Nieopodal obozu przygarbiona postaæ w czarnej kurtce, obserwowa³a szermierza. Kiedy rano przelatywa³a nad obozowiskiem, ch³opak jeszcze spa³. Po banda¿ach domy¶li³a siê, i¿ czerwona koszula jest jego w³asno¶ci±. Ch³opie, co ty tu w³a¶ciwie robisz? Pytanie postawione w my¶lach by³o retoryczne. Dobrze wiedzia³ czemu tu jest. By³o mu ¿al rannego i jego towarzyszki. Zw³aszcza jej. Dziewczyna by³a naprawdê piêkna, kiedy patrzy³a na towarzysza z trosk± w oczach. Dlatego polecia³ po swoj± mikstur± lecznicz± najszybciej jak by³ w stanie, nie potrafi³by inaczej.
Teraz ch³opak ju¿ sam siê porusza³, wiêc Spirydion waha³ siê czy wyj¶æ mu na spotkanie, ostatnio odwyk³ od kontaktów z lud¼mi. Rusz w koñcu, po to tu jeste¶. Upewni³ siê, ¿e kurtka skutecznie ukrywa skrzyd³a, chwyci³ flakon z mikstur± w praw± d³oñ, Wsta³ i podpieraj±c siê w³óczni± trzyman± w lewej rêce, szed³ w stronê rannego.
- Hej, ty!
Rzeka Motyli ⇒ [Niedaleko obozu] Speage i Rizochi
- Speage
- Szukający drogi
- Posty: 35
- Rejestracja: 16 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
- Speage
- Szukający drogi
- Posty: 35
- Rejestracja: 16 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Speage nieznacznie wzdrygn±³ siê, szybko¶æ reakcji szermierza by³a na poziomie jego w³asnej. U¶miechn±³ siê czuj±c przyp³yw adrenaliny.Nie spodziewa³em siê milszego powitania.
-Mów mi Speage.
Nie u¿ywa³ swojego prawdziwego imienia odk±d dowiedzia³ siê o wyznaczonej nagrodzie za g³owê demona Spirydiona.
-I ja mieszkam w tej okolicy. Mam tu - Podniós³ do góry miksturê - ¶rodek przyspieszaj±cy gojenie siê ran. Wystarczy je przemyæ niewielk± ilo¶ci± tego ¶rodku. Widzê, i¿ mo¿na go przetestowaæ na tobie. Chyba, ¿e wolisz ¿eby twoja dziewka jeszcze d³ugo cierpia³a ogl±daj±c twoje rany... Chyba, ¿e wolisz ¿ebym ja siê ni± zaopiekowa³.
Czeka³ na reakcje rannego.
-Mów mi Speage.
Nie u¿ywa³ swojego prawdziwego imienia odk±d dowiedzia³ siê o wyznaczonej nagrodzie za g³owê demona Spirydiona.
-I ja mieszkam w tej okolicy. Mam tu - Podniós³ do góry miksturê - ¶rodek przyspieszaj±cy gojenie siê ran. Wystarczy je przemyæ niewielk± ilo¶ci± tego ¶rodku. Widzê, i¿ mo¿na go przetestowaæ na tobie. Chyba, ¿e wolisz ¿eby twoja dziewka jeszcze d³ugo cierpia³a ogl±daj±c twoje rany... Chyba, ¿e wolisz ¿ebym ja siê ni± zaopiekowa³.
Czeka³ na reakcje rannego.
- Speage
- Szukający drogi
- Posty: 35
- Rejestracja: 16 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Speage by³ kompletnie zaskoczony tym co siê dzia³o, kiedy nag³y podmuch powietrza rzuci³ go w stronê szermierza. Przez chwilê odruchowo próbowa³ z³apaæ równowagê w powietrzu, jednak ruch skrzyd³ami blokowa³a kurtka. Gdzie¶ po drodze wypad³a mu w³ócznia. Chwilê pó¼niej le¿a³ u stóp m³odzieñca. Skrzyd³a przygniecione w niekomfortowej pozycji bola³y tak, i¿ oczy mutanta za³zawi³y. Nie by³ do tego przyzwyczajony. Dziêki swojej szybko¶ci i umiejêtno¶ci latania, by³ wstanie uciec przed wiêkszo¶ciom przeciwników, zanim odniós³ powa¿ne obra¿enia. Aby ukryæ ból przed przeciwnikiem zacz±³ siê sztucznie ¶miaæ. Jego wola walki powoli siê poddawa³a, ale nie mia³ zamiaru p³aszczyæ siê przed szermierzem.
- W³a¶ciwie, powiniene¶ mnie zabiæ, bo ja nie zamierzam byæ milszy. Tylko nie zmarnuj mojej mikstury. - Trzyma³ j± ca³y czas w prawej d³oni, przez co zrani³ siê w ³okieæ podczas upadku. Ale teraz to ju¿ nie by³o wa¿ne, zamkn±³ oczy i oczekiwa³ na cios. Jego ¶miech przypomina³ teraz bardziej p³acz. Zda³ sobie sprawê, ¿e tak naprawdê nie chce umieraæ.
- W³a¶ciwie, powiniene¶ mnie zabiæ, bo ja nie zamierzam byæ milszy. Tylko nie zmarnuj mojej mikstury. - Trzyma³ j± ca³y czas w prawej d³oni, przez co zrani³ siê w ³okieæ podczas upadku. Ale teraz to ju¿ nie by³o wa¿ne, zamkn±³ oczy i oczekiwa³ na cios. Jego ¶miech przypomina³ teraz bardziej p³acz. Zda³ sobie sprawê, ¿e tak naprawdê nie chce umieraæ.
- Speage
- Szukający drogi
- Posty: 35
- Rejestracja: 16 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Cios nie nadszed³. Speage by³ w lekkim szoku. Ja ¿yjê. Poma³u ¶wiadomo¶æ tego co uczyni³ ten cz³owiek dochodzi³a do jego umys³u. Popatrzy³ za odchodz±cym Rizochim. Dziêkuje. Kiedy Rizochi znikn±³ w lesie, le¿±cy u¶miechn±³ siê szczerze. Ja ¿yjê. Przecie¿ móg³ mnie zabiæ bez ¿adnych konsekwencji By³ pewien, ¿e zostanie zabity. Szermierz by³ trzeci± osob± w ¿yciu, która by³a dla niego, w pewien sposób, dobra. Speage usiad³, upewni³ siê, ¿e nikt go nie widzi i ¶ci±gn±³ kurtkê. Rozpostar³ obola³e skrzyd³a, co przynios³o pewna ulgê. Teraz postanowi³ zaj±æ siê ³okciem. Zwil¿y³ kawa³ek materia³u swoj± mikstur±, i przemy³ nim szybko ranê. Specyfik mia³ powa¿na wadê, w tracie przemywania fala bólu przeszy³a m³odzieñca. Popatrzy³ na zawarto¶æ naczynia, zosta³a jeszcze po³owa specyfiku. U¿ywa³ go ostatnio zbyt czêsto, ale przynajmniej krwawienie momentalnie usta³o. Rana i tak potrzebowa³a jeszcze du¿o czasu ¿eby znikn±æ, ale przynajmniej goi³a siê szybciej ni¿ normalnie. Przemy¶la³ jeszcze raz sytuacje. Kiedy le¿a³ na ziemi niezdolny do jako¶ dzia³ania, co¶ siê w nim za³ama³o. Chcia³ naprawdê ¿yæ. Potrzebowa³ teraz chwili spokoju, zawi±za³ kurtkê w pasie, podniós³ w³ócznie i wzbi³ siê w powietrze poza zasiêg jakiejkolwiek innej rozumnej istoty.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość