- Nie podoba mi się tutaj.
Odezwała się młoda dziewczyna, na oko mająca piętnaście lat. Miała na sobie resztkę obdartej, czarnej sukienki, oraz czarne pończochy, wyglądała jakby mieszkała w lesie od wielu dni. Jej blada cera doskonale kontrastowała z czernią jej ubrania, ale nie była na tyle jasna, by dziewczyna była dobrze widoczna wśród cieni drzew.
- A to niby dlaczego?
Zapytał jej towarzysz. Mężczyzna dwudziesto, może dwudziesto paro letni. Miał bladą cerę i niemal białe włosy, nosił na sobie czarną koszulę i spodnie lniane, w porównaniu do dziewczyny wyglądał jakby uciekł z jakiejś zapadłej wioski, choć też błąkał się po lesie co najmniej kilka tygodni.
- Jest brudno i nie mogę nosić sukienki.
Odezwała się dziewczyna, a jej towarzysz westchnął tylko, spoglądając wymownie w niebo... znaczy w korony drzew, bo nieba stąd widać nie było.
- Chciałabym pójść do miasta choć na chwilę.
Kontynuowało dziewczę.
- Paradoksalnie spaceruje tędy niesamowicie dużo ludzi, nie masz co narzekać.
Odpowiedział mężczyzna. Głos miał spokojny, opanowany i wydawać by się mogło, że to nie była ich pierwsza rozmowa o podobnym temacie.
- Poza tym, nie ma miejskiego zgiełku, tłumów... i co najważniejsze - słońca.
- Akurat to ostatnie mi nie przeszkadzało! Wystarczyło wychodzić w nocy.
Opowiedziała młoda kobieta i usiadła na jakimś zmurszałym pieńku.
- Niedługo pójdziemy do cywilizacji, ale tylko na chwilę. Co jakiś czas warto zobaczyć co się w świecie zmieniło... warto też nie zdziczeć.
Powiedział białowłosy do towarzyszki, która akurat w tej chwili zaczęła wpatrywać się w węża, pełzającego niedaleko, szukającego zapewne jakiejś zdobyczy. Dziewczynie aż oczka się zaświeciły (i to dosłownie) na ten widok i przez najbliższe kilka chwil, obserwowała zwierzątko, a jej towarzysz dotrzymywał jej kroku.
Czarna Puszcza ⇒ Gdzie nadzieja zanika
- Archael
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 90
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Wampir
- Profesje: Opiekun , Nauczyciel , Wędrowiec
- Kontakt:
- Archael
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 90
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Wampir
- Profesje: Opiekun , Nauczyciel , Wędrowiec
- Kontakt:
Sentia obserwowała pełzającego węża jeszcze jakiś czas. Jako że poruszała się zwinnie i cicho, bezszelestnie wręcz, to ani wąż, ani jego ofiara w postaci małej żabki, nie zwrócił na nią uwagi. Gdy tylko zwierzątko skonsumowało śniadanie, młoda wampirzyca wstała z kucek i uśmiechnęła się promiennie do swojego opiekuna, aż trudno było uwierzyć, że pod tą niepozorną, uśmiechniętą, dziewczęcą buźką, kryje się bezwzględna łowczyni, gotowa z zimną krwią i bez wyrzutów sumienia, pozbawić człowieka życia. Zaraz potem jej źrenice się rozszerzyły, a uszy poruszyły niemal jak u kota, który usłyszał mysz, bo faktycznie, gdzieś niedaleko w lesie ktoś się przechadzał.
- Oho, chyba przyszedł obiad.
Powiedział mężczyzna spokojnym tonem i położył dziewczynie rękę na ramieniu, spoglądając w kierunku, z którego dochodził dźwięk. Aż dziw brał, że w ogóle ktokolwiek żywy chciał zapuszczać się na te tereny, które bądź co bądź, ale nie na darmo dorobiły się złej sławy, teraz dodatkowo potęgowanej przez dwa, głodne wampiry. Oboje, mistrz i uczennica, ruszyli powoli w kierunku potencjalnego obiadu.
- Oho, chyba przyszedł obiad.
Powiedział mężczyzna spokojnym tonem i położył dziewczynie rękę na ramieniu, spoglądając w kierunku, z którego dochodził dźwięk. Aż dziw brał, że w ogóle ktokolwiek żywy chciał zapuszczać się na te tereny, które bądź co bądź, ale nie na darmo dorobiły się złej sławy, teraz dodatkowo potęgowanej przez dwa, głodne wampiry. Oboje, mistrz i uczennica, ruszyli powoli w kierunku potencjalnego obiadu.
- Archael
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 90
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Wampir
- Profesje: Opiekun , Nauczyciel , Wędrowiec
- Kontakt:
Wszystko się kiedyś kończy. Zimna dłoń entropii, spojrzenie pustki czy kosa ponurego żniwiarza. Każdy widzi koniec inaczej, ale dla każdego jest on pisany. Jedni, jak bogowie, istnieją dłużej, wydają się wręcz nieśmiertelni przeżywając setki, tysiące lat czy całe eony, inni, jak wampiry mają przed sobą setki lat nim popadną w obłęd lub wieczność da im się we znaki i sami zakończą swój żywot, a inni, jak nieszczęsny człowiek, leżący teraz pod nogami dwójki wampirów, mają co najwyżej kilkadziesiąt lat przed końcem. Ludzie bardziej uważni, zaradni lub ostrożni, dożyją późnej starości, ci mniej uważni, jak samotni wędrowcy, skończą w wieku dwudziestu lat, jako obiad dla dzieci nocy.
Wampirzyca spijała słodką, czerwoną i jeszcze pulsującą krew z szyi konającego człowieka, a oczy świeciły się jej czerwonym blaskiem.
Archael stał nad nimi, przyglądając się tej scenie i rozmyślając nad upływającym czasem, oraz marnością egzystencji. Bo czym jest życie, jeżeli nie powolnym umieraniem, czym są starania ludzi, jeżeli nie przyspieszaniem nieuniknionego. Po co ten mężczyzna i inni przed nim, dla czego poświęcił swoje i tak krótkie życie, co było tak istotne, by udać się w to miejsce ryzykując wszystkim?
Wampir sięgnął po plecak, jaki mężczyzna miał ze sobą, gdzie być może odnalazłby odpowiedzi na swoje przemyślenia, lecz nie było tam zbyt wiele... poza pergaminem z zadaniem od jakiegoś maga, proszącego o kwiat rosnący tylko w tej puszczy. I na wiadomość w liście, Archaelowi wpadł do głowy pewien pomysł.
- Czy chcesz udać się do miasta i pożyć trochę jak ludzie?
Zapytał Sentii, gdy ta kończyła swoją kolej przy posiłku.
- Chcę pójść na bal!
Opowiedziała uradowana, a martwe ciało poszukiwacza przygód, padło na trawę. Jego szkliste oczy patrzyły w dal, a zwłoki miały zostać zjedzone przez robaki i nikt miał się nie dowiedzieć nigdy o jego podróżach w czasie gdy wampiry będą odbierały jego nagrodę w mieście.
[kontynuacja]
Wampirzyca spijała słodką, czerwoną i jeszcze pulsującą krew z szyi konającego człowieka, a oczy świeciły się jej czerwonym blaskiem.
Archael stał nad nimi, przyglądając się tej scenie i rozmyślając nad upływającym czasem, oraz marnością egzystencji. Bo czym jest życie, jeżeli nie powolnym umieraniem, czym są starania ludzi, jeżeli nie przyspieszaniem nieuniknionego. Po co ten mężczyzna i inni przed nim, dla czego poświęcił swoje i tak krótkie życie, co było tak istotne, by udać się w to miejsce ryzykując wszystkim?
Wampir sięgnął po plecak, jaki mężczyzna miał ze sobą, gdzie być może odnalazłby odpowiedzi na swoje przemyślenia, lecz nie było tam zbyt wiele... poza pergaminem z zadaniem od jakiegoś maga, proszącego o kwiat rosnący tylko w tej puszczy. I na wiadomość w liście, Archaelowi wpadł do głowy pewien pomysł.
- Czy chcesz udać się do miasta i pożyć trochę jak ludzie?
Zapytał Sentii, gdy ta kończyła swoją kolej przy posiłku.
- Chcę pójść na bal!
Opowiedziała uradowana, a martwe ciało poszukiwacza przygód, padło na trawę. Jego szkliste oczy patrzyły w dal, a zwłoki miały zostać zjedzone przez robaki i nikt miał się nie dowiedzieć nigdy o jego podróżach w czasie gdy wampiry będą odbierały jego nagrodę w mieście.
[kontynuacja]
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości