Danae ⇒ [Karczma pod czarnym jednorożcem]Pierwsza część wyprawy
[Karczma pod czarnym jednorożcem]Pierwsza część wyprawy
Eldarion wszedł do gospody jako pierwszy z towarzystwa.
Rozejrzał się uważnie wokoło.
Pełno było tu ludzi, elfów i innych pokrojów las.
Elf zaprowadził grupę do wolnego stolika, po czym poprosił oberżystę o coś do picia.
Po chwili siedzieli wygodnie przy stoliku, pijąc dobre picie.
Zajął się obserwacją otoczenia.
Zauważył po chwili zakapturzonego człowieka... Chyba człowieka. Eldarion nie był tego pewien, bo nie widział twarzy wyraźnie.
Elf wskazał go po kryjomu elfce.
- Ten mi wygląda na takiego, co wie o świecie sporo - zaprezentował jej własne obserwacje.
Rozejrzał się uważnie wokoło.
Pełno było tu ludzi, elfów i innych pokrojów las.
Elf zaprowadził grupę do wolnego stolika, po czym poprosił oberżystę o coś do picia.
Po chwili siedzieli wygodnie przy stoliku, pijąc dobre picie.
Zajął się obserwacją otoczenia.
Zauważył po chwili zakapturzonego człowieka... Chyba człowieka. Eldarion nie był tego pewien, bo nie widział twarzy wyraźnie.
Elf wskazał go po kryjomu elfce.
- Ten mi wygląda na takiego, co wie o świecie sporo - zaprezentował jej własne obserwacje.
Apraustus siedział w karczmie i przeklinał zbieg okoliczności, który go do tego zmusił. Nienawidził tawern. Przy jego słuchu, potrafiącym wychwycić stąpnięcia myszy, gwar w karczmie potrafił zamienić życie w piekło. Kręciło mu się w głowie. Siedział jednak przy stole, popijając wodę. Nagle usłyszał jakiś zamęt. Wsłuchał się. Wydawało mu się, że ktoś mówi: "tak, to chyba on". Po chwili poczuł wiele poruszeń za sobą. Nie trzeba dodawać, że specjalna umiejętność Apraustusa - słuch nietoperza - kompletnie nie działała w tak dużym hałasie. Tak więc nie mógł on stwierdzić, ilu jest potencjalnych przeciwników. Przede wszystkim jednak nie mógł się poruszać, walczyć, unikać. Poczuł się lekko niekomfortowo. Po chwili usłyszał on:
- E, ty! - Apraustus nie ruszył się miejsca. Czego ci ludzie znów ode mnie chcą. Tymczasem gbur odezwał się ponownie. - Myślisz że jesteś cwaniak? To ja ci pokażę, jak sobie radzę z takimi jak ty. - wtedy Apraustus przypomniał sobie, o co chodzi. 2 dni temu pewien złodziej myślał, że skoro Apraustus jest niewidomy, to tamten go okradnie, podczas gdy ślepiec nawet się nie zorientuje. Na jego nieszczęście, zaczepił Apraustusa w dość cichej okolicy, gdzie jego zdolność działała w pełnej krasie. Po chwili Apraustus był 100 metrów od tamtego miejsca, a zbira bardzo bolała głowa. Po chwili Apraustus poczuł że ktoś łapie go od tyłu za płaszcz. W sekundę się obrócił, złapał i pociągnął w dół rękę, która go złapała, jednocześnie traktując delikwenta pięścią. I właśnie w tym momencie ukazała się przewaga bandytów. Było ich bowiem ponad 7, i gdy Apraustus pacyfikował jednego, trzech złapało go od tyłu i przytrzymało. Apraustus uwolnił się, po czym "na czuja" zaatakował kopnięciem najbliższego przeciwnika. Po chwili usłyszał, jak coś ciężkiego upada na ziemię. Nie dane było mu cieszyć się zwycięstwem - pozostałych dwóch unieruchomiło go w taki sposób, że już nie mógł się uwolnić. W lesie, na trakcie lub w cichym zaułku Apraustus pokonałby ich i z 10, ale w tej głośnej karczmie... Po chwili wokół bandziorów i ślepca zebrała się spora grupka przekrzykujących się ludzi, stawiających zakłady i kibicujących. Tymczasem, Apraustus mocno obrywał, trzymany przez dwóch zbirów za ręce. Pozostałych 3(2 ogłuszył Apraustus) biło go naprzemiennie po brzuchu, szydząc z niego przy okazji. Gdy Apraustus zaczął powoli tracić kontrolę ze światem, wydarzyło się coś dziwnego. Jego najpierw lewa, a potem - prawie w tej samej chwili - prawa ręka została uwolniona. Apraustus padł na kolana, potem oparł się o podłogę rękoma. Próbował się ocucić. Nie wiedział, co się dzieje z pozostałymi zbirami.
