Jezioro Sitrina[Brzeg jeziora] Przerwa w podróży

Jedno z trzech legendarnie zaklętych jezior, które swą nazę zawdzięcza księżniczce Sitrinie najstarszej córce króla Filipa, jest to największe z trzech jezior, a jego tafla zawsze mieni się kolorem złota.
Awatar użytkownika
Aliene
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie podmuchu
Profesje:
Kontakt:

[Brzeg jeziora] Przerwa w podróży

Post autor: Aliene »

"Jezioro Sitrina jest takie piękne..." Pomyślała w rozmarzeniu Aliene. Siedziała właśnie na pniaku przewalonym na samym brzegu jeziora, na tyle blisko tafli wody, żeby zanurzyć stopy w wodzie ale na tyle daleko, by nie zamoczyć sukni. Zwykły człowiek pewnie nie zdołałby utrzymać się na wąskim konarze ale ona korzystając z tego, że nikogo nie było pozwoliła sobie na na rzadki luksus ujawnienia skrzydeł. Dzięki nim utrzymała się na nim i nie wpadła do wody. "Może zostanę tu przez parę dni..." zastanawiała się korzystając z wyjątkowego rozmarzenia jakie ja ogarnęło. Oczywiście, jak tylko przejdzie jej marzycielski nastrój ruszy w drogę, wyrzucając sobie chwilę roztargnienia."Ale w końcu ja też potrzebuję trochę odpoczynku." Pomyślała nagle. "Za dużo myślę o innych i o pomaganiu im. O sobie też mogę zadbać." Uśmiechnęła się do siebie, obserwując jak czarny kotek przysiadł na brzegu jeziora, przygotowując się do ataku na falę i za każdym razem uciekając jak tylko dotkną wody. Roześmiała się kręcąc głową nad zachowaniem swego pupila.
- Zachowujesz się jak mały kociak - powiedziała do niego wesoło. Kot spojrzał na nią z wyrzutem. Zaprzestał zabawy w łapanie fali i jednym zgrabnym ruchem wskoczył na jej kolana.
- Zmoczyłeś mi suknię, głuptasie! - spróbowała powiedzieć do gniewnym tonem ale trudno gniewać się na słodkiego kotka, mruczącego rozkosznie i patrzącego niewinnie. Nagle podniósł głowę i zasyczał gniewnie, zwracając pyszczek w stronę krzaków. Położył uszy op sobie i zjeżył sierść.
- Co tam jest? - spytała go jakby mógł odpowiedzieć.Spojrzał na nią i prychną, jakimś cudem zjeżając się jeszcze bardziej, tak że wyglądał na dwa razy większego. Zdezorientowana Maie wbiła wzrok w krzaki.
Awatar użytkownika
Eirlys
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eirlys »

(poprzednia część).

Eirlys znów odbyła długą podróż. Tym razem jednak podróż ta miała skończyć się dopiero następnego dnia, wczesnym popołudniem. Była już wyczerpana, więc lądując w lesie niedaleko jeziora Sitrina nawet nie przemieniła się ze swej smoczej postaci w ludzką, tylko wypuściła gołębia z uścisku i podeszła do jeziora, po czym napiła się głębokimi haustami wody, burząc tym gładką taflę jeziora.
Smokołaczka ułożyła się na brzegu, podziwiając jezioro mieniące się każdym odcieniem złota w świetle słońca. Mogła w końcu trochę odpocząć, choć wiedziała, że nie jest to na długo. Cieszyła się jednak ciszą i spokojem... Chyba już ze zmęczenia zaczynam słyszeć jakieś dziwne dźwięki, pomyślała, gdy do jej uszu dobiegło prychnięcie i mruczenie kota niezadowolonego z nieoczekiwanego gościa. Przecież aż niemożliwe, by tutaj w okolicy był jakikolwiek kot... Po chwili jednak ujrzała i kota, i jego właścicielkę - dziewczynę o nieprzeciętnej urodzie, siedzącej na nieco zbyt wąskiej kłodzie, by móc normalnie się na niej utrzymać i nie spaść. Nie zastanawiała się jednak nad tym, podniosła się i podeszła do niej.
- Witam... przepraszam, jeżeli ci w czymś przeszkodziłam, ale jestem po długiej podróży i chciałam odpocząć - odparła do niej ludzką mową. - Ale może jednak będzie milej spędzić razem czas na rozmowie - dodała, choć nadal nie przemieniała się w swą ludzką postać, uważając to za zbyt wielkie ryzyko ujawniając się przy pierwszym spotkaniu.
A nghtingale in a golden cage
That's me locked inside reality's maze.
Awatar użytkownika
Aliene
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aliene »

Jej jedyną reakcją na pojawienie się Eirlys było zamruganie i przybranie teatralnie zdziwionej miny, bo zbytnio zaskoczona nie była. Z ciekawością się jej przyglądała machając beztrosko nogami nad wodą. Kiedy podeszła do niej znikła zaskoczona mina a pojawił się uprzejmy uśmiech. Odpowiedziała ze spokojem który zabrzmiał bardzo naturalnie, mimo iż trochę się zdenerwowała. Na smoka, a tym na pierwszy rzut oka była nieznajoma, nie zadziała Strzałka a inne broni nie ma. Więc gdyby smok zechciał ją, na przykład zjeść, byłaby bezbronna.Pewnie, nie zabiłoby jej to, może by się teleportowała albo uleczyła energetycznie ale bycie zjedzonym nie byłoby miłym doświadczeniem.Na szczęście, smoczyca nie przejawiała morderczych zapędów więc Aliene się rozluźniła i wesoło odpowiedziała.
- Witam zmęczoną podróżniczkę! - zawołała radośnie - Widzę, że nie tylko ja szukam odpoczynku na jeziorem - mówiła pogodnie. Uśmiechnęła się ciepło a oczy jej błysnęły. Już dawno nie miała okazji pogadać z kimś inteligentnym, bo ostatnio spotykał tylko milczących wieśniaków albo zwykłych ludzi, którzy milkli na widok jej skrzydeł. Ludzie nie lubię i ogłupia ich wszystko, czego nie rozumieją, dlatego zaczęła ukrywać skrzydła. Tym bardziej się cieszyła, że spotkała kogoś, kto nie będzie się przesadnie dziwił jej rasie czy wyglądowi.
- Chętnie porozmawiam, tym bardziej, że ostatnimi czasy podróżuje samotnie a na trakcie łatwiej spotykać zbójów niźli osoby chętnie do rozmowy - Aliene oczywiście lekko przesadzała ale nie tak bardzo. Nie dalej jak przed paroma dniami zobaczyła z oddali ograbiony wóz i ślady walki. Ominęła to miejsce szerokim łukiem ale trochę obaw zostało.
- Jestem Aliene, miło mi cię poznać- powiedziała do niej z uśmiechem.
Awatar użytkownika
Primaeval
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pradawny
Profesje:

Post autor: Primaeval »

Primaeval leciał w pazurach smokołaka. Na początku podziwiał widoki, bo jeszcze nigdy nie wzniósł się tak wysoko. No, może pomijając wysokie wieże, chociaż by w Twierdzy Czarodziejów. Ale tutaj krajobraz daleko w dole cały czas się przewijał. W międzyczasie rozmyślał nad smokołakami. Starał się przypomnieć stare książki, których musiał uczyć się za młodu, bo chciał przypomnieć sobie pochodzenie smokołaków i parę ciekawostek na ich temat. W jego głowie pojawiła się stara opowieść o władcy-smoku i twierdzy, której bronili jego poddani. Bodaj w ostatnim, rozpaczliwym geście, władca-smok przekazał część swojej mocy swoim najlepszym żołnierzom, którzy stali się pewnego rodzaju nadludźmi. Jednak czy była to prawda. Wielu jego nauczycieli twierdziło, że tak, że istnieją jeszcze ruiny starożytnej twierdzy, lecz on w swoim długim życiu nigdy tam nie zawędrował. Ciekawiło go też czy Eirlys zna historię swoich przodków. Postanowił, że gdy pozna ją lepiej, otworzy przed nią swój umysł i porozmawia z nią o tym. Tymczasem, korzystając z tego, że pazury smokołaka tworzyły pewien rodzaj klatki, w końcu, po kilku godzinach zasnął.
Obudził się nad ranem, gdy wylądowali nad brzegiem jakiegoś jeziora. Do bram jego umysłu kołatała jedna myśl, a właściwie... uczucie. Po całonocnej podróży jego towarzyszka była wyczerpana. Czuł to, a to znaczyło, że zaczynała się tworzyć między nimi pewna więź. Miał już kiedyś z takim czymś do czynienia, dlatego mógł rozpoznać to w już tak wczesnym stadium. Nie wiedział jednak czy Eirlys zdaje sobie z tego sprawę. Dlatego delikatnie, aby jak najmniej zwracać jej uwagę, zaczął przesyłać jej przez tą więź zapasy energii, której miał sporo dzięki całej nocy snu.
Podleciał za smokołakiem do pewnej istoty, z którą ta nawiązała konwersację i przysiadł na konarze po drugiej stronie owej postaci. Zaczął się jej przyglądać, aby rozpoznać jej rasę.
Awatar użytkownika
Eirlys
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eirlys »

