Danae ⇒ [Zamek]Nowy...tfu!
[Zamek]Nowy...tfu!
Droga nie była jakoś bardzo długa, ale strasznie nudna. Dziewczyna nie miała najmniejszego zamiaru odzywać się do Srdana, no bo po co? Jeśli powodem miało być jedynie urozmaicenie drogi, to ona podziękuje, woli postać. Marduk również wędrował bez słowa. Chciał jechać między księżniczką, a nowym, ale musiał być na przodzie, aby ścinać gałęzie przed swoją podopieczną, dzięki czemu nie musiała się schylać, jej suknia o nic nie zahaczała, a jej koń swobodnie przechodził. Nikogo nie interesowało, że Srdan idzie pieszo. To był tylko i wyłącznie jego problem.
- Wróciłam! - zawołała księżniczka, po czym zeskoczyła z konia, to samo uczynił jej opiekun, a kilka chwil później, tuż przy boku dziewczyny, pojawił się młody elf. Długie, jasne włosy sięgały mu do pasa, sam był ubrany w beżowy mundur. Tak przynajmniej to wdzianko wyglądało. - Ceod zajmij się nimi. Wyczesz je porządnie, zasługują na chwilę relaksu. - Posłała mężczyźnie nieskazitelny uśmiech, na co ten jedynie skinął głową, po czym zabrał zwierzęta do stajni. Scarlett spojrzała na Srdana i skrzyżowała ręce pod biustem. - Nie stój tak. Właśnie trwa pora obiadowa w zamku, załapiemy się na jedzenie. Wtedy pokażesz się królowej i...
- Panienka wybaczy, że przerywam - zaczął Marduk. Po ostatniej akcji chyba wolał przepraszać, gdy miał zamiar się wtrącić. Tak na wszelki wypadek. - Chciałem jednak zauważyć, że Twoja suknia do najczystszych nie należy, a on... - Tutaj w jego głosie można było wyczuć nutkę pogardy. - ...on również nie wygląda należycie. Nie wypada przedstawiać królowej kogoś takiego.
Scarlett przez moment patrzyła na Srdana. Cóż, jego strój faktycznie nie nadawał się na obiad rodziny królewskiej. Prędzej na wojnę... prędzej gdziekolwiek. Ech, może jego ukochana mogła go takiego przedstawić rodzinie, ale księżniczce po prostu nie wypadało. Następnie spojrzała na swoją suknię. Jej końce były nieco poszargane i ubłocone, to samo tyczyło się pantofli. Powinna się przebrać, ale... ale tak bardzo jej się nie chciało...
- Trudno. Nie pierwszy raz będą komentować mój strój. A jeśli przyprowadzę Srdana, to skupią całą uwagę na nim, a ja będę miała spokój. - Wzruszyła ramionami i przekroczyła wrota zamku, kierując się do królewskiej jadalni.
- Rusz się - warknął Marduk do "nowego", czekając, aż ten pójdzie za księżniczką.
- Wróciłam! - zawołała księżniczka, po czym zeskoczyła z konia, to samo uczynił jej opiekun, a kilka chwil później, tuż przy boku dziewczyny, pojawił się młody elf. Długie, jasne włosy sięgały mu do pasa, sam był ubrany w beżowy mundur. Tak przynajmniej to wdzianko wyglądało. - Ceod zajmij się nimi. Wyczesz je porządnie, zasługują na chwilę relaksu. - Posłała mężczyźnie nieskazitelny uśmiech, na co ten jedynie skinął głową, po czym zabrał zwierzęta do stajni. Scarlett spojrzała na Srdana i skrzyżowała ręce pod biustem. - Nie stój tak. Właśnie trwa pora obiadowa w zamku, załapiemy się na jedzenie. Wtedy pokażesz się królowej i...
- Panienka wybaczy, że przerywam - zaczął Marduk. Po ostatniej akcji chyba wolał przepraszać, gdy miał zamiar się wtrącić. Tak na wszelki wypadek. - Chciałem jednak zauważyć, że Twoja suknia do najczystszych nie należy, a on... - Tutaj w jego głosie można było wyczuć nutkę pogardy. - ...on również nie wygląda należycie. Nie wypada przedstawiać królowej kogoś takiego.
Scarlett przez moment patrzyła na Srdana. Cóż, jego strój faktycznie nie nadawał się na obiad rodziny królewskiej. Prędzej na wojnę... prędzej gdziekolwiek. Ech, może jego ukochana mogła go takiego przedstawić rodzinie, ale księżniczce po prostu nie wypadało. Następnie spojrzała na swoją suknię. Jej końce były nieco poszargane i ubłocone, to samo tyczyło się pantofli. Powinna się przebrać, ale... ale tak bardzo jej się nie chciało...
- Trudno. Nie pierwszy raz będą komentować mój strój. A jeśli przyprowadzę Srdana, to skupią całą uwagę na nim, a ja będę miała spokój. - Wzruszyła ramionami i przekroczyła wrota zamku, kierując się do królewskiej jadalni.
- Rusz się - warknął Marduk do "nowego", czekając, aż ten pójdzie za księżniczką.
- Srdan
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 91
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Włóczęga , Wojownik
- Kontakt:
Jemu, broń Boże, to nie przeszkadzało. Można zaryzykować nawet stwierdzenie, że mu to odpowiadało. Nie miał zamiaru zmuszać się do rozmowy z nikim. Ani z księżniczką, ani z Mardukiem. Oczywiście, sytuacja wyglądałaby odrobinę inaczej, gdyby zmusili go do rozmowy. Z racji tego, że mu aktualnie pomagała to nie miał zamiaru ryzykować straty możliwości jakie mu dawała.
Nie było dla niego wielkim problemem to, że musiał utrzymać się z nimi na piechotę, kiedy oni podążali konno. Chociaż trochę czasu od jego wygnania minęło, to on utrzymywał świetną formę fizyczną. Przecież musiał coś robić a caly twn okres czasu? Dużą część czasu poświęcał właśnie na ćwiczenia. A już w samym wojsku nie raz mieli do przebiegnięcia całkiem długie trasy. W końcu żołnierze muszą być wytrzymali.
W końcu dotarli do Danae. Srdan zlustrował wzrokiem Ceoda, nic jednak cały czas nie mówiąc. Nie było co. Uniósł brwi, słysząc słowa księżniczki i w myślach przyznał rację Mardukowi, ignorując równocześnie ton jego wypowiedzi. Kogoś takiego... żeby on wiedział ile on musiał w życiu poświęcić. Nawet sobie nie wyobraża tego.
Zrozumiał, że był teraz w średniej sytuacji. No ale trudno.
-Idę, idę - rzucił obojętnym tonem do Marduka nie obrzucając go nawet spojrzeniem. I faktycznie, ruszył za księżniczką, przekraczając za nią wrota zamku i idąc zaraz za nią, coby się nie zgubić.
Nie było dla niego wielkim problemem to, że musiał utrzymać się z nimi na piechotę, kiedy oni podążali konno. Chociaż trochę czasu od jego wygnania minęło, to on utrzymywał świetną formę fizyczną. Przecież musiał coś robić a caly twn okres czasu? Dużą część czasu poświęcał właśnie na ćwiczenia. A już w samym wojsku nie raz mieli do przebiegnięcia całkiem długie trasy. W końcu żołnierze muszą być wytrzymali.
W końcu dotarli do Danae. Srdan zlustrował wzrokiem Ceoda, nic jednak cały czas nie mówiąc. Nie było co. Uniósł brwi, słysząc słowa księżniczki i w myślach przyznał rację Mardukowi, ignorując równocześnie ton jego wypowiedzi. Kogoś takiego... żeby on wiedział ile on musiał w życiu poświęcić. Nawet sobie nie wyobraża tego.
Zrozumiał, że był teraz w średniej sytuacji. No ale trudno.
-Idę, idę - rzucił obojętnym tonem do Marduka nie obrzucając go nawet spojrzeniem. I faktycznie, ruszył za księżniczką, przekraczając za nią wrota zamku i idąc zaraz za nią, coby się nie zgubić.
Szła spokojnym krokiem w stronę królewskiej jadalni. Drogę znała na pamięć i to nie wcale dlatego, że tutaj mieszkała, o nie... wtedy przecież szła by inną drogą. Scarlett nie przepadała za rodzinnymi posiłkami, a tym bardziej obiadami, więc zawsze wychodziła dużo wcześniej poza mury zamku, a gdy za namowami Marduka, w których głównie mówił o przykrych konsekwencjach z jej wybryku, postanawiała wrócić, to właśnie tym wejściem.
Nie interesowało ją to czy Srdan idzie, czy jednak zrezygnował. Ale jeśli okaże się, że na salę wejdzie sama, to wtedy zacznie ją interesować miejsce jego pobytu. Tak, przyjdzie do niego z całą armią, a następnie zetnie mu publicznie łeb. Nic szczególnego. Stukot jej obcasów roznosił się po całej posadzce, a następnie odbijał się echem po wszystkich komnatach. Z pewnością rodzina wiedziała, że ich ulubiona księżniczka nadchodzi. Pewnie zastanawiali się, jaką to wymówkę znów wymyśliła na poczekaniu... Z pewnością patrzyli teraz z dezaprobatą na jej ojca, a ich wzrok mówił "jak żeś wychował córkę?". Normalnie? Tak, ona była normalna, to inni nie nadawali się do życia. Westchnęła ciężko na samą myśl i wtedy też znaleźli się przed ogromnymi drzwiami. To zza nich dochodziły dźwięki uderzania sztućców o porcelanowe talerze, gra skrzypiec... brakowało tylko rozmów. Kolejny dowód na to, że jej rodzina była upośledzona - ona nie rozmawiała przy stole! Przecież to jedyne miejsce, kiedy spotykała się w komplecie. Znów westchnęła i odwróciła się w stronę Srdana - tak, on tu nadal był - i Marduka.
- No to wchodzimy - powiedziała spokojnie i wtedy też drzwi się otworzyły.
- Scarlett, co to ma znaczyć? Znowu się spóźniasz, znowu robisz zamieszanie! - Chyba pierwszy raz to królowa wydarła się na nią, a nie ojciec. On siedział ze spuszczonym wzrokiem, który starał się zasłonić ręką, dziewczyna jednak wiedziała co to znaczy - wstydził się i nie miał do córki już siły.
- Czyli wszystko w normie. - wywróciła oczami i usiadła na swoje miejsce, sięgając po leżącą na stole misę z sałatką. - A, właśnie... to jest Srdan, chciałby wstąpić do wojska Danae - powiedziała jak gdyby nigdy nic i zaczęła jeść.
