Demara[Karczma "W dziobie kuroliszka"] Niespodziewane spotkania

Warowne miasto położone na granicy Równiny Drivii i Równiny Maurat. Słynące z produkcji bardzo drogich i delikatnych tkanin, takich jak aksamit czy jedwab oraz produkcji wyrafinowanych ozdób. Utrzymujące się głównie z handlu owymi produktami.
Aithne
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

[Karczma "W dziobie kuroliszka"] Niespodziewane spotkania

Post autor: Aithne »

Przekroczyła próg karczmy o niezwykle dźwięcznej nazwie, którą to wyryto na starej, poplamionej czymś dziwnym (Aithne miała złe przeczucie, że to czyjeś wymiociny) deseczce, teraz skrzypiącej przeraźliwie i dzielnie udającej, że jest szyldem. Młoda - a przynajmniej jak na przedstawicieli jej rasy - Upadła zatrzymała się niemal w samych drzwiach, ogarniając wzrokiem wnętrze tego jakże ekskluzywnego przybytku, w jakim miała niewątpliwe szczęście się znaleźć.
Pomieszczenie było, co nieco dziewczynę zdziwiło, prawie pełne. Prawie, ponieważ co poniektóre stoliki, zazwyczaj gdzieś tak na środku sali, stały puste, czekając na kolejnych zdesperowanych klientów. Ladę wraz z barmanem i trunkami wciśnięto gdzieś po lewej stronie, jakby na ten akurat element jakże powalającego wystroju zabrakło architektowi miejsca w planach. Na ścianach wisiały jakieś nędzne resztki przedziwnych trofeów, nie mogło zabraknąć także kilku obrazków przedstawiających, niezbyt dokładnie skądinąd, tytułowe dla karczmy kuroliszki.
Aithne skrzywiła się wymownie, przyglądając się karykaturom, pociągnęła nosem, wdychając wraz z ciepłym powietrzem zapach tytoniu i lekko słodkawą woń tanich nalewek, a potem dzielnie ruszyła w głąb karczmy. Co prawda bardziej zmobilizował ją do tego kolejny klient, który, już po wstępnej rozgrzewce, czyli roztaczający wokół siebie zapach alkoholu, wpakował się w jej plecy i bardzo kulturalnie wyraził swoje zdumienie i zażenowanie zaistniałą sytuacją słowami: "Gdzie mi tu, babo?". Aithne postanowiła to pytanie retoryczne zignorować, aczkolwiek po plecach przebiegł ją dreszcz zdenerwowania. Dzielnie opanowała zdenerwowanie, parsknęła znacząco i ruszyła śmiałym krokiem do najbliższego wolnego stolika, nie trudząc się na razie ściąganiem swojego podróżnego płaszcza.
Zajęła miejsce, zawarczała ostrzegawczo na sąsiadów, a kiedy ci zostali odpowiednio upewnieni w tym, że lepiej jej nie zaczepiać, rozsiadła się nieco wygodniej i spojrzała zrezygnowana na zdewastowaną ladę. Nie grzeszyła zbytnim bogactwem, dlatego też obijała się po tych niezbyt ekskluzywnych lokalach, zresztą w takich miejscach można było najszybciej dostać zlecenie. Dlatego starała się nie narzekać, to paskudztwo prezentowało się o niebo lepiej niż poprzednia przydrożna karczma, do której zawitała. Tam powitały ją latające stoły i krzesła, i to bynajmniej nie dzięki magii, tylko dzięki krzepie upitych mężczyzn. Bitwa trwała w najlepsze, więc Aithne zdecydowała się odwiedzić miejscowych kiedy indziej, wróciła do Faryale i ruszyła dalej, uznawszy, że takie towarzystwo nie jest jednak dla niej.
Westchnęła głośno i zastanowiła się, czy opłaca się ruszać aż do baru, by kupić coś do picia, a potem wracać całą tę drogę (wydawszy pieniądze!), siadać znów i na samym końcu przekonać się, że ktoś pomylił pomyje z alkoholem. Poważny dylemat.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Awatar użytkownika
Anabde
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Nekromanta
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anabde »

Zazwyczaj starała się unikać takich miejsc. Jej wysokie poczucie estetyki nie pozwalało jej na długie przesiadywanie w miejscach odrażających, brudnych i zapyziałych. Czasami jednak musiała się przemóc - na przykład wtedy, kiedy zdobycie jakiegoś składnika niezbędnego do przeprowadzenia rytuału nekromancji było możliwe tylko w takich spelunkach. Tak było dzisiaj, jej znajomy nekromanta nie mógł obejść się bez owocu pewnej egzotycznej rośliny i zamówił ją u jakiegoś handlarza. Zakup miał się dokonać w karczmie "W dziobie kuroliszka". Problem był taki, że nekromanta w tej karczmie był wyjątkowo niemile widziany, poprosił więc naszą bohaterkę o przysługę. Nie mogła odmówić - była mu coś winna.

Handlarz okazał się być puszystym mężczyzną pod pięćdziesiątkę, łysiejącym i ze złotym zębem. Sfinalizowała transakcję tak szybko, jak tylko było to możliwe i właśnie wstawała od stolika przy którym dokonali wymiany. Miała przemożną ochotę wyjść stamtąd jak najszybciej, jednak coś ją powstrzymało; znajome, granatowe oczy mignęły jej gdzieś w tłumie. Wyprostowała się i rozejrzała po karczmie, marszcząc w zastanowieniu czoło. W końcu dostrzegła rudą czuprynę, pod którą kryła się znajoma twarz; Anabde uśmiechnęła się z zadowoleniem, porwała z krzesła swój płaszcz i ruszyła w stronę dawno nie widzianej znajomej.

Stanęła przy prawie pustym stoliku, którego jedynym gościem była młodo wyglądająca dziewczyna, warcząca na wszystkich zbliżających się w jej stronę ludzi. "Nic się nie zmieniła" - pomyślała Anabde, co wywołało szerszy uśmiech na jej twarzy. Zignorowała nieprzyjemny warkot, który dobiegł jej uszu i prawdopodobnie był skierowany właśnie w jej stronę; przysunęła sobie jakieś krzesło i usiadła na nim, uprzednio przerzucając płaszczyk przez jego oparcie. Wsparła się łokciami o blat, brodę kładąc na złączonych dłoniach.
- Aithne, jak zwykle sympatyczna i przyjacielska - powitała ją z łobuzerskim uśmiechem na malinowych wargach. Stalowe oczy nabrały dziwnego, jakby dzikiego wyrazu, co tylko dodawało jej uroku.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Aithne
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aithne »

Aithne zapatrzyła się na tę bezczelną dziewczynę, która miała czelność tak ją zignorować i jeszcze obok usiąść, sapnęła zdenerwowana i aż się na krześle odchyliła, siadając prosto. Zmierzyła dziwnie znajomą postać spojrzeniem, marszcząc charakterystycznie nos. Wreszcie, po chwili kontemplacji, kiedy w milczeniu oceniała rude, zadbane włosy, stalowoszare oczy o niepokojącym blasku, ładne, kobiece rysy twarzy, przypomniała sobie, skąd zna tę osobę i dlaczego od razu z miejsca nie zapragnęła jej wykopać od stolika.
"To naprawdę ona?", przemknęło jej przez myśl, mimowolnie uniosła brew, a do tej brwi zaraz dołączyła druga, wyrażając dogłębne zdumienie właścicielki. Opuściła ręce na blat stolika i uderzyła nimi dwukrotnie w drewno, co zdradziło niejakie zdenerwowanie Upadłej całą tą niespodziewaną sytuacją.
- Anabde, nie wierzę - wyraziła swoje oszołomienie i uśmiechnęła się krzywo, wlepiając w znajomą twarz zdruzgotane spojrzenie niemożebnie ciemnych ocząt.
Kto jak kto, ale ona, tu, w takiej spelunie? Świat jest mały, ale Aithne sądziła, że prędzej spotka nekromantkę na jakimś bagnie niż... no, tu.
Awatar użytkownika
Anabde
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Nekromanta
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anabde »

Ona była dość zdziwiona tym niespodziewanym spotkaniem, lecz jej reakcja była niczym w porównaniu z szokiem, jaki właśnie zaobserwowała na twarzy Aithne. To ją rozbawiło; przymrużyła oczy, tak jak robią to koty, które właśnie zaczynają mruczeć. Sięgnęła rękoma do karku i zebrała włosy w kitkę, by przełożyć je na lewe ramię; tak ułożone traciły wygląd nieogarniętej, poplątanej szopy, przynajmniej w pewnym stopniu.
- Dawno się nie widziałyśmy - potwierdziła, nadal subtelnie uśmiechnięta. Przesunęła wzrokiem po całej twarzy niegdysiejszej przyjaciółki, jeśli może ją tak nazwać. Po znajomych, intrygujących granatowych oczach, krzywym uśmiechu, kilku piegach na drobnym nosku.
- Nic się nie zmieniłaś - wypowiedziała na głoś swą myśl, dość sugestywnie wyciągając przed siebie dłonie i przypatrując im się krytycznie. Nosiły na sobie ślady przeżytych lat, koło nadgarstka rozciągała się mała blizna, palce były poprzecierane od wodzy. Oj tak, w porównaniu z anielicą Anabde wyjątkowo się postarzała. W końcu nie widziały się kilka lat, co dla istoty ludzkiej jest dość długim okresem czasu!
Nienormalni winni trzymać się razem.
Aithne
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aithne »

- E tam, nic - parsknęła w odpowiedzi Aithne, posyłając dawnej towarzyszce uśmiech.
Jeśli miała być szczera, to nawet bardziej skłaniałaby się przypuszczać, że Anabde zginęła, pożarta przez jakiegoś truposza lub innego umarłego, z którymi tak bardzo lubiła się zadawać. Podobno kto z kim przystaje, takim się staje, jednak Aithne, ku swojej uldze, nie zaobserwowała u nekromantki żadnych oczywistych oznak zamieniania się w trupa.
- Zrobiłam się jeszcze bardziej sympatyczna i urokliwa, nie widać? - dodała z niejakim oburzeniem i wreszcie uśmiechnęła się całkowicie swobodnie, tak, jak zawsze. - Na twojej buźce widzę zmęczenie, co słychać? - spytała, zupełnie jakby jedno z drugim miało coś wspólnego.
Dla niej miało. Nawet przedstawiało sobą głębszy sens. Skróty myślowe Aithne bywały problematyczne, czasami także ona się w nich gubiła.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Awatar użytkownika
Anabde
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Nekromanta
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anabde »

Zaśmiała się lekko, co było dość miłym doświadczeniem wśród karczmiennego zgiełku pełnego krzyków, pijackich przyśpiewek i rechotów. Jedne czy drugie oczy na chwilę zerknęły w stronę ich stolika, jednak najwidoczniej ich właściciele spotkali się chwilę temu z przyjaznym warkotem Aithne, bo nie zdecydowali się na zaczepienie kobiet.
- Jak na razie nikogo nie uszkodziłaś w ten czy inny sposób, więc najwidoczniej masz rację - przyznała. Kiedy Aithne uśmiechnęła się do niej, poczuła niejaką ulgę - większość ludzi, którym kiedyś towarzyszyła, nie mogła wybaczyć jej nagłego zniknięcia. Rudowłosa najwidoczniej nie miała jej tego za złe, a przynajmniej nie na tyle, by otwarcie okazać wrogość. Na szczęście dla Anabde.
- Co słychać? - powtórzyła, po czym zapatrzyła się w przestrzeń, zastanawiając się nad zadanym pytaniem. - Nic nie słychać. Mój sposób na życie nic się nie zmienił od naszego ostatniego spotkania - odpowiedziała, uznając, że to wytłumaczenie powinno być wystarczające. Obie wiedziały, że życie Anabde było pełne różnych dziwnych przygód, które sprowadzały ją do dziwnych miejsc w towarzystwie dziwnych istot. Jedna z takich przygód przywiodła ją zresztą do karczmy "W dziobie kuroliszka".
Anabde zaczęła intensywnie myśleć o tym, w jaki sposób otrzymać kieliszek wina bez ruszania się z tego poniekąd wygodnego krzesła. Rozejrzała się dookoła, a zauważywszy liczne męskie towarzystwo uśmiechnęła się z satysfakcją. To nie powinno być trudne.
- A w jaki sposób zmieniło się twoje życie? I czy chcesz coś do picia? - zapytała.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Sheridan
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 88
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sheridan »

Nie można powiedzieć, by w takich miejscach był w stanie znaleźć dogodną ofiarę, jednak nigdy nic nie wiadomo, a nie miał ochoty włóczyć się dłużej po drogach, licząc na łut szczęścia. Dlatego też na cel obrał sobie karczmę "W dziobie kuroliszka" ("Niech ich szlag, kto wymyślił tę chorą nazwę?"), śmiało otworzył drzwi i przekroczył próg, stając w niezbyt gustownie urządzonym pomieszczeniu. Zmierzył wzrokiem zebraną przy stolikach gawiedź, powstrzymał się od znudzonego westchnienia i wykrzywienia z obrzydzeniem ust.
I kiedy tak rozmyślał o tym, do jakiej to znowu dziury trafił i że nawet nie będzie jak sobie urozmaicić wieczoru, jego spojrzenie padło na dwie rude czupryny, które wyraźnie odcinały się na tle tych wszystkich upitych mężczyzn. Uśmiechnął się pod nosem dość złowieszczo, pochylił głowę i na cel obrał stojący nieopodal dwóch pań stolik (najpierw myślał, że jakaś dziewczyna siedzi w towarzystwie rudowłosego chłopaka, jednak potem z zaskoczeniem skonstatował, że to jednak dwie dziewczyny. A to ci numer!). Zajął miejsce, rozsiadł się niedbale i przerzucił płaszcz przez oparcie drugiego wolnego krzesła, rozpoczynając spokojną obserwację przyszłych ofiar.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Aithne
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aithne »

- Moje życie? Moje życie nie zmienia się z zasady, już miało wystarczająco wiele zmian - prychnęła Aithne, spojrzała przelotnie na (sama szczerze musiała to przyznać, co poradzić, przynajmniej nie na głos!) całkiem przystojnego młodzieńca, który zajął miejsce nieopodal nich, mimowolnie zastanowiła się, co on tu może robić, po czym znów skupiła się na swojej dawnej towarzyszce. - Szukam aktualnie roboty, żywię się suszonym mięsem i tym, co mi łaskawie spadnie z nieba - mruknęła, marszcząc z niezadowoleniem nos.
Kiedy spojrzenie nieznajomego stało się zbyt nachalne, przeniosła na niego wzrok, zmrużyła ciemne oczy i zawarczała nisko, dość gardłowo, jawnie sugerując, że wszelkie głupie pomysły są w tym przypadku... głupie. I niewykonalne.
- Jesteś pewna, że chcesz zamawiać tu coś do picia? - zwróciła się znowu do Anabde, westchnąwszy głośno. - Ale, właściwie, co szkodzi spróbować - dodała powoli, przekrzywiając głowę.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Awatar użytkownika
Anabde
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Nekromanta
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anabde »

Jakoś tak wyszło, że i ona zwróciła uwagę na nowego gościa karczmy; wyróżniał się z tłumu, więc cóż jej się dziwić. Przyjrzawszy mu się uznała, że jest tu tak samo nie na miejscu jak ona i Aithne. Oceniła go spojrzeniem od stóp do głów i nieświadomie uniosła kącik ust ku górze. Wróciła zainteresowaniem do towarzyszki, po czym kiwnęła lekko głową, odpowiadając tym samym na pytanie dotyczące picia.
Odchyliła się na krześle i obiegła spojrzeniem mężczyzn, którzy właśnie stali najbliżej ich stolika. Kiedy natrafiła na takiego, który jeszcze trzymał się na nogach i sprawiał wrażenie zaznajomionego z prawami fizyki, sięgnęła w jego stronę i przesunęła palcami po jego ramieniu. Gdy na nią spojrzał, uśmiechnęła się pięknie; nie było szans, by nieznajomy nie padł ofiarą jej uroku.
- Byłbyś tak dobry i przyniósł nam coś do picia? - powiedziała miękkim, niskim głosem, przypatrując mu się uważnie. Mężczyzna, osłupiały, pokiwał szybko głową; otworzył usta, by coś powiedzieć, ale najwyraźniej nie był w stanie nic z siebie wydukać.
- Ja chętnie napiłabym się wina, a moja przyjaciółka - tutaj zerknęła na Aithne, a mężczyzna zmarszczył brwi, powtarzając pod nosem "przyjaciółka?" - czegoś niealkoholowego.
Kiedy nieznajomy ruszył zdecydowanym krokiem w stronę baru, obróciła się znów do rudowłosej i posłała jej lekki uśmiech.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Sheridan
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 88
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sheridan »

Sheridan przymrużył z niejakim rozbawieniem oczy, czując mimowolne zainteresowanie tym, w jakim celu dwie dziewczyny się tu zjawiły. Jeśli jedna, w pewien sposób, ciekawiła go samą swoją osobą - czy raczej, uściślając, wyglądem - tak druga wzbudzała jego lekki niepokój. Dziwnie się czuł w jej obecności i bynajmniej nie chodziło o to żałosne warknięcie, jakie z siebie wydała chwilę temu. Uznał, że nie ma powodu do niepokoju, bo tak czy siak nie stwarzają dla niego żadnego zagrożenia, po czym przeniósł wzrok na tę ładniejszą z pary, której nie dało się z chłopakiem pomylić.
I uśmiechnął się do niej, najzwyczajniej w świecie, dałoby się to nawet podciągnąć pod przyjazny gest! Tak zachowywali się młodzieńcy, kiedy chcieli się z kimś bliżej zapoznać, a on z pewnością chciał się zapoznać. W miarę bez wzbudzania podejrzeń. I, mimo że dziewczyna, z którą zdecydował się nawiązać kontakt, zdawała się lepiej sobie radzić ze swoim otoczeniem, zwłaszcza płci męskiej, to doszedł do wniosku, że łatwiej do niej dotrze niż do tego rozczochranego i rozwarczanego czegoś.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Aithne
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aithne »

- Dzięki - mruknęła Aithne, uśmiechając się z niejakim umęczeniem. - Nie wiem, jak ty to robisz, ja bym ich najchętniej wszystkich stąd wyniosła i zostawiła w jakiejś rozpadlinie - wyznała z pełną powagą, siadając prosto na krześle.
Zabębniła palcami w blat stołu, mimowolnie rozejrzała się po karczmie, nawet sobie westchnęła, przeczuwając, że jednak żadnego zlecenia tu nie znajdzie - z tej prostej przyczyny, że jakikolwiek potencjalny zleceniodawca nie znajdował się w stanie pozwalającym na pamiętanie własnego imienia, a co dopiero roboty, za którą chciałby najemnikowi zapłacić.
Kiedy przyjrzała się całemu zbiegowisku pijanych mężczyzn, powróciła wzrokiem do nekromantki, uśmiechnęła się do niej, po czym spuściła nieznacznie głowę i odruchowo, bardzo czule, postukała paznokciem w szmaragdową spinkę do płaszcza, którego nadal nie zdjęła. Bardzo ją kochała, nawet nie dlatego, że ukrywała jej skrzydła, tylko... Znowu westchnęła i wtedy dostrzegła ten bezczelny uśmiech tego typka, co to niedawno wszedł jak do swojego i rozsiadł się niczym królewicz, psia go mać.
- Zaczyna mnie irytować - ostrzegła lojalnie Aithne, nie przestając gładzić palcami swojego małego skarbu.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Awatar użytkownika
Anabde
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Nekromanta
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anabde »

Znów się zaśmiała, teraz obdarzając towarzyszkę pełnym sympatii spojrzeniem. Oj, doskonale potrafiła sobie wyobrazić, co Aithne zrobiłaby z gośćmi karczmy, gdyby tylko nie groziła jej za to żadna kara.
- Widzisz, trzeba umieć dopasować się do sytuacji - oznajmiła lekko, śledząc wzrokiem mężczyznę, który został jej wysłannikiem. Właśnie wracał w ich stronę, a ona musiała dopilnować, by przypadkiem nie trafił z jej winem w inne miejsce. Zatrzymał się koło ich stolika i dość nieumiejętnie postawił dwa naczynia na blacie - przed Anabde zwyczajny kieliszek wypełniony aromatycznym napojem, zaś przed Aithne w miarę czystą szklankę zawierającą najprawdopodobniej wodę.
- Dziękuję - powiedziała, zerkając mężczyźnie prosto w oczy. Zauważyła, że chciał wyciągnąć rękę po pieniądze, które musiał za nie wydać przy ladzie. Jedno jej ostrzegawcze spojrzenie wystarczyło, by zaniechał tego planu. Oplotła długimi palcami nóżkę kieliszka i uniosła go ku górze, jednocześnie wędrując za wzrokiem Aithne. Uśmiechnęła się rozbawiona, gdy ujrzała tego nietypowego gościa, któremu sama poświęciła nieco uwagi chwilę wcześniej.
- Nie przejmuj się nim - odpowiedziała, odwracając się ponownie do towarzyszki. Jej nieco kpiące spojrzenie mogło stać się dla Aithne krępujące; była w nim taka drobna sugestia. Już kilka lat temu Anabde zauważyła, że anielica ma nietypowe podejście do mężczyzn: im większą wrogość jakiemuś okazuje, tym bardziej jest nim zainteresowana.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Sheridan
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 88
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sheridan »

Nie słyszał dokładnie, o czym rozmawiały, jednak wystarczyło mu rzucone przez tę ładniejszą spojrzenie w jego stronę, by dojść do wniosku, że wzbudził niejakie poruszenie wśród pań. Uśmiechnął się kącikiem ust, rozbawiony tym faktem, zwłaszcza tą morderczą miną drugiej dziewczyny, która coraz bardziej go śmieszyła swoim przedziwnym zachowaniem. Wyglądała, jakby przymierzała się do wypowiedzenia wojny całemu światu - niekoniecznie nawiązywał do jej niemiłosiernie potarganych włosów, naprawdę.
Zastanowił się, czy już ruszać do ataku, jednak uznał, że samo obserwowanie ich na razie wystarczy. Powinien je trochę lepiej poznać, dopiero wtedy zacząć działać, może jeszcze trochę namiesza im w główkach dziwnymi zachowaniami.
W myśl postanowienia posłał ładniejszej kolejny uśmiech, tym razem nieco pewniejszy.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Aithne
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aithne »

Aithne w odpowiedzi posłała przyjaciółce bardzo złe i bardzo mordercze spojrzenie, mrużąc ciemne oczy, z niebywałą agresją chwyciła swoją nieszczęsną szklankę i przysunęła ją do twarzy, by podejrzliwie powąchać. Zawahała się, zastanawiając się, czy to w środku to na pewno woda jest, czy może jednak w jakiś dziwny sposób podmienili to na coś o wiele mniej pożywnego, po czym znowu zawarczała, bo się cholernik jeden uśmiechnął. A to źle. Zwłaszcza że chwilę wcześniej błysnęły mu oczy, co wzmogło czujność Aithne.
- To nie jest człowiek - zakomunikowała krótko, żeby Anabde wiedziała, z czym siedzą w sąsiedztwie.
Następnie przytuliła niepewnie wargi do krawędzi naczynia, ostrożnie je przechyliła i upiła pierwszy łyk rzekomej wody, gotowa w każdej chwili przypuścić szturm na barmana, by mu pokazać, jak bardzo zależy jej na piciu wody, a nie jej wszelkich pochodnych.
Ku jej uldze chyba jednak dostała upragnioną wodę.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Awatar użytkownika
Anabde
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Nekromanta
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anabde »

Anabde obserwowała barwną reakcję przyjaciółki znad kieliszka wina. Musiała przyznać, że było tak podłe jak miejsce, w którym się znajdowały - mało klarowne, a przede wszystkim niesamowicie rozcieńczone wodą, więc o słabym smaku. Jednak trzeba się było zadowolić tym co miała, nie sądziła, by karczmarz mógł jej zaproponować cokolwiek lepszego.
Kiedy jej uszu dobiegły słowa Aithne, uniosła wysoko jedną brew. Obróciła się i zerknęła na omawianego mężczyznę przez ramię; tym razem jej spojrzenie nabrało czujności. Towarzyszka miała rację, jego aura była... niepokojąca. Szybko odwróciła wzrok i sięgnęła po odstawiony niedawno kieliszek. Przystawiła brzeg naczynia do ust i tak zamarła, na chwilę się zamyślając.
Przyjrzała się Aithne i przywołała wspomnienia wspólnie przeżytych chwil: wędrówek, rozrób i zabaw. Uśmiechnęła się sama do siebie, gdy przypomniała sobie, że uważały się za nie do pokonania, a każdy problem stanowił dla nich wyzwanie. Jeszcze raz zerknęła na nieznajomego; pomyślała, że być może wracają stare, dobre czasy. Być może nie będzie on kłopotliwy, bo przecież poradzą sobie z nim. I to może być całkiem zabawne.
- Ty też nie jesteś człowiekiem - przypomniała jej spokojnie, upijając kolejny łyk wina.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Sheridan
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 88
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sheridan »

Zauważył, że tym razem został obdarzony spojrzeniem mniej przychylnym czy rozbawionym, co podsumował cichym westchnieniem. Najwyraźniej to rude rozczochrane zaczęło coś podejrzewać, miał rację odnośnie tego uczucia niepokoju, jakie go ogarnęło w jej towarzystwie. Nie mogły jednak stanowić zbyt dużego wyzwania, prędzej czy później je złowi, może się jakoś korzystnie zabawi, a potem dopnie swego, niszcząc te urocze duszyczki.
Uśmiechnął się pogodnie, przywdziewając jedną z licznych masek, jakie zawsze miał w zanadrzu, podniósł się ze swojego miejsca i zbliżył się do ich stolika, zabrawszy ze sobą płaszcz. Wciąż uśmiechnięty chwycił oparcie wolnego krzesła i popatrzył po dziewczynach roziskrzonym chłopięcym blaskiem spojrzeniem.
- Wolne? - zapytał beztrosko, jednak nie czekał na odpowiedź, zajął miejsce i złożył na kolanach płaszcz. - Nie boicie się tu tak same siedzieć, wśród tylu pijanych mężczyzn? To nie jest miejsce dla takich piękności - uznał bez mrugnięcia okiem, nadal przyjaźnie uśmiechnięty.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Zablokowany

Wróć do „Demara”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości