Strona 2 z 2

Re: Taniec śmierci

: Pią Lis 19, 2010 10:09 pm
autor: Schadow
Schadow z pżerażeniem obserwowała zjawy. Chciała poznać inne rasy, zgoda, ale bez przesady! Jej ambicje kończyły się na rasach rozumnych, a nie wściekłych bestiach! Ze strachu straciła koncentrację i znów stała się widzialna. Jednak uwaga kobiet i tajemniczego mężczyzny była na razie skupiona na zagrożeniu.
Gdy stwory ruszyły do ataku, wróżka próbowała odlecieć kawałek dalej, poza zasięg walki. Jedna ze zjaw zauważyła ją jednak jakimś cudem, Schadow nie była w stanie stwierdzić, przy pomocy którego zmysłu. Lynette skupiła się w sobie, wytężając silną wolę. Udało się jej wytworzyć pocisk energii, który poraził zjawę. Wróżka nie miała pojęcia, czy to wystarczy, skupiła się raczej na unikaniu szpon kolejnego ze stworów. Znów stała się niewidzialna, jednak zjawy zdawało się to nie zwodzić. Czyżby wyczuwała ją za pomocą węchu?
Schadow nie miała pojęcia, czy jest to możliwe, ale na wszelki wypadek przywołała niewielki podmuch, który miał rozproszyć jej zapach.

Re: Taniec śmierci

: Sob Lis 20, 2010 11:47 am
autor: Koi
        Na nic się zdało jakiekolwiek pytanie co się dzieje. Milczący mężczyzna po prostu szedł przed siebie. Dziewczyna nie patrzyła ani na niego ani na elfkę. Nawet demon zamilkł w jej głowie. Czuła się źle, jakby znów ukrywano przed nią prawdę. Kiedy nagle Meridion się zatrzymał lekko zamyślona Koi wpadła na niego. Momentalnie cofnęła się zawstydzona swoją nieuwagą. Uczucie to jednak minęło gdy w dłoni poczuła chłód ostrza. Nigdy nie posługiwała się mieczami więc niezdarnie wyciągnęła go przed siebie. I właśnie w tej chwili dostrzegła to coś. Jęknęła przerażona.

- Null... - wyszeptała cicho cofając się krok za krokiem, drżąc na całym ciele. "Przestań się mazgaić przecież wiesz, że cię obronię! Nie możesz teraz zginąć jesteś dla mnie zbyt cenna." Dziewczyna pokiwała głową przytakując głosowi, wprawiając przy tym w ruch swoją czarną burzę włosów. Całkiem jakby komuś odpowiadała. Po chwili jaśniejący na jej szyi amulet błysnął białym światłem a w głowach mógł rozlec się przeraźliwy, wysoki pisk. Dziewczyna wygięła się w tym czasie gwałtownie do tyłu jakby sparaliżowana po czym przechyliła ciężar ciała w przód. Jej małe i drobne ciało było ułożone w nienaturalny sposób jakby ktoś pociągał za sznurki przywiązane do niej. Oczy Koi całkiem zalały się mrokiem tracąc wcześniejszy blask. Rozchylone lekko wargi uśmiechały się. Trzymała broń mocno i pewnie, ale nie ruszała do ataku. Pchnęła mocą w tył dziwne istoty i przyglądała im się pochylona. Jak drapieżnik obserwujący zdobycz. Nie dostrzegła kolejnej istoty im towarzyszącej. Nie zwracała uwagi na nikogo. Nie było jej już tutaj. Jej świadomość została zepchnięta.

Re: Taniec śmierci

: Sob Lis 20, 2010 6:45 pm
autor: Meridion
        Meridion odskoczył od Koi jak oparzony. Dziewczyna była... opętana? Już miał zamiar coś z tym zrobić, gdy zobaczył jak przerażona sytuacją Aurill puszcza swoją broń i pada na kolana zasłaniając się rękami. Wędrowiec doskoczył do niej i niemalże w ostatniej chwili ciał widmowym ostrzem w opadające ramię upiora. Magiczna broń zaiskrzyła, gdy jej magia rozdzierała cieniste ciało potwora. Drugi cios demona, posłał stwora w niebyt.

        Pozostałe istoty zaskoczone siłą Koi, zbiły się w gromadkę, a potem... rozpłynęły. W powietrzu zapanowała cisza przerywana tylko cichym szlochem elfki. Meridion podszedł do niej niepewnym krokiem, zastanawiając się co powinien z nią zrobić. Szkoda było mu dziewczyny, wiedział jednak, że nie mogą pozwolić sobie na rozpacz. Zostawienie jej w spokoju też nie wchodziło w rachubę. Cienie widziały ją razem z Wędrowcem i zapewne teraz będą chciały dopaść również i ją. Demon schował broń pod płaszcz, po czym wyją spod niego buteleczkę, której zawartością nasączył lnianą chusteczkę. Przyłożył ją do twarzy dziewczyny, po czym pomógł jej wstać. Aurill przestała płakać. Jej oczy były teraz lekko zamglone i jakby nieobecne. Wyglądała na otępiałą.

        Meridion poszukał wzrokiem istoty, którą przedtem widział kątem oka. Zdolność która pozwalała mu dostrzec Cienie, nie potrafiła się jednak przebić przez magiczną zasłonę wróżki. Nie wiedział więc czy istota zniknęła, czy wciąż tutaj była. Uznał jednak, że zapewne podążała za nimi już od jakiegoś czasu i miała wiele okazji by zrobić im krzywdę, więc narazie nie uznał jej za zagrożenie. Wzrok Wędrowca powędrował w stronę Koi...

Re: Taniec śmierci

: Sob Lis 20, 2010 7:59 pm
autor: Koi
Dziewczyna uśmiechnęła się krzywo gdy cienie zniknęły.

-I czego się bałaś głupia? Nawet nie stanęły do walki. Marne, nic nie znaczące istoty. Chyba zaczynam im nawet współczuć.- Niski, głęboki, męski głos zaniósł się śmiechem.Byłam przerażona, przepraszam. Koi spojrzała na Meridiona i przekrzywiła głowę w bok. Płonące oko na szyi dziewczyny straciło całkiem barwy, ale nadal intensywnie wpatrywało się w mężczyznę.

-Skąd ja cię kojarzę wędrowcu? Masz taką... znajomą aurę. Zwą cię jakoś?- Znów odezwała się nieswoim głosem. Wykonała pełen, niezgrabny i sztywny ukłon niczym marionetka.

-Null, do usług.- Dodał oczekując na odpowiedź. Zignorował całkiem otępiałą kobietę. Nie była mu na nic potrzebna, najchętniej by ją tu zostawił. Popatrzył na ostrze. No tak, demon z bronią. Jeszcze coś sobie ubzdurają. Obrócił go w dłoni tak by trzymać za ostrze i wyciągnął przed siebie rękę.

-Moja Koi nie potrzebuje ostrzy, ale dzięki.- Uśmiechała się jeszcze chwile po czym opadła bezwładnie na ziemię. Oddychała ciężko jakby w ostatniej chwili zaczerpnęła powietrza wypływając z otchłani. Nie lubiła tego. Nagłego powrotu do własnego ciała. Jakby ktoś wrzucił ja na głęboką wodę i kazał samej wypłynąć.

Re: Taniec śmierci

: Sob Lis 20, 2010 9:17 pm
autor: Meridion
        Meridion przyglądał się niepewnie leżącej na ziemi dziewczynie zastanawiając się w jakież to znowu wpadł towarzystwo. Jakby nie mało miał kłopotów. Z drugiej jednak strony, istota zamieszkująca najwyraźniej w ciele dziewczyny wydawała się być potężna i w sprzyjających okolicznościach mogła mu pomóc. Jak na razie nie miał jednak żadnych informacji co do jej motywów. "Za dużo pytań." - skomentował własne rozważania i podszedł pomóc Koi wstać. Najwyraźniej Opętujący skrył się narazie gdzieś w głębi dziewczyny.

        Wędrowiec rozglądną się po okolicy, po czym ruszył w dalszą drogę, jak gdyby nic przed chwilą nie zaszło. Schowana dzięki swej magii Schadow spoglądała jak się oddalają, zastanawiając się czy powinna za nimi dalej lecieć. Jej lewa ręka dziwnie ją swędziała. W końcu wiedziona intuicją pognała za nimi. Czwórka dość nietypowych "towarzyszy" wkrótce zostawiła daleko za sobą jezioro.

Ciąg dalszy.