Nie interesowało ją to czy Srdan idzie, czy jednak zrezygnował. Ale jeśli okaże się, że na salę wejdzie sama, to wtedy zacznie ją interesować miejsce jego pobytu. Tak, przyjdzie do niego z całą armią, a następnie zetnie mu publicznie łeb. Nic szczególnego. Stukot jej obcasów roznosił się po całej posadzce, a następnie odbijał się echem po wszystkich komnatach. Z pewnością rodzina wiedziała, że ich ulubiona księżniczka nadchodzi. Pewnie zastanawiali się, jaką to wymówkę znów wymyśliła na poczekaniu... Z pewnością patrzyli teraz z dezaprobatą na jej ojca, a ich wzrok mówił "jak żeś wychował córkę?". Normalnie? Tak, ona była normalna, to inni nie nadawali się do życia. Westchnęła ciężko na samą myśl i wtedy też znaleźli się przed ogromnymi drzwiami. To zza nich dochodziły dźwięki uderzania sztućców o porcelanowe talerze, gra skrzypiec... brakowało tylko rozmów. Kolejny dowód na to, że jej rodzina była upośledzona - ona nie rozmawiała przy stole! Przecież to jedyne miejsce, kiedy spotykała się w komplecie. Znów westchnęła i odwróciła się w stronę Srdana - tak, on tu nadal był - i Marduka.
- No to wchodzimy - powiedziała spokojnie i wtedy też drzwi się otworzyły.
- Scarlett, co to ma znaczyć? Znowu się spóźniasz, znowu robisz zamieszanie! - Chyba pierwszy raz to królowa wydarła się na nią, a nie ojciec. On siedział ze spuszczonym wzrokiem, który starał się zasłonić ręką, dziewczyna jednak wiedziała co to znaczy - wstydził się i nie miał do córki już siły.
- Czyli wszystko w normie. - wywróciła oczami i usiadła na swoje miejsce, sięgając po leżącą na stole misę z sałatką. - A, właśnie... to jest Srdan, chciałby wstąpić do wojska Danae - powiedziała jak gdyby nigdy nic i zaczęła jeść.
- Srdan
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 91
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Włóczęga , Wojownik
- Kontakt:
Dotrzymywał jej cały czas kroku, nie mając zamiaru zostawać w tyle. Nie znał tu przecież rozmieszczenia sal, komnat, korytarzy ani w ogóle żadnego z pozostałych pomieszczeń. A Scarlett najpewniej prowadziła go w kierunku komnaty w której znajdował się ktoś, kto będzie mógł pomóc w tym, co miał zamiar osiągnąć Srdan przy pomocy Scarlett. Obiad rodziny królewskiej. Wolałby zrobić o wiele lepsze wrażenie, niż wchodząc tam w starej zbroi. W dodatku zaniedbanej, bo jak miałby przecież dbać o jej czystość, czy nawet ogólny stan? No ale nie mógł w tej chwili wybrzydzać. Odstawił włócznię, zanim weszli do środka. No po prostu oparł ją o ścianę obok drzwi do środka. A następnie? A następnie wszedł zaraz za księżniczką do sali.
Ich przywitanie było bardzo miłe. Usłyszał krzyk. I to nie byle kogo, samej królowej. A król? Widać nie miał siły na całą ta sytuację. "Czy to wygląda tutaj tak zawsze? Znowu się spóźnia i znowu robi zamieszanie?' Przemknęło mu przez myśl. Obrzucił spojrzeniem Scarlett i wbił wzrok w posadzkę. Za ten czas księżniczka jak gdyby nigdy nic usiadła na swoim miejscu. On zdążył poczuć na sobie wzrok prawie wszystkich obecnych. Ale on sam nie powinien się odzywać. W końcu jednak Scarlett przedstawiła go i jego motyw pojawienia się tutaj. Stanął na baczność, unosząc zaciśniętą pięśćdo piersi.
- Zaszczytem byłoby dla mnie móc wrócić na służbę - powiedział jednym tchem, ani dragnącc i zostając w tej pozycji, kiedy czekał na jakąkolwiek reakcję ze strony zebranych na krzesłach przy stole.
Ich przywitanie było bardzo miłe. Usłyszał krzyk. I to nie byle kogo, samej królowej. A król? Widać nie miał siły na całą ta sytuację. "Czy to wygląda tutaj tak zawsze? Znowu się spóźnia i znowu robi zamieszanie?' Przemknęło mu przez myśl. Obrzucił spojrzeniem Scarlett i wbił wzrok w posadzkę. Za ten czas księżniczka jak gdyby nigdy nic usiadła na swoim miejscu. On zdążył poczuć na sobie wzrok prawie wszystkich obecnych. Ale on sam nie powinien się odzywać. W końcu jednak Scarlett przedstawiła go i jego motyw pojawienia się tutaj. Stanął na baczność, unosząc zaciśniętą pięśćdo piersi.
- Zaszczytem byłoby dla mnie móc wrócić na służbę - powiedział jednym tchem, ani dragnącc i zostając w tej pozycji, kiedy czekał na jakąkolwiek reakcję ze strony zebranych na krzesłach przy stole.
Ostatnio edytowane przez Tilia 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: Pisząc posty używaj polskich znaków.
Powód: Pisząc posty używaj polskich znaków.
W sumie, to nim zaczęła jeść, jedna ze służących przyniosła jej misę z wodą maść do dezynfekcji. Przydałoby się umyć ręce przed posiłkiem, zwłaszcza, po kilku dniach łażenia po lesie i dotykania wszystkiego co brudne. Jak na prawdziwą księżniczkę przystało wyczyściła dokładnie swoje delikatne dłonie, a następnie wytarła w fartuch służki. No i teraz mogła zacząć jeść.
Królowa zaś odłożyła swój widelec i zaczęła świdrować spojrzeniem tego, którego jej bratanica przedstawiła jako "Srdan". Jej czujnemu oku nie umknęła zbroja, którą doskonale znała.
- Dlaczego nie służysz już dla Kryształowego Królestwa? - zapytała wyraźnie zaciekawiona. Danae było sprzymierzeńcem tegoż miasta, więc wolała wiedzieć, jakieś to komplikacje między nimi zaszły. Nie chciała mieć przecież żadnych nieporozumień, a tym bardziej wojny.
- Wywalili go - powiedziała Scarlett, jak zwykle niepytana. Ona się tym jednak nie przejmowała. Uwagę ojca o manierach puściła mimo uszu i wróciła do spożywania zieleniny przygotowanej specjalnie dla niej.
Królowa zaś odłożyła swój widelec i zaczęła świdrować spojrzeniem tego, którego jej bratanica przedstawiła jako "Srdan". Jej czujnemu oku nie umknęła zbroja, którą doskonale znała.
- Dlaczego nie służysz już dla Kryształowego Królestwa? - zapytała wyraźnie zaciekawiona. Danae było sprzymierzeńcem tegoż miasta, więc wolała wiedzieć, jakieś to komplikacje między nimi zaszły. Nie chciała mieć przecież żadnych nieporozumień, a tym bardziej wojny.
- Wywalili go - powiedziała Scarlett, jak zwykle niepytana. Ona się tym jednak nie przejmowała. Uwagę ojca o manierach puściła mimo uszu i wróciła do spożywania zieleniny przygotowanej specjalnie dla niej.
- Srdan
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 91
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Włóczęga , Wojownik
- Kontakt:
Nawet gdyby próbował, nie byłby tak naprawdę w stanie ukryć tej zbroi. Rzucała się ona jako pierwsza w oczy tylko dlatego, że była w sumie czymś nadzwyczajnym, bo w otoczeniu znajdowały się osoby ubrane od niego w o wiele lepsze ubrania i z pewnością bardziej zadbane i czystsze.Zresztą, nie chciał i nie próbował tego zrobić. Była dla niego zarówno wspomnieniem jak i jedyną pamiątką z dawnych czasów, które mimo wszystko w większości mógł dobrze wspominać, bo tylko końcówka jego "kariery" żołnierskiej była niezbyt przyjemna. Ale o ile reszta historii, choć krwawa, była przez niego dobrze wspominana to nie miał teraz powodu by się wstydzić tej zbroi. Chociaż często był przez to w najróżniejszych sytuacjach. W końcu nie spotyka się za często wygnańca w zbroi gwardzisty, prawda?
Bezproblemowo zniósł świdrujące spojrzenie królowej. Bywał w gorszych sytuacjach. Chociażby w pierwszym okresie jego służby generałowie, dowódcy obdarzali jego jak i pozostałych żołnierzy pogardliwymi spojrzeniami, albo później jego przełożony również potrafił wbić w kogoś spojrzenie, które niemalże było w stanie zabijać. Chociaż królowa miała również spojrzenie, którego można było się bać... jednak nauczony po prostu był znosić takie spojrzenie.
Usłyszał pytanie zadane przez królową, jednak... odpowiedzi za niego udzieliła już księżniczka. Obdarzył ją krótkim, obojętnym spojrzeniem, którego uczył się przez wiele lat, zwykłe, beznamiętne, nie zdradzające żadnych uczuć spojrzenie. Następnie wrócił spojrzeniem do królowej.
- Zostałem skazany na wygnanie za dezercję i zostawienie swojego oddziału na terytorium wroga. - Odparł krótko, nie wyjaśniając jeszcze dalszej części historii. Nie został o to zapytany, czy tak?
Bezproblemowo zniósł świdrujące spojrzenie królowej. Bywał w gorszych sytuacjach. Chociażby w pierwszym okresie jego służby generałowie, dowódcy obdarzali jego jak i pozostałych żołnierzy pogardliwymi spojrzeniami, albo później jego przełożony również potrafił wbić w kogoś spojrzenie, które niemalże było w stanie zabijać. Chociaż królowa miała również spojrzenie, którego można było się bać... jednak nauczony po prostu był znosić takie spojrzenie.
Usłyszał pytanie zadane przez królową, jednak... odpowiedzi za niego udzieliła już księżniczka. Obdarzył ją krótkim, obojętnym spojrzeniem, którego uczył się przez wiele lat, zwykłe, beznamiętne, nie zdradzające żadnych uczuć spojrzenie. Następnie wrócił spojrzeniem do królowej.
- Zostałem skazany na wygnanie za dezercję i zostawienie swojego oddziału na terytorium wroga. - Odparł krótko, nie wyjaśniając jeszcze dalszej części historii. Nie został o to zapytany, czy tak?
- I po czymś takim chcesz wstąpić w szeregi mojej armii? Skąd mam mieć pewność, że nie powtórzysz swojego haniebnego czynu? Skąd mam mieć pewność, że nie zostawisz swojego oddziału po raz kolejny? - pytała wyraźnie oburzona królowa. Cyba nie była zbytnio zadowolona odpowiedzią, którą usłyszała. Cóż, nie da się ukryć, że zdrada była według niej najgorszym przewinieniem, dlatego też... - Na miejscu Kryształowego Królestwa pozbyłabym się w bardziej przyjemny sposób takiej gnidy jak Ty.
- Patrzcie jaka odważna... pomachała kilka razy mieczykiem i już wielka wojowniczka...klękajcie elfy z całego świata, bo jak się zdenerwuje, to wszystkich zetnie... - mruknęła pod nosem Scarlett. Nie wiedziała jednak, że w tym właśnie momencie cała jadalnia była pogrążona w całkowitej ciszy. Nic więc dziwnego, że jej słowa nie brzmiały jak mruczenie, a jak normalna mowa. Mówiąc w skrócie - wszyscy ją słyszeli. Gdy ten fakt do niej dotarł, rozejrzała się wokół siebie i wzrok zatrzymywała po kolei na załamanym ojcu i zdenerwowanej do granic możliwości ciotce. Ups? - Co się cioteczko burzysz? Przecież prawdę mówię. Gdybyś miała kogoś zabić, to byś od razu osiwiała. - Wzruszyła obojętnie ramionami i odeszła od stołu, gdyż jej misa była już pusta. - Głodny? - zwróciła się do Srdana, jednak nie zaszczyciła go swym spojrzeniem. - Nie krępuj się, już Ci miejsce ustępuję. - Podeszła do Marduka i razem z nim wyszła z pomieszczenia. Tak po prostu.
- Patrzcie jaka odważna... pomachała kilka razy mieczykiem i już wielka wojowniczka...klękajcie elfy z całego świata, bo jak się zdenerwuje, to wszystkich zetnie... - mruknęła pod nosem Scarlett. Nie wiedziała jednak, że w tym właśnie momencie cała jadalnia była pogrążona w całkowitej ciszy. Nic więc dziwnego, że jej słowa nie brzmiały jak mruczenie, a jak normalna mowa. Mówiąc w skrócie - wszyscy ją słyszeli. Gdy ten fakt do niej dotarł, rozejrzała się wokół siebie i wzrok zatrzymywała po kolei na załamanym ojcu i zdenerwowanej do granic możliwości ciotce. Ups? - Co się cioteczko burzysz? Przecież prawdę mówię. Gdybyś miała kogoś zabić, to byś od razu osiwiała. - Wzruszyła obojętnie ramionami i odeszła od stołu, gdyż jej misa była już pusta. - Głodny? - zwróciła się do Srdana, jednak nie zaszczyciła go swym spojrzeniem. - Nie krępuj się, już Ci miejsce ustępuję. - Podeszła do Marduka i razem z nim wyszła z pomieszczenia. Tak po prostu.
- Srdan
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 91
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Włóczęga , Wojownik
- Kontakt:
Rozumiał słowa królowej. On sam jako tako nie uznawał zdrady, mimo wszystko wiedział, że wszyscy go jako tego zdrajcę właśnie postrzegali. Ale poczuł, że teraz mogła być najlepsza chwila, żeby tę sytuację wyjaśnić. W końcu jakby nie patrzeć teraz miał ku temu okazję. Jednak już sama Scarlett postanowiła się wtrącić i wyraźnie zirytować swoją ciotkę. Sam nie wiedział, czy to dla niego lepiej czy nie... po chwili jednak księżniczka wzięła Marduka i wyszła, proponując jemu samemu miejsce przy stole i jedzenie. On oczywiście tego nie miał zamiaru wykorzystać. Uznał za odpowiednie wrócić od razu do tematu.
- Pani, - tutaj delikatny ukłon w jej kierunku - nie chcę stać na czele oddziału, gdyż wiem, że na to nie zasługuję ani nie mogę liczyć na takie zaufanie. Drugim ważnym punktem jest to, że nikt nie zna rozwinięcia mojej banicji w Kryształowym Królestwie. Zostawiając swój oddział pozostawiłem dokładne polecenia swojemu zastępcy, dzięki czemu byłem pewien, że będą bezpieczni. W liście też były zawarte informacje o tej sytuacji i prośba do mojego zastępcy, by wysłał posłańca do generała z ważnymi informacjami, które miały mnie oczyścić z zarzutów. Niestety posłaniec nie dotarł do miejsca, do którego się udawał, o czym się dowiedziałem kilkanaście lat temu. - Wygłosił krótki monolog, mając na celu polepszenie swojej sytuacji. Wszystko co powiedział było oczywiście prawdą. Pamiętał bardzo dobrze sytuację, kiedy przypadkiem spotkał się ze swoim dawnym zastępcą, kiedy ten podróżował na trakcie. Posłaniec był wysłany, ale nigdy nie dotarł do celu. A jego słowo nie było na tyle silne, by udowodnić jego pobudki i na dobrą sprawę niewinność. Gdyby nie to, Srdan był pewien, że wróciłby do służby od razu po wyjaśnieniu całej sprawy i przeczytaniu przez generała treści listu, który miał go oczyścić z zarzutów.
Mówiąc to, cały czas stał wyprostowany, z dłońmi splecionymi za plecami. Miał uniesioną głowę i wzrok utkwiony w blacie stołu przed królową.
- Pani, - tutaj delikatny ukłon w jej kierunku - nie chcę stać na czele oddziału, gdyż wiem, że na to nie zasługuję ani nie mogę liczyć na takie zaufanie. Drugim ważnym punktem jest to, że nikt nie zna rozwinięcia mojej banicji w Kryształowym Królestwie. Zostawiając swój oddział pozostawiłem dokładne polecenia swojemu zastępcy, dzięki czemu byłem pewien, że będą bezpieczni. W liście też były zawarte informacje o tej sytuacji i prośba do mojego zastępcy, by wysłał posłańca do generała z ważnymi informacjami, które miały mnie oczyścić z zarzutów. Niestety posłaniec nie dotarł do miejsca, do którego się udawał, o czym się dowiedziałem kilkanaście lat temu. - Wygłosił krótki monolog, mając na celu polepszenie swojej sytuacji. Wszystko co powiedział było oczywiście prawdą. Pamiętał bardzo dobrze sytuację, kiedy przypadkiem spotkał się ze swoim dawnym zastępcą, kiedy ten podróżował na trakcie. Posłaniec był wysłany, ale nigdy nie dotarł do celu. A jego słowo nie było na tyle silne, by udowodnić jego pobudki i na dobrą sprawę niewinność. Gdyby nie to, Srdan był pewien, że wróciłby do służby od razu po wyjaśnieniu całej sprawy i przeczytaniu przez generała treści listu, który miał go oczyścić z zarzutów.
Mówiąc to, cały czas stał wyprostowany, z dłońmi splecionymi za plecami. Miał uniesioną głowę i wzrok utkwiony w blacie stołu przed królową.
- Dokąd idziemy? - zapytał Marduk nieco zdziwiony reakcją swojej podopiecznej. Chociaż w tym momencie był bardziej wkurzony faktem, że ta rozpieszczona dziewucha nie pozwoliła mu skończyć posiłku. Gdyby nie cichy śpiew Elfki, to z pewnością burczenie w jego brzuchu rozniosłoby się echem po całym zamkowym korytarzu, a trzeba przyznać, że akustyka była tu niesamowita. Najgorsze było jednak to, że dziewczyna go wcale nie słuchała, co udowodniła po chwili.
- Mówiłeś coś? - zapytała jak gdyby nigdy nic, a widząc zrezygnowany wyraz twarzy swojego opiekuna, doszła do wniosku, że nawet jeśli faktycznie chciał z nią porozmawiać, to o niczym ważnym. Dlatego cały czas szła przed siebie, nucąc sobie pod nosem wybraną wcześniej melodię. Zatrzymała się dopiero przed wejściem do swojej sypialni i wtedy też odwróciła się w stronę starego Elfa. - Myślisz, że ciotka urwała mu łeb?
Wiedziała, że go zaskoczyła tym pytaniem. W końcu sama mu groziła straceniem, a nawet chciała zostać jego katem. Kto wie, może jeszcze będzie miała okazję. Gdyby królowa zechciała mieć w lochach kolejną głowę do ozdoby, to byłoby już słychać jak krzyk "skazuję cię na śmierć", co byłoby dość zabawne.
- A od kiedy Ty się tak przejmujesz losem innych? Uważaj, bo od tej empatii się pochorujesz. - Wredny uśmiech nie schodził mu z ust. Chyba jako jedyny mieszkaniec zamku nie bał się nadepnąć tej wrażliwej księżniczce na odcisk.
Dziewczyna od razu zmarszczyła brwi, piorunując go zielonym spojrzeniem. Delikatne ogniki tańczyły w jej oczach, chcąc pokazać rozmówcy, że jego podopieczna nie jest w najlepszym humorze na takie dziecinne żarty.
Jak się okazało, dziewczyna niepotrzebnie się martwiła. Królowa obiecała przemyśleć sprawę, a potem przedyskutować ją na zebraniu. Do tego czasu Srdan miał zostać w zamku jako gość. Zaproponowała mu nawet, żeby jadał z nimi posiłki, zaczynając od teraz, a po jego skończeniu, służąca dostała polecenie o odprowadzeniu włócznika do jego tymczasowej sypialni, która to mieściła się w tym samym skrzydle, co ta należąca do Scarlett.
- Mówiłeś coś? - zapytała jak gdyby nigdy nic, a widząc zrezygnowany wyraz twarzy swojego opiekuna, doszła do wniosku, że nawet jeśli faktycznie chciał z nią porozmawiać, to o niczym ważnym. Dlatego cały czas szła przed siebie, nucąc sobie pod nosem wybraną wcześniej melodię. Zatrzymała się dopiero przed wejściem do swojej sypialni i wtedy też odwróciła się w stronę starego Elfa. - Myślisz, że ciotka urwała mu łeb?
Wiedziała, że go zaskoczyła tym pytaniem. W końcu sama mu groziła straceniem, a nawet chciała zostać jego katem. Kto wie, może jeszcze będzie miała okazję. Gdyby królowa zechciała mieć w lochach kolejną głowę do ozdoby, to byłoby już słychać jak krzyk "skazuję cię na śmierć", co byłoby dość zabawne.
- A od kiedy Ty się tak przejmujesz losem innych? Uważaj, bo od tej empatii się pochorujesz. - Wredny uśmiech nie schodził mu z ust. Chyba jako jedyny mieszkaniec zamku nie bał się nadepnąć tej wrażliwej księżniczce na odcisk.
Dziewczyna od razu zmarszczyła brwi, piorunując go zielonym spojrzeniem. Delikatne ogniki tańczyły w jej oczach, chcąc pokazać rozmówcy, że jego podopieczna nie jest w najlepszym humorze na takie dziecinne żarty.
Jak się okazało, dziewczyna niepotrzebnie się martwiła. Królowa obiecała przemyśleć sprawę, a potem przedyskutować ją na zebraniu. Do tego czasu Srdan miał zostać w zamku jako gość. Zaproponowała mu nawet, żeby jadał z nimi posiłki, zaczynając od teraz, a po jego skończeniu, służąca dostała polecenie o odprowadzeniu włócznika do jego tymczasowej sypialni, która to mieściła się w tym samym skrzydle, co ta należąca do Scarlett.
- Srdan
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 91
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Włóczęga , Wojownik
- Kontakt:
Szkoda, że nie wiedział o tym, jak wspaniale teraz martwiła się o niego ta marudna księżniczka, bo jeszcze wystąpiłoby ryzyko iż polubiły ją. A to by była już stanowcza zmiana w relacjach między nimi.
Naprawdę ogromnym zdziwieniem dla niego samego były słowa królowej, które zapraszały go do stołu i zjedzenia posiłku razem z nimi. Nie odmówił tylko dlatego, ze mogłoby to zostać uznane za obrazę, czy coś. Ale też dlatego... że zwyczajnie nie potrafiłby teraz odmówić takiego posiłku. Wykorzystał okazję...
Gdy pora posiłku się skończyła, został odprowadzony przez służkę do jego tymczasowej sypialni. Dopytał się o możliwość wzięcia kąpieli. Na szczęście taka możliwość się pojawiła i z tej możliwości również skorzystał... w końcu mogła kąpiel się może przydać niemalże każdemu.W tym też jemu.
Po jakimś czasie już nie miał żadnego zajęcia. Czuł się nieswojo tutaj, w pałacu w Danae. Z różnych przyczyn. Głównie dlatego, że kiedyś był pewien, ze nigdy nie będzie służył w innym mieście, niż jego Kryształowe Królestwo. Bo czuł się tu obcy, bo nie był stąd... a z jakichś bliżej nieznanych mu przyczyn możliwe, że będzie miał zostać tu na dłużej. Wyszedł ze swojej tymczasowej sypialni i stanął na korytarzu, nie wiedząc co ma ze sobą zrobić. Nie znał tego miejsca na tyle dobrze i nie wiedział czy może pozwiedzać, dlatego tak stanął... i w sumie nie wiedział na co ma teraz liczyć.
Naprawdę ogromnym zdziwieniem dla niego samego były słowa królowej, które zapraszały go do stołu i zjedzenia posiłku razem z nimi. Nie odmówił tylko dlatego, ze mogłoby to zostać uznane za obrazę, czy coś. Ale też dlatego... że zwyczajnie nie potrafiłby teraz odmówić takiego posiłku. Wykorzystał okazję...
Gdy pora posiłku się skończyła, został odprowadzony przez służkę do jego tymczasowej sypialni. Dopytał się o możliwość wzięcia kąpieli. Na szczęście taka możliwość się pojawiła i z tej możliwości również skorzystał... w końcu mogła kąpiel się może przydać niemalże każdemu.W tym też jemu.
Po jakimś czasie już nie miał żadnego zajęcia. Czuł się nieswojo tutaj, w pałacu w Danae. Z różnych przyczyn. Głównie dlatego, że kiedyś był pewien, ze nigdy nie będzie służył w innym mieście, niż jego Kryształowe Królestwo. Bo czuł się tu obcy, bo nie był stąd... a z jakichś bliżej nieznanych mu przyczyn możliwe, że będzie miał zostać tu na dłużej. Wyszedł ze swojej tymczasowej sypialni i stanął na korytarzu, nie wiedząc co ma ze sobą zrobić. Nie znał tego miejsca na tyle dobrze i nie wiedział czy może pozwiedzać, dlatego tak stanął... i w sumie nie wiedział na co ma teraz liczyć.
- Pójdę się odświeżyć, a Ty w tym czasie możesz iść dokończyć posiłek. Później pójdziemy na konie - powiedziała Scarlett, posyłając swojemu opiekunowi szeroki uśmiech nim zniknęła za drzwiami swojej komnaty. Gdyby została na korytarzu trochę dłużej, to zobaczyłaby odpowiedź Marduka w postaci piorunującego spojrzenia. Na rozpieszczona elfka doskonale wiedziała, że pora obiadowa mija wraz z odejściem królowej od stołu - czyli jakieś sześć minut temu. Musiał on teraz iść do kucharzy i prosić ich o jakieś zjadliwe i nienaruszone resztki posiłku.
Scarlett wzięła w tym czasie gorącą kąpiel z olejkami, które zostały przygotowane przez tutejszych zielarzy. Odpowiednio ciepła woda zmyła z niej trudy ostatniej wyprawy i pozwoliła mięśniom się rozluźnić. Z kolei aromat wypełniający całą łaźnię, sprawił, że zapomniała o wszelakich smutkach i zmartwieniach. Gdy wyszła z wanny, wytarła dokładnie swoje ciało, a następnie wklepała w nie specjalne maści. Owinięta ręcznikiem przeszła do sypialnianej części komnaty, gdzie czekał Marduk z przygotowanym dla niej strojem do jazdy konnej. W dłoni trzymał miskę z jakimś zielskiem - najwyraźniej tylko to zostało nietknięte na obiedzie.
- Mógłbyś chociaż zapukać - mruknęła z nieco naburmuszoną miną.
- Nie pukam tutaj od... od nigdy - powiedział, robiąc pauzę na zastanowienie się. Widząc jednak wzrok księżniczki, odwrócił się do niej plecami, aby ta mogła bez krępacji się przebrać.
Gdy Scarlett miała już na sobie jasne spodnie, białą koszulę i czarne buty za kolana, obydwoje wyszli z komnaty księżniczki. Jak wielkie było ich zdziwienie, gdy ujrzeli Srdana zmierzającego w ich stronę. Księżniczka zarzuciła tylko swoją bujną kitą, kompletnie go ignorując.
- Panienko Scarlett znowu spodnie? Jak książę panienkę zobaczy to...
- To znów się wkurzy, tak wiem - przerwała służącej i ruszyła ze swoim opiekunem w stronę stajni.
Scarlett wzięła w tym czasie gorącą kąpiel z olejkami, które zostały przygotowane przez tutejszych zielarzy. Odpowiednio ciepła woda zmyła z niej trudy ostatniej wyprawy i pozwoliła mięśniom się rozluźnić. Z kolei aromat wypełniający całą łaźnię, sprawił, że zapomniała o wszelakich smutkach i zmartwieniach. Gdy wyszła z wanny, wytarła dokładnie swoje ciało, a następnie wklepała w nie specjalne maści. Owinięta ręcznikiem przeszła do sypialnianej części komnaty, gdzie czekał Marduk z przygotowanym dla niej strojem do jazdy konnej. W dłoni trzymał miskę z jakimś zielskiem - najwyraźniej tylko to zostało nietknięte na obiedzie.
- Mógłbyś chociaż zapukać - mruknęła z nieco naburmuszoną miną.
- Nie pukam tutaj od... od nigdy - powiedział, robiąc pauzę na zastanowienie się. Widząc jednak wzrok księżniczki, odwrócił się do niej plecami, aby ta mogła bez krępacji się przebrać.
Gdy Scarlett miała już na sobie jasne spodnie, białą koszulę i czarne buty za kolana, obydwoje wyszli z komnaty księżniczki. Jak wielkie było ich zdziwienie, gdy ujrzeli Srdana zmierzającego w ich stronę. Księżniczka zarzuciła tylko swoją bujną kitą, kompletnie go ignorując.
- Panienko Scarlett znowu spodnie? Jak książę panienkę zobaczy to...
- To znów się wkurzy, tak wiem - przerwała służącej i ruszyła ze swoim opiekunem w stronę stajni.
- Srdan
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 91
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Włóczęga , Wojownik
- Kontakt:
Stojąc tak miał dość sporo czasu na przemyślenia. No i faktycznie, stał tak oparty o zimną ścianę, by po jakimś czasie zacząć przechadzać się w tę i wewtę. Doszedł do wniosku, że nikt nie ma nic przeciwko temu jego przechadzaniu się. W końcu gdyby jednak nie mógł tak chodzić to pierwszy lepszy strażnik by go zatrzymał i zwrócił uwagę. Kazaliby mu stąd iść, albo coś w ten deseń, No a tu nic się nie wydarzyło. Więc pewnie mógł tu zostać.
Kiedy w myślach poruszył wątek księżniczki, ta jakby niemalże się zmaterializowała zaraz obok. Albo to może on zabłądził... bo w sumie nie zwracał teraz uwagi na to gdzie się poruszał. Po prostu chodził i się zatracił w rozmyślaniach. Przez tyle lat samotności nauczył się co robić i jak myśleć, żeby czas umykał szybciej. Aż mu to w nawyk weszło najwidoczniej.
Na szczęście... albo raczej nieszczęście księżniczki droga ku stajni wiodła obok Srdana. Innymi słowy chcąc, czy nie chcąc musiała go minąć. Mimo to, że miała zamiar go zignorować to on mimo wszystko nadal tam był. I chociaż mogło się to księżniczce nie spodobać zdecydował się odezwać. Zdawał sobie teraz sprawę z tego, że równocześnie musiał zacząć ją tytułować należnym jej tytułem. W końcu mógł zostać tu jakimś strażnikiem... to czy chciał czy nie, musiał uznać jej wyższość nad nim samym. Wyszło mu z nawyku niestety już traktowanie innych z należytym im szacunkiem... ale musiał z powrotem to zaakceptować. Ale wiedział, że jest w stanie to zrobić. To jak z jazdą konną. Wystarczy sobie przypomnieć.
- Księżniczko, chciałem Ci podziękować oraz księżniczkę przeprosić. - Odezwał się, chyląc lekko głowę.
Kiedy w myślach poruszył wątek księżniczki, ta jakby niemalże się zmaterializowała zaraz obok. Albo to może on zabłądził... bo w sumie nie zwracał teraz uwagi na to gdzie się poruszał. Po prostu chodził i się zatracił w rozmyślaniach. Przez tyle lat samotności nauczył się co robić i jak myśleć, żeby czas umykał szybciej. Aż mu to w nawyk weszło najwidoczniej.
Na szczęście... albo raczej nieszczęście księżniczki droga ku stajni wiodła obok Srdana. Innymi słowy chcąc, czy nie chcąc musiała go minąć. Mimo to, że miała zamiar go zignorować to on mimo wszystko nadal tam był. I chociaż mogło się to księżniczce nie spodobać zdecydował się odezwać. Zdawał sobie teraz sprawę z tego, że równocześnie musiał zacząć ją tytułować należnym jej tytułem. W końcu mógł zostać tu jakimś strażnikiem... to czy chciał czy nie, musiał uznać jej wyższość nad nim samym. Wyszło mu z nawyku niestety już traktowanie innych z należytym im szacunkiem... ale musiał z powrotem to zaakceptować. Ale wiedział, że jest w stanie to zrobić. To jak z jazdą konną. Wystarczy sobie przypomnieć.
- Księżniczko, chciałem Ci podziękować oraz księżniczkę przeprosić. - Odezwał się, chyląc lekko głowę.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości