Danae[W mieście] Strażnicy i złodzieje

Jedno z trzech elfich królestw znajdujących się w szepczącym lesie. Otoczone murami rozległe miasto wtopione w leśną gęstwinę magicznego lasu.
Awatar użytkownika
Llia
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Llia »

Llia naciągnęła mocniej kaptur na głowę, pochyliła się i zaczęła przepychać się do bramy puki uwaga wszystkich była skierowana na Sajmonie i Berylu, który odgrywał teraz całkiem niezłe przedstawienie. Kiedy była już blisko bramy zaczęła odbijać trochę w bok, aby wyjść z miasta za plecami strażnika. O ile Llia nie miała większego problemu, aby wyminąć strażnika, o tyle z Notim było gorzej, na szczęście zaaferowany strażnik nie zwrócił na nich najmniejszej uwagi. Kiedy tylko Llia przeszła przez bramy, szybko wskoczyła na konia i odjechała kawałek dalej, żeby zaczekać na swoich nowych towarzyszy podróży.
Awatar użytkownika
Arisa
Szukający Snów
Posty: 173
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arisa »

        Strażnik spojrzał z obrzydzeniem na Sajmona. Później wzrokiem przeszył Sekiela i Arise. Podrapał się w czubek głowy, nie wiedząc za bardzo, co robić. Szepnął coś małemu chłopczykowi, który pobiegł w głąb miasta.
        - Proszę chwilę poczekać. Zaraz państwa przepuścimy. Bardzo przepraszam. - Jego głos, wcale nie wyrażał skruchy, lecz jakby pogardę.
Jego towarzysz zauważył Llię i pomachał do niej groźnie, na znak, że ma wracać.
        - Jeszcze jedna panienka próbuje przejechać niezauważona. - Burknął pod nosem. - To wasza towarzy... - nie dokończył wypowiedzi, gdyż obok niego pojawił się szef całej tej akcji razem z chłopczykiem.
        - To więc państwo, niech się zgłoszą na ten adres. Po rozmowie z tam zamieszkałą personą, przejdą państwo bez żadnych przeszkód. - Uśmiechnął się w kierunku Arisy, Sajmona i Sekiela, wręczając elfce kartkę z adresem. Ona wzięła ją i dygnęła.
Awatar użytkownika
Sekiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 105
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Sekiel »

        Los bywał złośliwy, o czym Sekiel niejednokrotnie mógł się przekonać. Teraz miał ku temu kolejną taką okazję. Plan - zdawałoby się, dobry i efektywny - musiał wziąć w łeb tuż przed ostatecznym swoim powodzeniem. Była to poniekąd wina samego skrytobójcy, ale cóż. Takie są efekty planowania w pośpiechu. Zapomniał bowiem o jednym fakcie - choć wśród elfów epidemie nie wybuchały tak często, jak wśród ludzi, zdarzały się one i w Danae. Obowiązywały więc pewne procedury na takie wypadki - często przez stróżów prawa lekceważone czy wręcz dla nich obce. Zdarzały się jednak przypadki takie, jak ten tutaj.
        Skrytobójca wyrwał więc kartkę z rąk Arisy, szybko przebiegł oczami po jej treści, po czym bez słowa odwrócił się na pięcie i ruszył z powrotem w stronę miasta, ciągnąc za sobą konie i Sajmona. Kiedy wydostał się z tłumu przystanął, poczekał na elfkę i Llię. Chwilę później ruszył dalej, szukając adresu z kartki. Elfa trzymał przy sobie - zbyt był cenny, by go nie pilnować.
        Poszukiwania zaprowadziły go do dzielnicy rzemieślniczej, wypełnionej warsztatami i wysokimi, smukłymi domami, przeważnie z białego drewna, w niektórych miejscach - przeważnie przy kuźniach - z elewacjami wykańczanymi marmurem. Zabójca odszukał kolejno sklep meblarza, pracownię alchemika i wreszcie zbrojownię, należącą do niejakiego - jak można było wyczytać z szyldu - Cotrona.
        Następnym budynkiem przy wąskiej uliczce był dość zwyczajnie wyglądający, biały dom, ozdobiony roślinnymi motywami. W drzwiach Sekiel dostrzegł mosiężną kołatkę, z której wkrótce potem zrobił użytek.
        - Trzymajcie się z tyłu - zdążył jeszcze polecić towarzyszom, czekając, aż ktoś otworzy. - Nie odzywajcie się, nie róbcie zresztą nic, jeśli nie będziecie musieli. Najpóźniej za dwie godziny musimy być poza miastem.
Awatar użytkownika
Llia
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Llia »

Drzwi otworzył niski, pochylony pod ciężarem lat elf o długich, brudnych, zmierzwionych włosach i przenikliwym spojrzeniu. Zmierzył Beryla i Sajmona długim spojrzeniem całkowicie ignorując obecność Llii i Arisy, a następnie odsuną się od drzwi. - Panowie wejdą, ale te dwie, nie. - Wskazał ruchem głowy w kierunku Llii i Arisy. - A niby to czemu nie możemy wejść? - Co jak co, ale Llia nie zamierzała dawać sobą pomiatać. Staruszek tym razem zatarasował swoim ciałem drzwi. - Jak powiedziałem że nie wejdą, to nie wejdą! Zrozumiano?
Awatar użytkownika
Arisa
Szukający Snów
Posty: 173
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arisa »

        Wtem w oddali rozległ się niski głos.
        - Therranie, mój drogi. Wpuść te panie, to nie jakiś zakon dla mężczyzn, jaki tu za twoich czasów się sadowił. - Staruszek prychnął i spojrzał pogardliwie na dziewczyny.
        - Proszę za mną, konie przy tym słupie przywiązać, będą strzeżone. - ostatnie zdanie szybko dodał, jakby chciał uniknąć wszelkich pytań. Arisa szybko przywiązała konia i ruszyła za nim. Obrócił się i zaczął człapać przez długi korytarz. Elfka nie mogła wyjść z podziwu dla pięknych obrazów, które wisiały na ścianie. Zatrzymał się przed szerokimi drzwiami, stworzone zapewne z marmuru. Pokój był dość małego pomieszczenia. Ściany szare, gdyż warstwa kurzu pokryła je, w kątach pająki założyły swoje domowiska, zwane potocznie pajęczynami. Po lewej stronie były małe, lekko uchylone, zbudowane z czarnego metalu drzwiczki. "Pewnie mieszkał, tu kiedyś jakiś skrzat" zaśmiała się w myślach.
        - To ja państwa na chwilę opuszczę. - wrócił na korytarz, zamykając za sobą drzwi. - Te nędzne psy nie wiedzą, co ich tu czeka. - w pokoiku rozległ się cichy głos. Po chwili walenie do drzwi. Skrzypnięcie.
        - Są? - obcy głos teraz rozbrzmiewał, a zaraz po nim mnóstwo kroków. Dziewczyna spojrzała na swoich towarzyszy.
Awatar użytkownika
Sekiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 105
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Sekiel »

        Do środka Sekiel wszedł ostrożnie. Nie to, żeby dziwnym się zdała mu cała ta sytuacja, w której jest odsyłany spod bramy do jakiegoś domu. Nie, to byłoby zupełnie normalne... tyle tylko, że spodziewał się raczej domostwa medyka. Względnie maga. Jak na tego pierwszego było to miejsce zdecydowanie zbyt kosztownie urządzone, szanujący się czarodziej nigdy nie zamieszkałby w zwykłej dzielnicy rzemieślniczej. Pozostał jeszcze czarodziej się nie szanujący - bądź przykrywka dla czegoś. Kiepsko urządzona, nawiasem mówiąc.
        Wszystko to dostatecznie wzbudziło niepokój u skrytobójcy. Sekiel poważnie się wahał, czy nie wyjść natychmiast - który to pomysł jednak porzucił po chwili zastanowienia. Ktoś tu prowadził jakąś grę - pytanie tylko, czy celem był on, Sajmon, czy może ich nowa towarzyszka podróży. Arisę odrzucił zabójca z marszu - nie była raczej zbyt ważną personą. Przez moment przyszedł mu namyśl książę von Karnstein - czy i on mógł być w to jakoś zamieszany? W końcu skrytobójca widział go wtedy, w Adrionie...
        Cóż, były to pytania, na które odpowiedzi Sekiel udzielić sobie nie mógł, wkrótce je zatem zarzucił. Ruszył za odźwiernym, trzymając się z przodu, by w razie czego móc działać swobodnie. W prawej dłoni, ukrytej pod opończą, ściskał rękojeść kukri, gotów wydobyć nóż w ułamku sekundy. Nie miał jednak takiej potrzeby - został poprowadzony do niewielkiego pokoiku, po czym przewodnik się ulotnił. Zamykając drzwi.
        Sekiel dobył oręża momentalnie, nagle spięty, czujny. Diametralnie zmienił postawę ciała - obniżył pozycję, ugiął nogi w kolanach, tak podszedł do drzwi, jak się okazało, zamkniętych na klucz. Rozejrzał się przelotnie po pomieszczeniu, w którym się znajdował. I owszem, dostrzegł potencjalne wyjście - małe drzwiczki z czarnego metalu. I od razu wiedział, że pójść tamtędy nie mogą. Ktokolwiek zorganizował bowiem zasadzkę, z pewnością przygotował w miarę rozsądny plan - a więc to niewielkie przejście musiało być pułapką.
        Na korytarzu posłyszał kroki, wiele kroków. Czasu na przygotowanie skrytobójca nie miał - ciężkie drzwi zaczęły się otwierać. Należało działać.
        Ostrze przecięło ze świstem powietrze, opadając na dłoń tego, który męczył się z ciężkim, marmurowym skrzydłem. Rana nie była specjalnie groźna - ot, głębokie rozcięcie - a mimo to elf padł na podłogę chwilę później, gdy kurara zaczęła działać - zginął wkrótce potem. Zabójca błyskawicznie ocenił sytuację, naliczywszy czterech kolejnych przeciwników cofnął się szybko z powrotem do pokoiku, dobywając miecza. Kukri schował, po czym ciął krótko przez brzuch oponenta, który nieopatrznie podszedł za blisko, odsłaniając się.
        Pozostało trzech. Wszyscy uzbrojeni byli w krótkie miecze, mniej więcej długości sekielowego. Nosili skórzane, nitowane brygantyny - rzecz jasna, bez żadnych symboli czy emblematów, pozwalających na ich jakąkolwiek identyfikację. Ci byli rozważniejsi - nie dawali skrytobójcy przewagi, czekali na jego atak, dobrze wiedząc, że w takim starciu trzech zawsze wygra z jednym.
        Tyle tylko, że z trzech zrobiło się nagle dwóch po tym, jak jeden skończył na podłodze z nożem do rzucania wystającym z gardła. Pozostali zawahali się na ułamek sekundy, co zaowocowało jednym sztychem w podbrzusze i jedną pogruchotaną kością jarzmową. Sekiel pchnął wciąż żywego elfa na ścianę, kopnął go w goleń i przejechał mu klingą po gardle.
        - Naści, elfie - rzekł, dobywając z pochwy kurki i podając je Sajmonowi. - Tylko się nie skalecz! I trzymaj się z tyłu, jak zresztą wy wszyscy. Macie mi się nie plątać pod mieczem... a teraz postaramy się stąd wydostać.
        Zabójca ruszył biegiem korytarzem, pragnąc przebyć go jak najszybciej. Udało mu się, po drodze nie powitał go nawet bełt czy strzała. Cóż... do czasu.
        Wydostawszy się z wąskiego przejścia zobaczył, że drzwi wejściowe są otwarte. Tuż za nimi znajdowało się kilka kolejnych elfów - w tym dwóch z łukami. Sekiel nie miał nawet czasu, by zakląć. Jedna strzała wbiła się w drewnianą ścianę i utkwiła tam, dygocąc. Druga rozerwała zabójcy lewy biceps i pomknęła dalej, ciągnąc za sobą kropelki krwi. Wkrótce potem zniknęła w korytarzu.
        Sycząca i dymiąca tuleja upadła z metalicznym dźwiękiem tuż pod drzwi. Kłęby gryzącego dymu całkowicie spowiły ulicę za nimi, a dla znajdujących się na niej - zasłoniły widok tego, co dzieje się wewnątrz.
        - Schody - wycedził Sekiel. - Właźcie.
        I wszystko byłoby ładnie, pięknie, gdyby schody te nie eksplodowały nagle w feerii kolorów, blasku płomienia i gorącu ognia. Zabójca odwrócił się, zobaczył elfa, odzianego w szatę i padł na podłogę w sam czas, by uniknąć materializującego się nagle magicznego pocisku.
        A zatem przyszli po Sajmona, nie po niego. Doprawdy, ogromna pociecha.
Awatar użytkownika
Arisa
Szukający Snów
Posty: 173
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arisa »

        Przyśpieszone kroki. Skrzypnięcie drzwi. "Zasadzka." Ten jeden wyraz wbił się w jej umysł, rozbudzając w niej strach, wściekłość i pewną bezradność, aż do chwili kiedy nie padła na ziemie pierwsza ofiara. Sekiel już z mieczem w reku wykonywał taniec śmierci, zwiększając tym samym ich szanse na ucieczkę. Arisa wzięła głęboki wdech, jedynie kątem oka rzuciła spojrzenie na resztę towarzyszy. Zrobiła krok, lecz w tejże chwili w pomieszczeniu pojawił się skrytobójca wręczając ostrze o dziwnej figurze. "Ten nóż, ten jego oręż... Widziałam wielu strażników i mogłabym przysiąc, ze żaden nie był podobnie uzbrojony jak on.. Coś mi się nie zgadza... Wszytko mi się nie zgadza... Spokój. Teraz najważniejsze jest, aby przeżyć." Jej rozmyślania przerwał widok Sajmona, który z wykrzywionymi w grymas ustami oddalił od siebie broń.
        - Idę za nim. Wy uważajcie na siebie - Elfka ruszyła za znikającym w drzwiach mężczyzną, sięgając po łuk. Minęło kilka minut, a jej towarzysz został zraniony strzałą. Tą samą, która wbiła się w ścianę tuż obok jej ramienia. Arisa syknęła zdenerwowana i szybkim ruchem wypuściła jeden... drugi pocisk. Oba trafiły w strzelające elfy. Uśmiech triumfu pojawił się na twarzy dziewczyny. Na głos Sekiela otrząsnęła się i chciała pójść we wskazanym kierunku, lecz powstrzymały ją wybuchy. Rozejrzała się za sprawcą tego zamieszania z nadzieją, że go ujrzy. Nie łudziła się. Elf szykował się do kolejnego uderzenia. Odłożyła luk na plecy. Usta wyszeptały magiczne słowa, a ręce uczyniły nieznany nikomu z obecnych gest. W jednej chwili pojawiła się za magiem, który nie zdążył się nawet obrócić w jej kierunku. Położyła mu dłonie na skroniach i zamknęła oczy. Skupiła się. Słyszała jego oddech i najważniejsze myśli. Szukała słabego punktu, nie trwało to długo.
        - Mam cię. - szepnęła do siebie. Wtem z gardła elfa wydal się przeraźliwy krzyk. To nie rozproszyło Arisy. Z jego oczu popłynęły łzy. - Zostawcie nas... Zostawcie... - wrzeszczał i wymachiwał rekami jakby chciał chwycić kogoś stojącego przed nim. Nikt z obserwujących nie podszedł do nich. A ściśle mówiąc - trzech strażników stało przy małych drzwiczkach i z przerażeniem w oczach rozglądało się po pokoju, niekiedy szepcząc miedzy sobą. Nagle mag padł i począł chrapać w najlepsze.
Awatar użytkownika
Llia
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Llia »

Strzały, błyski, wybuchy, a pośrodku tego wszystkiego Llia. Szybkie dobycie miecza, blok, wyprowadzenie ciosu, unik, wszystko tak jak ją uczono. Strzała przeleciała koło niej omijając jej ucho zaledwie o parę centymetrów. - "Szlag by ich wszystkich. Dlaczego zawsze muszę się w coś wplątać?"- Llia odwróciła się i zobaczyła jak mag pod wpływem dotyku Arisy... traci zmysły? Jednak nie dane jej było długo się nad tym zastanawiać. Bycie nieprzytomnym to jeden z tych stanów kiedy nie ma za wiele rzeczy które można robić. Właściwie rzecz biorąc to bycie nieprzytomną można zawęzić do: leżeć i nie wiedzieć co się dzieję gdyż jest się nieprzytomnym. Tyle w temacie.
Awatar użytkownika
Sekiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 105
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Sekiel »

        Bardzo to było uprzejme ze strony Arisy, że zajęła się ona magiem - nie dość, że wyeliminowała zagrożenie z jego strony, to jeszcze dostarczyła skrytobójcy pewnego pojęcia o tym, jaką magią włada. Błąd, błąd... Ale cóż, póki co nie miała się ona czego obawiać z jego strony.
        Umiejętność władania magią u elfki nie zdziwiła go zresztą wcale. Wiedział już, że trafił do dziwnej kompanii - kompanii, w której kobiety wspierają go w walce, a elf - z wyglądu mężczyzna, choć z nimi nigdy nic nie wiadomo - boi się wziąć nóż do ręki. Ba, brzydzi się broni! Były strażnik? Doprawdy, bardzo wątpliwe.
        Tak to sobie rozmyślał Sekiel, w międzyczasie tnąc po tętnicach dwójkę wrogo nastawionych elfów, a trzeciego ogłuszając kastetem. Gdy ciągnął maga za kaptur do pokoju obok, poważnie zastanawiał się nad faktyczną profesją Sajmona, natomiast wpadając z impetem do pomieszczenia i zatrzaskując drzwi za swoimi towarzyszami, planował już dalszą ucieczkę. Tyle tylko, że nie bardzo miał na nią pomysł.
        Aż do momentu, w którym nagle zdał sobie sprawę, gdzie się znajdują. Luksusowo urządzony dom, z zewnątrz wyglądający tak pospolicie, jak tylko się dało. Położony całkiem niedaleko obrzeży miasta. Służący jako miejsce dla zasadzki, a więc prawdopodobnie nie mający za właściciela zwykłego mieszczanina. Zabójca gorączkowo rzucił się do regału.
        Nie to, żeby nagle zainteresował się literaturą. Interesowało go jedno, konkretne dzieło, zatytułowane ,,Transistus Secretus". Niepozorny tom znalazł po chwili. Natychmiast zrucił go na podłogę, sięgnął do ściany za nim, nacisnął.
        Kamień ustąpił gładko, a chwilę później regał obrócił się wokół własnej osi, odsłaniając spiralne schody. Wąskie, brudne i nieprzyjemne, ale stanowiące drogę ku wolności. Zabójca zanurkował w ciemność.
        Chwilę później znalazł się w dość szerokim korytarzu. Wymacał w jego ścianie niewielką wnękę, wygrzebał z niej trzy pochodnie, zapalił każdą iskrą z krzesiwa i rozdał towarzyszom. Wtedy też zauważył, że nie ma z nimi Llii. Jej zniknięcia nie skomentował, ona nie była mu potrzebna i, prawdę powiedziawszy, niewiele go obchodziła. Potrzebny mu był natomiast Sajmon i pilna pogawędka z nim. Wręczając mu zatem łuczywo, chwycił go nagle za materię jego ubioru i przycisnął do ściany.
        - No to teraz sobie pogwarzymy - wycedził. - Strażniku, który boisz się broni. Ariso, jeśli chcesz, żeby stała mu się krzywda, nie wtrącaj się. No dobra. Będziesz mówił prosto, otwarcie i bez wykrętów, albo sam podrałujesz przez te podziemia. Na swoją dolę, myślę, już zasłużyłem... Ci strażnicy na górze. Możesz mi powiedzieć, co to, do chuja złamanego, miało być? Pogramy w otwarte karty, Sajmon. Powiedz mi, ale tak, jakby przed tobą stał kapłan Pana - co konkretnie ukradłeś wielmożnemu arcymagowi? Bo jakby to była zwykła magiczna błyskotka, nic nie znacząca zabawka, to nie wysłałby za nami połowy chędożonego garnizonu. Jedno kłamstwo, wykręt, jedno choćby zawahanie, a zostawiam was w tym miejscu.
Awatar użytkownika
Arisa
Szukający Snów
Posty: 173
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arisa »

        Arisa ruszyła szybkim krokiem za Sekielem, dając znać Sajmonowi, aby wziął towarzyszkę. On wstrząśnięty tym całym zamieszaniem, nie zważył na gesty elfki. Kiedy znaleźli się razem w innym pomieszczeniu Arisa obróciła się w kierunku mężczyzny, aby zaopiekować się Llią.
        - Jak mogłeś mnie nie posłuchać i zostawić ją na pastwę tamtych ludzi. Wracam. - wściekle spojrzała na niego. Wtem usłyszała głosy.
        - Sierżancie znaleźliśmy dziewczynę, widziałem ją wcześniej. Przyłączyła się do grupy nie wiedząc prawdopodobnie, w co się pakuje... Przynajmniej tak sądzę. - dodał z pośpiechem. Zrobiło się cicho.
        - Zanieś ją do pobliskiej karczmy, Konie zresztą też, obudzi się to weźmie swojego. - Rozległy się kroki.
        - Szybko Ari! - Sajmon pociągnął dziewczynę, która widocznie odetchnęła, na wieść, że jej koleżance nic się nie stanie. Wtem skrytobójca przycisnął mężczyznę do ściany. Ten pobladł ze strachu. Elfka nic sobie z tego nie zrobiła, zbulwersowana zachowaniem towarzysza.
        - Panie Trauta.Niech pan mnie nie kusi. - jej głos nie brzmiał nazbyt poważnie, choć faktem było to, że najchętniej sama. przywaliłaby Sajmonowi, który próbował się uspokoić.
        - To był naszyjnik. Ot taka biżuteria. Niech mnie pan nie zabija. Błagam. Ja... ja nie wiedziałem, że to coś cennego. Mała srebrna kulka... ot co. Przysięgam nie wiedziałem. - miejscami przerywał, aby wziąć głęboki wdech. - Oddam to panu, naprawdę, słowo... Tylko kiedy stąd wyjdziemy. Tak... Zapłata. - Prawą dłoń schował do kieszeni, z której wyjął sakiewkę z wyznaczoną sumą. - Proszę... tylko mnie nie zabijaj. Arisa uważnie obserwowała całe to wydarzenie. Na mowie o biżuterii podniosła brew. "Więc to tak." W jej umyśle pojawiły się obrazy ujrzane w głowie maga.
        - Saj, nie ma co. Ładnie nas urządziłeś. Lepiej z stąd wiejmy, nim nas złapią. A łatwo na pewno się nie poddadzą. - powiedziała niemalże szeptem. Podeszła do maga, który zaczął odzyskiwać przytomność i począł próby powstania. Szarpnęła go za ramię. - I co z nim? -
Awatar użytkownika
Sekiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 105
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Sekiel »

        No to Sekiel był niemalże pewien. Sajmon był Sajmonią, względnie eunuchem - no, ale dla zabójcy była to sprzyjająca okoliczność - elf płacił sam z siebie, bez nawet większej zachęty, no i bez problemu dawał się zastraszyć. W deklarację, że elf skradziony przedmiot mu odda, nie bardzo co prawda wierzył, ale, kto wie... Może jeśli rozegra to odpowiednio...
        - Traut - poprawił Arisę. - Clovis Traut. I żaden ze mnie pan, naprawdę. Zła krew, niskie urodzenie - na taki tytuł nie zasługuję. Co do ciebie, Sajmon... - skrytobójca puścił elfa, który osunął się nieco po ścianie - zabijać cię nie zamierzam... Mam cię chronić, za to płaciłeś, pamiętaj. Cóż, panienki Llii raczej nie zobaczymy w najbliższym czasie, możemy więc chyba ruszać... Pozostaje tylko jedno. Sajmon, przytrzymaj mi pochodnię.
        Sekiel podszedł do już niemal przytomnego maga, nachylił się nad nim. Chwilę go oceniał, zastanawiając się, jak najlepiej zmusić go do mówienia - po czym zdecydował się na metodę tradycyjną.
        - Co z nim? - powtórzył pytanie elfki. - Sama winnaś wiedzieć najlepiej, wszak to ty doprowadziłaś go do takiego stanu. Jak dla mnie, to bardzo źle z nim nie jest. Jeszcze. Odsuń się.
        Zabójca wydobył kawał szmaty, od której było czuć ostrą woń spirytusu - szczęściem, wrzucił ją do sakwy przy pasie, a nie zostawił w jukach - po czym wepchnął ten prowizoryczny knebel w usta maga. Już to winno w pełni go ocucić, Sekiel jednak poprawił jeszcze kopnięciem po nerkach - ot tak, dla pewności. Czarodziej zbudził się w jednej chwili z jękiem, stłumionym przez szmatę. Dłońmi próbował wykonać jakiś zawiły gest, jednak nie zdołał - zabójca doskoczył do niego, wybił mu nadgarstek i złamał palec wskazujący u jego prawej ręki. Elf jęknął znowu. Głośniej.
        - Będziesz mówił? - zapytał spokojnie człowiek.
        Usłyszawszy nieskładny mamrot, ucisnął złamany palec, mimochodem sięgając ku rękojeści noża. Następnie zadał pytanie ponownie. Tym razem odpowiedziało mu gorliwe potakiwanie głową.
        Sekiel zerwał knebel z ust maga, po czym natychmiast przyłożył mu nóż do gardła.
        - Jeden fałszywy ruch - syknął. - Jedno zbyt głośne słówko, jeden pisk, a będziesz wąchał swoje ukochane elfickie kwiatki od spodu. A teraz gadaj. Po kogo przyszliście?
        - Po niego - odparł cichutko zapytany, wskazując dłonią na Sajmona.
        - Doskonale. Na czyj rozkaz?
Elf zawahał się.
        - Przełożonego... jestem ze straży...
        Knebel znów znalazł się w jego ustach, a po chwili dostał w bonusie nóż w lewym ramieniu. Sekiel obrócił nim parę razy, po czym wyszarpnął ostrze i knebel.
        - Zła odpowiedź - warknął. - Zapytam jeszcze raz. Na czyj rozkaz?
        - Mistrza Myśli - tym razem odpowiedź była gładka.
        - Arcymistrz?
        - Tak. On mu coś ukradł.
        - Doskonale. Co?
        - Nie mam pojęcia... znam tylko rozkazy.
        - Byliście jedyną grupą?
        - Nie, są jeszcze dwie, jedna tu, w mieście, druga poza nim. Przygotowują obławę.
        - Twój pan zaangażował się w to osobiście?
        - Niezupełnie. Nie opuszcza swojego domostwa, ale kieruje nami za pośrednictwem czarów...
        Dalsze słowa utonęły w głuchym charkocie, gdy zabójca poderżnął elfowi gardło.
        - Kieruje nimi za pośrednictwem czarów... - mruknął jakby do siebie. - Pewnie siedzi im w głowach. I pewnie widział i słyszał to wszystko. Stary cap za dużo wie, ale nic nie poradzimy... No dobra. Zbieramy się, szanowne elfy! - rzucił już głośniej, odbierając pochodnię z rąk Arisy. Teraz wychodzimy z tej piwnicy, później trzeba postarać się o jakieś konie.
Awatar użytkownika
Arisa
Szukający Snów
Posty: 173
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arisa »

        Arisa patrzyła na tortury blada. Nie była przyzwyczajona do tego typu scen. Kiedy krew wypłynęła z rany, którą zadał magowi jej towarzysz, obróciła w głowę, w kierunku ogarniającej ciemności. Sajmon gorzej to znosił, takie widoki od dzieciństwa nie sprawiały mu frajdy. Teraz podpierał się obiema rękami i trząsł się, po tym wszystkim.
        - Saj, weź się w garść, słyszałeś jest gorzej niż sądziliśmy. - poklepała go bo plecach. - Ale musisz się w końcu przyzwyczaić, do takich widoków, na następny raz. - puściła w stronę przyjaciela promienny uśmiech. Jej samej nie było łatwo w tej chwili, lecz musiała mu pomóc, w końcu tyle ich łączyło. W tej chwili zaczęło się walenie do drzwi, próbowali je wywalić.
        - Mocniej, szybciej, żwawiej, bo nam znów uciekną. - wrzeszczał kapitan.
        - Widać musimy iść dalej, mam nadzieję, że obejdzie się bez krwi. - elfka na samą myśl wzdrygnęła się. Nie zauważyła pięknych fresek ciągnących się na ścianach. Przedstawiały one smoki walczące z rycerzami na koniach.
Awatar użytkownika
Sekiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 105
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Sekiel »

        - Zobaczymy - stwierdził Sekiel. - Tu raczej nie natkniemy się na strażników, ale... Pamiętacie gospodę i to przejście dla nas otworzone? To, z którego nie chciałem korzystać? Cóż, skorzystaliśmy z niego i tak. Widzicie, pod Danae istnieje całkiem spora sieć tuneli. Część, jak widzę, budowana jest nie przez waszych pobratymców. Te freski, widzicie? - machnął pochodnią w stronę ściany. - Kultura raczej zakutych łbów z Valladonu i okolic. Co robili tutaj - nie mam pojęcia. Zresztą nieważne, bardziej winni nas interesować ci, którzy mogą się tu znajdować w tej chwili. A zatem mordercy, złodzieje, słowem - sama śmietanka wśród męt. Niezbyt przyjemne towarzystwo i mam nadzieję, że się na nich nie natkniemy. Gdyby tak się stało - zawrzeć gęby, nie odzywać się niepytanym, nie patrzeć im w oczy i nie sięgać po broń.
        Zabójca już miał ruszyć korytarzem, gdy nagle poczuł ból. Z gatunku tych przenikliwych, o których człowiek przypomina sobie nagle, gdy już niemal o takim bólu zapomniał. Zabolało w lewym ramieniu - no, przynajmniej na początek, gdyż - jak to zwykle z bólem bywa - zaczął on promieniować na na różne dziwne partie ciała. Sekiel zatoczył się na ścianę, przycisnął dłoń do rany, przytrzymał chwilę, klnąc. Chwilę później odwinął rękaw, wylał na rozerwany mięsień nieco przezroczystego płynu ze szklanej buteleczki o grubych, zielonkawych ściankach. Syknął, zaklął, owinął ranę szmatą, chwilę wcześniej służącą za knebel, po czym syknął i zaklął ponownie.
        - Trzymajcie się blisko mnie - rzucił jeszcze do swoich towarzyszy, po czym zatoczył pochodnią wkoło i ruszył korytarzem.
Awatar użytkownika
Arisa
Szukający Snów
Posty: 173
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arisa »

        Szli tak kilka kilometrów, aż doszli do rozwidlenia drug. Przed nimi stała potężna ściana z marmuru. Na niej malował się fresk, inny od reszty. Z szczytu z prawego okienka wystawała twarzyczka księżniczki. Z lewej strony zaś był łeb smoka, który zionął ogniem. Były dwie ścieżki, jedna wąska skręcała w lewo, druga zaś w przeciwną stronę. Wte do Sekiela podszedł mały, blond włosy chłopczyk.
        - Psze pana, taki pan powiedział mi, abym przekazał panu wiadomość, że ma pan ostatnią szansę, wraz z panienką, aby wydał pan... Sejosa? Nie to inaczej brzmiało. Nieważne, ten pan powiedział, że pan będzie wiedział. - chłopczyk powiedział to zaskakująco spokojnie, po czym zaczął skakać, tak jakby grał w klasy. Nie zważał na obcych. Arisa spojrzała na niego z zaciekawieniem. To dziecko na pewno nie było normalnym dzieckiem, przynajmniej tak mówiła jej intuicja.
        - Wydaje mi się to, dość mocno podejrzana, ale ruszajmy dalej. - spojrzała na skrytobójcę, aby zobaczyć jego reakcję na tą wiadomość.
Awatar użytkownika
Sekiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 105
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Sekiel »

        - Zaczekaj, Ariso, gdzie ci się tak spieszy? - rzucił wesoło Sekiel. - Mam do pogadania z tym młodzieńcem.
        Zabójca odwrócił się do skaczącego sobie blondyna, złapał go - całkiem delikatnie - za kołnierz i odwrócił w swoją stronę.
        - Słuchaj no, synku - powiedział do niego pogodnie, paskudnie się przy tym uśmiechając. - Powiedz temu takiemu panu, że wkurza mnie bardzo. Sejos jest zaś coś wart, na mój gust jakieś piętnaście tysięcy ruenów, a jeśli pan się chce dogadać, to kiepskim sposobem jest wysłanie za mną bandy rębajłów. Z nimi umiem sobie radzić, brzęczącemu złotu nie potrafię się zaś oprzeć żadną miarą.
        Przekaż mu też, że przeszkadzanie nam w przemierzaniu tych - jakże pięknych - podziemnych korytarzy byłoby wielkim nietaktem i afrontem. Zaś z takimi, co afront mi czynią, dogadywać się nie zwykłem, a i zda mi się, że ten, kto cię przysłał wie, że nie jest on jedyną siłą w mieście. Inne znajdują się choćby tutaj, w tych tunelach. Dobrze wie, o kim mówię... a jeśli nie jest świadom tego, że mam wśród tych sił przyjaciół, to informuję go o tym teraz. Moi przyjaciele mają też paskudny zwyczaj witania obcych ostrzami sztyletów umazanych w łajnie... No cóż. Życz panu miłego dnia. Ariso, chodźmy. Sajmon, nie ociągaj się, jeśli nie chcesz, żebym cię popędził.
        Sekiel wybrał drogę po prawej. Gdy był pewien, że oddalili się wystarczająco od dziwnego dzieciątka, zwrócił się do Sajmona:
        - To tam, to tylko na pokaz. Coś mi mówi, że najlepszym sposobem na uwolnienie się od pogoni jest uwolnienie się od jej inicjatora, a takie spotkanie z nim twarzą w twarz byłoby świetną po temu okazją. Co do reszty tego, co mówiłem... Faktycznie, mam tu przyjaciół i faktycznie, lubią oni witać nieproszonych gości sztyletami. Uważajcie więc.
Awatar użytkownika
Arisa
Szukający Snów
Posty: 173
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arisa »

        Doszli do szerszej części korytarza, przed nimi były kafle z małymi dziurkami, ciągnęły się z pięć metrów. Właśnie na początku tej powierzchni leżały trzy szkielety z pogruchotaną klatką piersiową, jedna z nich miała dziurę w czaszce. Jednak Arise przeraził widok podziurawionego mężczyzny, zwłoki te były w początkowej fazie rozkładu. Przed kaflami znajdowało się kamienne podwyższenie, gdzie była dziura w kształcie koła. Z lewej strony widniał malunek rycerza trzymającego kwadratową tarczę, z drugiej zaś strony księżniczka, która w prawej ręce trzymała chustę, dość nieudolnie namalowaną, gdyż jej kształt był trójkątny. Po obu stronach korytarza, w miejscu gdzie stała elfka z towarzyszami, były trzy szczeliny: kwadratowa, trójkątna i prostokątna. Elfka przygryzła dolną wargę patrząc w stronę ciemności.
        - Czy wy też sądzicie, że przejście dalej może zabić? - powiedziała z wahaniem w głosie.
Zablokowany

Wróć do „Danae”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości