Gospoda "Przeżytek"
: Sob Lis 07, 2009 4:43 pm
Jeżeli chcesz poczuć się jak u siebie o Ty nieumarły, bądź szukasz przygód żywy człowiecze - zapraszamy!
Dostaniesz tu wszystko czego chcesz, czy to krew, czy żołądek.
Zakazane księgi walają się tutaj po kątach. Raj dla wszystkich potępionych, grzeszników, heretyków, tych których odrzuciło społeczeństwo.
Wampirzyca weszła z impetem do tawerny, stare drewno zaskrzypiało, w lokalu był tylko dostojny osobnik, który stał za ladą. Wampir w długich czarnych włosach sięgających pasa uśmiechnął się widząc, że skóra wampirzycy lekko się rumieni. Znali się od kilku stuleci, mieli za sobą kilka upojnych nocy. Ot nic ciekawego zwykła wampiryczna egzystencja. Opadła ciężko na krzesło.
- Cóż się stało Panno Xeno? - zagaił wesoło, skwitowała to tylko lodowatym spojrzeniem.
- Daj mi tylko pokój bez okien z łazienką, a jutro wieczorem wszystko Ci opowiem. - powiedziała cicho, była zła na siebie, że dała się tak ponieść emocjom. Wampir podał jej klucz i posłał ciepłe spojrzenie. Wzięła i powlokła się w ciemność. Marquis zamknął za nią ciężkie dębowe drzwi i okrył magicznym płaszczem tak by stopiły się z otoczeniem. Pociągnął za dźwignie i przed ukryte wejście do podziemi opadł kamienny blok, zatrzaskując wszystkich wypoczywających w podziemiach.
Marquis był wampirem dwu tysiącletnim i należał do jednych z najbardziej uzdolnionych magicznie. Zawsze stał za ladą pucując szklanki bądź robiąc inne przyziemne rzeczy. Zdawałoby się że jest nawet normalną istotą ludzką, gdyby nie dziwnie jasna skóra i bardzo długie kły, które okazywał zawsze gdy była ku temu okazja. Z Xeną spotkał się kilka razy i zawsze miło spędzał z nią czas folgując swoim fantazjom seksualnym. Bardzo ją lubił, ona również darzyła go dozą ciepłych uczuć. Ale wtedy, wtedy po prostu nie miała siły na pogaduchy przy lampce ciepłej krwi.
Ranek się zbliżał, a wampirzyca weszła do pokoju. Stało tam ogromne dębowe łoże z baldachimem, do łazienki prowadziły białe drzwi, skrywające marmurową wannę. Szybko się wykąpała i naga ociekająca wodą, położyła się na miękkim posłaniu. Zwinęła się w kłębek, a jej oczy zaszły łzami, krwawymi łzami. Jedna spłynęła po jej aksamitnym policzku zostawiając ślad. Upadła na białą pościel. Chwilę później pojawił się przy niej demon. Otulił ją ciepłym ramieniem. Czuła jego ciało, rzeźba była doskonała. Zamknęła oczy. Dzień właśnie wstawał.
Słońce już powoli zaczęło zmierzchać. Bogini Nut połykała Ra, by znów móc połączyć się ze swoim kochankiem. Xena gwałtownie podniosła się z posłania, pochyliła się i ukryła twarz w dłoniach. Wstała i na palcach poszła do łazienki. Obmyła twarz, zimną wodą. Wróciła i padła na łóżko, pogładziła swoje ramię, gdzie jeszcze wczoraj była mała ranka. Tyle się wydarzyło wciągu tych kilku dni.
Musiała porozmawiać z Marquis'em. Zaczęła delikatnie rozczesywać włosy, które otaczały ją jak skrzydła. Gdy skończyła ubrała się w zwiewną czarną spódnicę i krwistoczerwony gorset. Zostawiła torbę w pokoju i zamknęła za sobą drzwi.
Wampiry wypoczywające w tej mrocznej gospodzie za kilka godzin zaczną wychodzić w nocny świat, by zaspokoić swój apetyt. Xena była pierwsza. Pociągnęła za dźwignię i wyszła z zamaskowanego gmachu.
Przeszła mały korytarzyk i znalazła się w gospodzie. Marquis zrobił zdziwioną minę, bo dzień jednak jeszcze się nie skończył.
- Przyszłam trochę wcześniej, by spokojnie porozmawiać. - powiedziała wlokąc się do krzeseł. Marquis bez słowa postawił przed nią kieliszek, który napełnił świeżą krwią.
- Kryzys wieku średniego? - zapytał.
- I kto to mówi...- zawiesiła głos i pociągnęła łyk. - Raczej zdziwienie nienawiścią ludzi i innych istot.
- Aj. Moja kochana Xeno, moja kochana Xeno. - rzekł spokojnie i pogłaskał ją po czarnych włosach.
- Rozumiem Cię, kiedyś kiedy tak jak Ty nie byłem ustatkowany, byłem w sumie wolny, robiłem co chciałem, napotykałem "Łowców Wampirów". Zabijałem bezlitośnie. Ale teraz kiedy patrzę na to z perspektywy lat. Byłem głupi, może to była presja tego że trzymałem się z gniazdem, a Ty Ty żyjesz samotnie, nie lubisz zabijać. Zostań jakiś czas ze mną niech umilknie pamięć o Tobie, plotki niech przestaną krążyć. A wtedy pojawi się znów Najstarsza. A właśnie słyszałem od rady, że masz wsparcie... - zakończył. Xena spojrzała mu głęboko w oczy.
- Tak mam wsparcie. - zakończyła Skąd oni do stu tysięcy demonów o tym wiedzą.
- Bacznie Cię ktoś obserwuje. - szepnął tylko, jakby czytając jej w myślach. Pociągnęła kolejny łyk i powiedziała:
- Może trochę u Ciebie popracuję?
- Na razie trochę posprzątaj, później będziesz robić co innego. - uśmiechnął się tajemniczo. Xena ochoczo zaczęła sprzątać i rozstawiać krzesła, szybko się z tym uporała. Zapaliła świece na każdym stoliku. Odsłoniła okna, zza których spoglądało zaczerwienione niebo. Pousuwała pajęczyny, jakieś śmieci z podłogi, poustawiała zakurzone księgi.
Wieczór zagościł nad krainą Nemerii. Wampiry licznie ściągnęły do "Przeżytka", Xena nie zdążyła nawet zrealizować pierwszego zamówienia, gdy do gospody wszedł Luciano. Szybko poprawiła gorset i włosy. Wyglądała czarująco. Od razu przykuła jego uwagę.
- Xena! - zawołał i podszedł do niej obejmując czule. W gospodzie zrobiło się cicho, lecz po chwili parka Najstarszych udała się do alkierza, gdzie można było obserwować wszystkich i wszystko. Usiedli, przy butelce jakiejś dobrej krwi i rozmawiali o wszystkim, co zdarzyło się przez te setki lat kiedy się nie widzieli. Później nastał poranek, a oni zamiast spać wesoło figlowali w łożu z baldachimem. Trzeba było odnowić więź łączącą ją ze starym wampirem.
Dostaniesz tu wszystko czego chcesz, czy to krew, czy żołądek.
Zakazane księgi walają się tutaj po kątach. Raj dla wszystkich potępionych, grzeszników, heretyków, tych których odrzuciło społeczeństwo.
Wampirzyca weszła z impetem do tawerny, stare drewno zaskrzypiało, w lokalu był tylko dostojny osobnik, który stał za ladą. Wampir w długich czarnych włosach sięgających pasa uśmiechnął się widząc, że skóra wampirzycy lekko się rumieni. Znali się od kilku stuleci, mieli za sobą kilka upojnych nocy. Ot nic ciekawego zwykła wampiryczna egzystencja. Opadła ciężko na krzesło.
- Cóż się stało Panno Xeno? - zagaił wesoło, skwitowała to tylko lodowatym spojrzeniem.
- Daj mi tylko pokój bez okien z łazienką, a jutro wieczorem wszystko Ci opowiem. - powiedziała cicho, była zła na siebie, że dała się tak ponieść emocjom. Wampir podał jej klucz i posłał ciepłe spojrzenie. Wzięła i powlokła się w ciemność. Marquis zamknął za nią ciężkie dębowe drzwi i okrył magicznym płaszczem tak by stopiły się z otoczeniem. Pociągnął za dźwignie i przed ukryte wejście do podziemi opadł kamienny blok, zatrzaskując wszystkich wypoczywających w podziemiach.
Marquis był wampirem dwu tysiącletnim i należał do jednych z najbardziej uzdolnionych magicznie. Zawsze stał za ladą pucując szklanki bądź robiąc inne przyziemne rzeczy. Zdawałoby się że jest nawet normalną istotą ludzką, gdyby nie dziwnie jasna skóra i bardzo długie kły, które okazywał zawsze gdy była ku temu okazja. Z Xeną spotkał się kilka razy i zawsze miło spędzał z nią czas folgując swoim fantazjom seksualnym. Bardzo ją lubił, ona również darzyła go dozą ciepłych uczuć. Ale wtedy, wtedy po prostu nie miała siły na pogaduchy przy lampce ciepłej krwi.
Ranek się zbliżał, a wampirzyca weszła do pokoju. Stało tam ogromne dębowe łoże z baldachimem, do łazienki prowadziły białe drzwi, skrywające marmurową wannę. Szybko się wykąpała i naga ociekająca wodą, położyła się na miękkim posłaniu. Zwinęła się w kłębek, a jej oczy zaszły łzami, krwawymi łzami. Jedna spłynęła po jej aksamitnym policzku zostawiając ślad. Upadła na białą pościel. Chwilę później pojawił się przy niej demon. Otulił ją ciepłym ramieniem. Czuła jego ciało, rzeźba była doskonała. Zamknęła oczy. Dzień właśnie wstawał.
Słońce już powoli zaczęło zmierzchać. Bogini Nut połykała Ra, by znów móc połączyć się ze swoim kochankiem. Xena gwałtownie podniosła się z posłania, pochyliła się i ukryła twarz w dłoniach. Wstała i na palcach poszła do łazienki. Obmyła twarz, zimną wodą. Wróciła i padła na łóżko, pogładziła swoje ramię, gdzie jeszcze wczoraj była mała ranka. Tyle się wydarzyło wciągu tych kilku dni.
Musiała porozmawiać z Marquis'em. Zaczęła delikatnie rozczesywać włosy, które otaczały ją jak skrzydła. Gdy skończyła ubrała się w zwiewną czarną spódnicę i krwistoczerwony gorset. Zostawiła torbę w pokoju i zamknęła za sobą drzwi.
Wampiry wypoczywające w tej mrocznej gospodzie za kilka godzin zaczną wychodzić w nocny świat, by zaspokoić swój apetyt. Xena była pierwsza. Pociągnęła za dźwignię i wyszła z zamaskowanego gmachu.
Przeszła mały korytarzyk i znalazła się w gospodzie. Marquis zrobił zdziwioną minę, bo dzień jednak jeszcze się nie skończył.
- Przyszłam trochę wcześniej, by spokojnie porozmawiać. - powiedziała wlokąc się do krzeseł. Marquis bez słowa postawił przed nią kieliszek, który napełnił świeżą krwią.
- Kryzys wieku średniego? - zapytał.
- I kto to mówi...- zawiesiła głos i pociągnęła łyk. - Raczej zdziwienie nienawiścią ludzi i innych istot.
- Aj. Moja kochana Xeno, moja kochana Xeno. - rzekł spokojnie i pogłaskał ją po czarnych włosach.
- Rozumiem Cię, kiedyś kiedy tak jak Ty nie byłem ustatkowany, byłem w sumie wolny, robiłem co chciałem, napotykałem "Łowców Wampirów". Zabijałem bezlitośnie. Ale teraz kiedy patrzę na to z perspektywy lat. Byłem głupi, może to była presja tego że trzymałem się z gniazdem, a Ty Ty żyjesz samotnie, nie lubisz zabijać. Zostań jakiś czas ze mną niech umilknie pamięć o Tobie, plotki niech przestaną krążyć. A wtedy pojawi się znów Najstarsza. A właśnie słyszałem od rady, że masz wsparcie... - zakończył. Xena spojrzała mu głęboko w oczy.
- Tak mam wsparcie. - zakończyła Skąd oni do stu tysięcy demonów o tym wiedzą.
- Bacznie Cię ktoś obserwuje. - szepnął tylko, jakby czytając jej w myślach. Pociągnęła kolejny łyk i powiedziała:
- Może trochę u Ciebie popracuję?
- Na razie trochę posprzątaj, później będziesz robić co innego. - uśmiechnął się tajemniczo. Xena ochoczo zaczęła sprzątać i rozstawiać krzesła, szybko się z tym uporała. Zapaliła świece na każdym stoliku. Odsłoniła okna, zza których spoglądało zaczerwienione niebo. Pousuwała pajęczyny, jakieś śmieci z podłogi, poustawiała zakurzone księgi.
Wieczór zagościł nad krainą Nemerii. Wampiry licznie ściągnęły do "Przeżytka", Xena nie zdążyła nawet zrealizować pierwszego zamówienia, gdy do gospody wszedł Luciano. Szybko poprawiła gorset i włosy. Wyglądała czarująco. Od razu przykuła jego uwagę.
- Xena! - zawołał i podszedł do niej obejmując czule. W gospodzie zrobiło się cicho, lecz po chwili parka Najstarszych udała się do alkierza, gdzie można było obserwować wszystkich i wszystko. Usiedli, przy butelce jakiejś dobrej krwi i rozmawiali o wszystkim, co zdarzyło się przez te setki lat kiedy się nie widzieli. Później nastał poranek, a oni zamiast spać wesoło figlowali w łożu z baldachimem. Trzeba było odnowić więź łączącą ją ze starym wampirem.