- E, ty! - Apraustus nie ruszył się miejsca. Czego ci ludzie znów ode mnie chcą. Tymczasem gbur odezwał się ponownie. - Myślisz że jesteś cwaniak? To ja ci pokażę, jak sobie radzę z takimi jak ty. - wtedy Apraustus przypomniał sobie, o co chodzi. 2 dni temu pewien złodziej myślał, że skoro Apraustus jest niewidomy, to tamten go okradnie, podczas gdy ślepiec nawet się nie zorientuje. Na jego nieszczęście, zaczepił Apraustusa w dość cichej okolicy, gdzie jego zdolność działała w pełnej krasie. Po chwili Apraustus był 100 metrów od tamtego miejsca, a zbira bardzo bolała głowa. Po chwili Apraustus poczuł że ktoś łapie go od tyłu za płaszcz. W sekundę się obrócił, złapał i pociągnął w dół rękę, która go złapała, jednocześnie traktując delikwenta pięścią. I właśnie w tym momencie ukazała się przewaga bandytów. Było ich bowiem ponad 7, i gdy Apraustus pacyfikował jednego, trzech złapało go od tyłu i przytrzymało. Apraustus uwolnił się, po czym "na czuja" zaatakował kopnięciem najbliższego przeciwnika. Po chwili usłyszał, jak coś ciężkiego upada na ziemię. Nie dane było mu cieszyć się zwycięstwem - pozostałych dwóch unieruchomiło go w taki sposób, że już nie mógł się uwolnić. W lesie, na trakcie lub w cichym zaułku Apraustus pokonałby ich i z 10, ale w tej głośnej karczmie... Po chwili wokół bandziorów i ślepca zebrała się spora grupka przekrzykujących się ludzi, stawiających zakłady i kibicujących. Tymczasem, Apraustus mocno obrywał, trzymany przez dwóch zbirów za ręce. Pozostałych 3(2 ogłuszył Apraustus) biło go naprzemiennie po brzuchu, szydząc z niego przy okazji. Gdy Apraustus zaczął powoli tracić kontrolę ze światem, wydarzyło się coś dziwnego. Jego najpierw lewa, a potem - prawie w tej samej chwili - prawa ręka została uwolniona. Apraustus padł na kolana, potem oparł się o podłogę rękoma. Próbował się ocucić. Nie wiedział, co się dzieje z pozostałymi zbirami.
Elf podniósł się, gdy zauważył, że potencjalny poszukiwacz został zaatakowany.
Od razu sięgnął po łuk i pierwsza strzała sama się pojawiła na cięciwie.
Nie chybił. Mimo tłoku w karczmie nie chybił i pierwszy bandyta dostał strzałę w nogę.
To samo stało się z drugim bandytą, który trzymał zakapturzonego człowieka.
Był gotów wystrzelić także trzecią strzałę, ale bandyci jak zauważyli co się stało z ich towarzyszami, uciekli czym prędzej z karczmy.
Eldarion podszedł do dwóch ustrzelonych bandytów.
- A teraz powiedzcie mi, kto wam pozwolił atakować tego człowieka? - zapytał i spojrzał na nich z wyższością.
Bandyta sięgnął po nóż i rzucił nim w elfa.
Eldarion uniknął dostania nożem, ale nie był pewny, czy bandyci nie mają więcej takich noży, a osobiście nie chciał umierać już teraz, w tej karczmie przez jakiegoś bandytę.
- Błędny ruch. - powiedziałem spokojnie i sięgnąłem po miecz i ładnym, szybkim cięciem pozbawiłem bandyty pierwszego życia.
Ze wzroku drugiego odczytał, że ten czeka tylko na okazję zabicia, zaskoczenia elfa. Po chwili przypłacił swymi myślami życie.
- Bynajmniej umarli bez cierpienia. - powiedział i zwrócił się do zakapturzonej postaci.
- Witaj. Jestem Eldarion. - przedstawił się z lekkim ukłonem.
- Wszystko w porządku? - spytał, gdy zauważył stan zakapturzonego człowieka.
Od razu sięgnął po łuk i pierwsza strzała sama się pojawiła na cięciwie.
Nie chybił. Mimo tłoku w karczmie nie chybił i pierwszy bandyta dostał strzałę w nogę.
To samo stało się z drugim bandytą, który trzymał zakapturzonego człowieka.
Był gotów wystrzelić także trzecią strzałę, ale bandyci jak zauważyli co się stało z ich towarzyszami, uciekli czym prędzej z karczmy.
Eldarion podszedł do dwóch ustrzelonych bandytów.
- A teraz powiedzcie mi, kto wam pozwolił atakować tego człowieka? - zapytał i spojrzał na nich z wyższością.
Bandyta sięgnął po nóż i rzucił nim w elfa.
Eldarion uniknął dostania nożem, ale nie był pewny, czy bandyci nie mają więcej takich noży, a osobiście nie chciał umierać już teraz, w tej karczmie przez jakiegoś bandytę.
- Błędny ruch. - powiedziałem spokojnie i sięgnąłem po miecz i ładnym, szybkim cięciem pozbawiłem bandyty pierwszego życia.
Ze wzroku drugiego odczytał, że ten czeka tylko na okazję zabicia, zaskoczenia elfa. Po chwili przypłacił swymi myślami życie.
- Bynajmniej umarli bez cierpienia. - powiedział i zwrócił się do zakapturzonej postaci.
- Witaj. Jestem Eldarion. - przedstawił się z lekkim ukłonem.
- Wszystko w porządku? - spytał, gdy zauważył stan zakapturzonego człowieka.
- Nokoshite
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 20
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje:
- Kontakt:
Cała sytuacja w karczmie przeraziła dziewczynę. Bójki zawsze ją przerażały. Nigdy nie cierpiała tu przychodzić. Jeśli naprawdę musiała tu iść po jakieś sprawunki starała się zrobić jak najszybciej. Zastanawiała się zawsze, czemu ludzie są dla siebie tacy podli.
Nie wzięła udziału w pojedynku. Może i by potrafiła uratować tego człowieka, ale nie chciała nikogo skrzywdzić. Stała z boku. Ta chłodna obojętność była gorsza od złości. Gdy chciała grzecznie rozdzielić walczących do bitwy wtrącił się Eldarion. Nokoshite mogła obejrzeć próbkę jego możliwości. Był naprawdę niezły. Szkoda, że jego umiejętności ograniczały się do zadawania bólu. Wiedziała, że to było konieczne, ale mimio to tgo nie pochwalała. W gospodzie zrobiło się luźno. Niechcący mieszać się w kłopoty wyszli pospiesznie. Wiele potencjalnych szans na powodzenie wyprawy zostało zmarnowanych. I to przez jednego ... ślepca?! Dopiero teraz zauważyła, że jest ślepy. Eldarion chyba tego nie zauważył. Nie mógł nam pomóc. Przecież w snach widziała miasto wzrokiem. Jego tęczówki były białe jak u osób niewidomych od urodzenia. Nawet jeśli był podróżnikiem niewiele mógł nam pomóc. Widziała jak jej przyjaciel ciągnie poszkodowanego do stolika. Delikatnie pociągnęła go za rękaw i kręcą głową szepnęła mu do ucha:
- On nam niestety nie pomoże.
Nie wzięła udziału w pojedynku. Może i by potrafiła uratować tego człowieka, ale nie chciała nikogo skrzywdzić. Stała z boku. Ta chłodna obojętność była gorsza od złości. Gdy chciała grzecznie rozdzielić walczących do bitwy wtrącił się Eldarion. Nokoshite mogła obejrzeć próbkę jego możliwości. Był naprawdę niezły. Szkoda, że jego umiejętności ograniczały się do zadawania bólu. Wiedziała, że to było konieczne, ale mimio to tgo nie pochwalała. W gospodzie zrobiło się luźno. Niechcący mieszać się w kłopoty wyszli pospiesznie. Wiele potencjalnych szans na powodzenie wyprawy zostało zmarnowanych. I to przez jednego ... ślepca?! Dopiero teraz zauważyła, że jest ślepy. Eldarion chyba tego nie zauważył. Nie mógł nam pomóc. Przecież w snach widziała miasto wzrokiem. Jego tęczówki były białe jak u osób niewidomych od urodzenia. Nawet jeśli był podróżnikiem niewiele mógł nam pomóc. Widziała jak jej przyjaciel ciągnie poszkodowanego do stolika. Delikatnie pociągnęła go za rękaw i kręcą głową szepnęła mu do ucha:
- On nam niestety nie pomoże.
Elf na to spostrzeżenie przyjaciółki uśmiechnął się.
- Może i jest ślepy. Ale czy zwyczajni ślepcy siedzą przy stoliku, walczą tak dobrze z bandytami? - odpowiedział jej.
Eldarion spojrzał jeszcze raz na zakapturzoną postać.
"Z pewnością jest ślepy. Ale doskonale wiedział, że ktoś go atakuje, doskonale widział przeciwników. " - pomyślał elf.
Eldarion powiedział jej równie cicho jeszcze:
- Tak jakby widział otoczenie, lecz nie oczyma. Co mamy do stracenia?
Spojrzał wyczekująco na postać, gdy upewnił się, że wszystko dobrze z postacią.
- Jak na imię ma osoba, której chcąc nie chcąc uratowałem życie? - zapytał uprzejmie Eldarion nieznajomego.
- Może i jest ślepy. Ale czy zwyczajni ślepcy siedzą przy stoliku, walczą tak dobrze z bandytami? - odpowiedział jej.
Eldarion spojrzał jeszcze raz na zakapturzoną postać.
"Z pewnością jest ślepy. Ale doskonale wiedział, że ktoś go atakuje, doskonale widział przeciwników. " - pomyślał elf.
Eldarion powiedział jej równie cicho jeszcze:
- Tak jakby widział otoczenie, lecz nie oczyma. Co mamy do stracenia?
Spojrzał wyczekująco na postać, gdy upewnił się, że wszystko dobrze z postacią.
- Jak na imię ma osoba, której chcąc nie chcąc uratowałem życie? - zapytał uprzejmie Eldarion nieznajomego.
Pomoc nadeszła ze strony elfa. Tamten pomógł Apraustusowi wstać, i następnie usiąść przy stoliku. Elf przedstawił się jako Eldarion, jego towarzyszka nie wyjawiła swojego imienia. Apraustus zdał sobie sprawę, że tamci już wiedzą o jego ułomności, oraz że potrzebują od niego pomocy. Nie wiedziałem o co może im chodzić. Ślepiec postanowił się początkowo przedstawić.
- Apraustus. Mam na imię Apraustus. - następnie pomacałem wokół swojego stolika ręką w poszukiwaniu mojej laski. Gdy ją znalazł, wstał i odezwał się.
- Elfie, elfko, mam na górze pokój. Pójdziemy tam i porozmawiamy? W tym gwarze nie potrafię się skupić. - zapytałem, po czym nie czekając na odpowiedź, podpierając się laską poszedłem przed siebie. Nie wiedziałem czy za mną idą, z resztą nie miałem jak tego sprawdzić. Szedłem powoli, czasem wpadając na ludzi stojących mi na drodze. Po chwili dotarłem do schodów. Gdy wszedłem na samą górę, wreszcie nastała błogosławiona cisza. Dźwięki z sali karczemnej były tu przytłumione. Wreszcie mogłem przyspieszyć. Zdałem sobie sprawę, że elfy idą za mną. Umiejętność specjalna Apraustusa polega na tym, że gdy jakiś dźwięk w jego otoczeniu się rozlega, Apraustus widzi go jako taką "falę". Ta "fala" idzie przez pomieszczenie bądź otoczenie, obrysowując wszystkie przeszkody. O ile szycie, haftowanie czy pisanie jest raczej niemożliwe, to już walka owszem. Ta umiejętność jest bardzo podobna do słuchu nietoperza, lub bardziej radaru. Dodatkowo słuch Apraustusa jest bardzo wrażliwy. Ślepiec dotarł do drzwi pokoju. Apraustus otworzył drzwi. Nie były zamknięte, ponieważ jedyne potrzebne rzeczy miał przy sobie. Nie było z czego go okraść. Nie przepuszczając elfów, wszedł do środka. Pokój był urządzony dość skromnie - łóżko, mała szafeczka na ubrania, krzesło. I tyle. Aprautus usiadł na podłodze, pod ścianą. Położył kij na kolanach, naciągnął głębiej kaptur na głowę i znieruchomiał. Czekał, co zrobią jego tymczasowi towarzysze.
- Apraustus. Mam na imię Apraustus. - następnie pomacałem wokół swojego stolika ręką w poszukiwaniu mojej laski. Gdy ją znalazł, wstał i odezwał się.
- Elfie, elfko, mam na górze pokój. Pójdziemy tam i porozmawiamy? W tym gwarze nie potrafię się skupić. - zapytałem, po czym nie czekając na odpowiedź, podpierając się laską poszedłem przed siebie. Nie wiedziałem czy za mną idą, z resztą nie miałem jak tego sprawdzić. Szedłem powoli, czasem wpadając na ludzi stojących mi na drodze. Po chwili dotarłem do schodów. Gdy wszedłem na samą górę, wreszcie nastała błogosławiona cisza. Dźwięki z sali karczemnej były tu przytłumione. Wreszcie mogłem przyspieszyć. Zdałem sobie sprawę, że elfy idą za mną. Umiejętność specjalna Apraustusa polega na tym, że gdy jakiś dźwięk w jego otoczeniu się rozlega, Apraustus widzi go jako taką "falę". Ta "fala" idzie przez pomieszczenie bądź otoczenie, obrysowując wszystkie przeszkody. O ile szycie, haftowanie czy pisanie jest raczej niemożliwe, to już walka owszem. Ta umiejętność jest bardzo podobna do słuchu nietoperza, lub bardziej radaru. Dodatkowo słuch Apraustusa jest bardzo wrażliwy. Ślepiec dotarł do drzwi pokoju. Apraustus otworzył drzwi. Nie były zamknięte, ponieważ jedyne potrzebne rzeczy miał przy sobie. Nie było z czego go okraść. Nie przepuszczając elfów, wszedł do środka. Pokój był urządzony dość skromnie - łóżko, mała szafeczka na ubrania, krzesło. I tyle. Aprautus usiadł na podłodze, pod ścianą. Położył kij na kolanach, naciągnął głębiej kaptur na głowę i znieruchomiał. Czekał, co zrobią jego tymczasowi towarzysze.
Elf i jego przyjaciółka poszli za ślepym i zarazem dziwnym człowiekiem.
Gdy postać ta weszła do pokoju pierwsza, zamiast pierw przepuścić płeć piękną, to Eldarion pokręcił z zażenowaniem głową.
"Cóż za brak kultury. " - pomyślał.
Elf dał pierw przejść Nokoshite, następnie sam wszedł do pokoju zamykając za sobą drzwi.
Zauważył wolne krzesło, więc pozwolił elfce na nim usiąść, a sam oparł się o ścianę obok drzwi.
Spojrzałem szybko na twarz przyjaciółki i gdy ujrzałem potwierdzenie w jej oczach, to zwróciłem się do nie dawno poznanego towarzysza.
- Apraustusie, poznaj Nokoshite, moją przyjaciółkę. - przedstawił ją człowiekowi.
Po chwili powiedział:
- Poszukujemy białego miasta. Jest z marmuru. Ma smukłe wieże i duże okna. Chcemy, byś dał nam informacje, gdzie takowe miasto leży.
Elfowi pozostało czekać na to, co ma mu do powiedzenia Apraustus.
Gdy postać ta weszła do pokoju pierwsza, zamiast pierw przepuścić płeć piękną, to Eldarion pokręcił z zażenowaniem głową.
"Cóż za brak kultury. " - pomyślał.
Elf dał pierw przejść Nokoshite, następnie sam wszedł do pokoju zamykając za sobą drzwi.
Zauważył wolne krzesło, więc pozwolił elfce na nim usiąść, a sam oparł się o ścianę obok drzwi.
Spojrzałem szybko na twarz przyjaciółki i gdy ujrzałem potwierdzenie w jej oczach, to zwróciłem się do nie dawno poznanego towarzysza.
- Apraustusie, poznaj Nokoshite, moją przyjaciółkę. - przedstawił ją człowiekowi.
Po chwili powiedział:
- Poszukujemy białego miasta. Jest z marmuru. Ma smukłe wieże i duże okna. Chcemy, byś dał nam informacje, gdzie takowe miasto leży.
Elfowi pozostało czekać na to, co ma mu do powiedzenia Apraustus.
Aprastus kiwnął głową, gdy przedstawiono mu elfkę. Po tym znów opuścił głowę. Nie lubił pokazywać swoich oczu. Następnie został spytany o białe miasto. Zastanowił się. Oczywiście, nigdy barwy żadnego miasta nie widział na oczy. Jednakże był już w niejednej karczmie w całej Alaranii, rozmawiał z niejednym człowiekiem. Mnóstwo o świecie nauczył go też jego przybrany ojciec - mag. Tak więc opis miasta szybko skojarzył mu się z pewnym miejscem.
- Miasto Elfów... - mruknął cicho pod nosem - Rapsodia, zwana też Miastem Elfów. Położona wśród ośnieżonych szczytów Fellarionu... Otoczona pięknymi łzami Rapsodii. - powiedział odrobinę głośniej, lecz nadal cicho. - Zaiste, jeśli to cel waszej podróży to czeka was niełatwa droga. Długa i pełna niebezpieczeństw. - Pokiwał delikatnie głową, po czym zamilkł.
- Miasto Elfów... - mruknął cicho pod nosem - Rapsodia, zwana też Miastem Elfów. Położona wśród ośnieżonych szczytów Fellarionu... Otoczona pięknymi łzami Rapsodii. - powiedział odrobinę głośniej, lecz nadal cicho. - Zaiste, jeśli to cel waszej podróży to czeka was niełatwa droga. Długa i pełna niebezpieczeństw. - Pokiwał delikatnie głową, po czym zamilkł.
- Nokoshite
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 20
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje:
- Kontakt:
Nie wierzyła w tego mężczyznę. A jednak...
- Rapsodia... Chyba słyszałam ten wyraz spośród gwary tłumu. Nie wydawał on się na tyle ważny. Zaraz, Szczyty Fellarionu? Tak daleko? My nigdy tam nie dotrzemy - elfka posmutniała.
Kobieta zrozumiała, że to wszystko na nic. Ta wyprawa była szalona. Wybierać się tak daleko czepiając się wizji sennych? Jednak ona bardzo tęskniła. Chciała tam dotrzeć mimo wszystko. Wzięła się w garść.
- Chyba to jest to czego szukamy - determinowana uśmiechnęła się. - Wiesz coś więcej o nim? Potrzebujemy jak najwięcej informacji.
- Rapsodia... Chyba słyszałam ten wyraz spośród gwary tłumu. Nie wydawał on się na tyle ważny. Zaraz, Szczyty Fellarionu? Tak daleko? My nigdy tam nie dotrzemy - elfka posmutniała.
Kobieta zrozumiała, że to wszystko na nic. Ta wyprawa była szalona. Wybierać się tak daleko czepiając się wizji sennych? Jednak ona bardzo tęskniła. Chciała tam dotrzeć mimo wszystko. Wzięła się w garść.
- Chyba to jest to czego szukamy - determinowana uśmiechnęła się. - Wiesz coś więcej o nim? Potrzebujemy jak najwięcej informacji.
Elf pokiwał powoli głową.
"Ciężko. Bardzo ciężko. " - pomyślał Eldarion.
Spojrzał na elfkę. Początkowo widział na jej twarzy zwątpienie i zrezygnowanie. Twarz jej natomiast zmieniła się.
Chciała to zrobić, chciała odnaleźć rodziców.
- Droga zapowiada się długa i pełna przygód, nie koniecznie nam sprzyjających. Ale przecież cel uświęca środki. - powiedział, po czym uśmiechnął się.
- Rapsodia. Nigdy nie myślałem, że wybiorę się tak daleko... - powiedział elf, po czym zwrócił się do Apraustusa.
- Dzięki Ci wielkie za tę informację, lecz ona nie wystarczy nam by tam dotrzeć. A więc, by nie się nie ociągać. Czy zechcesz nam towarzyszyć w tej długiej i pełnej niebezpieczeństw przygodzie, by wskazać nam drogę do tego miasta? - zapytał.
"Spróbować warto. " - pomyślał.
Podjął się obserwacji tego człowieka.
Mimo ślepoty widać było, że nie należy do tych, którzy bezczynnie siedzą w tawernie popijając.
Pamiętał też, jak ten człowiek walczył.
"Zdecydowanie warto. Z tym człowiekiem łatwiej i sprawniej by nam poszło. " - pomyślał Eldarion.
"Ciężko. Bardzo ciężko. " - pomyślał Eldarion.
Spojrzał na elfkę. Początkowo widział na jej twarzy zwątpienie i zrezygnowanie. Twarz jej natomiast zmieniła się.
Chciała to zrobić, chciała odnaleźć rodziców.
- Droga zapowiada się długa i pełna przygód, nie koniecznie nam sprzyjających. Ale przecież cel uświęca środki. - powiedział, po czym uśmiechnął się.
- Rapsodia. Nigdy nie myślałem, że wybiorę się tak daleko... - powiedział elf, po czym zwrócił się do Apraustusa.
- Dzięki Ci wielkie za tę informację, lecz ona nie wystarczy nam by tam dotrzeć. A więc, by nie się nie ociągać. Czy zechcesz nam towarzyszyć w tej długiej i pełnej niebezpieczeństw przygodzie, by wskazać nam drogę do tego miasta? - zapytał.
"Spróbować warto. " - pomyślał.
Podjął się obserwacji tego człowieka.
Mimo ślepoty widać było, że nie należy do tych, którzy bezczynnie siedzą w tawernie popijając.
Pamiętał też, jak ten człowiek walczył.
"Zdecydowanie warto. Z tym człowiekiem łatwiej i sprawniej by nam poszło. " - pomyślał Eldarion.
Już kiedy te elfy zapytały o miasto, Apraustus wiedział, że go o to poproszą. Z jednej strony, Apraustus był wolnym człowiekiem, nie miał pracy, mógł robić co chciał. Koło Szczytów Fellarionu tylko przechodził, i to w dodatku raz. Jedno z ostatnich miejsc, gdzie nie był. Ale z drugiej strony... Nie znał tych elfów. Równie dobrze mogli go w przyszłości okraść, kiedy wyruszy, lub zrobić mu krzywdę. Wciągnął mocno powietrze. Nie wydzielali zapachu typowego dla złodziejaszków lub zbirów: oni zwykle pachną potem i stalą, ci wydzielali zapach perfum. Poza tym, zwykłe bandziory nie pomogłyby mu. Po 15 minutach odezwał się, jak zwykle cicho, wyraźnie i powoli:
- Dobrze. Wyruszę z wami, ponieważ mam wobec was dług wdzięczności. Wyruszamy jutro o świcie, chyba że macie inne życzenie. Czy chcielibyście mi coś jeszcze powiedzieć?
- Dobrze. Wyruszę z wami, ponieważ mam wobec was dług wdzięczności. Wyruszamy jutro o świcie, chyba że macie inne życzenie. Czy chcielibyście mi coś jeszcze powiedzieć?
Eldarion uśmiechnął się zadowolony.
- Tak. Wyruszymy jutro o świcie. - zgodził się.
"Czym prędzej tym lepiej, aczkolwiek warto się przygotować do wyprawy. " - pomyślał elf.
Eldarion jak zwykle był ciekawy.
Nie mógł powstrzymać się od zapytania tego człowieka.
Nie mógł. Pytanie bez jego woli wyszło na świat.
- Jak to się stało, że widziałeś tych bandytów, jednocześnie ich nie widząc? - pytanie padło.
- Tak. Wyruszymy jutro o świcie. - zgodził się.
"Czym prędzej tym lepiej, aczkolwiek warto się przygotować do wyprawy. " - pomyślał elf.
Eldarion jak zwykle był ciekawy.
Nie mógł powstrzymać się od zapytania tego człowieka.
Nie mógł. Pytanie bez jego woli wyszło na świat.
- Jak to się stało, że widziałeś tych bandytów, jednocześnie ich nie widząc? - pytanie padło.
Apraustus zapamiętał, żeby na jutro być gotowym. Potem, oczywiście, stało się coś, o co pytało go większość osób. Tak. Nie raz usłyszał już pytanie tego rodzaju. Ciekawe, że zadał je elf. one przeważnie są spokojne i niezbyt ciekawskie. Apraustus zrobił coś, co robił bardzo, bardzo rzadko - usmiechnął się lekko, po czym odpowiedział:
- Może kiedyś ci powiem, elfie. Może kiedyś... - przypomniał sobie, że ten elf przed chwilą uratował mu życie. Postanowił uchylić rąbka tajemnicy. Tajemnicy, ponieważ prócz niego nikt nie wiedział o jego nadnaturalnych zdolnościach - Generalnie, jest to wynik pewnego nieudanego eksperymentu magicznego... Tak, rzeczywiście. Może kiedyś wyjawię ci ten sekret. - powiedział Apraustus jak zwykle cicho. - Czy masz jeszcze jakieś pytanie, elfie?
- Może kiedyś ci powiem, elfie. Może kiedyś... - przypomniał sobie, że ten elf przed chwilą uratował mu życie. Postanowił uchylić rąbka tajemnicy. Tajemnicy, ponieważ prócz niego nikt nie wiedział o jego nadnaturalnych zdolnościach - Generalnie, jest to wynik pewnego nieudanego eksperymentu magicznego... Tak, rzeczywiście. Może kiedyś wyjawię ci ten sekret. - powiedział Apraustus jak zwykle cicho. - Czy masz jeszcze jakieś pytanie, elfie?
Eldarion uśmiechnął się.
- Twój sekret, twoja sprawa. - powiedział tyle jedynie w tej sprawie.
"Interesujące. Interesujące. - pomyślał.
- Możesz mówić mi Eldarion, Apraustusie. Ale nie, nie mam więcej pytań, które chciałbym ci zadać. - powiedziałem, po czym rozejrzałem się po pokoju.
Nie był duży. Niee, był raczej mały i prosty z niedużą ilością meblów.
"Jak to w karczmach." - uznał Eldarion.
Elf już chciał zwrócić się w stronę drzwi, gdy jednak coś sobie przypomniał.
- I jeszcze jedno. W ciężkich czasach żyjemy i różni ludzie, a także różne plany chodzą ludziom po głowach. Nie wiem, czym zaskarbiłeś tą nienawiść u tamtych ludzi, aczkolwiek nie chciałbym osobiście, byś spróbował nas oszukać. Czy mogę liczyć chociaż na tyle? - zapytał Eldarion, choć wiedział, że nawet gdyby ten człowiek chciał wbić im nóż w plecy, nie powiedziałby tego.
- Twój sekret, twoja sprawa. - powiedział tyle jedynie w tej sprawie.
"Interesujące. Interesujące. - pomyślał.
- Możesz mówić mi Eldarion, Apraustusie. Ale nie, nie mam więcej pytań, które chciałbym ci zadać. - powiedziałem, po czym rozejrzałem się po pokoju.
Nie był duży. Niee, był raczej mały i prosty z niedużą ilością meblów.
"Jak to w karczmach." - uznał Eldarion.
Elf już chciał zwrócić się w stronę drzwi, gdy jednak coś sobie przypomniał.
- I jeszcze jedno. W ciężkich czasach żyjemy i różni ludzie, a także różne plany chodzą ludziom po głowach. Nie wiem, czym zaskarbiłeś tą nienawiść u tamtych ludzi, aczkolwiek nie chciałbym osobiście, byś spróbował nas oszukać. Czy mogę liczyć chociaż na tyle? - zapytał Eldarion, choć wiedział, że nawet gdyby ten człowiek chciał wbić im nóż w plecy, nie powiedziałby tego.
Apraustus szanował Eldariona z to, że tamten nie dociekał sprawy. Niektórzy na siłę chcieli by się dowiedzieć. Gdy tamten zasugerował, że Apraustus może chcieć ich oszukać, ślepiec nie ruszył się z miejsca. Zastanowił się chwilę. Następnie odezwał się:
- Jestem honorowym człowiekiem. Mam wobec ciebie dług wdzięczności, Eldarionie. Spłacę go najlepiej jak mogę. Masz moje słowo, że nie zrobię wam krzywdy. - uspokoił elfa. Nie wiadomo, co mogło się wydarzyć w czasie podróży, ale dotychczas elfy nie dały ślepcowi powodów do wrogości. Apraustus spodziewał się prędzej czy później takiego pytania. Gdy elf wraz z towarzyszką był już przy drzwiach i wychodził, Apraustus chciał mu jeszcze coś powiedzieć.
- Eldarionie. - elf odwrócił się. Ślepiec poczekał chwilę, po czym rzekł - będę czekał przed tą karczmą o świcie. Nie spóźnij się.
- Jestem honorowym człowiekiem. Mam wobec ciebie dług wdzięczności, Eldarionie. Spłacę go najlepiej jak mogę. Masz moje słowo, że nie zrobię wam krzywdy. - uspokoił elfa. Nie wiadomo, co mogło się wydarzyć w czasie podróży, ale dotychczas elfy nie dały ślepcowi powodów do wrogości. Apraustus spodziewał się prędzej czy później takiego pytania. Gdy elf wraz z towarzyszką był już przy drzwiach i wychodził, Apraustus chciał mu jeszcze coś powiedzieć.
- Eldarionie. - elf odwrócił się. Ślepiec poczekał chwilę, po czym rzekł - będę czekał przed tą karczmą o świcie. Nie spóźnij się.
- Nokoshite
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 20
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje:
- Kontakt:
Przyglądała się z boku rozmowie. Nie ufała temu człowiekowi, mimo że odczytała jego aurę. Coś w nim jej się nie podobało. Była zła, że Eldarion złożył mu ta propozycję. Była jednak damą i nie wypadało zachowywać się jak prostaczka. Trudno, w wyprawie przydadzą się dodatkowe 2 pary rąk. Panowie zakończyli rozmowę. Jej nie dali dojść do słowa." Phi, to całe równouprawnienie to przesada. Ale ja im kiedyś pokaże. Będą mi jeszcze bić pokłony" Skierowała się do wyjścia.
- Do zobaczenia Wędrowcze - pożegnała się.
Idąc przez gospodę w stronę wejścia zaczęła rozmowę z elfim przyjacielem.
- Skierujmy się może do mnie. Mój nauczyciel ma wiele map i ksiąg. Może coś przydatnego tam znajdziemy. Może przy okazji coś ciekawego się dowiemy.
Milczała przez chwile. Zastanawiała ja jeszcze jedna rzecz.
- Ufasz mu? Ja nie mogę do końca uwierzyć, że tylko w długu wdzięczności idzie. Tak wiem, sprawdziłam go, ale czy nie ma jakiś złych zamiarów co do nas?
- Do zobaczenia Wędrowcze - pożegnała się.
Idąc przez gospodę w stronę wejścia zaczęła rozmowę z elfim przyjacielem.
- Skierujmy się może do mnie. Mój nauczyciel ma wiele map i ksiąg. Może coś przydatnego tam znajdziemy. Może przy okazji coś ciekawego się dowiemy.
Milczała przez chwile. Zastanawiała ja jeszcze jedna rzecz.
- Ufasz mu? Ja nie mogę do końca uwierzyć, że tylko w długu wdzięczności idzie. Tak wiem, sprawdziłam go, ale czy nie ma jakiś złych zamiarów co do nas?
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości