała się tego dowiedzieć.
- Nie wuju - odparła spokojnym, przyjemnym głosem młodzieniec - nikt nie namawiał mnie nigdy do zdrady. Nawet mój bart, czy moja matka. Przeto zasmuciły mnie wieści o tym, iż oni knują przeciw tobie. Miłuję cię wuju i nigdy nie zdradziłabym cię. Serce jednak mam rozdarte, gdyż matka moja i brat mój posądzeni są o zdradę. Ich miłuję również, lecz nie mam dowodu by byli niewinni. Jeśli więc sprzeciwili się twej władzy powinni ponieść zasłużoną karę. Matka moja, a twa siostra wuju, zawsze miłowała bardziej mego brata i wiem, że to ona sączyła jad do jego uszu. Ja jednak nigdy złych słów z jej ust nie słyszałem, może to przeto, że odesłała mnie na dwór, do ciebie wuju. Zaś Reeagan z przy matce całe swoje życie spędził. Nie zdradziłbym cię wuju, gdyż bliższy jesteś memu sercu niż mój ojciec. I choć jest on mym przyjacielem i wierny mu jestem, ciebie jednakże miłuję jak prawdziwego ojca i króla.
- Wybacz jeśli jestem zbyt szczery, wszakże nie potrafię inaczej.
Siostrzeniec króla mówił to co myślał. Jak Raibert, był spokojny, ale Niara czuła, że się smuci. Jego myśli płynęły wolno. Był jednak pewny tego co mówi. Słyszała, że prawdą jest, iż kocha króla i ojca, jednak tego drugiego od zawsze rzadko widywał. Matkę też kochał, ale faktycznie serce rozdzierało mu się gdy myślał, że to ona jest zdrajcą. Brata zaś nie darzył jakimiś szczególnymi uczuciami. Nie myślał o ni ani źle ani dobrze. Smutek zaś jego wynikał najbardziej z tego, że kochał bez wzajemności Lady Ais. Gdzieś pomiędzy myślami pojawiał się strach, że to może ona jest zdrajcą, że może dlatego go nie chce, a nawet jeśli nie jest to nigdy nie będzie mógł mieć ją za żonę.
- Nie wuju - odparła spokojnym, przyjemnym głosem młodzieniec - nikt nie namawiał mnie nigdy do zdrady. Nawet mój bart, czy moja matka. Przeto zasmuciły mnie wieści o tym, iż oni knują przeciw tobie. Miłuję cię wuju i nigdy nie zdradziłabym cię. Serce jednak mam rozdarte, gdyż matka moja i brat mój posądzeni są o zdradę. Ich miłuję również, lecz nie mam dowodu by byli niewinni. Jeśli więc sprzeciwili się twej władzy powinni ponieść zasłużoną karę. Matka moja, a twa siostra wuju, zawsze miłowała bardziej mego brata i wiem, że to ona sączyła jad do jego uszu. Ja jednak nigdy złych słów z jej ust nie słyszałem, może to przeto, że odesłała mnie na dwór, do ciebie wuju. Zaś Reeagan z przy matce całe swoje życie spędził. Nie zdradziłbym cię wuju, gdyż bliższy jesteś memu sercu niż mój ojciec. I choć jest on mym przyjacielem i wierny mu jestem, ciebie jednakże miłuję jak prawdziwego ojca i króla.
- Wybacz jeśli jestem zbyt szczery, wszakże nie potrafię inaczej.
Siostrzeniec króla mówił to co myślał. Jak Raibert, był spokojny, ale Niara czuła, że się smuci. Jego myśli płynęły wolno. Był jednak pewny tego co mówi. Słyszała, że prawdą jest, iż kocha króla i ojca, jednak tego drugiego od zawsze rzadko widywał. Matkę też kochał, ale faktycznie serce rozdzierało mu się gdy myślał, że to ona jest zdrajcą. Brata zaś nie darzył jakimiś szczególnymi uczuciami. Nie myślał o ni ani źle ani dobrze. Smutek zaś jego wynikał najbardziej z tego, że kochał bez wzajemności Lady Ais. Gdzieś pomiędzy myślami pojawiał się strach, że to może ona jest zdrajcą, że może dlatego go nie chce, a nawet jeśli nie jest to nigdy nie będzie mógł mieć ją za żonę.
Król głośno westchnął, jednak najgorsze podejrzenia nie były prawdą. Serce jednak go nie zwodziło, było pewne że on jest mu wierny i był. Tym razem puścił oparcie krzesła i podszedł do młodzieńca. Rozłożył ramiona by go uścisnąć.
- Wierzę ci Laiseanie, zawierzam jak własnemu synowi - uśmiechnął się i pocałował go w czoło na znak jego miłości wobec młodzieńca.
- Wybacz że zwątpiłem w ciebie siostrzeńcu, człowiek jednak w takich chwilach jak ta szuka wrogów na ślepo.
Objął go mocno ramionami klepiąc po plecach.
- Dobrze że jesteś szczery, wtedy nigdy nic nie zostaje do domówienia. Teraz kiedy moja wiara wróciła, przyrzekam ci tak jak kiedyś że mój dwór będzie dla ciebie zawsze domem, zaś ja miłuję cię jak syna. Tym razem to się nie zmieni. Wydam bal na twoją cześć.
Miło było znów wiedzieć, że ma się go u swojego boku do końca.
- Przejdź proszę do tamtej komnaty, jako że odbędzie się w swoim dalsza część narady.
Kiedy chłopak przeszedł kiwnął znów na sługę.
- Niech wejdzie Lady Ais.
Kiedy i ona się pojawiła wskazał jej krzesło.
- Lady wiele lat służyłaś mi wiernie, teraz naszedł czas bym zadał ci pytanie. Nadeszły czasy kiedy nawet przyjaciele stają się wrogami. Zatem czy kiedykolwiek zdradziłaś mnie? Czy kiedykolwiek ktoś namawiał cię do zamachu mającego obalić władcę Rododendroni?
- Wierzę ci Laiseanie, zawierzam jak własnemu synowi - uśmiechnął się i pocałował go w czoło na znak jego miłości wobec młodzieńca.
- Wybacz że zwątpiłem w ciebie siostrzeńcu, człowiek jednak w takich chwilach jak ta szuka wrogów na ślepo.
Objął go mocno ramionami klepiąc po plecach.
- Dobrze że jesteś szczery, wtedy nigdy nic nie zostaje do domówienia. Teraz kiedy moja wiara wróciła, przyrzekam ci tak jak kiedyś że mój dwór będzie dla ciebie zawsze domem, zaś ja miłuję cię jak syna. Tym razem to się nie zmieni. Wydam bal na twoją cześć.
Miło było znów wiedzieć, że ma się go u swojego boku do końca.
- Przejdź proszę do tamtej komnaty, jako że odbędzie się w swoim dalsza część narady.
Kiedy chłopak przeszedł kiwnął znów na sługę.
- Niech wejdzie Lady Ais.
Kiedy i ona się pojawiła wskazał jej krzesło.
- Lady wiele lat służyłaś mi wiernie, teraz naszedł czas bym zadał ci pytanie. Nadeszły czasy kiedy nawet przyjaciele stają się wrogami. Zatem czy kiedykolwiek zdradziłaś mnie? Czy kiedykolwiek ktoś namawiał cię do zamachu mającego obalić władcę Rododendroni?
- Niara
- Pani Snów
- Posty: 2129
- Rejestracja: 16 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje: Władca , Mag , Opiekun
- Ranga: Administrator
- Uwagi administracji: Jeśli macie do mnie jakieś pytania, chcecie porozmawiać, zapytać o koncept na postać, o pozwolenie na nowe konto, czy cokolwiek innego - najłatwiej złapać mnie na discordzie lub przez PW. UWAGA! Jeśli twoja KP, po umieszczeniu prośby w temacie, czeka na sprawdzenie dłużej niż 3 dni, zapytaj o nią na kanałach prywatnych - PW, discord.
- Kontakt:
Kiedy weszła lady Ais, Niara czuła się co raz słabiej i zaczynała boleć ją głowa. Magia życia trochę pomogła na ból, jednak on spowodowany był czytaniem w myślach innych, więc nie mogła się w ten sposób do końca uleczyć. Musiała jednak sprawdzić wszystkich, których wzywał król. Nie rzekła mu ani słowa, że zaczyna czuć się gorzej. Wyglądała dobrze, nie mógł więc domyśleć się, że coś jest nie tak. Poza tym, miała jeszcze na tyle energii by kontynuować przesłuchanie.
Gdy lady Adervel usiadła na krześle przed biurkiem królowa spojrzała na nią uważnie. Miała kamienną twarz, jak Raibert. Wyglądała na spokojną. Królowej co raz trudniej było skupić się na myślach jednej osoby. Czasem słyszała co myśli król. Skupiła się jednak teraz na elfce.
- Wiele lat ci służyłam mój panie, masz rację. Wiele zrobiłam dla królestwa. Gdyby ktoś namawiał mnie Wasza Wysokość do zdrady królewskiego majestatu... zabiłabym go własnym rękami, bez sądu. Każdy bowiem, kto rękę na naszego władcę podniesie zginąć winien niechybnie. Nie mam litości Panie dla zdrajców. Nie zdradziłam cię przeto. A jeśli kiedykolwiek w moje ręce wpadnie ten kto zdrady chciał się dopuścić i zgładzić naszą królową odprowadzę go przed sąd i modlić się będę by po śmierci cierpiał katusze.
Lady Adervel okazała się być bardziej bezwzględna niż sądziła anielica. Ona dla zdrajców naprawdę nie miała skrupułów i zarznęłaby każdego, kto poniósłby rękę na króla.
- Póki mi pozwolisz Panie będę chronić ciebie i królową nawet własną piersią. Jeśli jednak zdecydujesz inaczej przyjmę wyrok, choć winna zdrady nie jestem.
Ais była też pewniejsza siebie. Z jej myśli jednak Niara wyczytała kilka ciekawych rzeczy... Elfka mówiła powoli, a przez jej umysł przepływały różne rzeczy. Między innymi fakt, że nie mogła by zdradzać króla gdyż onegdaj go kochała, król jednak nigdy nie zwracał na nią uwagi. Tego Niara nie wiedziała, a z myśli Ais wynikało, że nie wiedział nikt. Słyszała też myśli na temat jej samej. Ais intensywnie zastanawiała się kto jest zdrajcą i jak uchronić królową przed śmiercią. Myślała o tym, czy nie ukryć królowej w jakimś bezpiecznym miejscu, czy nie wysłać jej wraz z królem na wybrzeże, gdzie mogliby być bezpieczni. Zastanawiała się też co zrobić z siostrzeńcem króla, wiedziała przecież, że ją kochał, jednakże jej serce było trudne do zdobycia. Niara westchnęła cicho i znów pokiwała przecząco głową, kiedy król się odwrócił.
- Panie... - rzekła nieśmiało elfka, widziała, że król chce ją odesłać, a ona chciała jeszcze coś powiedzieć - wybacz, że się ośmielam, ale mam pytanie... - król zmarszczył brwi, ale kiwnął głową.
- Czy królowa czyta w myślach? - zapytała. Niara otwarła szerzej oczy ze zdumienia. Król również, był zdziwiony.
- Tak Ais - pierwsza oprzytomniała anielica.
- Skąd wiesz? - spytała.
- Czuję... - odparła dyplomatka.
- Nie wiem jakim sposobem, ale czuję. Poza tym domyśliłam się po tym co rzekłaś Pani Edgarowi. Stałam blisko, słyszałam więc. Myślę, że czuję to, bo czasem sama słyszę co myślą inni. Nie mogę nakierować mojego umysłu na kogoś konkretnego, ale czasem słyszę co myślą sługi. Nigdy nie słyszałam co myślą członkowie rady, ani król. Sądzę, że mogę usłyszeć myśli tylko ludzi o słabej woli, słabym umyśle. Ludzi takich jak Ferr, czy innych, prostych sług.
Gdy lady Adervel usiadła na krześle przed biurkiem królowa spojrzała na nią uważnie. Miała kamienną twarz, jak Raibert. Wyglądała na spokojną. Królowej co raz trudniej było skupić się na myślach jednej osoby. Czasem słyszała co myśli król. Skupiła się jednak teraz na elfce.
- Wiele lat ci służyłam mój panie, masz rację. Wiele zrobiłam dla królestwa. Gdyby ktoś namawiał mnie Wasza Wysokość do zdrady królewskiego majestatu... zabiłabym go własnym rękami, bez sądu. Każdy bowiem, kto rękę na naszego władcę podniesie zginąć winien niechybnie. Nie mam litości Panie dla zdrajców. Nie zdradziłam cię przeto. A jeśli kiedykolwiek w moje ręce wpadnie ten kto zdrady chciał się dopuścić i zgładzić naszą królową odprowadzę go przed sąd i modlić się będę by po śmierci cierpiał katusze.
Lady Adervel okazała się być bardziej bezwzględna niż sądziła anielica. Ona dla zdrajców naprawdę nie miała skrupułów i zarznęłaby każdego, kto poniósłby rękę na króla.
- Póki mi pozwolisz Panie będę chronić ciebie i królową nawet własną piersią. Jeśli jednak zdecydujesz inaczej przyjmę wyrok, choć winna zdrady nie jestem.
Ais była też pewniejsza siebie. Z jej myśli jednak Niara wyczytała kilka ciekawych rzeczy... Elfka mówiła powoli, a przez jej umysł przepływały różne rzeczy. Między innymi fakt, że nie mogła by zdradzać króla gdyż onegdaj go kochała, król jednak nigdy nie zwracał na nią uwagi. Tego Niara nie wiedziała, a z myśli Ais wynikało, że nie wiedział nikt. Słyszała też myśli na temat jej samej. Ais intensywnie zastanawiała się kto jest zdrajcą i jak uchronić królową przed śmiercią. Myślała o tym, czy nie ukryć królowej w jakimś bezpiecznym miejscu, czy nie wysłać jej wraz z królem na wybrzeże, gdzie mogliby być bezpieczni. Zastanawiała się też co zrobić z siostrzeńcem króla, wiedziała przecież, że ją kochał, jednakże jej serce było trudne do zdobycia. Niara westchnęła cicho i znów pokiwała przecząco głową, kiedy król się odwrócił.
- Panie... - rzekła nieśmiało elfka, widziała, że król chce ją odesłać, a ona chciała jeszcze coś powiedzieć - wybacz, że się ośmielam, ale mam pytanie... - król zmarszczył brwi, ale kiwnął głową.
- Czy królowa czyta w myślach? - zapytała. Niara otwarła szerzej oczy ze zdumienia. Król również, był zdziwiony.
- Tak Ais - pierwsza oprzytomniała anielica.
- Skąd wiesz? - spytała.
- Czuję... - odparła dyplomatka.
- Nie wiem jakim sposobem, ale czuję. Poza tym domyśliłam się po tym co rzekłaś Pani Edgarowi. Stałam blisko, słyszałam więc. Myślę, że czuję to, bo czasem sama słyszę co myślą inni. Nie mogę nakierować mojego umysłu na kogoś konkretnego, ale czasem słyszę co myślą sługi. Nigdy nie słyszałam co myślą członkowie rady, ani król. Sądzę, że mogę usłyszeć myśli tylko ludzi o słabej woli, słabym umyśle. Ludzi takich jak Ferr, czy innych, prostych sług.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości