Strona 4 z 5

Re: [Nad brzegiem] Z dala od domu.

: Sob Maj 07, 2011 1:54 pm
autor: Aruviel
W Aruviel zagotowało się. Może i była zmęczona, może i była słaba i poturbowana, ale na takie zachowanie nie zamierzała pozwalać. Co jak co, ale nie była przedmiotem, czy ciekawostką. Z resztą miała być tu sama, nie prosiła się o towarzystwo, zwłaszcza takie towarzystwo, nie miała więc zamiaru dłużej pozostać w obecności obcych, zwłaszcza tych, którzy zamierzali traktować ją przedmiotowo. Poza tym nadal nie miała pewności, czy któryś z tych podejrzanych mężczyzn nie był sprawcą tego co działo się przed chwilą z nią i Arayo. Właśnie… Arayo, tak naprawdę tylko ją żal jej było opuszczać, wydawało się, że bardzo szybko znajdą ze sobą wspólny język. Pozostawienie jej wśród tych mężczyzn mogło być równie niebezpieczne co propozycja by odeszła z nią…

Dziewczyna ledwo trzymała się na nogach, mimo to postanowiła wstać. Ergon pozostał spokojny, mimo iż wyczuwał nastrój elfki nie miał zamiaru reagować złością, pewien bowiem był, że dziewczyna da sobie radę. Kiedy dziewczyna podjęła próbę podniesienia się Ergon wysunął się delikatnie spod Arayo, tak by dziewczyna miała czas usiąść.

- Jeżeli chcesz możesz iść z nami – odezwała się cicho dziewczyna w stronę osłabionej Arayo, tak by inni nie słyszeli. Wiedziała, że podniesienie się i wdrapanie na konia, dla jej obolałego ciała byłoby karkołomnym wyczynem, mimo to Aruviel postanowił zaproponować dziewczynie oddalenie się od tego dziwnego „obozu” . Poza tym kobieta wiedziała, że za kilka godzin kiedy odzyska siły będzie mogła pokrzepić towarzyszkę magią życia.

Ergon spojrzał na swoją właścicielkę znacząco. Wiedział, że Aruviel sama nie utrzyma się na nogach ani minuty. Zdawał sobie też sprawę co zamierza. Drżały jej nogi, ale oparta o niego była w stanie stać. Bez zbędnych słów Ergon zaczął prowadzić dziewczynę w stronę lasu. Kiedy odeszli nieco dalej od zbiegowiska Aruviel wsiadła na grzbiet tygrysa. Nie odjechała jednak. Odwróciła się, mając nadzieję, że Arayo jednak pójdzie z nimi.

Re: [Nad brzegiem] Z dala od domu.

: Sob Maj 07, 2011 2:54 pm
autor: Arayo
Arayo patrzyła na Aruviel, zaskoczona jej decyzją. Nie rozumiała tego do końca, ale wiedziała, że to co robi jej towarzyszka, nie jest bezpieczne. Tutaj mają wsparcie w razie czego, choć nie do końca zaufane. Mimo to, obie są bardzo osłabione, więc jeśli ktoś faktycznie na nie poluje, będąc we dwójkę, staną się łatwym celem. Tygrys sam ich nie obroni. Elfka nie odzywała się, patrzyła jak Aruviel odchodzi z Ergonem.

Dziewczyna rozejrzała się, myśląc nad tą cała sytuacją, nie mogła puścić towarzyszki samej. We dwójkę, mogą sobie jakoś poradzić, a przynajmniej nieprzyjaciołom, nie będzie tak łatwo. Arayo zerknęła na Togo, uniosła dłoń i przywołała go skinieniem, a kiedy ten podszedł, powoli wstała. Ból ciągle dawał się we znaki, ale nie był już tak silny jak wcześniej. Mimo to, była bardzo osłabiona. Togo pochylił się trochę, aby elfce było łatwiej go dosiąść. Z niemałym wysiłkiem, dziewczyna wdrapała się na grzbiet konia, po czym powoli udała się w stronę Aruviel.

- We dwójkę raźniej -szepnęła z lekkim uśmiechem do towarzyszki, zatrzymując się tuż obok tygrysa. - Masz jakiś pomysł ?

Re: [Nad brzegiem] Z dala od domu.

: Sob Maj 07, 2011 8:24 pm
autor: Rennkar
- Ujmę to tak Trenaasie - Powiedział powoli, kiedy elfki zaczęły się zbierać a ten oddalać - Tego mówić nie powinieneś...
- Hmm... Nie nadajecie się do drogi - Stwierdził zwracając się do elfek i gromiąc je wzrokiem pełnym troski - Ale jak uważacie, odrobinka ruchu wam dobrze zrobi...
Następnie idąc za swoim kolegą po fachu przymknął oczy, i uczynił barierę nieprzenikalną również na poziomie materii. Był to proces nie tyle trudny co strasznie energochłonny na dodatek przy jednoczesnym tworzeniu kanałów dla gazów aby wszyscy wewnątrz się nie podusili. Najgorsze w tego typu barierach było to, że każdy zaabsorbowany kwant energii materii próbującej przez sferę przenikać go osłabiał - dlatego tego typu bariery nigdy nie były w modzie, i rzadko je stosowano.
Otworzył lekko przekrwione oczy, i podpierając się na lasce obrócił w stronę oddalających elfek.
- Tylko uwaga na głowy! - Zakrzyknął do nich słabym, odrobinkę przygaszonym głosem który stracił wiele ze swojej pierwotnej werwy.
Po chwili kiedy dotarli już za jakąś przeszkodę i zanim Trenaas obrócił się w jego stronę Demon delikatnie zmrużył oczy i przemówił cichym lekko gniewnym głosem.
- To było co najmniej nietaktowne, Trenaasie - Rzucił po czym pozwolił mówić magowi.
- Mus... - Zaczął odpowiadać kiedy obok pojawił się mężczyzna, który zjawił się tam dosłownie znikąd. Na dodatek jego ciało fizycznie nie istniało, było swoistego rodzaju splotem energii której nie rozpoznawał i która wymykała się jego spojrzeniu. W miejscach gdzie wizualnie znajdywały się krańce jego ciała w fizycznym wymiarze znajdowały się sploty kinetyczne. W porównaniu do tych tworzonych za pomocą zaklęć pozwalających na manipulacje obiektami były one niezwykle skomplikowane; Kontrast był porównywalny do takiego jak pomiędzy żywy organizm a golemem.
Rennkar wykonał dwa szybkie wdechy i wydechy odprężając zmęczony umysł i przeskakując w świat aur w którym to dokonał szybkiej lustracji widma nowo przybyłego. Był to bez wątpienie twór czysto duchowy a jego wpływ na otoczenie w aspekcie fizycznym, był niezwykle intrygujący.
- Arderianie - Powiedział kłaniając się lekko. Powierzchownie tylko lekko zaskoczony a wewnątrz wręcz kipiący z ciekawości - A więc, jesteś łowcą dusz? Nie... Nie wyglądasz... Nieważne... - Zwrócił się do Trenaasa, po czym ściągnął brwi i ciężko opadł na trawę.
- Nasze elfki z chwilę przekonają się o tym, że tak łatwo mojej ochrony się nie pozbędą. A teraz opowiem Tobie o zasadach Mowy Umysłu.
Nemorianin bacznie śledził aurę i fizyczne przejawy bytności duszy jednocześnie spoglądając na Trenaasa.
- Kontakt odbywa się całkowicie na twoich warunkach jego osoby pozbawionej daru. Możesz przerwać go w dowolnej chwili i w każdym momencie dowolnie intensyfikować. To co ujawnisz zależy tylko od ciebie, ale to co otrzymasz w zamian pozostaje w mojej gestii. Aby nawiązać kontakt musisz się zrelaksować, kiedy będziesz gotowy daj znak. A twój przyjaciel niech czuwa aby nikomu z nas nie stała się niepotrzebna krzywda. - Zakończył pozwalając sobie na lekki, krzywy uśmieszek. Instrukcje wygłosił neutralnym, fachowym tonem osoby która zna się na tym co robi.
Rennkar wykonał kilka kolejnych ćwiczeń oddechowych przygotowując się do kontaktu i czekając na znak. Moc uśpiona w jego umyśle przebudziła się, gotowa do sięgnięcia poza jego ciało zgodnie z intencjami woli.

Re: [Nad brzegiem] Z dala od domu.

: Nie Maj 08, 2011 10:26 am
autor: Trenaas
Arderian uśmiechnął się i wykonał ruch, który mógł być skinięciem. Jednak by to zauważyć, Rennkar musiał znacznie wysilić swój zmysł wzroku. W postaci ducha można było wychwycić pewne szczegóły jak rysy twarzy, ubiór, jednak ciągłe zmiany jakie przechodził, znacznie utrudniały ich dostrzeżenie. Raz były nieuchwytne, mgliste, a raz ostre, tak że wydawało się, jakby miał materialne ciało.

- Łowca Dusz... Nie. - Trenaas jeszcze był rozbawiony zaskoczeniem demona, toteż uśmiechał się lekko. - Posiadam tylko pewien dar, dzięki któremu mogę kontrolować dusze. Ardi ma własną wolę, osobowość i wszystko, co posiada każda żywa, myśląca istota. Jedyne co musi, to wykonywać moje polecenia i niewolno mu podejmować działań, które pośrednio, lub bezpośrednio mogą mi zaszkodzić.. - Wychylił się trochę za skałę, by zobaczyć, co robi reszta "kompanii". Elfki chyba przygotowywały się na dalszą podróż, a mag dalej w skupieniu utrzymywał iluzję.

- Ale powiedz mi, czego ode mnie chcesz się dowiedzieć ? - spytał się Rennkara. - Mnie interesuje to, czym się zajmujesz. Co to za nauka i na co ona wpływa. Ja w zamian mogę ci nieco opowiedzieć, o magii życia... - Spojrzał demonowi prosto w oczy. - O ile cię to interesuje - dodał z uśmiechem. - Wiem co nieco o świecie duchów, a także mam pewne pojęcie o wiedzy tajemnej... - Zamyślił się na chwile, być może nad tym, co może wyjawić demonowi, a co nie. - Odpowiedz mi na to pytanie i możemy zaczynać.

Re: [Nad brzegiem] Z dala od domu.

: Nie Maj 08, 2011 11:05 am
autor: Varnaell
Varnaell spojrzał się na zbierając się do podróży elfki - Może lepiej gdybyście jednak jeszcze trochę zostały - powiedział w stronę elfek wstając na proste nogi. - Albo jak nie to w takim razie czy chcecie czy nie wyrusz z wami - dodał odwracając się w stronę Rennkara i Trenaasa. Zauważył, że jest z nimi inna istota. Był to duch, który wyraźnie pilnował tego co robi dwójka mężczyzn.
Był bardzo ciekaw tego co robią lecz bardziej go interesowały dwie elfki, które nie powinny wyruszać bo nie wiadomo co może się stać.

Re: [Nad brzegiem] Z dala od domu.

: Wto Maj 10, 2011 11:31 pm
autor: Aruviel
Tego było już za wiele. Aruviel nie zamierzała dłużej znosić zachowania Trenaas i Rennkara, pierwszy nie miał szacunku ani do niej ani do Arayo, drugi natomiast... No właśnie...

Arayo zdecydowała się podążyć za Aruviel, co niezmiernie ucieszyło elfkę. We dwie zawsze miały większe szanse na przetrwanie, jeśli ktoś faktycznie chciał zrobić im krzywdę. Rzecz jasna Aruviel zdążyła już polubić swoją nowa towarzyszkę, toteż nie chciała się z nią rozstawać. Kiedy Arayo zbliżyła się do niej i Ergona, elfka uśmiechnęła się pogodnie, po czym odwróciła się i ruszyła dalej, miedzy drzewa, wtedy to poczuła, że magia wokół nich rośnie i zaplata nad nimi coś na kształt materialnej bariery, ogrodzenia... klatki. Była zmęczona, ale nie na tyle, by nie wyczuwać tak silnego pola, które miało zatrzymać je w obrębie kilku metrów od nieznajomych.

Elfka zawróciła Ergona, który również czuł silne sploty magii rozciągnięte wokół nich.

- Dość tego - rzekła dziewczyna, a na palcach u jej dłoni pojawiły się jasnozielone fale, który niczym bluszcz zaczęły oplatać jej dłonie, ręce i ramiona. Pojawiły się szybko i szybko zniknęły. Mimo zmęczenia Aruviel nadal miała w sobie pokłady energii magicznej, którą mogła wykorzystać by wzmocnić swoje siły witalne. Wcześniej nie chciała ich marnować, wolała po prostu odpocząć, ale sytuacja nie dała jej wyboru.

- Dość tego - powtórzyła, ignorując słowa Varnaella, który, tak jak pozostali sądził, że ma prawo decydować o tym z kim elfki chcą podróżować, a z kim nie - Nie jesteśmy waszą własnością. Żądam zdjęcia tej bariery i wypuszczenia nas z tej klatki - rzekła wprost do Rennkara, Trenaas bowiem był już w tej chwili dla Aruviel osobą z którą nie warto rozmawiać, skoro on nie miał dla niej szacunku, elfka zamierzała odwdzięczyć mu się tym samym.

- Niezależnie od tego, który z was ją postawił, żądam by została ona zdjęta - elfka nie miała bowiem pewności, który z mężczyzn targnął się na ograniczenie jej wolności.
- Nie macie prawa nas tutaj trzymać, nie jesteśmy niczyją własnością i żaden z was nie może żądać byśmy tu pozostały.

Re: [Nad brzegiem] Z dala od domu.

: Śro Maj 11, 2011 9:40 am
autor: Arayo
Arayou uśmiechnęła się wesoło do Aruviel i ruszyła za nią. Ich droga nie byłą zbyt długa, bo ktoś bardzo nie chciał ich odejścia. Odwróciła głowę w stronę pozostałych i przyjrzała się złym spojrzeniem każdemu z nich.
- To są jakieś żarty.... - odezwała się do Aruviel.

Wtedy zobaczyła co knuje jej towarzyszka. Wiedziała, że dziewczynę bardzo łatwo zdenerwować takim traktowaniem. Złośliwy uśmieszek zatańczył na twarzy Arayo. Elfka była gotowa pomóc Aruviel, czy to się podobało innym, czy nie. A to jak zostały potraktowanie, pozostawia wiele do życzenia.

Re: [Nad brzegiem] Z dala od domu.

: Śro Maj 11, 2011 11:25 am
autor: Rennkar
-Przede wszystkim jak najwięcej o świecie, o zasadach magii Życia i świecie duchów też z wielką chęcią bym "posłuchał"... Nie martw się, czasu starczy nam na wymianę wszystkiego czym zechcemy się ze sobą podzielić. Lepiej zastanów się co wolałbyś zostawić dla siebie... - Odpowiedział Rennkar nie otwierając oczu.
Nemorianin zakończył sekwencję oddechów i zamilkł na chwilę, dając swojemu rozmówcy czas na przygotowanie się.
Po czym otworzył oczy i nawiązał z Trenaasem kontakt wzrokowy, a Moc uśpiona w jego umyśle obudziła się i sięgnęła poza jego ciało dotykając Ja Trenaas'a.

* * *


-Nie chciałem marnować więcej naszego cennego czasu w świecie realnym... - Rozbrzmiewa cichy lecz doskonale słyszalny głos.
Trenaas wraz z Rennkar'em stali a może unosili się w czarnej sali lub idealnej pustce. Widzieli się na wzajem niezwykle wyraźnie, każdy detal nie do końca zgodny z tym co pozostawili za sobą.
W mózgu maga krwi pojawiły się indukcyjne myśli nie do końca jego, ale też nie czyjeś - Neutralne informacje o tym gdzie się znalazł i dlaczego wszystko wygląda tak jak wygląda.
Otóż prawdą jest, że Mowa Umysłu pozwala na bezpośrednią wymianę idei i myśli, lecz nie jest to coś co łatwo przychodzi śmiertelnikom. Na pewno nie za pierwszym razem i w warunkach, kiedy nie do końca ufają drugiej stronie. Dlatego też Nemorianin zdecydował się na ograniczenie i zbuforowanie przekazu w takiej formie. Teraz znajdujesz się w miejscu wytworzonym na styku waszych woli, które tworzycie wspólnie. Nikt tu nie ma przewagi i nikt tak naprawdę nie zagląda jeszcze w umysł drugiego. Jednakże jesteście w stanie rzutować każdą myśl lub wręcz przesyłać ją bezpośrednio do umysłu drugiej osoby, za obopólna zgodą rzecz jasna.
-Twoje słowa skierowane ku Aruviel były zbędne. Skomplikowały jedynie sytuację. I zapewne zdawałeś sobie sprawę z implikacji które z nich wynikną. Choć to teraz nieistotne... Skupmy się na przekazie. - Powiedział Rennkar nie poruszając ustami.
Za jego plecami zmaterializowały się dwuwymiarowe obrazy przedstawiające przedmioty i zjawiska opasane liniami i liczbami.
-Oto fizyka, patrz i zapamiętuj
Jedna z plansz wystrzeliła do przodu gwałtownie rosnąć i zajmując całą dostępną przestrzeń. Widziałeś teraz dłoń i kamień. Kamień zostań ciśnięty. Otoczyła go chmara cyfr, odchodziły od niego trzy linie. Jedna biegnąca na wprost, odrobinkę w górę przedstawiała wektor siły którą zadziałał miotacz. Jedna biegnąca prosto ku ziemi ilustrowała siłę grawitacji. I ostatnia, zakrzywiona ku ziemi stanowiła ich wypadkową. Twój umysł pracował na zwiększonych obrotach wchodząc na znacznie wyższy stopień świadomości, wszystko wydawało się jasne, klarowne i zrozumiałe.
Pojawiały się kolejne symulacje, uwzględniające wiatr, zmienną grawitację, oraz inne ciskane lub miotane obiekty. Wszystko swobodnie wpływało do twojego umysłu delikatnie osadzając się w pamięci - Choć czułeś, że teraz jedna myślą byłbyś w stanie to wszystko wymazać.
Kolejne obrazy, zasady sprężania i rozprężania gazów, dynamika ruchu cząstek, widmo światła i amplituda jego drgań wszystko to przemykało błyskawicznie i pozostawało w pamięci.
Nagle znów unosiłeś się w mroku widząc tylko Rennkar'a
-No to ty teraz przedstaw mi wasz świat... - Powiedział cicho, uśmiechając się lekko do kolegi po fachu

* * *


Kontakt trwał przez ledwie kilka sekund prawdziwego czasu lecz zdołali przekazać sobie na wzajem tak wiele... Gdy się skończył, Rennkar wstał, klepnął w ramię swojego rozmówcę, uśmiechnął się lekko do ducha i ruszył żwawszym krokiem w kierunku głośno obwieszczającej swoje niezadowolenie elfki. Przywołał na usta uprzejmy uśmiech kątem oka uważnie śledząc manifestację magii wykorzystywanej przez Aruviel. Bez słowa, czekając aż elfka skończy mówić dotarł kilka metrów od niej, wbił kostur w ziemię i opierając się na nim zmierzył ją zaniepokojonym spojrzeniem.
- Nie nadajecie się do drogi. Zaklęcie może zostać spaczone na setki sposobów, w tym przypadku możliwym jest, że wystarczyła tylko moja obecność; Co czyni mnie współwinnym waszego stanu i tym samym nakłada na mnie obowiązek roztoczenia nad wami opieki do chwili gdy wrócicie co najmniej do stanu w którym poradzicie sobie same, a najlepiej było by poczekać aż wrócicie do stanu wyjściowego - Mówił głosem spokojnym, wyważonym lecz pełnym autorytetu w którym brzmiały nutki troski i prawdziwej obawy o ich zdrowie i życie; kto wie co się może wydarzyć na szlaku?
- Nie będę jednak trzymał was tutaj siłą. Jeśli uważacie mnie za swojego wroga, nie pozostanie mi nic jak tylko pozwolić wam odejść choć może mieć to opłakane skutki. Tutaj jesteście bezpieczne, tutaj jestem w stanie obronić was moje drogie, przed większością wrogów jakich ześle na was los.
Zamilkł na chwilę uśmiechając się do nich smutno
- Czy jest może gdzieś tam, ktoś komu ufacie i kto byłby w stanie obronić was przed zagrożeniem? Gdybyście przekazały mi miejsce jego pobytu mógłbym was do niego wysłać... Tam odzyskałybyście siły, pod opieką kogoś komu ufacie... - Spojrzał uważnie prosto w oczy Aruviel w jego wzroku malowała się prawdziwa troska.
Nemorianin dotknął umysłem osłony gotów znieść ją na wyraźne żądanie elfek.

Re: [Nad brzegiem] Z dala od domu.

: Śro Maj 11, 2011 8:08 pm
autor: Trenaas
Pogrążył się w ciemności. Nie wiedział, co się z nim dzieje. Może leciał, a może tylko spadał... Nagle na przeciw siebie ujrzał Rennkara.
"Fascynujące..." - Był przekonany, że to jego osobista myśl. Jakże był zdziwiony, gdy przekonał się, że tak nie jest. Demon był nieco rozśmieszony, zachowaniem Trenaasa, jednak w żadnym razie mag krwi nie mógł tego wyczuć.

Usłyszał w swoim umyśle słowa... słowa nemorianina.
"Więc tak to działa" - pomyślał bardziej do siebie, niż do niego. Wtem, jego umysł ogarnął natłok myśli... jakieś obrazy, które przekazywał mu Rennkar, starając się wytłumaczyć mu siły, rządzące w tym świecie. Na początku trochę niejasne, jego umysł nie był przygotowany na coś takiego, jednak z każdą chwilą oczywistsze... bardziej zrozumiałe. Utkwiły one w jego pamięci, więc nawet jego początkowe niezrozumienie, nie miało wpływu na to, że jego wiedza powiększyła się o wszystko, co mu zostało przekazane.

"To... to..." - Nawet nie wiedział jak ma wyrazić podziw, do tego, czego właśnie się dowiedział. Jenak Rennkar zrozumiał, o co mu chodzi, porozumiewawczo kiwnął i ponaglił czarodzieja, by on wywiązał się ze swojej części umowy.
"Dobrze posłuchaj więc, jaka moc kryje ciało każdej żywej istoty." - wysłał do niego komunikat.

I pokazał mu, ile energii skrywa jedna kropla krwi. Jakie rzeczy dzięki niej można dokonać i że ta jedna mała kropelka, może przeważyć szalę między życiem, a śmiercią. Po czym przeszedł do właściwej magii życia. "Opowiedział" mu, jak działa organizm każdej żywej istoty i co dzięki dziedzinie życia można osiągnąć. Jak oddziaływać na organizm, leczyć go, a nawet stymulować, do wysiłku, który w normalnych warunkach byłby zabójczy.

Gdy już wyjaśnił znaczenie krwi oraz postawy dziedziny życia, przekazał mu, co powstanie z połączenia tych dwóch aspektów. Magia krwi... jego magia. Rennkar dowiedział się jak potężna jest ta magia... i jaką cenę trzeba za nią płacić. Kontrola energii witalnej i jaką daje możliwość oddziaływania na żywe istoty. Tak naprawdę Trenaas był panem życia, doskonale znał organizm każdego żywego istnienia i doskonale umiał to wykorzystać, a w tym momencie demon dowiedział się o tym.
"Tyle o mojej magii." - "powiedział" nemorianinowi.

***


Spojrzał na demona z podziwem. Jego wiedza była naprawdę imponująca. Kazał Ardiemu znów ukryć się w świecie duchów.
- Jeżeli chcą jechać to niech jadą - rzekł, po czym dodał:
- Jednak nie wiem, czy to im wyjdzie na zdrowie. - Na jego twarzy malował się krzywy uśmieszek.

Re: [Nad brzegiem] Z dala od domu.

: Śro Maj 11, 2011 11:23 pm
autor: Aruviel
- Nie - rzekła Aruviel - Nie interesuje mnie Twoja ochrona i myślę, że Ciebie nie powinny interesować ani nasze decyzje, ani to dokąd zamierzamy się udać, ani też, to czy mamy kogoś zaufanego. Twoje pytania są zaiste podejrzane i nie wydaję mi się by były na miejscu.

Aruviel była wyraźnie wzburzona, to o co pytał Rennkar rzeczywiście wydawało się podejrzane i zamiast troską trąciło raczej jakimś spiskiem. Jedyne co w tej chwili martwiło Aruviel był fakt, że mówiła w imieniu swoim i Arayo, choć tak na prawdę nie wiedziała czy powinna, tak, czy inaczej nie zamierzała znosić takiego traktowania. Była osobą wolną i nigdy, nikomu nie pozwoli się zniewolić, miała nadzieję, że Arayo jest podobnego zdania. Ergon milczał, choć w były chwilę, w których miał ochotę rzucić się na Rennkara, znał jednak na tyle Aruviel by pozwolić jej działać.

- Jeszcze raz powtórzę, zdejmij barierę i pozwól nam odejść.

Re: [Nad brzegiem] Z dala od domu.

: Czw Maj 12, 2011 9:14 am
autor: Arayo
- Po prostu nas wypuść - powiedziała do Rennkara, jednak jej spojrzenie utkwiło w Trenaasie. Zaczął ją wyjątkowo drażnić. - Damy sobie radę. - odparła po chwili.

Cała ta sytuacja zaczynała działać elfce na nerwy. Pozostanie w tym miejscu, nie byłoby dobrym pomysłem, dlatego w pełni popierała Aruviel, również dlatego, że polubiła ją i nie chciała, by ta została sama. Do tego wszystkiego, zrozumiała irytację towarzyszki.
Podróż łatwa nie będzie, ale przynajmniej nikt nie potraktuje ich jak przedmioty, .
Arayo spojrzała na Aruviel wzrokiem wyrażającym poparcie, potem przeniosła wzrok na Rennkar'a.
- To jak będzie?

Re: [Nad brzegiem] Z dala od domu.

: Czw Maj 12, 2011 3:02 pm
autor: Rennkar
Zgodnie z swoją wcześniej wyrażoną wolą, gdy tylko dostrzegł w oczach elfek zdecydowanie związane z ostatecznie podjętą decyzją, jedną myślą rozniósł osłony. W elfki uderzył zimny podmuch, słońce straciło na intensywności, a w zamian za ciepło i światło pojawiła się uczucie odsłonięcia.
Ktoś tam czekał.
- A więc idźcie, obyście przeżyły ten swój niefortunny wybór - Powiedział cicho, smutnym głosem Nemorianin - Szerokiego traktu moje drogie panie, żegnajcie - Ukłonił się lekko, płynnym ruchem uwolnił kostur i odwrócił się tyłem do nich ruszając ku Trenaasowi.
Zatrzymał się kilka kroków od niego uśmiechając się krzywo.
- Nie intryguje ciebie, kto czyha na ich życia? - Pyta na wstępie cicho, poważnym tonem. Nie odwracając głowy w stronę elfek - Sądzę, że moglibyśmy przyglądać się im z bezpiecznej odległości. Gdzie ktoś poluje, tam jest coś tego warte... Najprawdopodobniej.
Wbił kostur przed sobą opierając się na nim lekko.
- Jak wrażenia po pierwszym kontakcie? - Zapytał zmieniając temat tonem przyjacielskiej pogawędki - To czego doświadczyłeś było dość prymitywną i okrojoną wersją prawdziwego... Do którego jeśli troszkę poćwiczysz będziesz w stanie dojść. Czuję w tobie całkiem niezły potencjał. A magia którą mi sprezentowałeś... Siły życia nie różnią się aż tyle od fizycznych, choć są o wiele bardziej... Chaotyczne? Trudne do całościowego objęcia jednym spojrzeniem. Tyle nakładających się na siebie procesów utrzymujących wzajemną równowagę. To niesamowite! Sądzę nawet, że dało by się użyć kilku metod wektorowego kierowania w przypadku co niektórych procesów, choć to tylko wstępny pomysł... Na razie za mało o tym wiem, użyłem zbyt wąskiego kanału. W trakcie następnego kontaktu może udać się nam wspólnie popracować nad tym projektem. Wyobraź sobie; Połączenie tak precyzyjnych i niesłychanie skomplikowanych dziedzin w jedną całość dało by nam niesamowite możliwości! - Mówił coraz szybciej i żywiej, wydawał się wręcz tryskać energią i pomysłami - Fizyka i Siły Życiowe w jednym... To byłby istny kamień filozoficzny! - Uśmiechając się szeroko do kolegi po fachu Rennkar wreszcie odwrócił się lekko i spojrzał za elfkami.
- Hmm... - Mruknął ciszej lekko posmutniały - Twój duch zapewne byłby w stanie śledzić je niepostrzeżenie, prawda? My moglibyśmy zachować bezpieczny dystans pozwalający na reakcję w wypadku ewentualnego ataku... O ile interesuje Ciebie co kogoś interesuje w nich.

Re: [Nad brzegiem] Z dala od domu.

: Czw Maj 12, 2011 6:29 pm
autor: Trenaas
- Energię witalną, nazywaj jak chcesz, tylko nie "chaotyczną". - Mag roześmiał się. - Gdyby tak było, ani ja, ani ty nie mielibyśmy prawa, by żyć. Ciągłe rewolucje, nieoczekiwane zmiany, nie pozwoliłyby nam na to. A przecież sam zauważyłeś, że organizm każdej żywej istoty jest złożony i polega, na dopełnianiu się różnych czynników, i na harmonijnych przejściach między nimi. - Poprawił nemorianina.

- Kamień Filozoficzny powiadasz.... - Pochwycił jego myśl i bardzo mu się spodobała. Tak... wiedział już na czym stoi. Fizyka jest nauką, której potencjał jest olbrzymi. Zawsze go ciekawiło, dlaczego podrzucony kamień spada. Domyślał się, o co może chodzić, ale tylko tyle. Teraz jego wiedza stała pełniejsza. Bardziej zrozumiał świat, w którym żył przez tyle lat. Zgadzał się z nim, wielkie rzeczy mogliby dokonać współpracując.

- Dziękuję ci... - rzekł niespodziewanie. Pomimo całej swojej arogancji, miał wielki szacunek, do osób takich jak ten demon. - Dzięki tobie, po raz pierwszy tak naprawdę, zrozumiałem świat, który mnie otacza. Przedtem pozostawałem w świadomości, że to, co się dzieje wokół, jest jakąś grą potęg tego świata... - Mówiąc te słowa, spojrzał w niebo, jakby czegoś szukał... - A jednak nie. Istnieją siły, o których istnieniu nie miałem pojęcia, a które mają znaczenie w naszym życiu. - Uśmiechnął się. - A mówisz, że to zaledwie początek ?... Więc to będzie dla mnie zaszczyt, zgłębiać dalej tą naukę.

Zamyślił się, tkwił w swoich rozważaniach przez dłuższą chwilę, jakby starał się przypomnieć każdą scenę, którą przekazał mu Rennkar, nie wierząc, że to naprawdę się stało.
- Co do nich. - Spojrzał w stronę odchodzących elfek. - Istotnie ciekawi mnie to, po co ktoś zadaje im ból. Więc myślę, że mogę wysłać Ardiego na małe przeszpiegi. - Wysłał do Arderiana komunikat, by śledził Aruviel i Arayo, a on jako jego sługa posłuchał.

Re: [Nad brzegiem] Z dala od domu.

: Czw Maj 12, 2011 8:02 pm
autor: Aruviel
Aruviel zawróciła tygrysa i zaczęła iść w stronę lasu. Nie powiedziała ani słowa, uważała, że w tej chwili były one z będę, poza tym mężczyźni nie zasługiwali na nic więcej niż odejście bez słowa. Myśli Aruviel krążyły niespokojnie. Nie wiedziała, kto i czy na nie polował, nie miała pojęcia jak dalej potoczy się podróż jej i Arayo. Jedynym sensownym rozwiązaniem było udanie się do Danae, gdzie jak gdzie, ale w elfim mieście obie kobiety mogły by poczuć się jak w domu. Elfka miała również nadzieję, że cokolwiek im grozi ochronią je przed tym mury miasta. Do miasta było pół dnia drogi, musiały jedynie przekroczyć Anibię i właściwie już były pod Danae, elfka miała nadzieję, że mimo zmęczenia uda im się dotrzeć do miasta. Jedyne czego się bała to reakcji mieszkańców na Ergona. Co prawda była raz w Danae i nie miała większych problemów, ale czasy się zmieniały, liczyła, że karczma, której wtedy się zatrzymała nadal istnieje i nie będzie miała większych problemów z zakwaterowaniem siebie, przyjaciółki i tygrysa.

Re: [Nad brzegiem] Z dala od domu.

: Czw Maj 12, 2011 8:26 pm
autor: Arayo
Elfka spojrzała na wszystkich po czym zawróciła konia i dogoniła Aruviel. Jazda w tym stanie do najwygodniejszych nie należała, ale to nie było już takie istotne.

- Dokąd się wybieramy ? - zapytała towarzyszkę z nieukrywaną ciekawością, a na jej ustach pojawił się półuśmiech. - Zastanawiam się co zrobią nasi panowie, bo coś czuję, że ciekawość to cecha wspólna wszystkich myślących. - stwierdziła rozbawiona.

Pomimo, że zostały same, Arayo nie odczuwała strachu. Nie martwiła się o to, że atak znowu się powtórzy. Na swój sposób była zadowolona, kochała przygody, a ta niewątpliwie dopiero się zaczyna.

Ciąg dalszy: Aruviel i Arayo.

Re: [Nad brzegiem] Z dala od domu.

: Czw Maj 12, 2011 9:04 pm
autor: Rennkar
- Może chaos to faktycznie nie do końca najtrafniejsze sformowanie... Ale to było pierwsze które przyszło mi do głowy. Widzisz w zestawieniu z tym co cię otacza, życie jest straszliwie nieprzewidywalne. Istnieje w nim element woli który utrudnia przewidywanie... Tak więc jeśli w świecie fizycznym wykonasz jakąś akcje np. rzucisz kamieniem dokona się najpierw odpowiednia reakcja skierowana w odwrotną stronę, następnie zaś seria akcji i reakcji poza kontrolą o wyniku łatwym do przewidzenia - Kamień zmodyfikuje swój wektor zależnie od obserwowalnych warunków zewnętrznych. Wszystko da się spisać i skatalogować, każdy moment procesu powtórzyć i przeanalizować. Natomiast z tego co mi przekazałeś wyciągnąłem jeden wniosek - Każdy element ożywiony jest jak odrębny wszechświat rządzący się podobnymi lecz nie do końca powtarzalnymi zasadami, tak więc jeśli analizujemy to w odpowiedniej skali zjawiska magii życia są chaotyczne. Zarazem jako ogół na tyle uporządkowane aby zapewnić byt wszelakim istotą z krwi i kości... Ten temat jednakże wymaga o wiele dogłębniejszego przemyślenia jak i szerszego zasobu wiedzy niż ja na razie posiadam
Nemorianin odwrócił w końcu spojrzenie od oddalających się elfek i znów spojrzał na kolegę po fachu.
- Cieszę się, że umożliwiłem Tobie spojrzenie na to co Ciebie otacza z odrobinkę szerszej perspektywy. Ja również dziękuję, otworzyłeś mi oczy na tak istotny element układanki wszechrzeczy jak energia życiowa. Ta wiedza pozwoli mi pogłębić zrozumienie świata i wskaże mi kolejny kierunek badań... - Zamilkł zamyślony i rozejrzał się dookoła z lekko zmarszczonymi brwiami.
- Zmarnowałem za dużo sił, zużytkowałem za dużo magii na te niewdzięczne ofiary - Mruknął lekko zirytowanym głosem nierozpogadzająca twarzy - A obiecywałem sobie wstrzemięźliwość... W użytkowaniu... - Pokręcił głową i znów zwrócił się do Trenaas'a.
- Wiesz... - Zaczął miękko samemu sobie dziwiąc się, że chce poruszyć ten temat. Ale czuł dziwną wieź z tym nieznanym sarkastycznym manipulatorem życia i panem duchów - Otchłań dawno temu była pięknym miejscem. Ale moi rodacy nie przejmowali się niczym i w końcu je unicestwili, czym się nawet nie przejęli. Tą samą mocą którą doprowadzili do Upadku Otchłani odgrodzili się od grozy i konsekwencji swoich czynów. Po dziś dzień żyją bezpieczni za potężnymi osłonami magicznymi, ucząc swoich potomków arogancji i ignorancji. Wpajając im dumę z głupoty przodków! - Głos Rennkar'a nabrał straszliwej mocy a w oczach zabłysł ogień wściekłości - Magicznie uniemożliwiają przeciwstawienie się ogólnym poglądom. Lekcja dotycząca Upadku zawiera magiczną strukturę mentalną zmieniającą świadomość; Nikt nie może ujrzeć w tym nic złego. Z tego co wiem ja jako jeden z nielicznych złamałem to warunkowanie - Groźne tony w jego głosie przycichły trochę, ale w oczach nadal tliła się wściekłość - Zdecydowałem zrozumieć, poznać konsekwencję i ostatecznie ogarnąć spojrzeniem całe multiwesum. Wtedy mogąc przewidzieć konsekwencję moich czynów uczynię co w mojej mocy aby naprawić błędy i głupotę moich przodków. - Powiedział już spokojnym, ale pełnym absolutnego przekonania i zdecydowania tonem spoglądając w oczy Trenaasa - Właśnie dlatego podróżuję i poznaję. Mówię to, bo czuję... Że ty też szukasz wiedzy i mądrości a nie tylko władzy jak większość. Czemu? - Zakończył tym dosadnie prostym pytaniem zarazem gestem wskazując na drogę którą udały się elfki.
Ruszył w tamtą stronę u boku swojego nowego towarzysza oczekując jego odpowiedzi.