Strona 1 z 1

: Wto Cze 02, 2009 7:33 pm
autor: Ashura
Ashura stan±³ przed m³odzieñcem, którego tak dobrze zna³. Od dnia przybycia do materialnego ¶wiata, nigdy go nie opuszcza³. A od czasu wydarzeñ zwi±zanych z A i jego s³ugami, nie ujawnia³ siê zupe³nie. Akurat ostatnio pojawi³y siê inne byty jego rodzaju, które wzmocni³y go. Pozwoli³y odzyskaæ si³ê, a wraz z tym. Po raz pierwszy w czê¶ci uzyskaæ dostêp do tego ¶wiata.

Spojrza³ na swoje niepe³ne cia³o. Jego si³a nieby³a nawet w setnej czê¶ci prawdziw± natur±. Skrzyd³a równie¿ nie nadawa³y siê narazie do niczego. Skupi³ siê. Spróbowa³ wywo³aæ cze¶æ swej magicznej mocy. Nic siê jednak nie sta³o. Spojrza³ na ch³opaka. W jego oczach wci±¿ p³on± ten sam ogieñ, który tamtego dnia doprowadzi³ do ich po³±czenia.

-WIDZÊ, ¯E NIE CIESZY CIÊ MOJA OBECNO¦Æ. - odpar³ g³osem mro¿±cym krew w ¿y³ach. - MÓWI£EM CI, ¯E NIE POKONASZ MNIE TAK £ATWO. ZASTANAWIAM SIÊ, CO TERAZ MAM ZROBIÆ Z TOB¡?

: Wto Cze 02, 2009 8:07 pm
autor: Ashura
-JEDYNEJ OSOBIE, KTÓREJ MOGÊ ZA TO PODZIÊKOWAÆ, JESTE¦ TY. - odpar³ Ashura. - NAJPRAWODOPODONIEJ WSZYSTKO ZACZÊ£O SIÊ OD TWEGO PRZYBYCIA DO TEGO ¦WIATA. CZYNY TWOICH PRZYJACIÓ£ NIE MAJ¡ WP£YWU NA MOJ¡ EGZYSTENCJÊ TUTAJ.

Za¶mia³ siê z³owieszczo. G³os, choæ rozdzieraj±cy, by³ cichy. Ashura nie chcia³ narazie oznajmiaæ wszystkim swojego istntnienia. Jeszcze nie teraz.

-A TERAZ SPÓJRZ NA SIBIE. - zacz±³. - TY. WIELKI DZIEDZIC WIATRU. LE¯YSZ I NIE JESTE¦ W STANIE NIC ZROBIÆ. ZUPE£NIE NIC. TAK. - odpar³ jakby zaci±gaj±c siê energi± rozchodz±c± siê w powietrzu. - CZUJE WIECEJ MYCH BRACI. TWOJA NIEMOC JEST ... PRZEPYSZNA.

W miejscu twarzy rozb³ys³y czerwone iskry. Ka¿dy wysi³ek, któremu poddawa³ m³odzieniec swe cia³o, nie pzynosi³o niczego. Tylko czyni³y go silniejszmy. Tak ... silniejszym.

: Wto Cze 02, 2009 8:28 pm
autor: Ashura
Ashura radowa³ siê. Nienawi¶æ ch³opaka, czyni³a go silniejszym. Tak ... powraca³a jego utracona moc. Nagle, gdy m³odzieniec wyrawa³ siê z niemocy, demon poczu³, co¶ na miarê strachu. Ledwo uda³o mu siê zareagowaæ, odskoczy³ w ty³. Ostrza minê³y jego g³owê zaledwie o kilka centymetrów.

Si³a i cia³o materialne zaczê³y znikaæ. Ashura niezbyt przej±³ siê zaistnia³± sytuacj±. Wcze¶niej, czy pó¼niej znowu siê pojawi. Za¶mia³ siê. G³os rozszed³ siê w powietrzu jak grom. Brzmia³ niemal podobnie. Rozrywaj±co.

-NIC NIE MO¯ESZ UCZYNIÆ. JESZCZE TU WRÓCÊ.

Mówi±c to zmieni³ siê w kulê czarnej masy, po czym cisn±³ siê w Rizochiego. Szermierz nie by³ w stanie unikn±æ zbli¿aj±cego siê pocisku. Poczu³ tylko jak traci poczucie ziemie pod stopami. Jak zaczyna szybowaæ w ty³.

: Wto Cze 02, 2009 8:46 pm
autor: Niara
Niara wbieg³a do lasu zobaczy³a ¿e Rizochi le¿y na trawie. Natychmiast dobieg³a do ch³opaka by zobaczyæ co siê sta³o.
- Rizochi?! - dziewczyna kleknê³a przy nieprzytomnym mê¿czy¼nie. -Rizochi? ... - dziewczyna wydawa³a siê bezradna, nie wiedzia³a co zrobiæ. Nie mia³a Artemisu, wiec zniknê³a tak¿e jej moc leczenia. Z ust ch³opaka s±czy³a siê stró¿ka krwi, Niara dotknê³a lekko policzka ch³opaka.

: Wto Cze 02, 2009 9:02 pm
autor: Niara
Dziewczyna patrzy³a jak Rizochi upada na ziemiê, nie zdazy³a nic zrobiæ. Runê³a na kolana i odwróci³a ch³opaka, k³ad±c sobie jego g³owê na kolana.

- Mieridion! ... - krzyknê³a dziewczyna, wzywaj±c pomocy.

: Wto Cze 02, 2009 9:30 pm
autor: Meridion
S³ysz±c przed sob± krzyk, Meridion przy¶pieszy³, mkn±c miêdzy drzewami niczym wicher. Jego oczy zab³ysnê³y, gdy ogl±da³ ¶wiat w magicznym spektrum. Nic ciekawego - stwierdzi³ po przybyciu na miejsce - No poza tym cz³owiekiem. Aczkolwiek, o Nim wiedzia³ ju¿ wcze¶niej. Chocia¿ po g³êbszym spojrzeniu...

- Czy¿by brak³o mu woli? - zapyta³ sam siebie, przystaj±c przy dziewczynie i pochylaj±c siê nad ch³opakiem. Wszystko na to wskazywa³o. Na szczê¶cie, wygl±da³o te¿, ¿e ju¿ po wszystkim... przynajmniej narazie. Spojrza³ w oczy Niary i rzek³ do Niej uspokajaj±co - Nie martw siê, prze¿yje to i nic mu nie bêdzie, a przynajmniej nic powa¿nego. - W zamy¶leniu potar³ brodê i obejrza³ jego cia³o - Jego cia³o jest ca³e, to raczej dusza cierpi. Najbardziej mu potrzeba odpoczynku. Mo¿e zdo³am mu te¿ pomóc w inny sposób, aczkolwiek nie wiem czy chcê ryzykowaæ, zastosowanie pewnych metod. Co prawda w moim przypadku dzia³aj± dobrze, ale nie wiem czy w Jego bêdzie podobnie. - Rozejrza³ siê wokó³ - My¶lê, ¿e rozs±dnie bêdzie go przenie¶æ - To powiedziawszy odgarn±³ p³aszcz na plecy i podniós³ RiZochiego na rêkach, po czym ruszy³ spowrotem w stronê obozu.

: Wto Cze 02, 2009 9:45 pm
autor: Niara
Niara, by³a przera¿ona ca³a sytuacja, jednak szybko wziê³a siê w gar¶æ i pod±¿y³a za mê¿czyzna...

Ci±g dalszy