- To fakt, nawet w miastach nie jest zbyt bezpiecznie - odparła, mając w pamięci zajście w karczmie w Elfidranii. Dlatego też Eirlys cieszyła się z faktu, iż zazwyczaj przemieszcza się w swej smoczo - podobnej postaci unikając tym samym większych komplikacji poprzez spotykanie na traktach ludzi i innych istot o dość niejednoznacznych celach, i tym bardziej zamiarach. Smokołaczka zauważyła niepokój dziewczyny, jak i jej skrzydła, na które to początkowo nie zwróciła uwagi. Przysiadła blisko Aliene, by móc się jej uważnie przyjrzeć.
- A mnie zwą Eirlys... - powiedziała, choć też w ostatnim momencie powstrzymała się od wypowiedzenia nazwiska. Bo niby od kiedy to smoki noszą nazwiska, a to mogłoby wywołać niepotrzebne podejrzenia. - A co tak ładną dziewczynę skłoniło do samotnej podróży, a tym bardziej do przybycia nad jezioro z... kotem - dodała, zaciekawiona nową towarzyszką. - Poza tym, nie jadam ludzi. Wydaje mi się to zbyt... brutalne? Tak, brutalne to dobre określenie na to, co robią niektóre smoki. - dodała, widząc nadal zaniepokojenie Aliene. Sama też przecież w sumie była po części człowiekiem, więc tym bardziej odstraszały ją tego typu działania jej dalekich krewnych, jakimi były smoki.
A nghtingale in a golden cage
That's me locked inside reality's maze.
Awatar użytkownika
Aliene
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aliene »

Aliene roześmiała się, żeby ukryć zakłopotanie, wynikające z faktu jak szybko Eirlys ją rozszyfrowała.Dało jej to do myślenia, bo oznaczało, że często miała do czynienia z ludźmi a zwykłe smoki, no cóż niezbyt często chadzają do miast. Z prostego powodu, iż są za duże i łatwo mogą coś zniszczyć. A skoro ona chadza do miasta, to jedyny prosty i logiczny wniosek jest taki, że musi umieć się przemieniać w mniejszą postać albo być zmiennokształtną. Aliene stawiała na zmiennokształtność.
- Tak,a ty brutalnym smokiem nie jesteś, prawda? - zadała to trochę przewrotne pytanie nieco naiwnym tonem. Kątem oka zobaczyła ruch za kładce, to gołąb usiadł na niej. Wydawał się być oswojony, więc Maie zapytała Eirlys o niego.
- To twój gołąb? - Uśmiechnęła się do niej i powoli, żeby go nie spłoszyć sięgnęła do torby, z której wyciągnęła kilka ziaren. Były to najzwyklejsze ziarna pszenicy. Wyciągnęła rękę z nimi w stronę ptaka, próbując go przekonać do siebie. Wtem zza jej pleców wysuną się kot. Wysuną to bardzo dobre określenie na to co robił,znaczy bardzo powoli skradał się w kierunku ptaka.
- Och, ty mały nicponiu! Już chciałeś go zjeść! - Powiedziała do niego surowo. Kot momentalnie przestał się skradać tylko spojrzał na nią i zeskoczył z klaki i łasic się o nogę Eirlys, nie przejmując się faktem, że jeszcze parę minut temu na nią prychał. Aliene westchnęła ciężko.
- Przepraszam za niego. Jest dziś jakiś dziwny, zachowuje się jak mały kociak - Powiedziała przepraszającym tonem, równocześnie podając gołębiowi ziarna.
Awatar użytkownika
Primaeval
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pradawny
Profesje:

Post autor: Primaeval »

Po uważnym obserwowaniu dziewczyny stwierdził, że nie jest ani człowiekiem, ani nawet elfką. Prawdopodobnie maie, więcej nie było mu potrzebne. Teraz ważne było, że kobieta częstowała go jakimiś ziarnami, a przekazanie Eirlys odrobiny jego energii, trochę go wyczerpało. Dlatego chętnie podskoczył do dłoni maie. Nagle coś go zaalarmowało, a chwilę później za plecami kobiety zauważył czającego się kota. Biorąc pod uwagę chyżość tych zwierząt, momentalnie opuścił bariery umysłu i zaatakował kota mentalnie. Nie trudno było zinfiltrować prosty umysł zwierzęcia. Pozmieniał jego myśli w wyniku czego zdezorientowany kot popatrzył na właścicielkę, a później zeskoczył pod nogi smokołaka i zaczął się łasić. Zadowolony ze swojej szybkiej reakcji, zablokował znowu swój umysł na ataki z zewnątrz, podskoczył bliżej dłoni kobiety i zaczął skubać ziarna.
Awatar użytkownika
Aliene
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aliene »

Trochę zdziwiona patrzyła na gołębia, którego myśli przez moment były... inteligentnie. Jak u człowieka. Aliene nie umiała odczytywać myśli zwierząt ale za to doskonale wyczuwała myśli odsłonięte, bez osłon. A przez chwilę ten gołąb miał ludzkie myśli. Wniosek, do jakiego doszła nie był zbyt zaskakujący. Uznała, że tak jak jego towarzyszka nie jest tym, kim się wydaje być. Albo ona ma zwidy i halucynacje. Kiedy na jej dłoni nie pozostał już ani jedno ziarenko Aliene delikatnie pogłaskała ptaka po główce. Czy był naprawdę gołębiem czy nie, Aliene miała słabość do zwierząt.
- Ten gołąb... Zwykłym ptakiem nie jest, prawda? - zapytała nie czekając aż Eirlys odpowie na poprzednie pytania. Wstała z kładki i jak dziecko balansujące na gałęzi zeszła z pnia. Trochę się popisywała, w końcu mogła po prostu zejść albo pójść na łatwiznę i polecieć. Kiedy stanęła na ziemi wzięła swojego pupila na ręce. Ten trochę się opierał, ale bardziej dla zasady niż z ochoty. Chcąc podkreślić, że noszenie na rękach zupełnie mu nie odpowiada wbił pazurki w materiał sukienki. Aliene podrapała go za uchem a ten zaczął mruczeć.
Awatar użytkownika
Eirlys
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eirlys »

Eirlys nie czuła już takiego zmęczenia jak wcześniej. Stwierdziła, iż widocznie atmosfera tegoż miejsca, jak i jeziora, tak na nią wpłynęła. Ale zauważyła też, że gołąb - mimo tego, że przespał prawie całą drogę - był zmęczony. Dziwne to ptaszysko... Tak wiernie się mnie trzyma, a i teraz wygląda tak, choćby część mojego zmęczenia na nie przeszło... Ale cóż. Taki ten świat już jest - pełen dziwnych rzeczy i zdarzeń.
- Nie, nie jestem tak brutalnym smokiem - przytaknęła na pytanie dziewczyny, ukazując zęby w lekkim uśmiechu. Na następne pytanie trochę się ociągała z odpowiedzią, w sumie ten gołąb nigdy do niej nie należał. Po prostu jej towarzyszył... był. I tyle jej wystarczyło.
- Hmm, czy należy do mnie? Można tak powiedzieć, gdyż od dłuższego czasu mi towarzyszy. Ale nie jest to takie proste - odparła po dłuższej chwili zastanowienia. Zaśmiała się, gdy kociak, który wcześniej ostrzegał swoją właścicielkę przed niebezpieczeństwem, wpierw czaił się na gołębia, a później zaczął się do niej łasić. Delikatnie go poskrobała, przez co zaczął cichutko mruczeć.
- Zależy, z której strony się na to popatrzy - odpowiedziała. - Ale rzeczywiście, jest dosyć niezwykły, na swój sposób. Bo któż to widział, by zwykły ptak tak uczepił się smoka? - I jeszcze przemawiał w myślach, dopowiedziała w duchu, mając w pamięci prośbę o chleb wypowiedzianą w smoczym języku. Bo kto inny jak nie ten wychudzony, stary gołąb by ja o to prosił?
Smokołaczka wstała i pourywała trochę zeschłych gałęzi z drzew. Ułożyła je w trochę nieskładną kupkę, wyciągnęła łapę w jego stronę... Kula ognia, która się nagle pojawiła, rozświetliła skromne ognisko. Nie była ona większa od tego gołębia siedzącego na gałęzi, lub kociaka, lecz zadziałało to tak, jak Eirlys chciała.
- Jak pani pozwoli, udam się w poszukiwaniu jakiegoś pokarmu - powiedziała i weszła w las. Parę metrów dalej zdążyła złapać dosyć skromny okaz lisa, lecz jej samej to nie przeszkadzało. Wróciła do towarzyszy, i położyła swą zdobycz obok ogniska. - Dosyć skromnie, ale zawsze można się tym posilić.
A nghtingale in a golden cage
That's me locked inside reality's maze.
Awatar użytkownika
Primaeval
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pradawny
Profesje:

Post autor: Primaeval »

Siedzenie i gaworzenie go nie bawiło. Robiło się to powoli nudne, szczególnie biorąc pod uwagę schemat jaki działał w ostatnich dniach. Poznawanie nowych ludzi, przedstawianie się, rozmawianie o porannym chlebie. Trzeba było poruszyć Eirlys i może nową towarzyszkę do działania. Najlepiej do czegoś co przysłuży się nauce. Przecież on po to się narodził i po to stąpał po tym świecie, aktualnie w postaci gołębia, aby służyć tejże nauce. Miał już swój wkład, ale nigdy za wiele, a poznawanie wciąż nowych ludzi, o których nic nie wiedział i porzucanie ich zanim się dowiedział mijało się z celem. Aktualnie interesowało go prawdziwe pochodzenie smokołaków i Eirlys może coś o tym wie. Tylko co zrobić, aby zaczęła o tym mówić? Mógł oczywiście zapytać sam, ale to wymagałoby albo otworzenia umysłu i rozmowy telepatycznej, albo przemiany. A obie te możliwości prowadziły do ujawnienia jego tożsamości. A tego nie chciał. No może kiedyś... Więc czy istniały jakieś inne możliwości? Ano oczywiście, że istniały. Od czego była ich nowa towarzyszka. Już wcześniej, gdy opuścił bariery umysłu, poczuł nierozpoznawalne echo jej aury. Dało mu to parę informacji na jej temat. Żadne z nich nie było zwykłymi śmiertelnikami. Wszyscy byli na swój sposób silni, posiadali potężne umysły, jednak to on, dzięki dziesiątkom, a nawet setkom lat pracy nad Dziedziną Umysłu osiągnął w niej mistrzostwo i cechował się najsilniejszą wolą. Dlatego przy odpowiednich nakładach sił mógłby nawet zdominować umysł maie, ale to wymagałoby dużo czasu i pracy. A poza tym wcale mu na tym nie zależało. Jeśli zaś chodziło o wysłanie do niej zwykłej sugestii, nie był to większy problem. Nie musiał nawet do tego opuszczać wszystkich barier. Zrobił, więc to o czym myślał i wysłał telepatyczny sygnał do umysłu maie, zawierający konkretną treść, pytanie:
- 'Wiesz coś o swoim pochodzeniu?' -Sugestia musiała dotrzeć do jej umysłu. Inną kwestią było to czy na tyle ją zainteresuje, aby zapytać o to Eirlys. Na wypadek gdyby Maie poznała, że owa myśl jej wroga, nie pochodzi z jej własnego umysłu, przykrył łeb prawym skrzydłem i udawał, że śpi.
Awatar użytkownika
Aliene
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aliene »

Uśmiechnęła się słysząc opinię Eirlys o ptaku. No tak, rzeczywiście trochę dziwny z niego gołąb, ale czego się nie spotyka w dzisiejszych czasach? Może to jakiś zaczarowany albo zmutowany albo efekt eksperymentu? Aliene nie dziwiłaby się, gdyby tak było. Na kulę ognia, która się znienacka pojawiła nie zwróciła jej uwagi. Przynajmniej na pierwszy rzut oka, bo jakby ktoś się jej przyjrzał, zobaczyłby, jak nagle rozszerzają się jej źrenice a po chwili oczy zwężają podejrzliwie. Nie ufała zbytnio osobom posługującym się magią, byli jej zdaniem w większości zbyt nieprzewidywalni albo szaleni. Albo i jedno i drugie. Na szczęście Eirlys nie przejawiała objawów szaleństwa a co do nieprzywiedlności to każdy czasem zachowuje się nieprzewidywalne, prawda? Uśmiechnęła się na widok lisa. Jedzenie nie było jej potrzebne a tego lisa to smok, zwłaszcza głodny smok zje w jednej chwili.
- Ja chyba podziękuję. Ja... nie jem mięsa - wymyśliła szybko wymówkę, żeby nie było. "Wiesz coś o swoim pochodzeniu?" Pytanie tak nagle przyszło jej do głowy, że zamarła w pół ruchu. Tak jakby to pytanie sprowokowało lawinę, nagle zaczęła zadawać sobie pytanie. "Przecież ja nic o niej nie wiem, jedyne co mi powiedziała, to jak się nazywa. Nie wiem nawet kim jest, co tu robi i po co tu przyleciała. Jest jedną, wielką zagadką" Myśli przeleciały jej przez głowę w tempie huraganu. Aliene usiadła i z zaniepokojeniem obserwowała Eirlys. Zerknęła na gołębia ale on spał, schowawszy główkę pod skrzydło. Niespokojnie się zawierciła.
- Ee, Eirlys? Tak właściwie co tutaj robisz? - spytała cokolwiek niepewnie - Nie że ci nie ufam ale jestem po prostu ciekawa.- dodała szybko.
Awatar użytkownika
Eirlys
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eirlys »

- A co jada w takim razie taka dziewczyna, jak ty? - odparła na stwierdzenie Aliene, wkładając do ognia obdarte już ze skóry lisie mięso. Jej oczy płonęły nienaturalnym blaskiem, widocznie jako było to skutkiem użycia Magii Ognia pierwszy raz od długiego czasu. Blask nie zniknął, nawet wtedy gdy została wytrącona z chwilowego zamyślenia przez pytanie kobiety. Eirlys spoważniała, i spojrzała się na Aliene z pewną dozą nieufności. Nikt z dotąd spotkanych osób nie pytał się jej o to, skąd pochodzi lub kim jest. Podeszła do maie, i spojrzała jej głęboko w oczy.
- Chcesz wiedzieć zapewne, skąd tu przybyłam? - odpowiedziała, i zaśmiała się. Chwilę się zastanowiła, jak ubrać w słowa to wszystko, co chciała powiedzieć. Po chwili zdecydowała się na przybranie swej ludzkiej postaci, by jej opowieść była wiarygodniejsza. Obróciła się i przykucnęła przy ogniu. - Co tutaj robię? Szukam swojego szczęścia i miejsca, które mogę nazwać domem... A skąd pochodzę? Wiele mil stąd, u stóp Gór Fellarionu jest pewna wioska, która kiedyś należała do moich rodziców. Z tego, co wiem, większość zamieszkujących ją osób było takich jak ja czy rodzice... Ale oni nie chcieli o tym mówić. Nawet nie pozwalali mi rozmawiać z nimi mówiąc, że jesteśmy "zbyt szlachetnie urodzeni, by bratać się z chłopstwem"... - Eirlys znów się zaśmiała, lecz ciszej niż poprzednio. - Ale gdyby nie chłopstwo, my nie mielibyśmy z czego żyć. Od dzieciństwa mnie szkolono, jak wykorzystać swe umiejętności. Mnie to pomogło, ale nie mojej rodzinie. Najpierw zginęli moi bracia, później rodzice w tajemniczy sposób umarli... A ja Zostałam zmuszona do opuszczenia tej dziury, może to nawet lepiej dla mnie i dla ludzi.
Kobieta zapatrzyła się w ogień, choć na wspomnienie dawnych lat znów napłynęła do jej serca wściekłość. Złość na tamten czas, tamtych ludzi. Po dłuższej chwili milczenia, znów otworzyła usta.
- A... ty? Skąd przybywasz? - zapytała, wstając i odwracając się twarzą do towarzyszki.
A nghtingale in a golden cage
That's me locked inside reality's maze.
Awatar użytkownika
Primaeval
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pradawny
Profesje:

Post autor: Primaeval »

Rozmowa powoli zdążała na tory, których oczekiwał, mimo, że Aliene nie zadała bezpośrednio pytania, które jej zasugerował. Trzymając główkę wciąż schowaną pod skrzydłem analizował każde wypowiedziane przed chwilą słowo. W takim razie czy Eirlys zadała sobie kiedyś pytanie skąd pochodzi? I nie chodziło tutaj o wioskę z jej dzieciństwa, lecz skąd pochodzą jej rodzice, ich rodzice i dalsi przodkowie. Czy na prawdę młodzież dzisiaj jest tak ograniczona, że w ogóle się nad tym nie zastanawia? Umysł Eirlys był silniejszy niż Maie, naturalnie silny, co rzadko spotykane, ale nie był wyszkolony przez lata praktyki. Wcześniej się udało, więc może uda się i teraz. Wysłał jej impuls telepatyczny z całym powyższym pytaniem, aby zastanowiła się nad swoim pochodzeniem i pochodzeniem całej swojej rasy. To mógł być początek ciekawej wyprawy naukowej. Jednocześnie po zadaniu pytania, został w jej umyśle, aby przeczytać wszystkie myśli, które zrodzą się w jej głowie, gdy będzie analizować to pytanie. Oczywiście wcześniej odpowiednio zamaskował swoją obecność, aby była niewyczuwalna. Przy okazji wysłał szybką sugestię do Aliene: 'Opowiedz mi o tej wiosce', lecz zaraz powrócił do umysłu Eirlys, w oczekiwaniu na zalew myśli na temat jej głębszego pochodzenia.
Awatar użytkownika
Aliene
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aliene »

Aliene uśmiechnęła się, z wdziękiem rozładowując negatywne emocje.
- Ja jem niewiele i rzadko a jeśli już to owoce, warzywa. Naturalne rzeczy. - Wzruszyła ramionami, uznając temat jedzenia za zakończony. Zauważyła, jak błyszczały oczy Eirlys, ale uznała, że jest to po prostu złudzenie, wywołanie odbiciem ognia w jej oczach. Śmiało patrzyła w jej oczy, nie spuściła wzroku ani nie zawstydziła się, bo i dlaczego miała to robić? Podobno oczy są zwierciadłami duszy, jeśli tak jest, to Eirlys na pewno zobaczy że nie miała złych intencji zadając to pytanie. Po prostu chciała wiedzieć, kim jest. Kiedy zmieniła postać zrobiła przerażoną minę i teatralnym gestem złapała się za serce równocześnie robiąc krok w tył. Ale już po chwili roześmiała się dźwięcznie.
- Pewnie powinnam być zaskoczona, ale jakoś nie jestem. Trudno - Uważnie słuchała Eirlys i znów ktoś w jej głowie powiedział "Opowiedz mi o wiosce" ale tym razem zignorowała ten głos. Ciekawość ciekawością, ale wścibskim nie należy być.
- Ciekawe pytanie, choć powinnam się go spodziewać. Urodziłam się w rodzinnej posiadłości rodziców, nawet nie wiem konkretnie gdzie. Moi rodzice mieszkali tam z dziada pradziada, zawsze pełno było tam krewnych, ciotek i wujków. Jako dziecko byłam oczkiem w głowie rodziny, takim beniaminkiem. Ale jakoś tak się złożyło, że się zbuntowałam i w efekcie uciekłam z domu, z błahego powodu, teraz to wiedzę ale w tedy byłam młoda i taka głupiutka.Od tego czasu podróżuje, uczę się i przede wszystkim uzdrawiam. Taka ze mnie niespokojna dusza. - Roześmiała się, choć w oczach był cień zadumy i tęsknoty za domem. Przez te lata nauczyła się przykrywać wszystkie uczucia pod maską śmiechu i radości. Przez to wychodziła na beztroską i wesołą, nawet w tedy, gdy ktoś ją rani.
- No więc została tylko historia naszego gołąbka - zażartowała z ptaka zerkając na niego. - Może akurat nam coś opowiesz?
Awatar użytkownika
Eirlys
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eirlys »

Smokołaczka nigdy nie zdążyła zapytać nikogo, skąd pochodzi jej rasa. Dlatego też pytanie, które pojawiło się w jej głowie właśnie o dokładne pochodzenie jej rasy, wydało się trochę... absurdalne. Nie miała pojęcia, skąd się ono pojawiło - po prostu było, tak jakby istniało w jej głowie od lat. Przypomniała sobie pewną legendę, którą usłyszała przed laty w pewnej karczmie...

***

Przed wiekami, gdzieś w głębi Opuszczonego Królestwa, istniało piękne miasto. Był to bardzo duży ośrodek, w większości zamieszkiwany przez ludzi, a podróżnicy zwali to miasto Gahnayal. Kwitł tam handel, sztuka, i choć miastu nie groziła wojna, także wojownicy mieszkający w tym miejscu byli doskonale wyszkoleni. Wszystko to się działo za sprawą władcy - smoka imieniem Erasth. Jednakże miasto było niepokojone przez przeróżne bestie, przez co nieraz słyszało się o zaginionych rycerzach czy karawanach, lub znajdowanych gdzieś w pobliżu miasta zwłokach ludzi. Erasth, zaniepokojony coraz większym wzrostem takowych przypadków, poprosił grupę ludzi, by mu pomogła w zwalczeniu niebezpieczeństwa, w zamian za otrzymanie daru, jakim była moc smoków. Rytuał, jakiemu ich poddał, stworzył z nich niezrównanych wojowników. Niedługo później bestie doprowadziły do krwawej walki o twierdzę, która mimo bohaterskiej obrony i tak upadła, a Erasth zginął podczas walki. Gahnayal pogrążyło się w ruinie, a smokołaki rozpierzchły się po całej Alarnii.

***

Z rozmyślań wyrwała ją opowieść Maie, choć i tak Eirlys nie wsłuchiwała się w jej słowa. Zaśmiała się jednak szczerze, gdy usłyszała ostatnią wypowiedź Aliene.
- Chętnie bym wysłuchała takiej historii - odparła, z szerokim uśmiechem patrząc w stronę ptaka.
A nghtingale in a golden cage
That's me locked inside reality's maze.
Awatar użytkownika
Primaeval
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pradawny
Profesje:

Post autor: Primaeval »

Erasth, Gahnayal, ruiny twierdzy. Po usłyszanej w myślach opowieści te określenia wirowały mu na przemian w głowie. Przecież gdzieś już to słyszał, gdzieś czytał. Powoli zaczęły mu się klarować wykłady z historii odebrane za młodu podczas szkolenia magicznego jak i z geografii. Opuszczone ruiny starożytnej twierdzy znajdowały się na terenie Alaranii i to nie tak znowu daleko. Tyle, że to nie było na terenach Opuszczonego Królestwa, lecz w owianych złą tajemnicą Mrocznych Dolinach. Mało kto ma odwagę się tam zapuszczać. I on również nie trafił nigdy podczas swoich wędrówek na tak odważną osobę, która by się tam wybrała. Ale dzisiaj znajdował się w towarzystwie nie zwykłych śmiertelników, lecz potężnych istot. Może jakoś uda mu się je namówić na małą eskapadę. Z tej przyczyny na sam koniec przekazał do umysłu Eirlys wszystko co słyszał na temat starożytnej twierdzy i jej ruin w Mrocznych Dolinach oraz jej lokalizację z określoną dokładnością. Ciekawe było czy ją to zainteresuje. Chwile później wycofał się i z powrotem założył blokady na umysł.

***

Gołąb jakby się obudził na słowa o jego historii. Wyciągnął łepek spod skrzydła i przekręciwszy go lekko w bok, spojrzał na kobiety. Wesoło zagruchał. Nie miał zamiaru się zdradzać, jeszcze nie teraz.
Zablokowany

Wróć do „Jezioro Sitrina”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości