Stary Dwór ⇒ [Gdzieś we dworze...] Uwięzieni
- Rachel
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 128
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Czarodziej
- Profesje:
- Kontakt:
Sapnęła ze złości, ale się opanowała. Wiedziała, że obecnie nie ma większych szans w razie starcia, ale może jeszcze kiedyś się spotkają...
- Mam tego dość - odezwała się na głos.
Nim ktokolwiek zrozumiał, co zamierza, teleportowała się. Krótki błysk i zniknęła. Wcześniej powstrzymywała ją przed tym obawa, gdzie wyląduje - zdecydowanie nie była mistrzynią teleportacji. Ale ten dwór również jej się nie podobał, szczególnie w towarzystwie, w jakim się znalazła. Poza tym, jeśli skupi się na miejscu, które doskonale zna, powinno jej się udać. I zdecydowała się na teleportację.
Ciąg dalszy: Rachel
- Mam tego dość - odezwała się na głos.
Nim ktokolwiek zrozumiał, co zamierza, teleportowała się. Krótki błysk i zniknęła. Wcześniej powstrzymywała ją przed tym obawa, gdzie wyląduje - zdecydowanie nie była mistrzynią teleportacji. Ale ten dwór również jej się nie podobał, szczególnie w towarzystwie, w jakim się znalazła. Poza tym, jeśli skupi się na miejscu, które doskonale zna, powinno jej się udać. I zdecydowała się na teleportację.
Ciąg dalszy: Rachel
Ostatnio edytowane przez Rachel 13 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
*
WSZYSTKO, CO ZASZŁO, POZOSTAJE ZASZŁE.
- Co to za filozofia?
JEDYNA, KTÓRA DZIAŁA.
"Złodziej czasu", Terry Pratchett
WSZYSTKO, CO ZASZŁO, POZOSTAJE ZASZŁE.
- Co to za filozofia?
JEDYNA, KTÓRA DZIAŁA.
"Złodziej czasu", Terry Pratchett
- Ernei
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 120
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Pół anioł, pół człowiek-mag
- Profesje:
- Kontakt:
Ernei leciała spokojnie, kierując się ku Równinom Drivii. Już niedługo minie Szepczący Las. Zerknęła w dół. Akurat leciała nad jakąś wieżą. Pewnie następna siedziba czarodzieja, jakich wiele. Wtem poczuła, że coś ją chwyta. Wrażenie przypominało trochę to, jak kiedy przestępowała wyjście z Otchłani do Alaranii, ale było... inne. Krajobraz dookoła rozmył się, aż w końcu zniknął. Zastąpiła go ciemność. Ta po chwili również ustąpiła, a anielica została wyrzucona...
...na marmurową posadzkę. Rozejrzała się dookoła zdezorientowana. Jakiś stary dwór czy zamczysko... Panował tu mrok, mimo zamglonych okien znajdujących się wysoko pod sufitem. Zbyt małych, by zdołała się przecisnąć. Poza tym znajdowała się tu dwójka drzwi naprzeciwko siebie.
- Ene, due, like, fake - mruknęła Ernei pod nosem.
W końcu wybrała drzwi na lewo. Prowadziły na schody. Anielica liczyła stopnie i zorientowała się, że nie zeszła niżej niż o jeden poziom. Tu również były drzwi. Ostrożnie uchyliła je. Znalazła się w jakimś okrągłym pomieszczeniu, rotundzie. Na środku stał kamienny ołtarz, od razu rzucający się w oczy. Zaraz potem Ernei zauważyła, że nie jest tu sama. Była tu jeszcze trójka ludzi, przynajmniej ludzi na pierwszy rzut oka. Jakiś starszy mężczyzna, niebieskowłosa kobieta i mężczyzna dzierżący miecz. Wyglądał na takiego, kto potrafi się nim posłużyć.
- Przepraszam? - odezwała się anielica niepewnie. - Gdzie tak właściwie się znajduję?
...na marmurową posadzkę. Rozejrzała się dookoła zdezorientowana. Jakiś stary dwór czy zamczysko... Panował tu mrok, mimo zamglonych okien znajdujących się wysoko pod sufitem. Zbyt małych, by zdołała się przecisnąć. Poza tym znajdowała się tu dwójka drzwi naprzeciwko siebie.
- Ene, due, like, fake - mruknęła Ernei pod nosem.
W końcu wybrała drzwi na lewo. Prowadziły na schody. Anielica liczyła stopnie i zorientowała się, że nie zeszła niżej niż o jeden poziom. Tu również były drzwi. Ostrożnie uchyliła je. Znalazła się w jakimś okrągłym pomieszczeniu, rotundzie. Na środku stał kamienny ołtarz, od razu rzucający się w oczy. Zaraz potem Ernei zauważyła, że nie jest tu sama. Była tu jeszcze trójka ludzi, przynajmniej ludzi na pierwszy rzut oka. Jakiś starszy mężczyzna, niebieskowłosa kobieta i mężczyzna dzierżący miecz. Wyglądał na takiego, kto potrafi się nim posłużyć.
- Przepraszam? - odezwała się anielica niepewnie. - Gdzie tak właściwie się znajduję?
- Trenaas
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 112
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Zachowanie Trenaasa zdziwiło wszystkich, którzy znajdowali się w pomieszczeniu. Już po teleportacji Rachel na jego twarzy pojawił się uśmiech, a teraz gdy zobaczył anielicę, zaczął bez opamiętania śmiać się... Nie zdziwiłby się, gdyby uznali go za szaleńca.
"Najpierw ta czarodziejka teleportuje się ot tak sobie, a teraz w sercu kultu jakiegoś plugawego demona pojawia się anioł." - O ironio... ta sytuacja była dla niego tak niewyobrażanie groteskowa i niewiarygodna, że przez chwilę stracił nad sobą kontrolę. Gdy się uspokoił, spojrzał na nią i rzekł:
- Witaj... - Na jego twarzy nadal było widać lekki uśmieszek. - Tak naprawdę nie wiemy, gdzie jesteśmy, ale... - Spojrzał na kamienny ołtarz za nimi. - Śmiało mogę stwierdzić, że ta budowla służy jako miejsce kultu pewnego demona... - Znów wybuchł tym samym, okropnym śmiechem.
- Przepraszam... - Wymówił te słowa ciągle się chichrając, lecz powoli odzyskiwał spokój. - Przepraszam, musimy się stąd wydostać... Szkoda, chętnie bym zbadał to miejsce, ale cóż... - Zamyślił się lekko.
"Ten kryształ prawdopodobnie służył do wzmacniania zaklęć, gdybym tak mógł go obejrzeć." - Mag trwał w swoich rozważaniach.
- Założę się, że przejść przez ten korytarz nie będzie tak prosto, jak na to wygląda - rzekł do Anzheli, jednocześnie wskazując na mrok ziejący z kolejnego pomieszczenia.
"Najpierw ta czarodziejka teleportuje się ot tak sobie, a teraz w sercu kultu jakiegoś plugawego demona pojawia się anioł." - O ironio... ta sytuacja była dla niego tak niewyobrażanie groteskowa i niewiarygodna, że przez chwilę stracił nad sobą kontrolę. Gdy się uspokoił, spojrzał na nią i rzekł:
- Witaj... - Na jego twarzy nadal było widać lekki uśmieszek. - Tak naprawdę nie wiemy, gdzie jesteśmy, ale... - Spojrzał na kamienny ołtarz za nimi. - Śmiało mogę stwierdzić, że ta budowla służy jako miejsce kultu pewnego demona... - Znów wybuchł tym samym, okropnym śmiechem.
- Przepraszam... - Wymówił te słowa ciągle się chichrając, lecz powoli odzyskiwał spokój. - Przepraszam, musimy się stąd wydostać... Szkoda, chętnie bym zbadał to miejsce, ale cóż... - Zamyślił się lekko.
"Ten kryształ prawdopodobnie służył do wzmacniania zaklęć, gdybym tak mógł go obejrzeć." - Mag trwał w swoich rozważaniach.
- Założę się, że przejść przez ten korytarz nie będzie tak prosto, jak na to wygląda - rzekł do Anzheli, jednocześnie wskazując na mrok ziejący z kolejnego pomieszczenia.
- Anzhela
- Szukający drogi
- Posty: 25
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Cz�owiek
- Profesje:
- Ranga: Imperialny Metalurg
Wężowa obroża zacisnęła się na szyi... na próżno - nie zdążyła. Zaklęcie czarodziejki było szybsze. Nie, to nie było to... Powiew uniósł włosy błękitnookiej, wykręcając je na różne strony, podobnie zrobił z włosami należącymi do pozostałych. To nie zapowiadało nic dobrego - taki podmuch w zamkniętym pomieszczeniu?
- Kryć się! - uprzedził dziewczynę Leucaspis, który chwycił ją w pół padając z nią za podłogę.
Ta głupia magini uruchomiła magiczną pułapkę. To dlatego nie mogła przez moment użyć swojej umiejętności. Niewidoczne wyładowania zaczęły objawiać swoją obecność, skacząc w całym pomieszczeniu. Ostatnim wysiłkiem woli zmusiła metaliczne węże do ruchu, by okrążyły ją i Leucaspisa łagodząc potężne wyładowania energii. Ale to nie był koniec, swoim białym płaszczem przykryła lewą rękę. Powód nie mógł być znany dla Treenasa, jednak doskonale rozumiał go jej towarzysz. Ledwo ręka została przykryta, mur zaczął się walić pod naporem ogromnych wyładowań. Strop złamał się w pół grzebiąc wszystkich obecnych.
[Tu będzie jakiś link]
- Kryć się! - uprzedził dziewczynę Leucaspis, który chwycił ją w pół padając z nią za podłogę.
Ta głupia magini uruchomiła magiczną pułapkę. To dlatego nie mogła przez moment użyć swojej umiejętności. Niewidoczne wyładowania zaczęły objawiać swoją obecność, skacząc w całym pomieszczeniu. Ostatnim wysiłkiem woli zmusiła metaliczne węże do ruchu, by okrążyły ją i Leucaspisa łagodząc potężne wyładowania energii. Ale to nie był koniec, swoim białym płaszczem przykryła lewą rękę. Powód nie mógł być znany dla Treenasa, jednak doskonale rozumiał go jej towarzysz. Ledwo ręka została przykryta, mur zaczął się walić pod naporem ogromnych wyładowań. Strop złamał się w pół grzebiąc wszystkich obecnych.
[Tu będzie jakiś link]
A maiden dressed in white
With copper hair
Restless for adventure
She don't care
That the wolf is in disguise
She's been ensnared
He got the devil in his eyes
and stylish flair
With copper hair
Restless for adventure
She don't care
That the wolf is in disguise
She's been ensnared
He got the devil in his eyes
and stylish flair
- Ernei
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 120
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Pół anioł, pół człowiek-mag
- Profesje:
- Kontakt:
Udało jej się wytworzyć wokół siebie energetyczną tarczę, która uchroniła ją przed kamulcami. Udało jej się nawet wchłonąć i przetworzyć część energii z wybuchu, więc po wszystkim powinna mieć jeszcze sporo sił. Ernei przewróciła się i tak, sprawił to impet uderzenia. Przez chwilę leżała nieruchomo, utrzymując osłonę, aż była pewna, że kamienie przestały się sypać. Potem ostrożnie zaczęła się podnosić. Wciąż miała tarczę, więc gruzy leżące nad nią osuwały się na boki. W końcu udało jej się wyprostować. Rozejrzała się dookoła czujnie, po czym rozproszyła osłonę. Nie ma co marnować energii.
Rozejrzała się w poszukiwaniu pozostałych. Kiedy zawalał się strop, patrzyła akurat na Trenaasa, więc wiedziała gdzie mniej więcej powinien się znajdować. Skoncentrowała się mocno - wciąż nie nabrała zbytniej wprawy w telekinezie - i odgarnęła gruz z tamtego miejsca. Oczywiście tylko te większe kamulce, małych odłamków było zbyt wiele. Gdy pył opadł, przekonała się, że szukała w dobrym miejscu - z gruzów wyłoniła się sylwetka maga.
Rozejrzała się w poszukiwaniu pozostałych. Kiedy zawalał się strop, patrzyła akurat na Trenaasa, więc wiedziała gdzie mniej więcej powinien się znajdować. Skoncentrowała się mocno - wciąż nie nabrała zbytniej wprawy w telekinezie - i odgarnęła gruz z tamtego miejsca. Oczywiście tylko te większe kamulce, małych odłamków było zbyt wiele. Gdy pył opadł, przekonała się, że szukała w dobrym miejscu - z gruzów wyłoniła się sylwetka maga.
- Varnaell
- Szukający drogi
- Posty: 43
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Czarodziej
- Profesje:
- Kontakt:
Zdał się na siłę przypadku i to nie było najlepszym pomysłem. Teleportował się w sam środek jakiegoś pomieszczenia znajdującego się w Starym Dworze. W owym pomieszczeniu znajdowała się sterta gruzu i trzy osoby, z czego dwie były przysypane i nie mógł ich zidentyfikować, ale trzecią osobę i rozpoznał, była to anielica. Jednak maga bardziej interesowało, co stało się z tym pomieszczeniem. Może był tu jakiś wybuch? - pomyślał, lecz nie sądził, by było to prawdą. Nie chciał się nawet odezwać, gdyż uważał tę sytuację za nieodpowiednią do rozmowy. Nie chciał się teleportować gdzie indziej, więc usiadł na ziemi opierając się o głaz i czekał cały czas aż ktoś go zauważy i może coś powie, a jeżeli zostanie on zignorowany, to zniknie stąd.
- Ernei
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 120
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Pół anioł, pół człowiek-mag
- Profesje:
- Kontakt:
Zauważyła przybycie czarodzieja. Nie zaskoczyło jej to zbytnio; w tej chwili jakoś nie potrafiła się niczemu dziwić. Nie powiedziała jednak nic, skupiona na magu, który wcześniej ją powitał. Miała nadzieję, że nie poniósł większych obrażeń. Podeszła do niego bliżej, ale zawahała się. Nie wiedziała, co mogłaby zrobić. Nie udało jej się opanować Dziedziny Dobra, a Porządek wciąż nie wychodził jej zbyt dobrze. Mimo wszystko skupiła się i sięgnęła po magię. Z zadowoleniem dostrzegła, że chyba udało jej się w miarę uleczyć maga. Co prawda wciąż wydawał się mocno poobijany, jednak na pewno nie groziły mu wewnętrzne krwotoki czy coś w tym rodzaju.
Dopiero teraz wyprostowała się i spojrzała na nowo przybyłego.
- Witaj - odezwała się niepewnie. - Może ty wiesz, gdzie właściwie się znajdujemy?
Dopiero teraz wyprostowała się i spojrzała na nowo przybyłego.
- Witaj - odezwała się niepewnie. - Może ty wiesz, gdzie właściwie się znajdujemy?
- Trenaas
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 112
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Trenaas z przerażeniem obserwował to, co działo się w pomieszczeniu. Nagle w tym miejscu uwolniła się potężna magia, która zupełnie sparaliżowała czarodzieja. Nie był przygotowany na coś takiego. To było dość dziwne. Mag zawsze zachowywał stoicki spokój i wiedział jak ma postąpić w danym momencie, a teraz stał wyryty patrząc się na to wszystko, jakby opuścił go cały rozsądek i instynkt samozachowawczy.
Przywaliły go gruzy, rozpadającego się sufitu. Jak na ironie, jego wybawieniem stała się metalowa obręcz, która miała go pozbawić głowy, gdyby tylko próbował wystąpić przeciw Anzheli. Zamortyzowała ona większość ciosów na jego szyję, gdyby nie to, najpewniej skończyłby ze złamanym karkiem. To były dla niego chwile grozy. Ten 51 letni mężczyzna bał się... a to zdarzało się bardzo rzadko. Wiedział, że wkroczył na teren mocy, którą nie do końca pojmuje.
Kilka głębszych oddechów i zdołał odzyskać spokój. Miał przecież jeszcze Arderiana, który co prawda zajmował się tamtymi kultystami, ale doprowadził ich do takiego stanu, że przez pewien czas nie będą mogli im zagrażać. Już miał skorzystać z duszy, gdy nagle poczuł, że kamienie które przygniatają jego ciało, zaczynają się usuwać. Najpierw mały przesmyk, przez które wpadało nikłe światło, a potem dziura, która zupełnie odsłoniła jego całe, aczkolwiek poobijane ciało.
Ujrzał anielicę, która pochyliła się nad nim i wyciągnęła przed siebie rękę, w dobrze znanym Trenaasowi geście. Poczuł jak fala przyjemnego zimna przemieszcza się po jego ciele, łagodząc ból, wywołany przez stłuczenia. Starzec przez chwilę rozkoszował się tym uczuciem. Przymknął oczy i przez parę minut pozostawał w bezruchu, lecz gdy je otworzył, widać było bijący od nich gniew. W jednej chwili zerwał się na równe nogi. Cały strach i niepewność zastąpiła irytacja, przez to, że nie wyczuł tej magicznej pułapki, a także z innych, bardziej osobistych, powodów...
- Cholera jasna ! - przeklną głośno. - Niech ja tylko dorwę Rachel, czy tego który nas tu sprowadził - warkną, chociaż był pewny, że i tak nic to nie da. - Już ja im pokarzę, że pogrywanie ze mną, nie wychodzi nikomu na zdrowie. - Zauważył, że gdy wstawał, niebezpieczna obroża zsunęła mu się z szyi. Widocznie jakieś uderzenie musiało ją uszkodzić.
- Będziesz miał szansę. - Wszyscy obecni usłyszeli drwiący głos, który dochodził z jednego, z zakamarków pomieszczenia.
Trenaas niemal natychmiast odwrócił głowę w tamtą stronę. Znajdował się tam mężczyzna, może nieco starszy od niego samego. Wyglądał od zupełnie jak tamci magowie, którzy zaatakowali go mentalnie, oprócz dwóch szczegółów. Jego szaty były bardziej zdobione, co zdradzało, że był wyższy rangą od tamtych i tatuaż, nie zdobił jego czoła, lecz był rozciągnięty na całą twarz. Miał on lekki, drwiący uśmieszek. Trenaas znał ten typ ludzi, którzy poświęcili by wszystko, dla zwiększenia własnej potęgi... oni byli najgorsi.
- Gratulacje ! - zawołał, jednocześnie klaszcząc w dłonie. - Dopiero ta pułapka zdołała was powstrzymać... imponujące - dodał po chwili. - Widzę, że mamy też nieproszonych gości. - Zbadał wzrokiem Erenei i Varnaella. - Ale to nic... a może nawet i lepiej. - Jego uśmiech stał się bardziej perfidny.
Trenaas nakreślił w powietrzu, jakiś symbol, który zajarzył się ciemnoczerwonym blaskiem. Anielica i czarodziej wyczuli, że zdecydowanie nie jest to dobra magia.
" To powinno go powstrzymać... na pewien czas" - pomyślał szarowłosy mag.
Ich gospodarz, wybuchnął śmiechem.
- Przezorny zawsze ubezpieczony, co nie panie Harson ? - zawołał.
- Skąd mnie znasz i czego od nas chcesz ? - warknął Trenaas. Cała sytuacja zaczynała mu się coraz mniej podobać, zwłaszcza że wyglądało na to, iż tajemniczy napastnik, miał co do niego jakieś plany.
Przywaliły go gruzy, rozpadającego się sufitu. Jak na ironie, jego wybawieniem stała się metalowa obręcz, która miała go pozbawić głowy, gdyby tylko próbował wystąpić przeciw Anzheli. Zamortyzowała ona większość ciosów na jego szyję, gdyby nie to, najpewniej skończyłby ze złamanym karkiem. To były dla niego chwile grozy. Ten 51 letni mężczyzna bał się... a to zdarzało się bardzo rzadko. Wiedział, że wkroczył na teren mocy, którą nie do końca pojmuje.
Kilka głębszych oddechów i zdołał odzyskać spokój. Miał przecież jeszcze Arderiana, który co prawda zajmował się tamtymi kultystami, ale doprowadził ich do takiego stanu, że przez pewien czas nie będą mogli im zagrażać. Już miał skorzystać z duszy, gdy nagle poczuł, że kamienie które przygniatają jego ciało, zaczynają się usuwać. Najpierw mały przesmyk, przez które wpadało nikłe światło, a potem dziura, która zupełnie odsłoniła jego całe, aczkolwiek poobijane ciało.
Ujrzał anielicę, która pochyliła się nad nim i wyciągnęła przed siebie rękę, w dobrze znanym Trenaasowi geście. Poczuł jak fala przyjemnego zimna przemieszcza się po jego ciele, łagodząc ból, wywołany przez stłuczenia. Starzec przez chwilę rozkoszował się tym uczuciem. Przymknął oczy i przez parę minut pozostawał w bezruchu, lecz gdy je otworzył, widać było bijący od nich gniew. W jednej chwili zerwał się na równe nogi. Cały strach i niepewność zastąpiła irytacja, przez to, że nie wyczuł tej magicznej pułapki, a także z innych, bardziej osobistych, powodów...
- Cholera jasna ! - przeklną głośno. - Niech ja tylko dorwę Rachel, czy tego który nas tu sprowadził - warkną, chociaż był pewny, że i tak nic to nie da. - Już ja im pokarzę, że pogrywanie ze mną, nie wychodzi nikomu na zdrowie. - Zauważył, że gdy wstawał, niebezpieczna obroża zsunęła mu się z szyi. Widocznie jakieś uderzenie musiało ją uszkodzić.
- Będziesz miał szansę. - Wszyscy obecni usłyszeli drwiący głos, który dochodził z jednego, z zakamarków pomieszczenia.
Trenaas niemal natychmiast odwrócił głowę w tamtą stronę. Znajdował się tam mężczyzna, może nieco starszy od niego samego. Wyglądał od zupełnie jak tamci magowie, którzy zaatakowali go mentalnie, oprócz dwóch szczegółów. Jego szaty były bardziej zdobione, co zdradzało, że był wyższy rangą od tamtych i tatuaż, nie zdobił jego czoła, lecz był rozciągnięty na całą twarz. Miał on lekki, drwiący uśmieszek. Trenaas znał ten typ ludzi, którzy poświęcili by wszystko, dla zwiększenia własnej potęgi... oni byli najgorsi.
- Gratulacje ! - zawołał, jednocześnie klaszcząc w dłonie. - Dopiero ta pułapka zdołała was powstrzymać... imponujące - dodał po chwili. - Widzę, że mamy też nieproszonych gości. - Zbadał wzrokiem Erenei i Varnaella. - Ale to nic... a może nawet i lepiej. - Jego uśmiech stał się bardziej perfidny.
Trenaas nakreślił w powietrzu, jakiś symbol, który zajarzył się ciemnoczerwonym blaskiem. Anielica i czarodziej wyczuli, że zdecydowanie nie jest to dobra magia.
" To powinno go powstrzymać... na pewien czas" - pomyślał szarowłosy mag.
Ich gospodarz, wybuchnął śmiechem.
- Przezorny zawsze ubezpieczony, co nie panie Harson ? - zawołał.
- Skąd mnie znasz i czego od nas chcesz ? - warknął Trenaas. Cała sytuacja zaczynała mu się coraz mniej podobać, zwłaszcza że wyglądało na to, iż tajemniczy napastnik, miał co do niego jakieś plany.
- Varnaell
- Szukający drogi
- Posty: 43
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Czarodziej
- Profesje:
- Kontakt:
Varnaell spojrzał na człowieka, który wszedł lub był już w tym pomieszczeniu po czym zacisnął pięści, a jego rękawice zaczęły świecić na niebiesko i cały zalegający gruz w pomieszczeniu zniknął nie wiadomo gdzie.
Mężczyzna obejrzał już dokładnie osoby w pomieszczeniu i już poznał ich pochodzenie. Człowiek, anioł i czarodziej choć co do tego ostatniego nie jestem pewien pomyślał chwytając się za brodę i wysłuchując całej rozmowy dwóch nieznajomych.
- Czy ja mógłbym się wtrącić... - przerwał im dyskusje - Nie wiem dokładnie co tu się dzieje i czy ktoś mógłby mi to wytłumaczyć? - dodał podchodząc do Trenaasa
Mężczyzna obejrzał już dokładnie osoby w pomieszczeniu i już poznał ich pochodzenie. Człowiek, anioł i czarodziej choć co do tego ostatniego nie jestem pewien pomyślał chwytając się za brodę i wysłuchując całej rozmowy dwóch nieznajomych.
- Czy ja mógłbym się wtrącić... - przerwał im dyskusje - Nie wiem dokładnie co tu się dzieje i czy ktoś mógłby mi to wytłumaczyć? - dodał podchodząc do Trenaasa
- Ernei
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 120
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Pół anioł, pół człowiek-mag
- Profesje:
- Kontakt:
- Ja również nie wiem, co się dzieje - odezwała się. Chociaż już mi się to nie podoba, dokończyła w myślach.
Zerknęła w górę, na dziurę w stropie. Nad nimi musiało być jeszcze jedno pomieszczenie, ponieważ do środka nie wpadało światło, a Demeto na pewnio ostrzegłoby ją przed iluzją. Wtem poczuła ostrzegawczy sygnał, który nauczyła się już rozpoznawać. Nie iluzja, ale demon...
- Uwaga - mruknęła cicho. - W tym pomieszczeniu jest demon.
Jednocześnie rozejrzała się dookoła, szukając źródła sygnału. Upiór? Jeśli tak, to w ten sposób go nie znajdzie... A może ten człowiek przed nimi był nemorianinem?
Zerknęła w górę, na dziurę w stropie. Nad nimi musiało być jeszcze jedno pomieszczenie, ponieważ do środka nie wpadało światło, a Demeto na pewnio ostrzegłoby ją przed iluzją. Wtem poczuła ostrzegawczy sygnał, który nauczyła się już rozpoznawać. Nie iluzja, ale demon...
- Uwaga - mruknęła cicho. - W tym pomieszczeniu jest demon.
Jednocześnie rozejrzała się dookoła, szukając źródła sygnału. Upiór? Jeśli tak, to w ten sposób go nie znajdzie... A może ten człowiek przed nimi był nemorianinem?
- Trenaas
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 112
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Kultysta oparł się o ścianę i spojrzał na Trenaasa, Varnaella i Ernei z wyższością.
- Tak, demony tutaj to powszechna rzecz... - zwrócił się do anielicy sarkastycznym tonem. - Zwłaszcza, że znajdujemy się w miejscu, w którym świat realny, przenika się z piekielnymi planami. - Splótł ręce i oparł się o mur. - Jeżeli tak chcecie wiedzieć gdzie się znajdujemy, to jesteśmy w Starym Dworze... - Jego twarz wykrzywiła się w strasznym uśmiechu. - Lecz te informacje na niewiele wam się przydadzą. - Gdy wymówił te słowa odwrócił się do Trenaasa.
- Czego chcemy ?... Niewiele. - Szarowłosy czarodziej jakby widział przed sobą lata swojej młodości, gdy przebywał z podobnymi temu wyznawcy demonów. Chociaż byli sługami innych piekielnych istot, to zawsze są tacy sami. Wyrachowani, za wszelką cenę dążący do potęgi. Dla Trenaasa coś takiego, było największą głupotą, jaką mógł popełnić czarodziej. Co z tego, że będą potężni, jeśli nie panują nad swoją magią ? Nie będą mogli, jej w pełni wykorzystać, ba jeśli stracą nad nią kontrolę, może ich spotkać coś znacznie gorszego od śmierci.
- Niewiele - powtórzył patrząc Trenaasowi prosto w oczy. - Skąd pana znamy jest nieistotne... ważne jest to, do czego pana potrzebujemy. - Uśmiechną się nieznacznie, na jakąś myśl, która wyraźnie go rozbawiła i kontynuował swoją wypowiedź. - Włada pan dość rzadką i nietypową magią panie Harson... dodatkowo pańskie umiejętności. Potrzebowaliśmy jeszcze panny Rachel i panny Anzheli do naszych eksperymentów, ale trudno, może ta dwójka się nada. - Spojrzał wymownie na anielicę i czarodzieja.
Arderian już był przy Trenaasie, a on nie wahał się ani chwili. Wydał polecenie w myślach, by zaatakował plugawego kultystę. Jednak coś było nie tak... umysł tego człowieka. Tak spaczonej psychiki nigdy nie widział. Ataki mentalne ducha nie robiły na nim wrażenia. Jedyną reakcją był głośny gardłowy śmiech...
- Tylko na tyle stać tą twoja zjawę - zwołał szyderczym głosem. Trenaas jednak się nie poddał. Przybrał postawę bojową i krzykną donośnym głosem:
- Euthayan ! - Poszczególne głoski zdawały się wypływać z ust starca i formować się w dziwne symbole. Później zaczęły się z się z sobą zlewać i formować, sporej wielkości czarną kulę.
Na twarzy kultysty na początku widać było zdumienie, a potem zaniepokojenie, a szarowłosy starzec wyglądał jakby kamień spadł mu z serca.
- Jeśli zrobisz cokolwiek, co wzbudzi moje podejrzenia, to wiedz, że to co z tobą zrobię, nie będzie przyjemne. - Ta magia którą przywołał nie była jago mocą. Kiedyś podczas jednej ze swych wypraw poznał to starożytne słowo. Znał jego działanie i że ta magia choć potężna, była zawodna. Powołał się na moc innej istoty, więc ona nie musiała wcale mu odpowiadać. To co zrobił było ryzykowne, ale opłaciło się.
Ernei była już pewna, że ten nieznany mag był demonem, lub miał coś demonicznego w sobie.
To wydarzyło się bardzo szybko, ich gospodarz wpadł w szał, jakby coś go opętało. Jego oczy rozjarzyły się silnym, krwistym blaskiem. Trenaas nie zwlekał. Skoncentrował się i wprawił w działanie czarną kulę. Zaczęła się szybko obracać wokół własnej osi i emitować jakiś dziwny rodzaj energii. Czarodzieja zaniepokoiło to, jednak było już za późno. Pochłonęła go czerń, został wciągnięty do wnętrza kuli i nie wiedział, co się z nim stanie. Widocznie ta istota, na którą się powołał, miała jakieś inne plany, co do jego osoby.
Czarna kula znikła.
Ciąg dalszy: Trenaas
- Tak, demony tutaj to powszechna rzecz... - zwrócił się do anielicy sarkastycznym tonem. - Zwłaszcza, że znajdujemy się w miejscu, w którym świat realny, przenika się z piekielnymi planami. - Splótł ręce i oparł się o mur. - Jeżeli tak chcecie wiedzieć gdzie się znajdujemy, to jesteśmy w Starym Dworze... - Jego twarz wykrzywiła się w strasznym uśmiechu. - Lecz te informacje na niewiele wam się przydadzą. - Gdy wymówił te słowa odwrócił się do Trenaasa.
- Czego chcemy ?... Niewiele. - Szarowłosy czarodziej jakby widział przed sobą lata swojej młodości, gdy przebywał z podobnymi temu wyznawcy demonów. Chociaż byli sługami innych piekielnych istot, to zawsze są tacy sami. Wyrachowani, za wszelką cenę dążący do potęgi. Dla Trenaasa coś takiego, było największą głupotą, jaką mógł popełnić czarodziej. Co z tego, że będą potężni, jeśli nie panują nad swoją magią ? Nie będą mogli, jej w pełni wykorzystać, ba jeśli stracą nad nią kontrolę, może ich spotkać coś znacznie gorszego od śmierci.
- Niewiele - powtórzył patrząc Trenaasowi prosto w oczy. - Skąd pana znamy jest nieistotne... ważne jest to, do czego pana potrzebujemy. - Uśmiechną się nieznacznie, na jakąś myśl, która wyraźnie go rozbawiła i kontynuował swoją wypowiedź. - Włada pan dość rzadką i nietypową magią panie Harson... dodatkowo pańskie umiejętności. Potrzebowaliśmy jeszcze panny Rachel i panny Anzheli do naszych eksperymentów, ale trudno, może ta dwójka się nada. - Spojrzał wymownie na anielicę i czarodzieja.
Arderian już był przy Trenaasie, a on nie wahał się ani chwili. Wydał polecenie w myślach, by zaatakował plugawego kultystę. Jednak coś było nie tak... umysł tego człowieka. Tak spaczonej psychiki nigdy nie widział. Ataki mentalne ducha nie robiły na nim wrażenia. Jedyną reakcją był głośny gardłowy śmiech...
- Tylko na tyle stać tą twoja zjawę - zwołał szyderczym głosem. Trenaas jednak się nie poddał. Przybrał postawę bojową i krzykną donośnym głosem:
- Euthayan ! - Poszczególne głoski zdawały się wypływać z ust starca i formować się w dziwne symbole. Później zaczęły się z się z sobą zlewać i formować, sporej wielkości czarną kulę.
Na twarzy kultysty na początku widać było zdumienie, a potem zaniepokojenie, a szarowłosy starzec wyglądał jakby kamień spadł mu z serca.
- Jeśli zrobisz cokolwiek, co wzbudzi moje podejrzenia, to wiedz, że to co z tobą zrobię, nie będzie przyjemne. - Ta magia którą przywołał nie była jago mocą. Kiedyś podczas jednej ze swych wypraw poznał to starożytne słowo. Znał jego działanie i że ta magia choć potężna, była zawodna. Powołał się na moc innej istoty, więc ona nie musiała wcale mu odpowiadać. To co zrobił było ryzykowne, ale opłaciło się.
Ernei była już pewna, że ten nieznany mag był demonem, lub miał coś demonicznego w sobie.
To wydarzyło się bardzo szybko, ich gospodarz wpadł w szał, jakby coś go opętało. Jego oczy rozjarzyły się silnym, krwistym blaskiem. Trenaas nie zwlekał. Skoncentrował się i wprawił w działanie czarną kulę. Zaczęła się szybko obracać wokół własnej osi i emitować jakiś dziwny rodzaj energii. Czarodzieja zaniepokoiło to, jednak było już za późno. Pochłonęła go czerń, został wciągnięty do wnętrza kuli i nie wiedział, co się z nim stanie. Widocznie ta istota, na którą się powołał, miała jakieś inne plany, co do jego osoby.
Czarna kula znikła.
Ciąg dalszy: Trenaas
- Ernei
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 120
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Pół anioł, pół człowiek-mag
- Profesje:
- Kontakt:
Nie czekała, jak tylko Trenass przywołał kulę, wzbiłą się w powietrze. Przeczuwała, że święci się coś niedobrego i nie miała najmniejszej chęci się w to wplątywać. Leciała w dalej w górę, nie oglądajac się w dół. Wiedziała, że jeszcze nie jest gotowa do starcia z demonem tej klasy, przecież dopiero zaczęła się szkolić na łowczynię. Wyżej faktycznie znajdowało się nastepne pomieszczenie, ale kiedy tylko znalazła się pod sufitem, telekinetycznie wybiła dziurę. Wyszła nawet sporo większa, niż zamierzała - wciąż niedokońca opanowała swoją telekinezę. Po chwili znikała już na tle szarego, zachmurzonego nieba.
Ciąg dalszy: Ernei
Ciąg dalszy: Ernei
Ostatnio edytowane przez Ernei 13 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
- Varnaell
- Szukający drogi
- Posty: 43
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Czarodziej
- Profesje:
- Kontakt:
Varnaell cały czas zachowywał spokój lecz ta czarna kula przeraziła go niesamowicie co było bardzo widoczne na jego twarzy. Czarodziej zaczął powoli cofać się pod ścianę i kiedy stał już przy niej cały czas wpatrywał się w zaistniałą sytuację lecz kiedy to wszytko wymknęło się spod kontroli i inni z pomieszczenia postanowili się stąd ulotnić więc także i on nie omieszkał tego zrobić. Teleportował się szybko ze Starego Dworu i niestety znowu musi zdać się na siłę przypadku.
Ciąg dalszy: Varnaell
Ciąg dalszy: Varnaell
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości