Czarna Puszcza ⇒ [W głębi puszczy] Na tropie
- Zerraveth
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 15
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Smokołak
- Profesje:
- Kontakt:
Smokołaczka przyglądała się poczynaniom Hajime’a ze spokojem. Dobrze że to nie ona musiała zając się naturianką. Dziewczyna miała przynajmniej swego obrońcę. W głowie Zerr pojawiła się twarz, ale szybko uciekła od wspomnienia i skupiła się na teraźniejszości. Tak, rzeczywiście wyczuwała w tym miejscu mroczną siłę. Pozostałość po walce. Widziała resztki aury i czuła magię w powietrzu. Złą magię. Chyba dlatego była niedaleko. Miała w zwyczaju badać takie miejsca. Czasem znajdowała ciekawe rzeczy i je sprzedawała, czasem napotykała przejścia między światami. Nigdy z takiego nie korzystała, ale zaznaczała je na swoich mapach.
Przechyliła głowę, słysząc w końcu zaproszenie. Było inne od tych, które zazwyczaj słyszała. Zmrużyła gadzie oczy, jakby podejrzewała jakąś pułapkę. Znów zagłębiła się w aury dwójki i nie zauważyła oznak zagrożenia. Cóż, Zerr była ostrożną istotą czasami aż za bardzo.
W końcu zbliżyła się do naturianki, ale patrzyła na nią w obawie przed kolejną falą płaczu. Płaczące istoty wydawały się takie kruche i lepkie jednocześnie. Było to bardzo niepokojące.
-Nie zajmę wiele miejsca. Właściwie w tym lesie śpię głównie na drzewach – powiedziała, wciąż wpatrując się w naturiankę.
W końcu usiadła na ziemi obok głowy konia. Odłożyła swój kostur i zdjęła łuk z pleców, po czym zabrała materiał z oczu zwierzęcia. Pochyliła się nad nim i wydała z siebie całkiem przyjemny pomruk. Klacz zarżała cicho, ale wciąż była spokojna. Palce smokołaczki zaczęły wodzić po sierści na pysku konia. Dziewczyna podniosła głowę, słysząc propozycję herbaty. Właściwie wolała silne napary z ziół uspakajających, ale herbata chyba jej nie zaszkodzi.
- Tak, poproszę – powiedziała i gdy tylko dostała herbatę upiła łyk. - Zazwyczaj istoty nie podróżują przez samą puszczę. Czy mogę zapytać, z jakich powodów nie korzystacie ze szlaku? I czemu nie odeszliście z tego miejsca? - Machnęła dłonią, jakby chciała wskazać na to właśnie skażone złą magią miejsce.
Przechyliła głowę, słysząc w końcu zaproszenie. Było inne od tych, które zazwyczaj słyszała. Zmrużyła gadzie oczy, jakby podejrzewała jakąś pułapkę. Znów zagłębiła się w aury dwójki i nie zauważyła oznak zagrożenia. Cóż, Zerr była ostrożną istotą czasami aż za bardzo.
W końcu zbliżyła się do naturianki, ale patrzyła na nią w obawie przed kolejną falą płaczu. Płaczące istoty wydawały się takie kruche i lepkie jednocześnie. Było to bardzo niepokojące.
-Nie zajmę wiele miejsca. Właściwie w tym lesie śpię głównie na drzewach – powiedziała, wciąż wpatrując się w naturiankę.
W końcu usiadła na ziemi obok głowy konia. Odłożyła swój kostur i zdjęła łuk z pleców, po czym zabrała materiał z oczu zwierzęcia. Pochyliła się nad nim i wydała z siebie całkiem przyjemny pomruk. Klacz zarżała cicho, ale wciąż była spokojna. Palce smokołaczki zaczęły wodzić po sierści na pysku konia. Dziewczyna podniosła głowę, słysząc propozycję herbaty. Właściwie wolała silne napary z ziół uspakajających, ale herbata chyba jej nie zaszkodzi.
- Tak, poproszę – powiedziała i gdy tylko dostała herbatę upiła łyk. - Zazwyczaj istoty nie podróżują przez samą puszczę. Czy mogę zapytać, z jakich powodów nie korzystacie ze szlaku? I czemu nie odeszliście z tego miejsca? - Machnęła dłonią, jakby chciała wskazać na to właśnie skażone złą magią miejsce.
- Hajime
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 61
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Pradawny - Czarodziej
- Profesje:
- Kontakt:
Pytanie jakie zadała mu smokołaczka było bardzo odpowiednim pytaniem, sam byłby na jej miejscu tym zaciekawiony (i istotnie był, wszak gadziooka również znajdowała się daleko od szlaku, ale możliwe że zwabiły ją tutaj pozostałości starcia). Hajime zwykle dawkował swoim rozmówcą informacje o sobie i swych planach, zwłaszcza takim, których widzisz pierwszy raz jednakże zważywszy na powagę sytuacji lepiej było powiedzieć dziewczynie wszystko, zwłaszcza jeśli zamierzała poza stać w puszczy nieco dłużej.
- Odpowiedź na drugie pytanie wynika z pierwszej. - zaczął na swój sposób tajemniczo, po czym napiwszy się łyka herbaty celem zwilżenia gardła kontynuował - Od kilku dni tropiliśmy pewną istotę. Początkowo myślałem, że to jakiś pomniejszy, albo nawet średniej mocy demon, ale ostatecznie okazało się, że to COŚ znacznie więcej. I nie pytaj mnie co dokładnie, bo nie wiem. - ostatnie słowa czarodziej wypowiedział z głęboką powagą, w której czuć było zmartwienie. Jasnowłosy miał sporą wiedzę odnośnie demonów i wszelakiego magicznego stworzenia, ale to na co się natknęli było czymś zupełnie innym od wszystkiego co do tej pory poznał. Jednakże, na razie nie było sensu się nad tym głębiej zastanawiać, bowiem niebieskooki wyczerpał już cały zapas swej wiedzy, ponad to nie udzielił jeszcze odpowiedzi smokołaczce na drugą część jej pytania, tylko że z powodu Mizuko musiał uważać na kolejne słowa, by dziewczyna znów się nie rozpłakała - Nie opuściliśmy tego miejsca z dwóch powodów, po pierwszy po starciu jakie się między nami, a tym CZYMŚ wywiązało nie byliśmy wstanie. Po drugie, trzeba tutaj jeszcze "posprzątać". - i taka była prawda. Hajime bardzo chętnie oddaliłby się z tego miejsca i nawet wiedział gdzie się uda, ale najpierw musiał się zająć skażoną aurą tego miejsca. Jako obecny, a jednocześnie były, członek Zakonu Strażników Ludzkości (chociaż dużo bardziej pasowałaby mu nazwa "Zakon Strażników Alaranii" i zmiana misji organizacji), nie mógł przejść obojętnie obok takiego spaczenia. Jednak, by się nim zająć czarodziej musiał wypocząć, owe zabawy z płomieniami były niczym przy zaklęciu, które będzie musiał tutaj rzucić, ale wszystko w swoim czasie. Najpierw, sprawy bieżące.
- A co sprowadzą Panią w te zapomniane przez cywilizowany świat miejsce? - zapytał płomiennowłosą.
- Odpowiedź na drugie pytanie wynika z pierwszej. - zaczął na swój sposób tajemniczo, po czym napiwszy się łyka herbaty celem zwilżenia gardła kontynuował - Od kilku dni tropiliśmy pewną istotę. Początkowo myślałem, że to jakiś pomniejszy, albo nawet średniej mocy demon, ale ostatecznie okazało się, że to COŚ znacznie więcej. I nie pytaj mnie co dokładnie, bo nie wiem. - ostatnie słowa czarodziej wypowiedział z głęboką powagą, w której czuć było zmartwienie. Jasnowłosy miał sporą wiedzę odnośnie demonów i wszelakiego magicznego stworzenia, ale to na co się natknęli było czymś zupełnie innym od wszystkiego co do tej pory poznał. Jednakże, na razie nie było sensu się nad tym głębiej zastanawiać, bowiem niebieskooki wyczerpał już cały zapas swej wiedzy, ponad to nie udzielił jeszcze odpowiedzi smokołaczce na drugą część jej pytania, tylko że z powodu Mizuko musiał uważać na kolejne słowa, by dziewczyna znów się nie rozpłakała - Nie opuściliśmy tego miejsca z dwóch powodów, po pierwszy po starciu jakie się między nami, a tym CZYMŚ wywiązało nie byliśmy wstanie. Po drugie, trzeba tutaj jeszcze "posprzątać". - i taka była prawda. Hajime bardzo chętnie oddaliłby się z tego miejsca i nawet wiedział gdzie się uda, ale najpierw musiał się zająć skażoną aurą tego miejsca. Jako obecny, a jednocześnie były, członek Zakonu Strażników Ludzkości (chociaż dużo bardziej pasowałaby mu nazwa "Zakon Strażników Alaranii" i zmiana misji organizacji), nie mógł przejść obojętnie obok takiego spaczenia. Jednak, by się nim zająć czarodziej musiał wypocząć, owe zabawy z płomieniami były niczym przy zaklęciu, które będzie musiał tutaj rzucić, ale wszystko w swoim czasie. Najpierw, sprawy bieżące.
- A co sprowadzą Panią w te zapomniane przez cywilizowany świat miejsce? - zapytał płomiennowłosą.
- Zerraveth
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 15
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Smokołak
- Profesje:
- Kontakt:
Gadzie oczy teraz dokładnie badały czarodzieja. Para ścigała jakąś potężną i mroczną istotę. Zerr zerknęła na Maie. Czarodziej zapewne mógł sobie pozwolić na takie eskapady, choć jak sam powiedział, by wyczerpany po walce, jednak naturianka… Dziewczyna o orzechowych oczach nie wyglądała na kogoś, kto mógłby sobie poradzić w takich warunkach. Może miałaby przełomy i potrafiła leczyć, co jest bardzo pomocne, ale jak na razie rozpłakała się na widok obcej osoby. Przynajmniej tak to wyglądało.
Upiła herbatę, a jej smak przypomniał o wędrówkach po pustyni. Zerr potrafiła wtedy wypić hektolitry tego gorącego napoju. Skierowała wzrok znów na czarodzieja.
- Nie wiem, czy ma jakiś sens sprzątanie po takich istotach w Mrocznej Puszczy. Są może one rzadkie nawet jak na takie rejony, ale nie są czymś dziwnym wśród tych drzew. Myślę, że bez sensu jest się wysilać i marnować energię na potężne zaklęcia, gdy nie są one wymagane. – I proszę, powoli wychodził z niej pragmatyzm. Dobrze że działo się to powoli, bo Zerr mogłaby jeszcze wywołać tutaj kolejny potok łez. – I mówcie mi proszę Zerr. Nigdy nie czułam się panią – stwierdziła z lekkim uśmiech. Na chwilę zamilkła, by zastanowić się, jak dobrać słowa. Ostrożności nigdy za wiele. – Już od jakiegoś czasu wędruje po puszczy. Można powiedzieć, że szukam inspiracji. Interesują mnie jakieś ciekawe i charakterystyczne miejsca. – Z tego właśnie opisu można było wnioskować, że dziewczyna w jakiś sposób jest artystką. Ktoś, kto myśli jednak szerzej, mógłby się dopatrzeć, że chodzi o coś więcej. – Co też uczyniła ta istota, że zaczęliście ją ścigać? – zapytała, znów upijając łyk herbaty. Jej druga dłoń wodziła po pysku klaczy.
Upiła herbatę, a jej smak przypomniał o wędrówkach po pustyni. Zerr potrafiła wtedy wypić hektolitry tego gorącego napoju. Skierowała wzrok znów na czarodzieja.
- Nie wiem, czy ma jakiś sens sprzątanie po takich istotach w Mrocznej Puszczy. Są może one rzadkie nawet jak na takie rejony, ale nie są czymś dziwnym wśród tych drzew. Myślę, że bez sensu jest się wysilać i marnować energię na potężne zaklęcia, gdy nie są one wymagane. – I proszę, powoli wychodził z niej pragmatyzm. Dobrze że działo się to powoli, bo Zerr mogłaby jeszcze wywołać tutaj kolejny potok łez. – I mówcie mi proszę Zerr. Nigdy nie czułam się panią – stwierdziła z lekkim uśmiech. Na chwilę zamilkła, by zastanowić się, jak dobrać słowa. Ostrożności nigdy za wiele. – Już od jakiegoś czasu wędruje po puszczy. Można powiedzieć, że szukam inspiracji. Interesują mnie jakieś ciekawe i charakterystyczne miejsca. – Z tego właśnie opisu można było wnioskować, że dziewczyna w jakiś sposób jest artystką. Ktoś, kto myśli jednak szerzej, mógłby się dopatrzeć, że chodzi o coś więcej. – Co też uczyniła ta istota, że zaczęliście ją ścigać? – zapytała, znów upijając łyk herbaty. Jej druga dłoń wodziła po pysku klaczy.
-
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 55
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Maie Kropli
- Profesje:
- Kontakt:
Popijała herbatkę i patrzyła to na jedno to na drugie. Czuła się już dużo lepiej, emocje już opadły, wypłakanie się przyniosło ulgę. Słuchała wymiany zdań jaka się między nimi rozgrywała a zmiennokształtna z bliska nie była już taka straszna jak wcześniej. Mizuko nie była pewna czy powinna zabierać głos w tej sprawie. W sumie to nawet nie bardzo wiedziała co mogłaby powiedzieć, jeśli by się odezwała. Także na razie milczała starając się nie przeszkadzać za bardzo. „Zerr” było znacznie łatwiejsze do wymawiania i zapamiętania. Kiwnęła głową i powtórzyła dla zapamiętania –Zerr.- W pierwszej chwili zaciekawiły ją owe nietypowe i charakterystyczne miejsca, ale nim otworzyła usta by o to spytać zmieniła zdanie. Jakoś tak, zmęczenie odbierało jej zapał i miała dość ciekawych i nietypowych miejsc na ta chwilę, może jak się wyśpi to się zmieni.
- Ja..ja poszłam za nim. – powiedziała maie prosto. I mówiąc „nim” wyraźnie miała na myśli czarodzieja. Jej odpowiedź również wskazywała, ze nie bardzo miała pojęcie jaki był powód ścigania tamtego czegoś, poza tym, że tak trzeba. – Tamto coś, - zmarszczyła brwi. – Było złe, i chciało zniszczenia i strasznych rzeczy- dziewczyna zadrżała, ale już się ponownie nie rozpłakała tylko zajęła na powrót swoja herbatką z podwójnym zainteresowanie.
- Ja..ja poszłam za nim. – powiedziała maie prosto. I mówiąc „nim” wyraźnie miała na myśli czarodzieja. Jej odpowiedź również wskazywała, ze nie bardzo miała pojęcie jaki był powód ścigania tamtego czegoś, poza tym, że tak trzeba. – Tamto coś, - zmarszczyła brwi. – Było złe, i chciało zniszczenia i strasznych rzeczy- dziewczyna zadrżała, ale już się ponownie nie rozpłakała tylko zajęła na powrót swoja herbatką z podwójnym zainteresowanie.
- Hajime
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 61
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Pradawny - Czarodziej
- Profesje:
- Kontakt:
Czarodziej w milczeniu wysłuchał słów smokołaczki. Z jednej strony miała rację, z drugiej nie - co prawda mroczna puszcza z samej swojej natury nie należała do miejsc najprzyjemniejszych i sporo nieprzyjaznych stworzeń ją zamieszkiwało, ale właśnie z tego powodu nie należało tolerować w niej dodatkowych skażonych czarną magią miejsc, bowiem pod osłoną nieprzeniknionych ciemności mogło z nich "wyrosnąć" coś na prawdę paskudnego. I to był zdaniem czarodzieja wystarczający powód do "rzucania potężnych zaklęć".
Co się zaś tyczy jej pytania o działalność owej istoty, to cóż, z tego co pamiętał to nie powiedział nawet małej Mizuko czego dokładnie szukają, więc chyba teraz nadarzyła się odpowiednia okazja ku temu tak więc pociągnąwszy kolejny łyk herbaty, czarodziej począł mówić.
- Blisko dwadzieścia lat temu, na mrocznych bagnach natknąłem się na pozostałości potężnej pieczęci, niewątpliwie wiążącej jakoś istotę z otchłani, niestety wtedy nie wiedział jeszcze jakiej. Los chciał, że mój przyjaciel Radgar z Dasso podróżował przez te tereny i poświecił czas by się bliżej mojemu znalezisku przyjrzeć. – tutaj mag przystanął na kolejny łyk, którym zwilżył gardło, oraz na oddech by kontynuować – Powiedział mi kiedy pieczęć osłabnie i że jego zdaniem, nic pod nią nie ma, jednak ja czułem, że jest inaczej. Przybyłem w to samo miejsce dokładnie we wskazanym przez niego terminie i okazało się, że niestety ja miałem rację. Pieczęć została złamana i uciekło z niej, to COŚ. Początkowo myślałem, że to zwykły demon i chciałem go odesłać do otchłani, ale ostatecznie okazało się, że to coś więcej. – i taka była prawda. Hajime nie mówił o tym Mizuko, z resztą naturianka sama nie chciała tego wiedzieć. Zapewnił ją jedynie o tym, że to może być niebezpieczne, nie spodziewał się jednak, ze tak bardzo. – Tak jak mówiła Mizuko, to COŚ jest złe i potężne magicznie. Na razie jest osłabione, ale nie wiem na jak długo…- po tych słowach przysiadł przy naturiance i objął ją ręką. Gdyby tylko wiedziała, co to chciało z nią zrobić...Nie, czarodziej nie chciał nawet o tym myśleć. Widział, jak mocnym przeżyciem było to dla naturianki, wolał jej nie mówić tego, czego się ze słów „demona” dowiedział. Musiał się koniecznie dostać do Klasztoru Mrocznych Sekretów, jeśli gdzieś dowie się więcej i dobrze ukryje naturiankę, to tylko tam. Nagle niebieskookiego coś natchnęło, przeniósł spojrzenie na gadziooką i spytał - Zerr, czy imię „Yomadorn” coś Ci mówi? – co prawda, wątpił by tak było, ale kto wie?
Co się zaś tyczy jej pytania o działalność owej istoty, to cóż, z tego co pamiętał to nie powiedział nawet małej Mizuko czego dokładnie szukają, więc chyba teraz nadarzyła się odpowiednia okazja ku temu tak więc pociągnąwszy kolejny łyk herbaty, czarodziej począł mówić.
- Blisko dwadzieścia lat temu, na mrocznych bagnach natknąłem się na pozostałości potężnej pieczęci, niewątpliwie wiążącej jakoś istotę z otchłani, niestety wtedy nie wiedział jeszcze jakiej. Los chciał, że mój przyjaciel Radgar z Dasso podróżował przez te tereny i poświecił czas by się bliżej mojemu znalezisku przyjrzeć. – tutaj mag przystanął na kolejny łyk, którym zwilżył gardło, oraz na oddech by kontynuować – Powiedział mi kiedy pieczęć osłabnie i że jego zdaniem, nic pod nią nie ma, jednak ja czułem, że jest inaczej. Przybyłem w to samo miejsce dokładnie we wskazanym przez niego terminie i okazało się, że niestety ja miałem rację. Pieczęć została złamana i uciekło z niej, to COŚ. Początkowo myślałem, że to zwykły demon i chciałem go odesłać do otchłani, ale ostatecznie okazało się, że to coś więcej. – i taka była prawda. Hajime nie mówił o tym Mizuko, z resztą naturianka sama nie chciała tego wiedzieć. Zapewnił ją jedynie o tym, że to może być niebezpieczne, nie spodziewał się jednak, ze tak bardzo. – Tak jak mówiła Mizuko, to COŚ jest złe i potężne magicznie. Na razie jest osłabione, ale nie wiem na jak długo…- po tych słowach przysiadł przy naturiance i objął ją ręką. Gdyby tylko wiedziała, co to chciało z nią zrobić...Nie, czarodziej nie chciał nawet o tym myśleć. Widział, jak mocnym przeżyciem było to dla naturianki, wolał jej nie mówić tego, czego się ze słów „demona” dowiedział. Musiał się koniecznie dostać do Klasztoru Mrocznych Sekretów, jeśli gdzieś dowie się więcej i dobrze ukryje naturiankę, to tylko tam. Nagle niebieskookiego coś natchnęło, przeniósł spojrzenie na gadziooką i spytał - Zerr, czy imię „Yomadorn” coś Ci mówi? – co prawda, wątpił by tak było, ale kto wie?
- Zerraveth
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 15
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Smokołak
- Profesje:
- Kontakt:
Dziewczyna zmarszczyła brwi, słysząc odpowiedź Mizuko. Widać było, że natruianka dokładnie nie wie, czemu ścigają tą istotę. Opowieść czarodzieja sprawiła, że lekko się zawiodła. Najwyraźniej Hajime również nie wiedział do końca kim jest Yomadorn. Wspomnienie jednak Bagien i pieczęci sprawiło, że Zerr zaczęła przeszukiwać pamięć. Odłożyła naczynie z herbatą, ściągnęła z pleców plecak i odsznurowała tubę, z której wyciągnęła mapę. Jedną myślą zaświeciła ognik jasnego światełka nad koniem i rozwinęła mapę narysowaną jej własną ręką. Przedstawiała Bagna i część Puszczy. Nie cała karta była zajęta przez precyzyjne rysunki zrobione atramentem.
Smokołaczka wskazała na jedno miejsca na bagnach. Był tam mały rysunek i Hajime mógł rozpoznać kształt pieczęci.
-Byłam tam kilka lat temu. Chyba właśnie w tym miejscu była owa pieczęć. Zapewne już słabsza, niż wtedy, gdy ty tam się pojawiłeś. Ludność bagien opowiedziała mi historię o czarodzieju, który tam się zapuszczał. Po jakimś czasie wędrówek po bagnach napotkałam bardzo starego człowieka. Opowiedział mi on jedną historię w różnych wersjach. Ten czarodziej parał się złą magią, niektórzy twierdzili, że nawet bardzo złą. Podobno przyzwał on demona, który go opętał. Powiedział też, że niektórzy myślą, że się zabił, albo zabił go demon. Starzec jednak był przekonany, że ów czarnoksiężnik zapieczętował siebie i demona właśnie w tym miejscu. W każdym razie czarodziej znikł w jedną z najgorszych nocy na bagnach. Samo imię coś mi mówi. Sądzę jednak że chodzi o coś starszego, o wiele starszego. Była chyba kiedyś opowieść o pewnym czarodzieju. Niestety nie pamiętam o co chodziło. – Zaczęła zwijać mapę i na chwilę znieruchomiała, jakby coś ją dręczyło. Wrażenie jednak szybko znikło. – Może dowiesz się czegoś w Klasztorze Mrocznych Sekretów – powiedziała, przypominając sobie własne odczucia, gdy była w pobliżu pieczęci. Ona widziała tą aurę. Może była przytłumiona, ale pieczęć nie trzymała już wtedy tak dobrze. Schowała mapę, kryjąc swoje spojrzenie. Jeśli to coś zaatakowało tych dwoje, to istota spod pieczęci, to było źle.
Smokołaczka wskazała na jedno miejsca na bagnach. Był tam mały rysunek i Hajime mógł rozpoznać kształt pieczęci.
-Byłam tam kilka lat temu. Chyba właśnie w tym miejscu była owa pieczęć. Zapewne już słabsza, niż wtedy, gdy ty tam się pojawiłeś. Ludność bagien opowiedziała mi historię o czarodzieju, który tam się zapuszczał. Po jakimś czasie wędrówek po bagnach napotkałam bardzo starego człowieka. Opowiedział mi on jedną historię w różnych wersjach. Ten czarodziej parał się złą magią, niektórzy twierdzili, że nawet bardzo złą. Podobno przyzwał on demona, który go opętał. Powiedział też, że niektórzy myślą, że się zabił, albo zabił go demon. Starzec jednak był przekonany, że ów czarnoksiężnik zapieczętował siebie i demona właśnie w tym miejscu. W każdym razie czarodziej znikł w jedną z najgorszych nocy na bagnach. Samo imię coś mi mówi. Sądzę jednak że chodzi o coś starszego, o wiele starszego. Była chyba kiedyś opowieść o pewnym czarodzieju. Niestety nie pamiętam o co chodziło. – Zaczęła zwijać mapę i na chwilę znieruchomiała, jakby coś ją dręczyło. Wrażenie jednak szybko znikło. – Może dowiesz się czegoś w Klasztorze Mrocznych Sekretów – powiedziała, przypominając sobie własne odczucia, gdy była w pobliżu pieczęci. Ona widziała tą aurę. Może była przytłumiona, ale pieczęć nie trzymała już wtedy tak dobrze. Schowała mapę, kryjąc swoje spojrzenie. Jeśli to coś zaatakowało tych dwoje, to istota spod pieczęci, to było źle.
-
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 55
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Maie Kropli
- Profesje:
- Kontakt:
Ilość informacji jaka się na tej polance pojawiła sprawiła, ze Mizuko już zupełnie zamilkła. Musiała to wszystko jakoś przetrawić i przyjąć do wiadomości, a godzina była późna lub też wczesna jak kto woli. Zastanawiała się też czy nie lepiej było tego wszystkiego nie wiedzieć. Nawet nie chodziło o to, że żałowała iż poszła za czarodziejem, bo tej decyzji była bardzo pewna. Gdzieś w środku czuła, ze to było to co miała zrobić i gdyby tego nie zrobiła żałowałaby i męczyła się z ta świadomością. Polubiła Hajime, ale nawet nie o to chodziło. Czuła po prostu, że powinna za nim iść, coś powtarzało jej to cały czas i nie wiedziała dlaczego. Teraz natomiast wiedziała co innego. Nie radziła sobie z natłokiem informacji, nadal nie zamierzała płakać ale to naprawdę było dużo a ona była zmęczona. Poczuła jak czarodziej ją obejmuje i zrobiło się jej tak, tak jakoś przyjemnie. Oboje byli dla niej bardzo mili…
- Wiecie… ten.. nie żeby coś. Ale nie możemy się położyć spać… i zająć tym jutro? – zapytała sennie, chociaż poruszane były ważne kwestie a może dlatego i w ten sposób świadomość Mizuko starała się je sobie uporządkować naturianka zaczynała się wyłączać. Sprawa wilków też została rozwiązana a klacz można było przywiązać do drzewa i rano zastanowić si co dalej i nie tylko z koniem ale z całą sytuacją ogólnie. Wtulała się w czarodzieja który był najbliżej powoli tracąc kontakt z rzeczywistością.
- Wiecie… ten.. nie żeby coś. Ale nie możemy się położyć spać… i zająć tym jutro? – zapytała sennie, chociaż poruszane były ważne kwestie a może dlatego i w ten sposób świadomość Mizuko starała się je sobie uporządkować naturianka zaczynała się wyłączać. Sprawa wilków też została rozwiązana a klacz można było przywiązać do drzewa i rano zastanowić si co dalej i nie tylko z koniem ale z całą sytuacją ogólnie. Wtulała się w czarodzieja który był najbliżej powoli tracąc kontakt z rzeczywistością.
- Hajime
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 61
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Pradawny - Czarodziej
- Profesje:
- Kontakt:
Hajime uważnie słuchał słów Zerr, niestety w większości to co wiedziała pokrywało się z jego własną wiedzą, poza jedną istotną sprawą - imię "Yomadorn" przywoływało jej na myśl jakiegoś czarodzieja z dawnych czasów, czy też raczej z dawnej opowieści. Jasnowłosy zmrużył lekko oczy. Dobrze znał większość ludowych podań i opowieści Alaranii, co więcej w wielu z nich odnajdywał znacznie więcej niż jedynie "ziarno prawdy", często były to całe "kłosy". Niestety, w chwili obecnej nie umiał w swej pamięci przywołać żadnej pasującej bajki i nie, by opowieści o złych użytkownikach mocy nie było mało, ludzie zwykli demonizować magów, głównie za sprawą ludzkich czarnoksiężników, których trudno się było nie bać. Czarodzieje natomiast zwykle występowali jako postacie pozytywne, wszak znacząca większość pradawnych władców magii było istotami względnie dobrymi... No właśnie - to mogło być to. Jasnowłosy otworzył szerzej oczy niczym poparzony, po czym zaczął głęboko się zastanawiać nad sensem słów smokołaczki. "Czarodziej. Powiedziała czarodziej" ta myśl stale kołatała się w umyślnie niebieskookiego. Zerr bez zwątpienia stwierdziła że opowieść dotyczyła "czarodzieja" i może wcale nie tyczyło się to zdolności magicznych, lecz przynależności gatunkowej? Niewątpliwie gdyby chciała podkreślić konszachty bohatera tych opowieści z czarną magią użyła by określenia "czarnoksiężnik". Niestety, dziewczyna stwierdziła, że nie pamięta o co chodziło w tej opowieści, więc istniała szansa, że mogła coś pomylić, wiec zanim Hajime ruszy tym tropem musi się upewnić.
- Zerr, czy pamiętasz może czy w tej opowieści chodziło o czarodzieja, w sensie pradawnego, czy może raczej "czarodzieja", jako osobę parającą się magią? - zapytał gadziooką, po czym przeniósł spojrzenie na coraz mocniej zasypiająca przy jego boku maie. - Masz rację Mizuko, jest jeszcze czas na sen. - rzekł do dziewczyny, która coraz mocniej wywoływała w nim ojcowską potrzebę zajęcia się nią teraz, zaraz, już. Naturianka wydawała się być taka, no... Jak córka której nigdy nie miał i chociaż spędził z nią tylko kilka dni czuł się za nią coraz bardziej odpowiedzialny. Może dziwaczał na starość, a może to przez tę jej czystą i naiwną ufność? Nie wiedział. Po prostu tak było.
Kiedy już naturianka zupełnie odpłynęła wtulając się w jego bok, czarodziej uśmiechnął się zupełnie rozbrojony, po czym posłał Zerr spojrzenie mówiące "i co ja mam z nią zrobić?". Nie chcąc jej za bardzo budzić skupił na chwilę swą magiczną moc i sprawił, że wokół uszu naturianki powstanie swoista "strefa ciszy" - jego zaklęcie sprawi, że wszelkie drgania powietrza, które mogły do niej dochodzić będą wyciszone - niech sobie biedactwo w spokoju pośpi. Ot, prosta sztuczka jeszcze z czasów szkolnych, , moc zaklęcia na duża i pewnie wyczerpie się za kilka godzin, akurat ze świtem. Po rzuceniu prostej techniki, czarodziej wrócił się do smokołaczki - Tam w moim plecaku jest lina, czy mogłabyś przywiązać naszą nową koleżankę do drzewa, oraz sprawić by jeszcze nieco pospała? Byłbym Ci za to bardzo wdzięczny. - następnie, jeśli Zerr nie będzie miała do niego żadnych pytań, czarodziej zmruży powieki i wyciszając oddech wprowadzi się w stan regenerującej medytacji, ot tak by nieco odzyskać magicznej energii i jeszcze chwilę się "przespać". Zanim jednak się temu odda, rzuci jeszcze jedno proste zaklęcie, którego nauczył się z czasów młodości. Operując połączeniem magii ognia, nieco powietrza oraz harmonii (z czego ta pierwsza miała największe znaczenie), czarodziej stworzy wokół siebie i Mizuko swoisty "bąbel" ciepła, który będzie ochraniał temperaturę jego, oraz naturianki przed nadmiernym wyemitowaniem do otoczenia. Będzie to sztuczka nieco wyższego szczebla, ale nadal w założeniach dosyć prosta - bowiem zaklęcie nie będzie ogrzewało czarodzieja i maie mocą magiczną tego pierwszego, jedynie zapobiegnie utracie przez nich temperatury, działając niczym kołdra - ot, zalety z posiadania szerokiej wiedzy tajemnej często/gęsto ułatwiają życie.
- Zerr, czy pamiętasz może czy w tej opowieści chodziło o czarodzieja, w sensie pradawnego, czy może raczej "czarodzieja", jako osobę parającą się magią? - zapytał gadziooką, po czym przeniósł spojrzenie na coraz mocniej zasypiająca przy jego boku maie. - Masz rację Mizuko, jest jeszcze czas na sen. - rzekł do dziewczyny, która coraz mocniej wywoływała w nim ojcowską potrzebę zajęcia się nią teraz, zaraz, już. Naturianka wydawała się być taka, no... Jak córka której nigdy nie miał i chociaż spędził z nią tylko kilka dni czuł się za nią coraz bardziej odpowiedzialny. Może dziwaczał na starość, a może to przez tę jej czystą i naiwną ufność? Nie wiedział. Po prostu tak było.
Kiedy już naturianka zupełnie odpłynęła wtulając się w jego bok, czarodziej uśmiechnął się zupełnie rozbrojony, po czym posłał Zerr spojrzenie mówiące "i co ja mam z nią zrobić?". Nie chcąc jej za bardzo budzić skupił na chwilę swą magiczną moc i sprawił, że wokół uszu naturianki powstanie swoista "strefa ciszy" - jego zaklęcie sprawi, że wszelkie drgania powietrza, które mogły do niej dochodzić będą wyciszone - niech sobie biedactwo w spokoju pośpi. Ot, prosta sztuczka jeszcze z czasów szkolnych, , moc zaklęcia na duża i pewnie wyczerpie się za kilka godzin, akurat ze świtem. Po rzuceniu prostej techniki, czarodziej wrócił się do smokołaczki - Tam w moim plecaku jest lina, czy mogłabyś przywiązać naszą nową koleżankę do drzewa, oraz sprawić by jeszcze nieco pospała? Byłbym Ci za to bardzo wdzięczny. - następnie, jeśli Zerr nie będzie miała do niego żadnych pytań, czarodziej zmruży powieki i wyciszając oddech wprowadzi się w stan regenerującej medytacji, ot tak by nieco odzyskać magicznej energii i jeszcze chwilę się "przespać". Zanim jednak się temu odda, rzuci jeszcze jedno proste zaklęcie, którego nauczył się z czasów młodości. Operując połączeniem magii ognia, nieco powietrza oraz harmonii (z czego ta pierwsza miała największe znaczenie), czarodziej stworzy wokół siebie i Mizuko swoisty "bąbel" ciepła, który będzie ochraniał temperaturę jego, oraz naturianki przed nadmiernym wyemitowaniem do otoczenia. Będzie to sztuczka nieco wyższego szczebla, ale nadal w założeniach dosyć prosta - bowiem zaklęcie nie będzie ogrzewało czarodzieja i maie mocą magiczną tego pierwszego, jedynie zapobiegnie utracie przez nich temperatury, działając niczym kołdra - ot, zalety z posiadania szerokiej wiedzy tajemnej często/gęsto ułatwiają życie.
- Zerraveth
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 15
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Smokołak
- Profesje:
- Kontakt:
Smokołaczka czekała i obserwowała reakcję Hajime. Miała wrażenie, że czarodziej jednak na coś wpadł. Uniosła brew, słysząc pytanie. Zamyśliła się.
- Osoba, która mi ją opowiadała, twierdziła że to część historii Alaranii. Sam jednak plątał szczegóły. Zauważyłam tylko, że był pewny imienia czarodzieja. Tak, czarodzieja jako pradawnego. – Że też zapamiętała takie rzeczy. Gdyby ten człowiek składniej się wypowiadał, może zapamiętałaby więcej.
Widząc usypiającą Mizuko, właściwie nie zareagowała. Wyraz jej oczu zmienił się natomiast, gdy zobaczyła troskę, jaką czarodziej darzył naturiankę. W głębi serca smokołaczki coś się ścisnęło. Na szczęście Hajimie odezwał się i Zerr miała sposobność, by ukryć swój wyraz twarzy. Poszła po linę i po chwili klacz była już przywiązana do najbliższego drzewa. Smokołaczka pochyliła się nad końską głową i wypowiedziała kilka warkotliwych słów do zwierzęcia. Sięgnęła po magię emocji i wierzchowiec po chwili spał.
Dziewczyna natomiast wstała i jeszcze przez chwilę spoglądała na parę pogrążoną w śnie. Spotkała całkiem wielu ludzi jak na jej gust, jednak nigdy nie spotkała takiej pary. Czarodziej i naturianka. Wyglądali teraz jak ojciec i córka, a raczej jak dziadek i córka. Było w tym jednak coś więcej, a przynajmniej to widziała Zerraveth. W jej głowie pojawiło się wspomnienie bardzo odległe i bardzo niechciane. Mężczyzna pachnący ziołami opierający się na kosturze.
Chwyciła za swoje rzeczy i znalazła sobie wygodną gałąź, na którą wskoczyła. Tam powiesiła plecak, ustawiła kostur, by był pod ręką i położyła się. Mogło to wyglądać na niezbyt wygodne miejsce do spania, ale jednak Zerr czuła się dobrze. Wyciągnęła z tuby mapę, zaświeciła delikatne światełko i zaczęła się przyglądać drodze do Klasztoru. Próbowała przypomnieć sobie więcej opowieści, które zawierały imię czarodzieja, jednak nic z tego nie wychodziło. Po godzinie schowała mapę i zamknęła oczy. Nie spała, ale dotrwała tak do świtu. Rozmyślania tak ją wciągnęły, że nie zauważyła początku dnia.
- Osoba, która mi ją opowiadała, twierdziła że to część historii Alaranii. Sam jednak plątał szczegóły. Zauważyłam tylko, że był pewny imienia czarodzieja. Tak, czarodzieja jako pradawnego. – Że też zapamiętała takie rzeczy. Gdyby ten człowiek składniej się wypowiadał, może zapamiętałaby więcej.
Widząc usypiającą Mizuko, właściwie nie zareagowała. Wyraz jej oczu zmienił się natomiast, gdy zobaczyła troskę, jaką czarodziej darzył naturiankę. W głębi serca smokołaczki coś się ścisnęło. Na szczęście Hajimie odezwał się i Zerr miała sposobność, by ukryć swój wyraz twarzy. Poszła po linę i po chwili klacz była już przywiązana do najbliższego drzewa. Smokołaczka pochyliła się nad końską głową i wypowiedziała kilka warkotliwych słów do zwierzęcia. Sięgnęła po magię emocji i wierzchowiec po chwili spał.
Dziewczyna natomiast wstała i jeszcze przez chwilę spoglądała na parę pogrążoną w śnie. Spotkała całkiem wielu ludzi jak na jej gust, jednak nigdy nie spotkała takiej pary. Czarodziej i naturianka. Wyglądali teraz jak ojciec i córka, a raczej jak dziadek i córka. Było w tym jednak coś więcej, a przynajmniej to widziała Zerraveth. W jej głowie pojawiło się wspomnienie bardzo odległe i bardzo niechciane. Mężczyzna pachnący ziołami opierający się na kosturze.
Chwyciła za swoje rzeczy i znalazła sobie wygodną gałąź, na którą wskoczyła. Tam powiesiła plecak, ustawiła kostur, by był pod ręką i położyła się. Mogło to wyglądać na niezbyt wygodne miejsce do spania, ale jednak Zerr czuła się dobrze. Wyciągnęła z tuby mapę, zaświeciła delikatne światełko i zaczęła się przyglądać drodze do Klasztoru. Próbowała przypomnieć sobie więcej opowieści, które zawierały imię czarodzieja, jednak nic z tego nie wychodziło. Po godzinie schowała mapę i zamknęła oczy. Nie spała, ale dotrwała tak do świtu. Rozmyślania tak ją wciągnęły, że nie zauważyła początku dnia.
-
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 55
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Maie Kropli
- Profesje:
- Kontakt:
Mizuko nawet nie zauważyła kiedy się wyłączyła zupełnie, tamten dzień był pełen różnych wrażeń i biedna maie nie dała już rady. Zrobiło się jej tak miło i przyjemnie i żadne dźwięki do niej nie docierały.
Kiedy czarodziej się obudził mógł zauważyć że nie ma przy nim maie. A zamiast tego w powietrzu unosi się miły dla nosa zapach owsianki, która wolniutko się gotowała na prowizorycznym palenisku w garnku ustawionym na dwóch kamieniach. Samej naturianki nie było w zasięgu wzroku, ale po chwili pojawiła się z uśmiechem i na oko w całkiem dobrej formie i można by nawet rzec humorze niosąc coś wręku. Słońce już wstało jakiś czas temu i dzień nawet w tym miejscu nie zapowiadał się tak źle. Ciemnowłosa skierowała swoje kroki do gotującego się posiłku i zamieszała go, spoglądając na niego krytycznie a potem zerknęła na pradawnego. – Dzień dobry czarodzieju- powiedziała a jej uśmiech się widocznie powiększył. – Dobrze się spało?- zapytała od razu. –Masz wyczucie… śniadanie zaraz będzie gotowe – obwieściła z nieukrywaną dumą i nutka radości na myśl posiłku.
Zaraz potem rozglądnęła się po okolicy – Pani Zerr? - zapytała niepewnie - Zje pani z nami śniadanie? – zapytała nie wiedząc gdzie i skąd się może spodziewać smokołaczki.
Kiedy czarodziej się obudził mógł zauważyć że nie ma przy nim maie. A zamiast tego w powietrzu unosi się miły dla nosa zapach owsianki, która wolniutko się gotowała na prowizorycznym palenisku w garnku ustawionym na dwóch kamieniach. Samej naturianki nie było w zasięgu wzroku, ale po chwili pojawiła się z uśmiechem i na oko w całkiem dobrej formie i można by nawet rzec humorze niosąc coś wręku. Słońce już wstało jakiś czas temu i dzień nawet w tym miejscu nie zapowiadał się tak źle. Ciemnowłosa skierowała swoje kroki do gotującego się posiłku i zamieszała go, spoglądając na niego krytycznie a potem zerknęła na pradawnego. – Dzień dobry czarodzieju- powiedziała a jej uśmiech się widocznie powiększył. – Dobrze się spało?- zapytała od razu. –Masz wyczucie… śniadanie zaraz będzie gotowe – obwieściła z nieukrywaną dumą i nutka radości na myśl posiłku.
Zaraz potem rozglądnęła się po okolicy – Pani Zerr? - zapytała niepewnie - Zje pani z nami śniadanie? – zapytała nie wiedząc gdzie i skąd się może spodziewać smokołaczki.
- Hajime
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 61
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Pradawny - Czarodziej
- Profesje:
- Kontakt:
Czarodziej rzeczywiście chyba nieco za mocno przysnął, a planował jedynie oddać się medytacyjnemu transowi, ale cóż - miał już swoje lata. Tak czy inaczej, zapach owsianki był wystarczająco dobrym powodem, by otworzyć oczy i rozejrzeć się po okolicy.
- Czarodziej zawsze przybywa w odpowiednim czasie... - zaczął przeciągając swoje stare kości, po czym dodał z mrugnięciem oka - Dotyczy to również budzenia się. - Następnie pradawny czując stanowczo zbyt duży komfort temperaturowy cofnął zaklęcie które ochraniało go od zimna w czasie nocy i następnie przenosząc wzrok na na naturiankę uczynił to samo. Teraz mógł się czymś pożytecznym, w tym przypadku śniadankiem. Czarodziej odnalazł dłonią swą podporę i za jej pomocą dźwignął się ze swojego obecnego miejsca, przenosząc spojrzenie na smokołaczkę.
- Dzień dobry pani Zerr. - rzekł do dobudzającej się dziewczyny, której przezorność w postaci nietypowej noclegowni i swoje kroki skierował w stronę nadal śpiącej klaczy. Jasnowłosy ostrożnie zbliżył się do zwierzęcia, po czym delikatnie zbadał jej aurę - nie był się na jej odczytywaniu znał, po prostu chciał sprawdzić czy nie ma w niej jakichś oznak głębszych urazów. Z zadowoleniem stwierdził, że ich nieparzystokopytna towarzyszka ma się całkiem dobrze, a jedyną anomalią jaką w niej znalazł jego zmysł magiczny jest stale utrzymywane zaklęcie Zerr, które na tyle dobrze działało na koniowatą, że na chwilę obecną mag uznał, że nie warto go zdejmować. Po chwili poczuł na granicy swojego umysłu jakąś obecność. Coś delikatnie, ale uparcie napierało na okowy jego jaźni, coś na kształt wołania, a raczej wycia. Pradawny bezbłędnie rozpoznał "rozmówcę", który właśnie ogłosił że jest w drodze i za moment przybędzie.
- Będziemy mieć jeszcze jednego gościa na śniadaniu. Nie bójcie się go, to mój wierny przyjaciel i towarzysz podróży. Za moment go ujrzycie... - zakończył spojrzeniem gdzieś w knieje, zza których dobiegał dźwięk zbliżającego się zwierzęcia. W zasadzie, brzmiało to jakby jakiś duży i rozradowany pies zbliżał się w stronę swojego pana z zamiarem wskoczenia mu na ręce i wylizania twarzy...
- Czarodziej zawsze przybywa w odpowiednim czasie... - zaczął przeciągając swoje stare kości, po czym dodał z mrugnięciem oka - Dotyczy to również budzenia się. - Następnie pradawny czując stanowczo zbyt duży komfort temperaturowy cofnął zaklęcie które ochraniało go od zimna w czasie nocy i następnie przenosząc wzrok na na naturiankę uczynił to samo. Teraz mógł się czymś pożytecznym, w tym przypadku śniadankiem. Czarodziej odnalazł dłonią swą podporę i za jej pomocą dźwignął się ze swojego obecnego miejsca, przenosząc spojrzenie na smokołaczkę.
- Dzień dobry pani Zerr. - rzekł do dobudzającej się dziewczyny, której przezorność w postaci nietypowej noclegowni i swoje kroki skierował w stronę nadal śpiącej klaczy. Jasnowłosy ostrożnie zbliżył się do zwierzęcia, po czym delikatnie zbadał jej aurę - nie był się na jej odczytywaniu znał, po prostu chciał sprawdzić czy nie ma w niej jakichś oznak głębszych urazów. Z zadowoleniem stwierdził, że ich nieparzystokopytna towarzyszka ma się całkiem dobrze, a jedyną anomalią jaką w niej znalazł jego zmysł magiczny jest stale utrzymywane zaklęcie Zerr, które na tyle dobrze działało na koniowatą, że na chwilę obecną mag uznał, że nie warto go zdejmować. Po chwili poczuł na granicy swojego umysłu jakąś obecność. Coś delikatnie, ale uparcie napierało na okowy jego jaźni, coś na kształt wołania, a raczej wycia. Pradawny bezbłędnie rozpoznał "rozmówcę", który właśnie ogłosił że jest w drodze i za moment przybędzie.
- Będziemy mieć jeszcze jednego gościa na śniadaniu. Nie bójcie się go, to mój wierny przyjaciel i towarzysz podróży. Za moment go ujrzycie... - zakończył spojrzeniem gdzieś w knieje, zza których dobiegał dźwięk zbliżającego się zwierzęcia. W zasadzie, brzmiało to jakby jakiś duży i rozradowany pies zbliżał się w stronę swojego pana z zamiarem wskoczenia mu na ręce i wylizania twarzy...
- Zerraveth
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 15
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Smokołak
- Profesje:
- Kontakt:
Smokołaczka nie zamierzała schodzić z gałęzi, gdy usłyszała ruch w obozie. Była ciekawa czy ją zlokalizują. Naturiance jednak się nie udało, natomiast czarodziej od razu spojrzał w górę. Zmiennokształtna zeskoczyła ze swojej gałęzi zabierając ze sobą kostur i plecak.
-Mówiłam już: wystarczy samo Zerr – powiedziała na powitanie. Już dawno nie witały ją przyjazne głosy, więc czuła się nieswojo. Zaczynała zadawać sobie pytania typu: czemu w ogóle jeszcze z nimi siedziała. Przez chwilę obserwowała pradawnego, który zbliżył się do zauroczonej klaczy. Zerraveth wciąż utrzymywała zaklęcie. Zwierzę miało jeszcze trochę czasu by odpocząć.
Gdy Hajime zaczął mówić, dziewczyna zauważyła ruch miedzy drzewami i po chwili zrozumiała, że to wilk. Zjeżyła się nieco. Rozumiała wytworne wilki i te groźne, ale nie te, które zachowywały się jak wesołe kundle, szczęśliwe że mają towarzystwo. Zdecydowanie wolała kocich towarzyszy.
By nie dać po sobie poznać niechęci do zwierzęcia, podeszła do kociołka, wyciągając swoją łyżkę.
-Mogę? – zwróciła się do naturianki. – Ładnie pachnie – stwierdziła i miała nadzieję, że ta pochwała wystarczy, bo niestety nie poczuje smaku potrawy. Dla niej jedzenie było tylko po to, by napełnić żołądek i mieć energię.
-Mówiłam już: wystarczy samo Zerr – powiedziała na powitanie. Już dawno nie witały ją przyjazne głosy, więc czuła się nieswojo. Zaczynała zadawać sobie pytania typu: czemu w ogóle jeszcze z nimi siedziała. Przez chwilę obserwowała pradawnego, który zbliżył się do zauroczonej klaczy. Zerraveth wciąż utrzymywała zaklęcie. Zwierzę miało jeszcze trochę czasu by odpocząć.
Gdy Hajime zaczął mówić, dziewczyna zauważyła ruch miedzy drzewami i po chwili zrozumiała, że to wilk. Zjeżyła się nieco. Rozumiała wytworne wilki i te groźne, ale nie te, które zachowywały się jak wesołe kundle, szczęśliwe że mają towarzystwo. Zdecydowanie wolała kocich towarzyszy.
By nie dać po sobie poznać niechęci do zwierzęcia, podeszła do kociołka, wyciągając swoją łyżkę.
-Mogę? – zwróciła się do naturianki. – Ładnie pachnie – stwierdziła i miała nadzieję, że ta pochwała wystarczy, bo niestety nie poczuje smaku potrawy. Dla niej jedzenie było tylko po to, by napełnić żołądek i mieć energię.
-
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 55
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Maie Kropli
- Profesje:
- Kontakt:
Dobry nastrój nadal nie opuszczał naturianki. Pogoda dopisała, śniadanie czekało tylko na podanie a czarodziej wyglądał już dużo lepiej co też przynosiło ulgę, smokołaczka w promieniach słońca które niemal tu nie docierały wyglądała już nie tak strasznie może dlatego, że była już w jakiś sposób znajoma.
Hajime krzątał się po obozowisku najwidoczniej nie mogąc usiedzieć pięciu minut w jednym miejscu, co nie było już niczym zaskakującym. Słowa o kolejnym gościu na śniadaniu jednak trochę ją zaskoczyły – Jak to? Kogo?- zapytała nawet nie starając ukryć zaskoczenia słysząc dziwne dźwięki coraz bardziej zbliżające się w ich stronę. Kojarzyły się jej z czymś, ale nie mogła dopasować do tego czym mogły być.
Zamiast tego szybko przeniosła uwagę na złotooką i kiwnęła z entuzjazmem głową - Oczywiście - powiedziała nakładając jej do miski słuszną porcję owsianki a na nią nieco czerwonych poziomek z porannego polowania. Były co prawda ładne, ale niezbyt dorodne i czerwone, w końcu nie miały aż tyle słońca… posypała to wszystko cukrem i ostatecznie podała smokołaczce – Smacznego …Zerr – w między czasie zawahała się nad dodaniem „pani” po drodze ale mająć na uwadze jak ta poprawiła czarodzieja sama nie chciała popełnić tegoż błędu.
Podobnie postąpiła z dwoma miskami i odłożyła je na bok koło pustego garnka i dobrze zrobiła bo wtedy zauważyła powód wesołego „patatajowania” wielkiego białego wilka i stanęła jak wryta, z lekko otwartymi ustami. Zdecydowanie przy Hajime nie mogła narzekać na nudę.
Nadal w lekkim szoku podała mu jedną z misek cały czas nie spuszczając z oka nowoprzybyłego zwierzęcia – Eee Smacznego- powiedziała i zajęła się tylko i wyłącznie swoją miseczką licząc, że pradawny coś powie.
Hajime krzątał się po obozowisku najwidoczniej nie mogąc usiedzieć pięciu minut w jednym miejscu, co nie było już niczym zaskakującym. Słowa o kolejnym gościu na śniadaniu jednak trochę ją zaskoczyły – Jak to? Kogo?- zapytała nawet nie starając ukryć zaskoczenia słysząc dziwne dźwięki coraz bardziej zbliżające się w ich stronę. Kojarzyły się jej z czymś, ale nie mogła dopasować do tego czym mogły być.
Zamiast tego szybko przeniosła uwagę na złotooką i kiwnęła z entuzjazmem głową - Oczywiście - powiedziała nakładając jej do miski słuszną porcję owsianki a na nią nieco czerwonych poziomek z porannego polowania. Były co prawda ładne, ale niezbyt dorodne i czerwone, w końcu nie miały aż tyle słońca… posypała to wszystko cukrem i ostatecznie podała smokołaczce – Smacznego …Zerr – w między czasie zawahała się nad dodaniem „pani” po drodze ale mająć na uwadze jak ta poprawiła czarodzieja sama nie chciała popełnić tegoż błędu.
Podobnie postąpiła z dwoma miskami i odłożyła je na bok koło pustego garnka i dobrze zrobiła bo wtedy zauważyła powód wesołego „patatajowania” wielkiego białego wilka i stanęła jak wryta, z lekko otwartymi ustami. Zdecydowanie przy Hajime nie mogła narzekać na nudę.
Nadal w lekkim szoku podała mu jedną z misek cały czas nie spuszczając z oka nowoprzybyłego zwierzęcia – Eee Smacznego- powiedziała i zajęła się tylko i wyłącznie swoją miseczką licząc, że pradawny coś powie.
- Hajime
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 61
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Pradawny - Czarodziej
- Profesje:
- Kontakt:
- No już, koniec tego dobrego. - czarodziej poskromił swojego towarzysza od dalszego przelewania jego wilczej miłości w formie śliny na osobę pradawnego. - Ma na imię Surnah - zwrócił się do dziewcząt, po czym gestem dłoni dał znak by wilk usiadł. Zwierz posłusznie spełnił polecenie swojego pana, który nagrodził go podrapaniem za uchem.
Niebieskooki podziękował skinieniem głowy za owsiankę podaną mu przez naturiankę po czym mruknął coś na swojego pupila, który spróbował zmniejszyć odległość między swoim pyskiem, a miseczką czarodzieja. W odpowiedzi wilk podczołgał się możliwie najbliżej jasnowłosego i położywszy oboje uszu po sobie przybrał najbardziej żałosną minę biednego i zmarnowanego zwierzaka na jaką tylko było go stać.
- Nic ci to nie da… - Hajime ponownie zwrócił się do wilka, starając się nie patrzeć w jego stronę, jednak już po chwili prawa dłoń wędrowca wraz z miseczką owsianki pojawiła się przed nosem „zmarnowanej kulki futra”, która już po chwili zabrała się za wylizywanie naczynia.
- Tak wiem. – ogłosił w stronę towarzyszy posiłku, na wypadek gdyby któraś postanowiła wytknąć mu niekonsekwencję w postępowaniu, po czym wyczyszczoną przez wilka miseczkę oddał Mizuko, a sam sięgnął do swoich meneli wyciągając jedną ze starych map, którą rozłożył i krytycznie się jej przyjrzał. – Hmm, jeśli wyruszymy dzisiaj powinniśmy do końca dnia dojść do szlaku handlowego, a potem już prosta do droga do Klasztoru Mrocznych Sekretów, chyba że znacie jakąś lepszą trasę… - pytanio/stwierdzenie zostało skierowane głównie w stronę Zerr, bowiem Hajime mimo całej swojej sympatii do naturianki nie podejrzewał jej o znajomość Alarańskich „szlaków turystycznych”, ale kto wie?
Niebieskooki podziękował skinieniem głowy za owsiankę podaną mu przez naturiankę po czym mruknął coś na swojego pupila, który spróbował zmniejszyć odległość między swoim pyskiem, a miseczką czarodzieja. W odpowiedzi wilk podczołgał się możliwie najbliżej jasnowłosego i położywszy oboje uszu po sobie przybrał najbardziej żałosną minę biednego i zmarnowanego zwierzaka na jaką tylko było go stać.
- Nic ci to nie da… - Hajime ponownie zwrócił się do wilka, starając się nie patrzeć w jego stronę, jednak już po chwili prawa dłoń wędrowca wraz z miseczką owsianki pojawiła się przed nosem „zmarnowanej kulki futra”, która już po chwili zabrała się za wylizywanie naczynia.
- Tak wiem. – ogłosił w stronę towarzyszy posiłku, na wypadek gdyby któraś postanowiła wytknąć mu niekonsekwencję w postępowaniu, po czym wyczyszczoną przez wilka miseczkę oddał Mizuko, a sam sięgnął do swoich meneli wyciągając jedną ze starych map, którą rozłożył i krytycznie się jej przyjrzał. – Hmm, jeśli wyruszymy dzisiaj powinniśmy do końca dnia dojść do szlaku handlowego, a potem już prosta do droga do Klasztoru Mrocznych Sekretów, chyba że znacie jakąś lepszą trasę… - pytanio/stwierdzenie zostało skierowane głównie w stronę Zerr, bowiem Hajime mimo całej swojej sympatii do naturianki nie podejrzewał jej o znajomość Alarańskich „szlaków turystycznych”, ale kto wie?
- Zerraveth
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 15
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Smokołak
- Profesje:
- Kontakt:
Kiwnęła głową w podziękowaniu i za miseczkę, i za zaprzestanie zwracania się do niej per "pani". Usiadła sobie trochę z dala od pradawnego i jego psa, przyglądając się i jedząc w milczeniu owsiankę. Nie czuła się jakoś nieswojo, ale te pokazy i prośby od strony pupila ją nieco denerwowały. Jako że sama po części była zwierzęciem, a raczej miała tą swoją dziką naturę smoka, to nie potrafiła siedzieć spokojnie, jak jakiś zwierzak zachowywał się no... tak. Odwróciła się w bok, by jej wzrok przypadkiem znów nie spoczął na kudłatym pupilu. Starała się skupić na jedzeniu, ignorując słowa Hajimego, póki ten nie zwrócił się do niej. Spojrzała na niego swoimi gadzimi oczami.
- Jest droga przez Mgliste Bagna, bardzo daleko od szlaków i dość niebezpieczna dla zwykłych podróżników - wzięła kolejną łyżkę owsianki, nie czując nawet jej smaku. - Jednak podróż nią aż do klasztoru zajmie o wiele krócej. - Tak, jeśli miała podróżować z tą dwójką, a raczej trójką, to mogła robić za swoistego przewodnika. Nie wiedziała, czy ktoś lepiej znał ścieżki całej Alaranii lepiej niż ona, ale mogła się pochwalić sporym doświadczeniem w wybieraniu szklaków.
- Jest droga przez Mgliste Bagna, bardzo daleko od szlaków i dość niebezpieczna dla zwykłych podróżników - wzięła kolejną łyżkę owsianki, nie czując nawet jej smaku. - Jednak podróż nią aż do klasztoru zajmie o wiele krócej. - Tak, jeśli miała podróżować z tą dwójką, a raczej trójką, to mogła robić za swoistego przewodnika. Nie wiedziała, czy ktoś lepiej znał ścieżki całej Alaranii lepiej niż ona, ale mogła się pochwalić sporym doświadczeniem w wybieraniu szklaków.
-
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 55
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Maie Kropli
- Profesje:
- Kontakt:
Mizuko niepewnie spoglądała na przedstawiciela wilczej rasy zajadającego owsiankę z owocami. Nie wyglądał na groźnego, a wręcz przeciwnie wyglądał dość pociesznie wylizując miskę z resztek nieczęsto goszczących w wilczym menu darów pól i owoców rąk pracy ludzkiej jakim były zboża a w tym wypadku owies. Zaglądnęła do kociołka oceniając stan pozostałości po śniadaniu. Swoją porcję już skończyła z czego była zadowolona, bo lubiła jeść taka przyjemność życia. Stan resztek oceniła jako pól porcji i owe pół porcji podała pradawnemu który oddał swoją jakiemuś futrzakowi.
-Masz – mruknęła nieco naburmuszona wyciągając na wyprostowanej ręce do mężczyzny miskę z posiłkiem. – Zjedz, bo zasłabniesz jeszcze… - po czym wróciła wzrokiem do garnka starając się nie przypominać sobie i jemu kto i w jakim stanie był jeszcze wczorajszej nocy. Wobec czego zaczęła wykorzystywać magie wody do bardzo prozaicznych celów jakim było zmywanie naczyń.
Czarodziej miał racje w swoich domysłach i Mizuko nie zaznała się na geografii i topografii okolicy, temu tylko słuchała propozycji smokołaczki posyłając ukradkowe spojrzenia to jednemu to drugiemu czekając na dalsze wytyczne.
-Masz – mruknęła nieco naburmuszona wyciągając na wyprostowanej ręce do mężczyzny miskę z posiłkiem. – Zjedz, bo zasłabniesz jeszcze… - po czym wróciła wzrokiem do garnka starając się nie przypominać sobie i jemu kto i w jakim stanie był jeszcze wczorajszej nocy. Wobec czego zaczęła wykorzystywać magie wody do bardzo prozaicznych celów jakim było zmywanie naczyń.
Czarodziej miał racje w swoich domysłach i Mizuko nie zaznała się na geografii i topografii okolicy, temu tylko słuchała propozycji smokołaczki posyłając ukradkowe spojrzenia to jednemu to drugiemu czekając na dalsze wytyczne.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości