Żelazna Twierdza ⇒ [Żelazna Twierdza] Zdrajca!
- Problemy? Nie, zdecydowanie nigdy ich nie miałem w tej kwestii i nie mam. Zapewniam cię matko - powiedział od razu.
- Dobrze nam się... - szukał słowa które by tu pasowało. i tak poczuł się skrępowany - No wiesz o co chodzi. Dobrze sobie radzimy i jesteśmy zadowoleni i szczęśliwi. Tutaj zdecydowanie będę się bronił przed wpychaniem nosa dworzaną. To sprawa moja i mojej żony, nikogo więcej nie potrzebujemy.
Przypomniał sobie siniaka na karku i ślady jej paznokci na plecach.
- Nic z tych rzeczy, owszem jest nieśmiała, ale to nam w niczym nie przeszkadza. I wbrew pozorom więcej było krwi niż bólu, tak myślę z tego co mi powiedziała. Zresztą nie mówmy już o tym - odgonił ręką niewidzialną muchę. Nie lubił tego tematu, wchodziło to w jego życie, w to co dzieje się za zamkniętymi drzwiami sypialni.
- A dzieci wychowany dobrze, jestem tego pewien - powiedział po chwili.
- W każdym razie Edgar uszedł z życiem, ale masz rację na pewno będzie wierny Niarze. To dobrze, z nim zresztą też chcę zamienić kilka słów. Na razie jednak Lord musi wyzdrowieć.
- Wiesz może coś o namiestniku? Nie mogę go złapać, a muszę z nim porozmawiać o paru sprawach.
- Powiedz mi matko, jak ma się moja najmłodsza siostra?
- Dobrze nam się... - szukał słowa które by tu pasowało. i tak poczuł się skrępowany - No wiesz o co chodzi. Dobrze sobie radzimy i jesteśmy zadowoleni i szczęśliwi. Tutaj zdecydowanie będę się bronił przed wpychaniem nosa dworzaną. To sprawa moja i mojej żony, nikogo więcej nie potrzebujemy.
Przypomniał sobie siniaka na karku i ślady jej paznokci na plecach.
- Nic z tych rzeczy, owszem jest nieśmiała, ale to nam w niczym nie przeszkadza. I wbrew pozorom więcej było krwi niż bólu, tak myślę z tego co mi powiedziała. Zresztą nie mówmy już o tym - odgonił ręką niewidzialną muchę. Nie lubił tego tematu, wchodziło to w jego życie, w to co dzieje się za zamkniętymi drzwiami sypialni.
- A dzieci wychowany dobrze, jestem tego pewien - powiedział po chwili.
- W każdym razie Edgar uszedł z życiem, ale masz rację na pewno będzie wierny Niarze. To dobrze, z nim zresztą też chcę zamienić kilka słów. Na razie jednak Lord musi wyzdrowieć.
- Wiesz może coś o namiestniku? Nie mogę go złapać, a muszę z nim porozmawiać o paru sprawach.
- Powiedz mi matko, jak ma się moja najmłodsza siostra?
- Niara
- Pani Snów
- Posty: 2129
- Rejestracja: 16 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje: Władca , Mag , Opiekun
- Ranga: Administrator
- Uwagi administracji: Jeśli macie do mnie jakieś pytania, chcecie porozmawiać, zapytać o koncept na postać, o pozwolenie na nowe konto, czy cokolwiek innego - najłatwiej złapać mnie na discordzie lub przez PW. UWAGA! Jeśli twoja KP, po umieszczeniu prośby w temacie, czeka na sprawdzenie dłużej niż 3 dni, zapytaj o nią na kanałach prywatnych - PW, discord.
- Kontakt:
- Nie złość się synu. To tylko pytania. Możesz odpowiadać na nie lub nie - rzekła spokojnie kobieta ciągle patrząc na syna. Co jak co, ale dla niej nie było wstydliwych tematów. Przez wiele lat na dworze nauczyła się jednego - tu nie ma prywatności. A przynajmniej dla niej nigdy jej nie było. Miała tylko nadzieję, że jej syn jednak zrobi jak rzekł, że pewne sprawy pozostaną za zamkniętymi drzwiami.
- O czym chcesz rozmawiać z Edgarem? - spytała.
- Z tego co wiem wyrok już zapadł. Słuszny z resztą jak sądzę. Królowa jest mądra karząc go oddaniem połowy majątku. A posłuszeństwo i tak musiałby ślubować.
- Daveth? Wyjechał do Rapsodii. Tyle wiem. Dlaczego o niego pytasz? Sądzisz,że jest zdrajcą? - zapytała zdziwiona.
- Elice? Doskonale. Zbyt doskonale. Młode to dziewczę, wesołe, dobroduszne, choć ma jeszcze umysł pisklęcia. W niczym nie przypomina ciebie. Trzeba ją wydać. Najwyższy na to czas. Nie chcę jednak żeby trafiała na kogoś, kto nie będzie jej miłował.
- Słyszałam synu, że twoja żona wyrzuciła z komnaty Briget? To prawda. Ponoć rzekła, że jeśli nie wyjdzie każe ją ściąć? Zali wiesz dlaczego? Tak bardzo jest zazdrosna? Może powinieneś oddalić Briget z dworu... Możesz oddać ją pod opiekę każdego szlachcica jakiego tylko sobie wybierzesz. Lub kazać jej wracać do domu.
- O czym chcesz rozmawiać z Edgarem? - spytała.
- Z tego co wiem wyrok już zapadł. Słuszny z resztą jak sądzę. Królowa jest mądra karząc go oddaniem połowy majątku. A posłuszeństwo i tak musiałby ślubować.
- Daveth? Wyjechał do Rapsodii. Tyle wiem. Dlaczego o niego pytasz? Sądzisz,że jest zdrajcą? - zapytała zdziwiona.
- Elice? Doskonale. Zbyt doskonale. Młode to dziewczę, wesołe, dobroduszne, choć ma jeszcze umysł pisklęcia. W niczym nie przypomina ciebie. Trzeba ją wydać. Najwyższy na to czas. Nie chcę jednak żeby trafiała na kogoś, kto nie będzie jej miłował.
- Słyszałam synu, że twoja żona wyrzuciła z komnaty Briget? To prawda. Ponoć rzekła, że jeśli nie wyjdzie każe ją ściąć? Zali wiesz dlaczego? Tak bardzo jest zazdrosna? Może powinieneś oddalić Briget z dworu... Możesz oddać ją pod opiekę każdego szlachcica jakiego tylko sobie wybierzesz. Lub kazać jej wracać do domu.
- Jest matko, taka jaką będę pragnął - opowiadał o prywatności - będę ją wyznaczał mieczem jeśli trzeba, ale to moje życie i moja prywatność.
- Tak naprawdę o niczym konkretnym. Chcę się z nim pogodzić, znów podać sobie dłoń. Bo ostatnio zbyt często mylę przyjaciół z wrogami. A byliśmy sobie kiedyś prawdziwymi przyjaciółmi.
- Martwi mnie jego wyjazd, spodziewałbym się że Daveth uzyska na niego pozwolenie, powie mi że wyjeżdża. On zaś nie powiedział ani słowa. To mnie martwi i uderza. Nie wiem czy jest zdrajcą, czy przyjacielem. Dlatego chcę wykorzystać jego jedyny słaby punkt czyli rodzinę. Nie uczynię im krzywdy, musiałbym nie mieć wtedy serca, ale zapewnię sobie jego lokalność. Pomówisz z jego żoną pytając czy wie gdzie wyjechał jej mąż? I po co? Potem ją zamknę dopóki nie wróci namiestnik.
Nie mówił tego ze spokojem, żona namiestnika zawsze była mu bliska. Starał się o nią kilka lat, pragnął jej a ona oddalała się od niego. Potem wybrała Davetha za męża. Król był zły, ale nie wiele mógł zrobić. Teraz już jej nie kochał ale nie umiałby jej znienawidzić i zrobić jej krzywdy.
- Wydamy za miesiąc bal, to poszukamy kogoś dla niej. Rycerzy będzie co niemiara.
- Tak, nie chodziło podajże o zazdrość, ale... sam nie wiem niewłaściwe myśli Briget. Sam nie spodziewałem się tego po Niarze, ale dobrze, że to zrobiła. Nie, widzę powodu żeby ją wydalać, jeśli moja Dama mnie o to poprosi odeśle ją daleko stąd. Uważa jednak iż trzeba pomagać innym, dlatego ma właśnie te dwórki, sieroty wojenna i kobiety z upadłych ziem które nie należą do bogatych.
- Tak naprawdę o niczym konkretnym. Chcę się z nim pogodzić, znów podać sobie dłoń. Bo ostatnio zbyt często mylę przyjaciół z wrogami. A byliśmy sobie kiedyś prawdziwymi przyjaciółmi.
- Martwi mnie jego wyjazd, spodziewałbym się że Daveth uzyska na niego pozwolenie, powie mi że wyjeżdża. On zaś nie powiedział ani słowa. To mnie martwi i uderza. Nie wiem czy jest zdrajcą, czy przyjacielem. Dlatego chcę wykorzystać jego jedyny słaby punkt czyli rodzinę. Nie uczynię im krzywdy, musiałbym nie mieć wtedy serca, ale zapewnię sobie jego lokalność. Pomówisz z jego żoną pytając czy wie gdzie wyjechał jej mąż? I po co? Potem ją zamknę dopóki nie wróci namiestnik.
Nie mówił tego ze spokojem, żona namiestnika zawsze była mu bliska. Starał się o nią kilka lat, pragnął jej a ona oddalała się od niego. Potem wybrała Davetha za męża. Król był zły, ale nie wiele mógł zrobić. Teraz już jej nie kochał ale nie umiałby jej znienawidzić i zrobić jej krzywdy.
- Wydamy za miesiąc bal, to poszukamy kogoś dla niej. Rycerzy będzie co niemiara.
- Tak, nie chodziło podajże o zazdrość, ale... sam nie wiem niewłaściwe myśli Briget. Sam nie spodziewałem się tego po Niarze, ale dobrze, że to zrobiła. Nie, widzę powodu żeby ją wydalać, jeśli moja Dama mnie o to poprosi odeśle ją daleko stąd. Uważa jednak iż trzeba pomagać innym, dlatego ma właśnie te dwórki, sieroty wojenna i kobiety z upadłych ziem które nie należą do bogatych.
- Niara
- Pani Snów
- Posty: 2129
- Rejestracja: 16 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje: Władca , Mag , Opiekun
- Ranga: Administrator
- Uwagi administracji: Jeśli macie do mnie jakieś pytania, chcecie porozmawiać, zapytać o koncept na postać, o pozwolenie na nowe konto, czy cokolwiek innego - najłatwiej złapać mnie na discordzie lub przez PW. UWAGA! Jeśli twoja KP, po umieszczeniu prośby w temacie, czeka na sprawdzenie dłużej niż 3 dni, zapytaj o nią na kanałach prywatnych - PW, discord.
- Kontakt:
- Dobre sobie dwórki wybrała. Biedne, ale poczciwe dziewczęta. Zapewniła sobie ich lojalność, tak jak u Edgara. Twoja żona będzie miała wielu sojuszników na dworze i w kraju. Nie trzeba jej zatem będzie być żelazną by mieć sprzymierzeńców. Dam ci jednak jedną radę synu. Cokolwiek twoja luba mówiła o Briget... odeślij ją. Jestem już stara, znam się na tym co czujemy, my, kobiety. Skoro twoja żona martwi się o jej byt odeślij ją na służbę do Elice, ale oddal od siebie. Nie wróży bowiem nic dobrego trzymanie blisko żony i kochanki. A Briget i ja sama nie pochwalam. Zachowuje się zbyt frywolnie i niewiele szacunku ma dla królowej. Nawet Ferr za nią nie przepada - zaśmiała się stara królowa mówiąc o służącym.
- Muszę ci rzec coś jeszcze synu. Nie ufam Davethowi. Ponoć wyjechał do Rapsodii szukać Eileen i mego wnuka, ale ja mu nie wierzę. Nikt nie widział jego wyjazdu z zamku, gdyż wyjeżdżał wcześnie rano. Ma dostęp do wszystkich dokumentów państwowych, do ciebie i nagle znika, nikt nie wie na pewno gdzie jest. Reszta twych doradców jest niewinna, pozostaje tylko on...
- Tak... być może uwięzienie Lady Heleny to dobry pomysł. Nawet jeśli jej mąż winny byłby zdradzie nie wierzę, że ona mogłaby mieć z tym coś wspólnego. Pozwól jednak by chłopcy przez ten trudny czas znaleźli się pod moją opieką. Oni niczemu nie zawinili z pewnością.
- Muszę ci rzec coś jeszcze synu. Nie ufam Davethowi. Ponoć wyjechał do Rapsodii szukać Eileen i mego wnuka, ale ja mu nie wierzę. Nikt nie widział jego wyjazdu z zamku, gdyż wyjeżdżał wcześnie rano. Ma dostęp do wszystkich dokumentów państwowych, do ciebie i nagle znika, nikt nie wie na pewno gdzie jest. Reszta twych doradców jest niewinna, pozostaje tylko on...
- Tak... być może uwięzienie Lady Heleny to dobry pomysł. Nawet jeśli jej mąż winny byłby zdradzie nie wierzę, że ona mogłaby mieć z tym coś wspólnego. Pozwól jednak by chłopcy przez ten trudny czas znaleźli się pod moją opieką. Oni niczemu nie zawinili z pewnością.
Ellador wstał, związał dłonie za plecami i ruszył kawałek od parapetu. Kiedy tak czynił oznaczało że zastanawia się nad czymś intensywnie. Przeszedł się jeszcze kilka razy w te i w tamte.
- No dobrze, możesz mieć rację, przekaże Ferrowi że od dziś Briget służyć będzie mojej młodszej siostrze. Nie będzie już więcej służyć mi. Może dzięki temu Niara będzie spokojniejsza.
Spojrzał kątem oka w stronę drzwi od izby gdzie spoczywała jego żona. Miał nadzieje że zaraz go przywołają i będzie mógł znów zobaczyć się z anielicą.
- Mogłabyś może... - zawahał się i odwrócił do niej - zająć tymczasowo miejsce Davetha? Dopóki nie znajdę kogoś na jego miejsce, lub on nie wróci. Ale możesz mieć rację matko, muszę koniecznie kazać wysłać za nim wojskowych, ale na smokach. Poruszają się szybciej niż koń. Mają mi go przywieść żywego, a gdyby się stawiał, może nawet być martwy.
- Niech zatem tak będzie Lady Helen zostanie uwięziona, nim jednak to się stanie każesz ją przyprowadzić do mnie. Razem, z synami. Jeszcze nie wiem czy sam nie przejmę ich pod opiekę. Wychowałem już siostrzeńca, potrzebuję tak wiernych młodzieńców.
- No dobrze, możesz mieć rację, przekaże Ferrowi że od dziś Briget służyć będzie mojej młodszej siostrze. Nie będzie już więcej służyć mi. Może dzięki temu Niara będzie spokojniejsza.
Spojrzał kątem oka w stronę drzwi od izby gdzie spoczywała jego żona. Miał nadzieje że zaraz go przywołają i będzie mógł znów zobaczyć się z anielicą.
- Mogłabyś może... - zawahał się i odwrócił do niej - zająć tymczasowo miejsce Davetha? Dopóki nie znajdę kogoś na jego miejsce, lub on nie wróci. Ale możesz mieć rację matko, muszę koniecznie kazać wysłać za nim wojskowych, ale na smokach. Poruszają się szybciej niż koń. Mają mi go przywieść żywego, a gdyby się stawiał, może nawet być martwy.
- Niech zatem tak będzie Lady Helen zostanie uwięziona, nim jednak to się stanie każesz ją przyprowadzić do mnie. Razem, z synami. Jeszcze nie wiem czy sam nie przejmę ich pod opiekę. Wychowałem już siostrzeńca, potrzebuję tak wiernych młodzieńców.
- Niara
- Pani Snów
- Posty: 2129
- Rejestracja: 16 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje: Władca , Mag , Opiekun
- Ranga: Administrator
- Uwagi administracji: Jeśli macie do mnie jakieś pytania, chcecie porozmawiać, zapytać o koncept na postać, o pozwolenie na nowe konto, czy cokolwiek innego - najłatwiej złapać mnie na discordzie lub przez PW. UWAGA! Jeśli twoja KP, po umieszczeniu prośby w temacie, czeka na sprawdzenie dłużej niż 3 dni, zapytaj o nią na kanałach prywatnych - PW, discord.
- Kontakt:
- Już chcesz szukać kogoś na miejsce Davetha? - zdziwiła się stara królowa.
- Zbyt daleko wybiegasz synu. Chcesz wziąć pod opiekę Gustawa i Alberta. Przecież nie wiesz czy Daveth jest zdrajcą, być może jest ci wierny, a ty już planujesz zabrać mu synów? Uspokój myśli synu, bo w tej chwili biegną zdecydowanie zbyt szybko. Na razie przejmę obowiązki namiestnika, jeśli tego sobie życzysz, jednakże synów jego nie pozwolę ci dać pod opiekę. Uwięź Helenę, a opiekę nad nimi przeję ja póki Daveth nie wróci. Cokolwiek by się działo, to Helena i Daveth powinni wychowywać swoje dzieci. Nie król. Jednakże gdyby okazało się, że namiestnik jest zdrajcą, pomogę Helenie w wychowaniu chłopców. Ty synu, proszę, zajmij się swoimi dziećmi, które zapewne niedługo będziesz miał.
- Zbyt daleko wybiegasz synu. Chcesz wziąć pod opiekę Gustawa i Alberta. Przecież nie wiesz czy Daveth jest zdrajcą, być może jest ci wierny, a ty już planujesz zabrać mu synów? Uspokój myśli synu, bo w tej chwili biegną zdecydowanie zbyt szybko. Na razie przejmę obowiązki namiestnika, jeśli tego sobie życzysz, jednakże synów jego nie pozwolę ci dać pod opiekę. Uwięź Helenę, a opiekę nad nimi przeję ja póki Daveth nie wróci. Cokolwiek by się działo, to Helena i Daveth powinni wychowywać swoje dzieci. Nie król. Jednakże gdyby okazało się, że namiestnik jest zdrajcą, pomogę Helenie w wychowaniu chłopców. Ty synu, proszę, zajmij się swoimi dziećmi, które zapewne niedługo będziesz miał.
Zagryzł zęby, nie lubił kiedy przeciwstawiono się jego słowom. Usiadł jednak znów na parapecie.
- Masz rację matko, ostatnio zbyt szybko moje myśli wybiegają na przód. ostatnio nie mam tyle cierpliwości co zawsze.
- Chcę wyznaczyć namiestnika, ale nie dlatego że jestem pewien zdrady Davetha. Potrzebuję kogoś tutaj, dlatego wyraźnie mówiłem mu że ma zostać. Nie posłuchał mnie i obawiam się że to zmusi mnie do ukarania go kiedy wróci i nie będzie to lekka kara.
- Zaopiekuj się w takim razie Lady Heleną, jak również jej synami. Zależy mi jednak by wychowali się w duchu i lojalności władcy tak jak Laisean.
- Ale trudno mi siedzieć i czekać aż namiestnik wróci. Bo jeśli jest zdrajca, w co trudno mi uwierzyć, nie wiadomo ile czasu jeszcze to potrwa. Czekanie doprowadza mnie do szału, dobrze o tym wiesz.
- Zajmę się swoimi dziećmi i wychowam tak jak powinienem. Możesz być tego pewna. Miałem bardzo dobry wzór prawidłowego wychowania, dzięki tobie matko. Za co z uznaniem całuję cię w dłonie.
Jak powiedział tak zrobił, chwytając jej dwie dłonie i całując z szacunkiem.
- Masz rację matko, ostatnio zbyt szybko moje myśli wybiegają na przód. ostatnio nie mam tyle cierpliwości co zawsze.
- Chcę wyznaczyć namiestnika, ale nie dlatego że jestem pewien zdrady Davetha. Potrzebuję kogoś tutaj, dlatego wyraźnie mówiłem mu że ma zostać. Nie posłuchał mnie i obawiam się że to zmusi mnie do ukarania go kiedy wróci i nie będzie to lekka kara.
- Zaopiekuj się w takim razie Lady Heleną, jak również jej synami. Zależy mi jednak by wychowali się w duchu i lojalności władcy tak jak Laisean.
- Ale trudno mi siedzieć i czekać aż namiestnik wróci. Bo jeśli jest zdrajca, w co trudno mi uwierzyć, nie wiadomo ile czasu jeszcze to potrwa. Czekanie doprowadza mnie do szału, dobrze o tym wiesz.
- Zajmę się swoimi dziećmi i wychowam tak jak powinienem. Możesz być tego pewna. Miałem bardzo dobry wzór prawidłowego wychowania, dzięki tobie matko. Za co z uznaniem całuję cię w dłonie.
Jak powiedział tak zrobił, chwytając jej dwie dłonie i całując z szacunkiem.
- Niara
- Pani Snów
- Posty: 2129
- Rejestracja: 16 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje: Władca , Mag , Opiekun
- Ranga: Administrator
- Uwagi administracji: Jeśli macie do mnie jakieś pytania, chcecie porozmawiać, zapytać o koncept na postać, o pozwolenie na nowe konto, czy cokolwiek innego - najłatwiej złapać mnie na discordzie lub przez PW. UWAGA! Jeśli twoja KP, po umieszczeniu prośby w temacie, czeka na sprawdzenie dłużej niż 3 dni, zapytaj o nią na kanałach prywatnych - PW, discord.
- Kontakt:
Królowa Sevi nie zdażyła odpowiedzieć synowi, bo nagle do komnaty dosłownie wpadła Lady Ais.
- Panie... - Ais wyglądała na przerażoną - bransoleta zniknęła. Nairn nie znalazł jej w świątyni. Skrzynia jest pusta. Nie ma też klucza - rzekła przerażona Ais.
- Diego twierdzi, że w nocy, kiedy był na modłach, widział w świątyni Davetha! Panie! Trzeba wysłać za nim pościg. Kazałam radzie zebrać się na dole. Musimy odnaleźć bransoletę.
Sevi aż drgnęła. Nie było dowodów, że Daveth jest zdrajcą, jednakże wszystko wskazywało na niego. Nagły wyjazd. Zniknięcie bransolety, fakt, że Diego, młody kapłan widział go w świątyni.
- Panie... - Ais wyglądała na przerażoną - bransoleta zniknęła. Nairn nie znalazł jej w świątyni. Skrzynia jest pusta. Nie ma też klucza - rzekła przerażona Ais.
- Diego twierdzi, że w nocy, kiedy był na modłach, widział w świątyni Davetha! Panie! Trzeba wysłać za nim pościg. Kazałam radzie zebrać się na dole. Musimy odnaleźć bransoletę.
Sevi aż drgnęła. Nie było dowodów, że Daveth jest zdrajcą, jednakże wszystko wskazywało na niego. Nagły wyjazd. Zniknięcie bransolety, fakt, że Diego, młody kapłan widział go w świątyni.
- Ahhhh! - zawył ze złości król - Wiedziałem że to tak się skończy!
Poderwał się na nogi i nim sam zdążył zapanować nad emocjami zwalił wszystko z najbliższego stołu. Z trzaskiem i łoskotem na podłogę spadły książki, papier, kałamarz i świece. Dopiero po tym napadzie złości król odwrócił się na Ais.
- Zawołaj Ronana, niech weźmie zaufanych ludzi i popilnuje mojej żony. Ma być stale pilnowała, bez przerwy. A jak włos jej spadnie z głowy to daję słowo, każe was końmi rozszarpać - warknął.
Nadal ze złości szybko oddychał, ale opanował się już.
- Matko dopilnuj aby zaczęto przygotowywać wszystko na ucztę za miesiąc. Niech Lord Edgar, kiedy ozdrowieje wróci na swoje stanowisko. Lady Helena ma zostać zamknięta i niech ktoś z rady ją przepyta. Ty też obejmujesz władzę po mnie.
- Ja natomiast mam dość siedzenia na rzyci i dowiadywania się że nikt nic nie umie załatwić i dowiedzieć się. Ais każ z koszar stawić się całemu oddziałowi konnicy i kilku zwiadowcom smoczym. Smoczy zwiadowcy mają ruszać jako pierwsi w pogoń za Davethem. Każ szykować także konia dla mnie, pojadę razem z odziałem. Tym razem ja to skończę.
Odwrócił się i ruszył do swojej sypialni, musiał ubrać zupełnie inne odzienie, przygotować się i wziąć ze sobą broń.
- To jest do wykonania teraz! - krzyknął jeszcze znikając za drzwiami sypialni.
Poderwał się na nogi i nim sam zdążył zapanować nad emocjami zwalił wszystko z najbliższego stołu. Z trzaskiem i łoskotem na podłogę spadły książki, papier, kałamarz i świece. Dopiero po tym napadzie złości król odwrócił się na Ais.
- Zawołaj Ronana, niech weźmie zaufanych ludzi i popilnuje mojej żony. Ma być stale pilnowała, bez przerwy. A jak włos jej spadnie z głowy to daję słowo, każe was końmi rozszarpać - warknął.
Nadal ze złości szybko oddychał, ale opanował się już.
- Matko dopilnuj aby zaczęto przygotowywać wszystko na ucztę za miesiąc. Niech Lord Edgar, kiedy ozdrowieje wróci na swoje stanowisko. Lady Helena ma zostać zamknięta i niech ktoś z rady ją przepyta. Ty też obejmujesz władzę po mnie.
- Ja natomiast mam dość siedzenia na rzyci i dowiadywania się że nikt nic nie umie załatwić i dowiedzieć się. Ais każ z koszar stawić się całemu oddziałowi konnicy i kilku zwiadowcom smoczym. Smoczy zwiadowcy mają ruszać jako pierwsi w pogoń za Davethem. Każ szykować także konia dla mnie, pojadę razem z odziałem. Tym razem ja to skończę.
Odwrócił się i ruszył do swojej sypialni, musiał ubrać zupełnie inne odzienie, przygotować się i wziąć ze sobą broń.
- To jest do wykonania teraz! - krzyknął jeszcze znikając za drzwiami sypialni.
- Niara
- Pani Snów
- Posty: 2129
- Rejestracja: 16 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje: Władca , Mag , Opiekun
- Ranga: Administrator
- Uwagi administracji: Jeśli macie do mnie jakieś pytania, chcecie porozmawiać, zapytać o koncept na postać, o pozwolenie na nowe konto, czy cokolwiek innego - najłatwiej złapać mnie na discordzie lub przez PW. UWAGA! Jeśli twoja KP, po umieszczeniu prośby w temacie, czeka na sprawdzenie dłużej niż 3 dni, zapytaj o nią na kanałach prywatnych - PW, discord.
- Kontakt:
Ais natychmiast skłoniła się i poszła po Ronana. On znajdował się jednak razem ze wszystkimi w sali na dole, gdzie kazała zebrać im się sama Ais. W tym czasie Ferr przygotowywał króla do wyjazdu. Na placu z rozkazu Sevi zebrały się wojska.
W tym czasie Daveth przeszedł spokojnie zamkowym korytarzem omijając wszystkich strażników. Wszystko działo się tak szybko, że nie wszystkich zdołano poinformować. Gwardziści pilnujący korytarza nie wiedzieli. Ronan natomiast dopiero w chwili gdy namiestnik znalazł się pod drzwiami sypialni królowej dowiedział się, że ma jej pilnować. Straże wpuścili go do środka bez wahania.
- Pani... - rzekł Daveth widząc Alaję siedzącą przy łożu królowej, potem skłonił się i odesłał ją ruchem głowy. Alaja nie miała pojęcia, że namiestnik jest zdrajcą. Posłusznie więc wyszła, a przynajmniej chciała wyjść. Kiedy jednak znalazła się tuż przy namiestniku poczuła jak przeszywa ją sztylet. Daveth wyciągnął go spod płaszcza i wbił medyczce prosto w brzuch. Dwórki siedziały w komnacie obok, Alaja tylko cicho stęknęła i upadła na podłogę.
- Teraz twoja kolej moja piękna... - mruknął pod nosem zdrajca i spojrzał na łoże, gdzie cięgle znajdowała się nieprzytomna anielica. Wyciągnął spod płaszcza bransoletę. Odkrył pościel i nim kobieta zdążyła się obudzić zapiął jej na nodze bransoletkę. Dopiero w momencie gdy poczuła ją na swojej skórze obudziła się. Otwarła oczy i gwałtownie cofnęła, ale za sobą napotkała tylko wezgłowie łoża. Nie była nawet w stanie krzyknąć, sztylet w jej brzuchu znalazł się równie szybko co w ciele Alaji.
- A teraz... powoli... bardzo powoli wykrwawisz się śliczna królowo - głos Davetha w niczym nie przypominał głosu normalnego człowieka, raczej szaleńca.
- Przepowiednia się nie spełni, twój król umrze tak jak ty, a ja przejmę władzę w tym królestwie i zarżnę każdego kto będzie chciał mi się sprzeciwić.
W tym czasie Daveth przeszedł spokojnie zamkowym korytarzem omijając wszystkich strażników. Wszystko działo się tak szybko, że nie wszystkich zdołano poinformować. Gwardziści pilnujący korytarza nie wiedzieli. Ronan natomiast dopiero w chwili gdy namiestnik znalazł się pod drzwiami sypialni królowej dowiedział się, że ma jej pilnować. Straże wpuścili go do środka bez wahania.
- Pani... - rzekł Daveth widząc Alaję siedzącą przy łożu królowej, potem skłonił się i odesłał ją ruchem głowy. Alaja nie miała pojęcia, że namiestnik jest zdrajcą. Posłusznie więc wyszła, a przynajmniej chciała wyjść. Kiedy jednak znalazła się tuż przy namiestniku poczuła jak przeszywa ją sztylet. Daveth wyciągnął go spod płaszcza i wbił medyczce prosto w brzuch. Dwórki siedziały w komnacie obok, Alaja tylko cicho stęknęła i upadła na podłogę.
- Teraz twoja kolej moja piękna... - mruknął pod nosem zdrajca i spojrzał na łoże, gdzie cięgle znajdowała się nieprzytomna anielica. Wyciągnął spod płaszcza bransoletę. Odkrył pościel i nim kobieta zdążyła się obudzić zapiął jej na nodze bransoletkę. Dopiero w momencie gdy poczuła ją na swojej skórze obudziła się. Otwarła oczy i gwałtownie cofnęła, ale za sobą napotkała tylko wezgłowie łoża. Nie była nawet w stanie krzyknąć, sztylet w jej brzuchu znalazł się równie szybko co w ciele Alaji.
- A teraz... powoli... bardzo powoli wykrwawisz się śliczna królowo - głos Davetha w niczym nie przypominał głosu normalnego człowieka, raczej szaleńca.
- Przepowiednia się nie spełni, twój król umrze tak jak ty, a ja przejmę władzę w tym królestwie i zarżnę każdego kto będzie chciał mi się sprzeciwić.
Król dosyć szybko się przygotował do podróży, zapiął właśnie pas z mieczem i ruszył przez bibliotekę by pożegnać się z żoną. Nawet jeśli spała, chciał ją pocałować i powiedzieć kilka słów. Kiedy podszedł pod samą izbę usłyszał z niej głosy, jak również jakiś hałas. Zwolnił, wyciągnął dłoń i delikatnie uchylił drzwi. Na krześle gdzie siedziała medyczka nikogo nie było, uchylił jeszcze mocniej i zobaczył jej ciało leżące na podłodze. Poczuł jak zalewa go fala przerażenia, po czym złości. Pchnął drzwi wyciągając broń. W izbie pochylony nad jego królową stał Daveth.
- O ty suczy synu! - wrzasnął głośno i ruszył w jego stronę. To była kwestia dwóch kroków i już był przy nim. Uderzył go z całej siły w podbrzusze jelcem miecza. Drugi cios posłał go na podłogę. Usiadł na nim, przyciskając go do podłogi.
- A ja ci ufałem, zapłacisz mi za to kundlu i twoja rodzina też - uderzył go jeszcze raz w twarz, aż pociekła mu krew z połamanego nosa.
Mężczyzna jednak był sprytny to trzeba było o nim rzec. Wyciągnął z cholewy buta drugi sztylet i wbił go w nogę króla jako, że tak było mu najprościej. Król zawył z bólu. Daveth wykorzystał ten moment i sprzedał mocne uderzenie z pięści władcy. Musiał go w końcu zabić teraz miał okazje. Przez to uderzenie udało mu się oswobodzić i odsunął się jak najdalej od króla. Na podłodze niedaleko od nich leżał miecz władcy. Ruszył ku niemu, ale król przewidział ten ruch i chwycił go za nogę przeciągając po podłodze. Daveth kopnął go w dłoń i poderwał się chwytając miecz. Ellador mimo bólu, kląkł na jedno kolano.
- A teraz królestwo będzie moje - uśmiechnął się Daveth i poderwał miecz do góry by zadać cios. Jedynym co mógł zrobić król to uciec przed ciosem. Jednak drzwi od izby otwarły się i wpadł do nich Ronan, za nim zaniepokojeni hałasem gwardziści.
Mocny cios w głowę, z pięści spowodował że namiestnik zakołysał się i upadł na kolana. Gwardziści chwycili go natychmiast i obezwładnili.
- Klucze - stęknął z bólu król - wyszukajcie klucz.
Ronan dopadł namiestnika i zaczął przeszukiwać jego kieszenie. Skoro miał bransoletkę musiał mieć też od niej klucz. I na szczęście miał, przyjaciel podbiegł do króla pomagając mu wstać.
- Najpierw Niara, potem mną się zajmiecie - warknął naciskając by podeszli do kobiety.
Kiedy ją obrócili sztylet nadal tkwił w jej brzuchu. Ronan chwycił klucz z ręki ministra i zdjął bransoletę. Niara jednak nadal leżała nieruchomo na łóżku.
- O nie, nie, nie! - krzyknął przeciągając się po podłodze by wspiąć się na łoże. Leżąc obok chwycił delikatnie jej dłonie, były takie zimne.
- Nie proszę moje słońce, nie rób tego, nie możesz. Potrzebuję cię.
Łzy pojawiły się w jego oczach, przesunął dłoń po jej policzkach, odsuwając kosmyki włosów za ucho.
W tym czasie zrobiło się zamieszanie do izby wbiegły dwórki, Tris, gwardziści. Tris szybko spojrzała na medyczkę, potem przyjaciółkę.
- Niaro - powiedziała z żalem i zerwała się podchodząc do nich. Spojrzała na jej ranę, nie było to proste ale nie mogła pozwolić jej umrzeć. Chwyciła za ramię króla.
- Panie musisz stąd wyjść, uleczę ją. Masz moje słowo.
- Ale nie...
- Panie proszę - spojrzała na Ronan, potem na królową.
- Lordzie Ronanie, pomóż wyjść królowi z izby.
Do izby weszła też Owena, rozglądając się na boki. Tris wiedziała kim jest, głównie z opowieści Ronana.
- Rowena! - kiwnęła głową - zabierz króla i ulecz go. Ja zajmę się królową.
- Wy też mi pomożecie - wskazała na dwórki królowej.
Sam król czy tego chciał czy nie został wypchnięty z sali. Długo się szarpał chcąc zostać z ukochaną. Staż jednak i przyjaciel pomogli go wywlec do osobnej izby. Tam Rowena, wyciągnął sztylet, oczyściła ranę i zabandażowała. W tym czasie jej siostra Rowena leczyła w zupełnie innej izbie medyczkę, zaś Tantris zajmowała się królową.
W zamku cała ta sytuacja wstrząsnął wszystkimi, korytarze dworu ożywiły się, co i rusz służba wybiegała po wodę, materiał na opatrunki, konkretne zioła. Król denerwował się jednak i ciągle pytał o królową. Co i rusz, ostatecznie przy pomocy Ferra przeniósł się na parapet przed izbę gdzie Tris leczyła Niarę. Wraz z nim siedzieli wszyscy, nawet Edgar się pojawił. Siedzieli więc wszyscy przestraszeni, mniej lub bardziej. Jedna z służek przyniosła podniesioną z ziemi bransoletę magiczną i teraz spoczywała ona w rękach starego kapłana Nairna. Król cicho modlił się do Najwyższego o życie i zdrowie Niary. Jednak całe to zdarzenie, obudziło rycerzy i straż, których teraz było więcej niż kiedykolwiek na korytarzach i murach. Chwila mijała za chwilą, niezwykle wolno jakby czas zatrzymał się w miejscu.
- O ty suczy synu! - wrzasnął głośno i ruszył w jego stronę. To była kwestia dwóch kroków i już był przy nim. Uderzył go z całej siły w podbrzusze jelcem miecza. Drugi cios posłał go na podłogę. Usiadł na nim, przyciskając go do podłogi.
- A ja ci ufałem, zapłacisz mi za to kundlu i twoja rodzina też - uderzył go jeszcze raz w twarz, aż pociekła mu krew z połamanego nosa.
Mężczyzna jednak był sprytny to trzeba było o nim rzec. Wyciągnął z cholewy buta drugi sztylet i wbił go w nogę króla jako, że tak było mu najprościej. Król zawył z bólu. Daveth wykorzystał ten moment i sprzedał mocne uderzenie z pięści władcy. Musiał go w końcu zabić teraz miał okazje. Przez to uderzenie udało mu się oswobodzić i odsunął się jak najdalej od króla. Na podłodze niedaleko od nich leżał miecz władcy. Ruszył ku niemu, ale król przewidział ten ruch i chwycił go za nogę przeciągając po podłodze. Daveth kopnął go w dłoń i poderwał się chwytając miecz. Ellador mimo bólu, kląkł na jedno kolano.
- A teraz królestwo będzie moje - uśmiechnął się Daveth i poderwał miecz do góry by zadać cios. Jedynym co mógł zrobić król to uciec przed ciosem. Jednak drzwi od izby otwarły się i wpadł do nich Ronan, za nim zaniepokojeni hałasem gwardziści.
Mocny cios w głowę, z pięści spowodował że namiestnik zakołysał się i upadł na kolana. Gwardziści chwycili go natychmiast i obezwładnili.
- Klucze - stęknął z bólu król - wyszukajcie klucz.
Ronan dopadł namiestnika i zaczął przeszukiwać jego kieszenie. Skoro miał bransoletkę musiał mieć też od niej klucz. I na szczęście miał, przyjaciel podbiegł do króla pomagając mu wstać.
- Najpierw Niara, potem mną się zajmiecie - warknął naciskając by podeszli do kobiety.
Kiedy ją obrócili sztylet nadal tkwił w jej brzuchu. Ronan chwycił klucz z ręki ministra i zdjął bransoletę. Niara jednak nadal leżała nieruchomo na łóżku.
- O nie, nie, nie! - krzyknął przeciągając się po podłodze by wspiąć się na łoże. Leżąc obok chwycił delikatnie jej dłonie, były takie zimne.
- Nie proszę moje słońce, nie rób tego, nie możesz. Potrzebuję cię.
Łzy pojawiły się w jego oczach, przesunął dłoń po jej policzkach, odsuwając kosmyki włosów za ucho.
W tym czasie zrobiło się zamieszanie do izby wbiegły dwórki, Tris, gwardziści. Tris szybko spojrzała na medyczkę, potem przyjaciółkę.
- Niaro - powiedziała z żalem i zerwała się podchodząc do nich. Spojrzała na jej ranę, nie było to proste ale nie mogła pozwolić jej umrzeć. Chwyciła za ramię króla.
- Panie musisz stąd wyjść, uleczę ją. Masz moje słowo.
- Ale nie...
- Panie proszę - spojrzała na Ronan, potem na królową.
- Lordzie Ronanie, pomóż wyjść królowi z izby.
Do izby weszła też Owena, rozglądając się na boki. Tris wiedziała kim jest, głównie z opowieści Ronana.
- Rowena! - kiwnęła głową - zabierz króla i ulecz go. Ja zajmę się królową.
- Wy też mi pomożecie - wskazała na dwórki królowej.
Sam król czy tego chciał czy nie został wypchnięty z sali. Długo się szarpał chcąc zostać z ukochaną. Staż jednak i przyjaciel pomogli go wywlec do osobnej izby. Tam Rowena, wyciągnął sztylet, oczyściła ranę i zabandażowała. W tym czasie jej siostra Rowena leczyła w zupełnie innej izbie medyczkę, zaś Tantris zajmowała się królową.
W zamku cała ta sytuacja wstrząsnął wszystkimi, korytarze dworu ożywiły się, co i rusz służba wybiegała po wodę, materiał na opatrunki, konkretne zioła. Król denerwował się jednak i ciągle pytał o królową. Co i rusz, ostatecznie przy pomocy Ferra przeniósł się na parapet przed izbę gdzie Tris leczyła Niarę. Wraz z nim siedzieli wszyscy, nawet Edgar się pojawił. Siedzieli więc wszyscy przestraszeni, mniej lub bardziej. Jedna z służek przyniosła podniesioną z ziemi bransoletę magiczną i teraz spoczywała ona w rękach starego kapłana Nairna. Król cicho modlił się do Najwyższego o życie i zdrowie Niary. Jednak całe to zdarzenie, obudziło rycerzy i straż, których teraz było więcej niż kiedykolwiek na korytarzach i murach. Chwila mijała za chwilą, niezwykle wolno jakby czas zatrzymał się w miejscu.
- Niara
- Pani Snów
- Posty: 2129
- Rejestracja: 16 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje: Władca , Mag , Opiekun
- Ranga: Administrator
- Uwagi administracji: Jeśli macie do mnie jakieś pytania, chcecie porozmawiać, zapytać o koncept na postać, o pozwolenie na nowe konto, czy cokolwiek innego - najłatwiej złapać mnie na discordzie lub przez PW. UWAGA! Jeśli twoja KP, po umieszczeniu prośby w temacie, czeka na sprawdzenie dłużej niż 3 dni, zapytaj o nią na kanałach prywatnych - PW, discord.
- Kontakt:
- Chcę wstać... - cichy, słaby, kobiecy głos rozbrzmiał w komnacie. Był bardzo wczesny ranek dnia następnego. Niebo było jeszcze szare, słońce leniwie zaczynało wstawać zza horyzontu. W komnacie dopalały się świece. Ciężkie kotary, które zwykle zasłaniały okna dziś nie były zasunięte. W kominku nie płonął już ogień. Na krześle niedaleko łóżka przysypiała Tantris.
- Chcę wstać... - rzekła drugi raz leżąca na łożu królowa. Z czy bez pozwolenia Tris zrzuciła z siebie pościel. Brzuch miała owinięty bandażem. W jednym miejscu widniała wielka plama krwi. Bez słowa kobieta usiadła na łóżku i zaczęła odwijać bandaż.
- Już nic mi nie jest... - odezwała się.
- Gdzie jest król?
- Chcę wstać... - rzekła drugi raz leżąca na łożu królowa. Z czy bez pozwolenia Tris zrzuciła z siebie pościel. Brzuch miała owinięty bandażem. W jednym miejscu widniała wielka plama krwi. Bez słowa kobieta usiadła na łóżku i zaczęła odwijać bandaż.
- Już nic mi nie jest... - odezwała się.
- Gdzie jest król?
-
- Kroczący w Snach
- Posty: 227
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Mroczny Elf
- Profesje:
- Kontakt:
Tris zbudziła się podrywając głowę, całą noc siedziała obok przyjaciółki.
- Niaro - odezwała się, nagle odzyskała przytomność.
- Niaro proszę nie. Jesteś zbyt słaba - powiedziała Tris siadając koło przyjaciółki i dotykając jej ramienia.
- Być może śpi, jestem tego pewna - nie była. Wszyscy czekali na to czy królowa się obudzi. Podejrzewała że wszyscy się rozeszli do swoich izb, ale słyszała od służby że król nie mógł zasnąć wiercąc się na pościeli. Ktoś powiedział nawet że podobno płakał, ale nie podobne było żeby łzy pojawiły się na twarzy żelaznego władcy.
- Nie rozwiązuj, jesteś chora Niaro. Musiał odpoczywać - nalegała patrząc zmartwionym wzrokiem.
- Wszyscy się tak bardzo o ciebie martwiliśmy - dodała.
- Niaro - odezwała się, nagle odzyskała przytomność.
- Niaro proszę nie. Jesteś zbyt słaba - powiedziała Tris siadając koło przyjaciółki i dotykając jej ramienia.
- Być może śpi, jestem tego pewna - nie była. Wszyscy czekali na to czy królowa się obudzi. Podejrzewała że wszyscy się rozeszli do swoich izb, ale słyszała od służby że król nie mógł zasnąć wiercąc się na pościeli. Ktoś powiedział nawet że podobno płakał, ale nie podobne było żeby łzy pojawiły się na twarzy żelaznego władcy.
- Nie rozwiązuj, jesteś chora Niaro. Musiał odpoczywać - nalegała patrząc zmartwionym wzrokiem.
- Wszyscy się tak bardzo o ciebie martwiliśmy - dodała.
- Niara
- Pani Snów
- Posty: 2129
- Rejestracja: 16 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje: Władca , Mag , Opiekun
- Ranga: Administrator
- Uwagi administracji: Jeśli macie do mnie jakieś pytania, chcecie porozmawiać, zapytać o koncept na postać, o pozwolenie na nowe konto, czy cokolwiek innego - najłatwiej złapać mnie na discordzie lub przez PW. UWAGA! Jeśli twoja KP, po umieszczeniu prośby w temacie, czeka na sprawdzenie dłużej niż 3 dni, zapytaj o nią na kanałach prywatnych - PW, discord.
- Kontakt:
- Tris... - powiedziała powoli nie zwracając uwagi na protesty przyjaciółki i nadal rozwiązując bandaż - chcę wstać.
W końcu gdy zdjęła opatrunek po ranie na jej brzuchu nie było śladu. Czy była słaba? Tak, tu Tris miała racje, była bardzo słaba. Czuła to. czuła, że wiele energii magicznej zużyła na wczorajsze przesłuchania i teraz na uleczenie własnej rany. Była głęboka i bolesna, ale jej magia była silna. Silniejsza niż przypuszczali otaczający ją ludzie.
- Podaj mi koszulę i szlafrok. Idę do króla - oświadczyła.
- Z twoją pomocą, czy bez niej i tak pójdę - dodała. Mimo tego, że było jej niedobrze i miała zawroty głowy i tak zamierzała iść. Co jak co ale nie będzie leżeć w komnacie i myśleć o tym, że on nie może spać gdzieś obok. Skąd wiedziała, że nie może? Bo ona była ranna, to był wystarczająco powód by król odchodziło od zmysłów. Była pewna, że tak właśnie jest.
- Szlafrok Tris... proszę - poprosiła, jej głos brzmiał nadal tak samo słabo, ale stanowczo.
W końcu gdy zdjęła opatrunek po ranie na jej brzuchu nie było śladu. Czy była słaba? Tak, tu Tris miała racje, była bardzo słaba. Czuła to. czuła, że wiele energii magicznej zużyła na wczorajsze przesłuchania i teraz na uleczenie własnej rany. Była głęboka i bolesna, ale jej magia była silna. Silniejsza niż przypuszczali otaczający ją ludzie.
- Podaj mi koszulę i szlafrok. Idę do króla - oświadczyła.
- Z twoją pomocą, czy bez niej i tak pójdę - dodała. Mimo tego, że było jej niedobrze i miała zawroty głowy i tak zamierzała iść. Co jak co ale nie będzie leżeć w komnacie i myśleć o tym, że on nie może spać gdzieś obok. Skąd wiedziała, że nie może? Bo ona była ranna, to był wystarczająco powód by król odchodziło od zmysłów. Była pewna, że tak właśnie jest.
- Szlafrok Tris... proszę - poprosiła, jej głos brzmiał nadal tak samo słabo, ale stanowczo.
-
- Kroczący w Snach
- Posty: 227
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Mroczny Elf
- Profesje:
- Kontakt:
- Ale Niaro, to nie rozsądne - protestowała coraz słabiej Tris.
- Przecież jesteś... - zamilkła gdy brzuch kobiety okazał się idealnie zagojony - ranna.
- No tak magia- dodała powoli.
- To i tak głupi pomysł, zobaczysz król na ciebie nakrzyczy - groziła jej ale wstała chwytając koszulę i szlafrok.
- To bardzo zły pomysł - powtarzała.
- Dostaniesz za to ty i jeszcze ja... ale nie martw się, czego nie robi się dla przyjaciółki.
Uśmiechnęła się przeciskając przez głowę królowej koszulę.
- Przecież jesteś... - zamilkła gdy brzuch kobiety okazał się idealnie zagojony - ranna.
- No tak magia- dodała powoli.
- To i tak głupi pomysł, zobaczysz król na ciebie nakrzyczy - groziła jej ale wstała chwytając koszulę i szlafrok.
- To bardzo zły pomysł - powtarzała.
- Dostaniesz za to ty i jeszcze ja... ale nie martw się, czego nie robi się dla przyjaciółki.
Uśmiechnęła się przeciskając przez głowę królowej koszulę.
- Niara
- Pani Snów
- Posty: 2129
- Rejestracja: 16 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje: Władca , Mag , Opiekun
- Ranga: Administrator
- Uwagi administracji: Jeśli macie do mnie jakieś pytania, chcecie porozmawiać, zapytać o koncept na postać, o pozwolenie na nowe konto, czy cokolwiek innego - najłatwiej złapać mnie na discordzie lub przez PW. UWAGA! Jeśli twoja KP, po umieszczeniu prośby w temacie, czeka na sprawdzenie dłużej niż 3 dni, zapytaj o nią na kanałach prywatnych - PW, discord.
- Kontakt:
- Naprawdę sądzisz, że król mógłby na mnie nakrzyczeć? - rzekła powoli kiedy Tris zakładała jej koszulę.
- Może nakrzyczeć na każdą osobę w tym kraju, ale nie na mnie. Wiem to - powoli zsunęła się łoża naciągając na siebie dalej koszulę.
- Cokolwiek teraz robi, śpi, czy nie i tak do niego pójdę - rzekła stanowczo. Jednak Tris w pewnym sensie miała rację. Niara ledwo trzymała się na nogach i kiedy wstała Tris musiała ją podtrzymać. Założenie szlafroka też nie było łatwe, ale anielica była uparta. W końcu, kiedy była mniej więcej ubrana, a raczej okryta oświadczyła Tris, że ma zostać, a ona wychodzi.
Nie przeszła jednak przez zewnętrzny korytarz, tylko pomiędzy jedną komnatą, a drugą. Wiedziała w końcu, że tak jest łatwiej i bezpieczniej. Z dala od wzroku straży, ale pod ich kontrolą.
Promienie słońca za oknami zdawały się być co raz jaśniejsze. Niebo nie było już całkiem szare, teraz zadawało się szaro-niebieskie. W komnatach poprzedzających królewską sypialnię nikogo nie było. Świece też tu się nie paliły, nie było potrzeby. W końcu dotarła do izby sypialnej króla i cicho otworzyła drzwi.
- Może nakrzyczeć na każdą osobę w tym kraju, ale nie na mnie. Wiem to - powoli zsunęła się łoża naciągając na siebie dalej koszulę.
- Cokolwiek teraz robi, śpi, czy nie i tak do niego pójdę - rzekła stanowczo. Jednak Tris w pewnym sensie miała rację. Niara ledwo trzymała się na nogach i kiedy wstała Tris musiała ją podtrzymać. Założenie szlafroka też nie było łatwe, ale anielica była uparta. W końcu, kiedy była mniej więcej ubrana, a raczej okryta oświadczyła Tris, że ma zostać, a ona wychodzi.
Nie przeszła jednak przez zewnętrzny korytarz, tylko pomiędzy jedną komnatą, a drugą. Wiedziała w końcu, że tak jest łatwiej i bezpieczniej. Z dala od wzroku straży, ale pod ich kontrolą.
Promienie słońca za oknami zdawały się być co raz jaśniejsze. Niebo nie było już całkiem szare, teraz zadawało się szaro-niebieskie. W komnatach poprzedzających królewską sypialnię nikogo nie było. Świece też tu się nie paliły, nie było potrzeby. W końcu dotarła do izby sypialnej króla i cicho otworzyła drzwi.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości