Dotarli do bram miasta, tych samych bram co przed laty, tych samych, nie zmieniły się w ogóle. Sael stanął przed nimi, rozejrzał się wokół, wszystko wyglądało tak jak to zapamiętał, lecz nie pamiętał praktyczni nic. Nie był on człowiekiem, który zważa na takie szczegóły jak zdobienia murów czy szerokość bramy. Pamiętał tylko że to miejsce było dla niego na tyle ważne, że musiał tu wrócić, aby odzyskać wspomnienia.
- Sael - przed jego oczyma ukazała się rozmazana postać, a zaraz obok niej Sael, który gładził ją dłonią po twarzy. Sael złapał się za głowę, odwrócił wzrok, jednak wspomnienia powracają łatwiej niż przypuszczał. Otrząsnął się, przeszły go ciarki, przyszedł chyba czas aby opowiedzieć o wszystkim Ariannie.
- Nie mówiłem ci w jakim celu zmierzam do Denae, prowadzą mnie tutaj moje wspomnienia, a raczej ich przebłyski. Chce się dowiedzieć co się działo przed tym kiedy przebudziłem się w Karczmie w Kryształowym królestwie. Od niedawna miewam coraz to bardziej przejrzyste wizję. - Ruszył dalej z kamienną twarzą, przekroczył bramy miasta.
Podążał uliczkami, wiedział gdzie idzie, choć nie znał ich, był tam tylko raz, ale wszystkie wspomnienia zostały wymazane. Przeszedł nieopodal targu, jak kiedyś zatłoczonego i przepełnionego najdziwniejszymi dziwami, w końcu dotarł do drzwi karczmy. Zanim sięgnął klamki drzwi same się otworzyły, z karczmy wyszło kilkoro ludzi, po czym Sael wszedł do środka.
Rozejrzał się po stolikach w poszukiwaniu wysłanników swego ojca, na szczęście nie widział nikogo podejrzanego, podszedł do baru i zapytał barmana o wolne pokoje, lecz ten powiedział, iż tylko jeden jest teraz możliwy do wynajęcia. Sael bez zastanowienia wynajął pokój, po czym zamówił do niego obiad. Barman zaprowadził ich do wynajętego pokoju, Weszli do środka, po czym barman wręczył klucz Saelowi i zostawił ich samych.
- No w końcu jesteśmy - powiedział odwracając się w stronę dziewczyny Sael, lecz za nim stała tylko zamazana postać, którą widział przy bramie. Chciał sięgnąć ręką, aby dotknąć jej twarzy, ale znów znalazł się w białej przestrzeni, obok niego stał on sam, chciał zobaczyć czy to nie jest sen, ale nie mógł się ruszyć - Podążaj za moim głosem - Kolejny raz znajomy głos wyszeptał mu te słowa do ucha.
Sael w jednej chwili znów stał przed drzwiami karczmy, z wyciągniętą do klamki ręką, tym razem drzwi nie otworzyły się. Sael rozejrzał się, i odetchną z ulgą, kiedy zobaczył Ariannę. Otrząsnął się i otworzył drzwi karczmy przepuszczając przodem dziewczynę. - Idź przodem -
Sael chciał wiedzieć czy to znów omam czy tym razem to jednak prawdziwe wydarzenia. Rozejrzał się znów po stolikach, również tym razem nie zobaczył nikogo. Spojrzał na dziewczynę raz jeszcze, gdy podeszli do baru. Wszystko wydawało się być normalne.
- Poproszę dwa pokoje. - Powiedział stanowczo Sael, lecz barman znów powiedział, że do wynajęcia został mu tylko jeden pokój. Tym razem chłopak chwilę się zawahał, ale wynajął pokój i zamówił do niego duży obiad, Barman zaprowadził ich do pokoju, po czym wręczył Saelowi klucz i zostawił ich samych.
Danae ⇒ [Karczma pod czarnym jednorożcem] Powrót do przeszłości
- Arianna
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 56
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Alchemik (człowiek)
- Profesje:
- Kontakt:
Miasto nie robiło na niej wrażenia. Było jak każde inne. Jednak Sael zachowywał się jakby było ono wyjątkowe. Tuż przy bramie chłopak znowu zadrżał jak wtedy w lesie. Arianna już szykowała się by go złapać gdyby miał się stracić przytomność. On jednak tylko z pustymi oczami patrzył przez chwilę przed siebie. Alchemiczka stała niezdolna do jakiegokolwiek ruchu. Przypatrywała mu się z ciekawością. Nagle złapał się za głowę i odwrócił wzrok. Po chwili popatrzył na nią i zaczął mówić
- Nie mówiłem ci w jakim celu zmierzam do Danae, prowadzą mnie tutaj moje wspomnienia, a raczej ich przebłyski. Chce się dowiedzieć co się działo przed tym kiedy przebudziłem się w Karczmie w Kryształowym królestwie. Od niedawna miewam coraz to bardziej przejrzyste wizję. – Aria miała mnóstwo pytań jednak zachowała je na później. Chłopak ruszył bez dalszych wyjaśnień w głąb miasta.
Sael prowadził pewnie przez miasto nie wahając się wcale w wyborze odpowiedniej drogi. Szybko znaleźli się przy karczmie. Nad drzwiami wisiał szyld z ikoną czarnego jednorożca. Nazwa nie podobała się Arii, wywoływała nieprzyjemne uczucie, którego dziewczyna nie potrafiła zidentyfikować. Wypuścili kilka przeciętnie wyglądających ludzi na zewnątrz i już mieli wejść do środka gdy Arianna zauważyła, że jej towarzysz znów wpatruje się w dal. Trwało to jedynie chwilę, zaraz po tym wydawało się, że tylko jej się przywidziało. Usłyszała westchnienie ulgi.
Weszli do środka, Sael chyba nie zauważył uważnego spojrzenia dziewczyny na sobie. Pomieszczenie główne nie było zbytnio zatłoczone. Przy barze siedziało kilkoro najbardziej spitych klientów, ale przy stolikach świeciło raczej pustkami. Podeszli do lady. Jeden z mężczyzn siedzących niedaleko spojrzał na Ariannę tak, że poczuła się nieswojo. Jego policzki i nos były nieznośnie czerwone. Dziewczyna szybko odwróciła wzrok ciesząc się z obecności młodzieńca. Chłopak spojrzał na nią, jakby upewniając się, że tam stoi.
- Poproszę dwa pokoje. – Jego głos był stanowczy, jednak barman równie stanowczo upewnił ich o braku dwóch pokoi. Zanim chłopak odpowiedział, zrobił krótką pauzę, jednak zdecydował się na pokój. Aria kątem oka dostrzegła zawiedzioną minę barowego pijaka. Zapewne miał nadzieję na znalezienie "okzaji do rozmowy". Rozmowa pewnie szybko przestałaby się podobać Ariannie. Sael poprosił jeszcze o obiad na co dziewczyna mimowolnie się uśmiechnęła. Barman odprowadził ich do pokoju, wcisnął klucz w rękę szlachcica po czym zostawił ich samych.
Arianna poczuła się dziwnie. Pierwszy raz została sam na sam z mężczyzną w sypialni. W dodatku łóżko było tylko jedno. Było ono szerokie, miało tylko jedną, wielką kołdrę. Poza łożem w pokoju był tylko niewielki drewniany stolik, para krzeseł i mała komoda. Mimo, że dotychczas Sael zachowywał się wobec niej bardzo w porządku, nie mogła mieć co do niego złudzeń. Był młodym mężczyzną, został sam na sam z kobietą w pokoju z wielkim łożem małżeńskim. W takich momentach jak teraz żałowała, że nie jest mężczyzną. Starając się ukryć zdenerwowanie zdjęła torbę, płaszcz i buty. Kot uciekł jej z ramienia i zniknął jeszcze przed wejściem do karczmy. Włożyła swoje rzeczy do dolnej szuflady komody. Odwróciła się szybko i utkwiła czujny wzrok w Sael’u
- Nie mówiłem ci w jakim celu zmierzam do Danae, prowadzą mnie tutaj moje wspomnienia, a raczej ich przebłyski. Chce się dowiedzieć co się działo przed tym kiedy przebudziłem się w Karczmie w Kryształowym królestwie. Od niedawna miewam coraz to bardziej przejrzyste wizję. – Aria miała mnóstwo pytań jednak zachowała je na później. Chłopak ruszył bez dalszych wyjaśnień w głąb miasta.
Sael prowadził pewnie przez miasto nie wahając się wcale w wyborze odpowiedniej drogi. Szybko znaleźli się przy karczmie. Nad drzwiami wisiał szyld z ikoną czarnego jednorożca. Nazwa nie podobała się Arii, wywoływała nieprzyjemne uczucie, którego dziewczyna nie potrafiła zidentyfikować. Wypuścili kilka przeciętnie wyglądających ludzi na zewnątrz i już mieli wejść do środka gdy Arianna zauważyła, że jej towarzysz znów wpatruje się w dal. Trwało to jedynie chwilę, zaraz po tym wydawało się, że tylko jej się przywidziało. Usłyszała westchnienie ulgi.
Weszli do środka, Sael chyba nie zauważył uważnego spojrzenia dziewczyny na sobie. Pomieszczenie główne nie było zbytnio zatłoczone. Przy barze siedziało kilkoro najbardziej spitych klientów, ale przy stolikach świeciło raczej pustkami. Podeszli do lady. Jeden z mężczyzn siedzących niedaleko spojrzał na Ariannę tak, że poczuła się nieswojo. Jego policzki i nos były nieznośnie czerwone. Dziewczyna szybko odwróciła wzrok ciesząc się z obecności młodzieńca. Chłopak spojrzał na nią, jakby upewniając się, że tam stoi.
- Poproszę dwa pokoje. – Jego głos był stanowczy, jednak barman równie stanowczo upewnił ich o braku dwóch pokoi. Zanim chłopak odpowiedział, zrobił krótką pauzę, jednak zdecydował się na pokój. Aria kątem oka dostrzegła zawiedzioną minę barowego pijaka. Zapewne miał nadzieję na znalezienie "okzaji do rozmowy". Rozmowa pewnie szybko przestałaby się podobać Ariannie. Sael poprosił jeszcze o obiad na co dziewczyna mimowolnie się uśmiechnęła. Barman odprowadził ich do pokoju, wcisnął klucz w rękę szlachcica po czym zostawił ich samych.
Arianna poczuła się dziwnie. Pierwszy raz została sam na sam z mężczyzną w sypialni. W dodatku łóżko było tylko jedno. Było ono szerokie, miało tylko jedną, wielką kołdrę. Poza łożem w pokoju był tylko niewielki drewniany stolik, para krzeseł i mała komoda. Mimo, że dotychczas Sael zachowywał się wobec niej bardzo w porządku, nie mogła mieć co do niego złudzeń. Był młodym mężczyzną, został sam na sam z kobietą w pokoju z wielkim łożem małżeńskim. W takich momentach jak teraz żałowała, że nie jest mężczyzną. Starając się ukryć zdenerwowanie zdjęła torbę, płaszcz i buty. Kot uciekł jej z ramienia i zniknął jeszcze przed wejściem do karczmy. Włożyła swoje rzeczy do dolnej szuflady komody. Odwróciła się szybko i utkwiła czujny wzrok w Sael’u
Ostatnio edytowane przez Arianna 12 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
- Sael
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 114
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Usiadł na jednym z krzeseł i powiesił na nim swą dość ciężką torbę, oparł swą głowę na rękach i siedział tak w bezruchu przez kilka chwil.
- To nie ten pokój. - Szepnął wręcz smutny Sael. - Tamten był mniejszy, było inne łóżko, nie było żadnej komody. - Dziewczyna najwyraźniej nie usłyszała jego wypowiedzi. Sael wydawał się być bynajmniej bardzo załamany tym że barman wynajął mu inny pokój niż poprzednim razem.
Rozległo się pukanie do drzwi, Sael odwrócił się w ich stronę, lecz wydawało się, że tylko on je słyszał, bo dziewczyna wypakowywała się w tym czasie. Wstał, i pod pretekstem tego, że pójdzie zamówić jeszcze coś do picia wyszedł z pokoju. Drzwi zamknęły się za jego plecami, a on podążał dalej przed siebie korytarzem do dalszych pokoi. Jest... pokój w którym ostatnio był. Ale jednak taki inny, choć Sael czół że to na pewno ten, który widział on niedawno we śnie, śnie sprzed paru tygodni.
Zajrzał przez dziurkę od klucza, nie zauważył nikogo w środku, wiedział, że pociągnięcie za klamkę nic mu nie da, mimo to uczynił tak. Ku jego zdziwieniu drzwi otworzyły się skrzypiąc lekko, wystraszył się i obejrzał, czy nikt tego nie zauważył. Było spokojnie, wkroczył więc do pokoju, dziwnie pustego pokoju, w którym jak kiedyś stało niewielkie łóżko, obok niego szafka, niedaleko stół i dwa krzesła zaraz pod wielkim prostokątnym oknem. Znał to miejsce, bardzo dobrze znał, pomimo tego że nic nie pamiętał.
Wkroczył wgłąb pokoju, zajrzał do szafy, ku jego zdziwieniu szafa była wręcz przepełniona. Była pełna pięknych sukni i najlepszej jakości butów. Zdziwił się, kto ma tyle pieniędzy by wykupić tyle rzeczy. Zamknął drzwi od szafy i zobaczył w koncie za łóżkiem małą torbę, jak wszystko wokół była ona mu znajoma. Podszedł do niej, podniósł i otworzył ją delikatnie. W środku zobaczył księgę, nie miał złudzeń, że to jego rodowa księga. Nie miał pojęcia co ona tam robiła.
W tej samej chwili do pokoju wkroczył Sael, wraz z rozmazaną postacią. Wiedział już, że to znowu wspomnienie, czekał tylko co się stanie. - Oddaj księgę - Wspomnienie wykrzyczało do saela. Zdziwił się, lecz nie wypuszczał księgi z rąk, wyciągnął ją co prawda z torby, a twarz rozmazanej postaci zaczęła nabierać wyrazu. Rysy twarzy zaczęły się zaostrzać, ale nie stało się nic więcej.
Sael znów stał przed drzwiami pokoju z ręką na klamce, tym razem drzwi nie drgnęły nawet, drzwi były zamknięte. Otrząsnął się i poszedł szybkim krokiem do baru, gdzie zamówił coś do picia, jakieś trunki i inne napoje bezalkoholowe. Wrócił razem z kelnerami do pokoju, a zza nim wkroczył znajomy, młody grajek, który zdawał się trochę wyrosnąć.
Położono jedzenie na stole, Sael usiadł cicho, nałożył sobie porcję jedzenia, i zaczął je powoli jeść, udając, że się delektuje. Mimo wszystko czuł jakiś zapach, mięsa z indyka, które podduszono w sosie ziołowym, a podano wraz ze świeżymi ziemniakami i pokrojoną marchwią oraz cebulą. Chłopak jadł wszystko po kolei, nie spieszył się z niczym.
- To nie ten pokój. - Szepnął wręcz smutny Sael. - Tamten był mniejszy, było inne łóżko, nie było żadnej komody. - Dziewczyna najwyraźniej nie usłyszała jego wypowiedzi. Sael wydawał się być bynajmniej bardzo załamany tym że barman wynajął mu inny pokój niż poprzednim razem.
Rozległo się pukanie do drzwi, Sael odwrócił się w ich stronę, lecz wydawało się, że tylko on je słyszał, bo dziewczyna wypakowywała się w tym czasie. Wstał, i pod pretekstem tego, że pójdzie zamówić jeszcze coś do picia wyszedł z pokoju. Drzwi zamknęły się za jego plecami, a on podążał dalej przed siebie korytarzem do dalszych pokoi. Jest... pokój w którym ostatnio był. Ale jednak taki inny, choć Sael czół że to na pewno ten, który widział on niedawno we śnie, śnie sprzed paru tygodni.
Zajrzał przez dziurkę od klucza, nie zauważył nikogo w środku, wiedział, że pociągnięcie za klamkę nic mu nie da, mimo to uczynił tak. Ku jego zdziwieniu drzwi otworzyły się skrzypiąc lekko, wystraszył się i obejrzał, czy nikt tego nie zauważył. Było spokojnie, wkroczył więc do pokoju, dziwnie pustego pokoju, w którym jak kiedyś stało niewielkie łóżko, obok niego szafka, niedaleko stół i dwa krzesła zaraz pod wielkim prostokątnym oknem. Znał to miejsce, bardzo dobrze znał, pomimo tego że nic nie pamiętał.
Wkroczył wgłąb pokoju, zajrzał do szafy, ku jego zdziwieniu szafa była wręcz przepełniona. Była pełna pięknych sukni i najlepszej jakości butów. Zdziwił się, kto ma tyle pieniędzy by wykupić tyle rzeczy. Zamknął drzwi od szafy i zobaczył w koncie za łóżkiem małą torbę, jak wszystko wokół była ona mu znajoma. Podszedł do niej, podniósł i otworzył ją delikatnie. W środku zobaczył księgę, nie miał złudzeń, że to jego rodowa księga. Nie miał pojęcia co ona tam robiła.
W tej samej chwili do pokoju wkroczył Sael, wraz z rozmazaną postacią. Wiedział już, że to znowu wspomnienie, czekał tylko co się stanie. - Oddaj księgę - Wspomnienie wykrzyczało do saela. Zdziwił się, lecz nie wypuszczał księgi z rąk, wyciągnął ją co prawda z torby, a twarz rozmazanej postaci zaczęła nabierać wyrazu. Rysy twarzy zaczęły się zaostrzać, ale nie stało się nic więcej.
Sael znów stał przed drzwiami pokoju z ręką na klamce, tym razem drzwi nie drgnęły nawet, drzwi były zamknięte. Otrząsnął się i poszedł szybkim krokiem do baru, gdzie zamówił coś do picia, jakieś trunki i inne napoje bezalkoholowe. Wrócił razem z kelnerami do pokoju, a zza nim wkroczył znajomy, młody grajek, który zdawał się trochę wyrosnąć.
Położono jedzenie na stole, Sael usiadł cicho, nałożył sobie porcję jedzenia, i zaczął je powoli jeść, udając, że się delektuje. Mimo wszystko czuł jakiś zapach, mięsa z indyka, które podduszono w sosie ziołowym, a podano wraz ze świeżymi ziemniakami i pokrojoną marchwią oraz cebulą. Chłopak jadł wszystko po kolei, nie spieszył się z niczym.
- Arianna
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 56
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Alchemik (człowiek)
- Profesje:
- Kontakt:
Chłopak wyszedł, pewnie słysząc pukanie, którego Arianna nie usłyszała. Dziewczyn odprężyła się i usiadła na łóżku. Było wygodne, zachęcało by się na nim położyć. Pościel była miękka, nieco szorstka w dotyku. Dziewczyna siedziała tak aż wrócił młodzieniec na którego widok poderwała się do pionu.
Za Sael’em do pokoju weszła dwójka kelnerów oraz grajek ubrany na pstrokato. Alchemiczka bez zastanowienia zajęła miejsce przy stole. Chłopak usiadł naprzeciw niej bez słowa a kiedy położono jedzenie nałożył sobie porcję. Aria zrobiła to samo. Jedzenie było przepyszne a zapach jaki się unosił z indyka wręcz fenomenalny. Dziewczyna zachwycała się każdym kęsem, jadła szybko, ale nie na tyle by było to niestosowne. Zastanawiała się ile trzeba wydać by kupić taki posiłek. Wkrótce talerz dziewczyny był pusty. Przez chwilę rozważała wzięcie drugiej porcji jednak nie zmieściła by już ani kęsa.
Grajek właśnie wyjął z przewieszonego przez plecy futerału dziwny, elficki instrument. Po pokoju rozbrzmiała delikatna, wesoła melodia. Arianna zachwycała się chwilę po czym zwróciła się do towarzysza.
- Wiem, że to nie moja sprawa… - zaczęła niepewnie jakby zaraz miała zacząć się jąkać – Mógłbyś mi jednak objaśnić co miałeś na myśli mówiąc, że „prowadzą cię tu wspomnienia”? – Kończąc wypowiedź uśmiechnęła się nieśmiało dumna, że wbrew głupiemu nawykowi nauczyła zwracać się do niego per ty. Ciekawiło ją dlaczego chłopak czasem staje zamyślony patrząc pustymi oczami w dal. Czy to właśnie są te „przebłyski wspomnień”? Musi mu być ciężko jeśli tak niewiele pamięta. Choć z drugiej strony powiedział jej kto jest jego ojcem i gdzie dorastał więc musi nieco pamiętać. Arianna miała nadzieję, że będzie mu mogła jakoś pomóc.
Czekała na jego odpowiedź zastanawiając się nad możliwościami jednak na obrzeżach jej umysłu czaił się, czekając na swoją kolej, jeszcze jeden problem. Mianowicie kwestia wielkiego łoża, które było jednocześnie jedynym łożem w pokoju. Jednym z rozwiązań było zrolowanie koca i położenie do wzdłuż łóżka tak by rozdzielić je na pół. Jedno z nich mogło także spać na podłodze, jednak Arianna nie pozwoliłaby na to Sael’owi. Postanowiła, że opowie szlachcicowi o swoich pomysła gdy tylko dowie się czegoś o jego wspomnieniach.
Za Sael’em do pokoju weszła dwójka kelnerów oraz grajek ubrany na pstrokato. Alchemiczka bez zastanowienia zajęła miejsce przy stole. Chłopak usiadł naprzeciw niej bez słowa a kiedy położono jedzenie nałożył sobie porcję. Aria zrobiła to samo. Jedzenie było przepyszne a zapach jaki się unosił z indyka wręcz fenomenalny. Dziewczyna zachwycała się każdym kęsem, jadła szybko, ale nie na tyle by było to niestosowne. Zastanawiała się ile trzeba wydać by kupić taki posiłek. Wkrótce talerz dziewczyny był pusty. Przez chwilę rozważała wzięcie drugiej porcji jednak nie zmieściła by już ani kęsa.
Grajek właśnie wyjął z przewieszonego przez plecy futerału dziwny, elficki instrument. Po pokoju rozbrzmiała delikatna, wesoła melodia. Arianna zachwycała się chwilę po czym zwróciła się do towarzysza.
- Wiem, że to nie moja sprawa… - zaczęła niepewnie jakby zaraz miała zacząć się jąkać – Mógłbyś mi jednak objaśnić co miałeś na myśli mówiąc, że „prowadzą cię tu wspomnienia”? – Kończąc wypowiedź uśmiechnęła się nieśmiało dumna, że wbrew głupiemu nawykowi nauczyła zwracać się do niego per ty. Ciekawiło ją dlaczego chłopak czasem staje zamyślony patrząc pustymi oczami w dal. Czy to właśnie są te „przebłyski wspomnień”? Musi mu być ciężko jeśli tak niewiele pamięta. Choć z drugiej strony powiedział jej kto jest jego ojcem i gdzie dorastał więc musi nieco pamiętać. Arianna miała nadzieję, że będzie mu mogła jakoś pomóc.
Czekała na jego odpowiedź zastanawiając się nad możliwościami jednak na obrzeżach jej umysłu czaił się, czekając na swoją kolej, jeszcze jeden problem. Mianowicie kwestia wielkiego łoża, które było jednocześnie jedynym łożem w pokoju. Jednym z rozwiązań było zrolowanie koca i położenie do wzdłuż łóżka tak by rozdzielić je na pół. Jedno z nich mogło także spać na podłodze, jednak Arianna nie pozwoliłaby na to Sael’owi. Postanowiła, że opowie szlachcicowi o swoich pomysła gdy tylko dowie się czegoś o jego wspomnieniach.
- Sael
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 114
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Po zjedzeniu ostatniego kęsa i popiciu jakimś wysoko procentowym trunkiem Sael wytarł usta chustą, która leżała nieopodal jego talerza. Odesłał grajka, który spakował instrument, po czym wyszedł delikatnie zamykając drzwi. - Miałem na myśli... - wziął łyk trunku, który wydawał się być jakimś silnym nordyckim browarem, co wyczuł swoim znikliwym zmysłem węchu. - Miałem na myśli to, że od jakiegoś czasu mam sny, oraz różne przebłyski tego co się działo dwa lata temu. - Znów wziął łyk i rozsiadł się najwygodniej jak tylko potrafił na krześle. Nie wyglądało to godnie jego tytułu, ale nie dbał o to.
- Z tego co zdążyłem wywnioskować to podróżowałem tędy z pewną osobą. Pamiętam tylko znikomy zarys jej aury i jako tako posturę. Wiem również, że z tą osobą łączyła mnie bardzo silna więź. - Znów wziął łyk trunku, którego ubywało w kuflu coraz szybciej, Sael nie miał zamiaru się upić, ale lepiej było mu mówić w stanie wskazującym. Sael wiedział że nie zachowuje już w pełni trzeźwości umysłu, ale nie okazywał tego, zachowywał się najnormalniej jak tylko potrafił. Odstawił kufel, po czym zaczął znów mówić.
- Mogę tylko spekulować, lecz wydaje mi się, że kochałem tą osobę, dlatego właśnie miewam te... O ile można to tak nazwać wizje. - Zaczął się otwierać, w tym samym czasie do pokoju wszedł barman a za nim kelner, zabrali zastawę i wyszli z pokoju zamykając drzwi. - Chce wiedzieć co się stało, ale nie mogę zapomnieć o swoim ojcu, który chce mnie dopaść, gdyż wykradłem mu księgę, przez którą wiele ludzi cierpiało. Mój ojciec zmuszał ludzi z wioski do ciężkiej pracy i do płacenia ogromnych podatków. Nie mogłem na to patrzeć, ale czara goryczy przeważyła się dopiero później, ale to już inna historia, pewnie nie chcesz o niej słyszeć. - Sael wstał z krzesła i podszedł do okna uchylając je nieznacznie, lecz na tyle szeroko, żeby móc wystawić za nie głowę.
Sael zesmutniał, przypomniał sobie o wydarzeniach, które skrywał tak głęboko w zakamarkach swojego umysłu, najgłębiej jak tylko potrafił, żeby tylko nie myśleć o tym co się działo przed laty. Odszedł od okna, ówcześnie otwierając je szeroko i usiadł znów na krześle, spokojnie dopił ostatni łyk trunku, który był tym najmocniejszym uderzeniem, Sael wydawał się nagle kompletnie pijany, ale wiedział jak ma się zachować, siedział tylko bez słowa wpatrując się w blat stołu.
- Z tego co zdążyłem wywnioskować to podróżowałem tędy z pewną osobą. Pamiętam tylko znikomy zarys jej aury i jako tako posturę. Wiem również, że z tą osobą łączyła mnie bardzo silna więź. - Znów wziął łyk trunku, którego ubywało w kuflu coraz szybciej, Sael nie miał zamiaru się upić, ale lepiej było mu mówić w stanie wskazującym. Sael wiedział że nie zachowuje już w pełni trzeźwości umysłu, ale nie okazywał tego, zachowywał się najnormalniej jak tylko potrafił. Odstawił kufel, po czym zaczął znów mówić.
- Mogę tylko spekulować, lecz wydaje mi się, że kochałem tą osobę, dlatego właśnie miewam te... O ile można to tak nazwać wizje. - Zaczął się otwierać, w tym samym czasie do pokoju wszedł barman a za nim kelner, zabrali zastawę i wyszli z pokoju zamykając drzwi. - Chce wiedzieć co się stało, ale nie mogę zapomnieć o swoim ojcu, który chce mnie dopaść, gdyż wykradłem mu księgę, przez którą wiele ludzi cierpiało. Mój ojciec zmuszał ludzi z wioski do ciężkiej pracy i do płacenia ogromnych podatków. Nie mogłem na to patrzeć, ale czara goryczy przeważyła się dopiero później, ale to już inna historia, pewnie nie chcesz o niej słyszeć. - Sael wstał z krzesła i podszedł do okna uchylając je nieznacznie, lecz na tyle szeroko, żeby móc wystawić za nie głowę.
Sael zesmutniał, przypomniał sobie o wydarzeniach, które skrywał tak głęboko w zakamarkach swojego umysłu, najgłębiej jak tylko potrafił, żeby tylko nie myśleć o tym co się działo przed laty. Odszedł od okna, ówcześnie otwierając je szeroko i usiadł znów na krześle, spokojnie dopił ostatni łyk trunku, który był tym najmocniejszym uderzeniem, Sael wydawał się nagle kompletnie pijany, ale wiedział jak ma się zachować, siedział tylko bez słowa wpatrując się w blat stołu.
- Arianna
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 56
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Alchemik (człowiek)
- Profesje:
- Kontakt:
Sael najwidoczniej chciał się upić. Arianna mając w pamięci swój ostatni raz nawet nie pomyślała o braniu czegoś z procentami. Zamiast tego nalała sobie nieco śliwkowego kompotu. Chłopak rozluźnił się, rozsiadł na krześle i co chwilę brał łyk z butelki. Dziewczyna zaś siedziała wyprostowana i sączyła swój napój.
- Z tego co zdążyłem wywnioskować to podróżowałem tędy z pewną osobą. Pamiętam tylko znikomy zarys jej aury i jako tako posturę. Wiem również, że z tą osobą łączyła mnie bardzo silna więź – powiedział, po czym wziął kolejny łyk.
- „W tym tempie szybko się upije” – pomyślała zaniepokojona Aria. Jednak chłopak zachowywał się normalnie. Mówił dalej.
- Mogę tylko spekulować, lecz wydaje mi się, że kochałem tą osobę, dlatego właśnie miewam te... O ile można to tak nazwać wizje. – Przerwała mu dwójka elfickich mężczyzn, jeden z nich był barmanem a drugi nieznanym Ariannie kelnerem. Zabrali zastawę ze stołu zostawiając tylko butelki i kufle a potem wyszli zamykając drzwi.
- „A więc był tu z ukochaną? Ciekawe…” – mówiła do siebie w myślach Arianna. Czuła się niedobrze niejako zmuszając Sael by się przed nią otworzył, ale była zbyt ciekawa by przestać.
- Chce wiedzieć co się stało, ale nie mogę zapomnieć o swoim ojcu, który chce mnie dopaść, gdyż wykradłem mu księgę, przez którą wiele ludzi cierpiało. Mój ojciec zmuszał ludzi z wioski do ciężkiej pracy i do płacenia ogromnych podatków. Nie mogłem na to patrzeć, ale czara goryczy przeważyła się dopiero później, ale to już inna historia, pewnie nie chcesz o niej słyszeć – wyznał chłopak. Pewnie mimo podchmielenia nie chciał jej mówić wszystkiego.
Aria drgnęła zdziwiona, kiedy jej towarzysz wstał i podszedł do okna. Otworzył je i wystawił głowę na zewnątrz. Dziewczyna wzięła do ręki swój kubek, również podeszła do okna, stanęła za szlachcicem. Wydawał się jej smutny, pewnie na myśl o tych okrucieństwach swego ojca. Otworzył okno szerzej i wrócił do stolika. Idąc chwiał się, co upewniło dziewczynę, że wypił za dużo. Rano będzie z pewnością odczuwał skutki picia bardzo wyraźnie. Arii zrobiło się trochę żal, bo nie znała magii harmonii, więc nie będzie mu mogła zbytnio ulżyć. Sael zrobił jeszcze jeden łyk. Wtedy Arianna przystąpiła do działania i zabrała mu z przed nosa butelki. Chłopak wpatrywał się smutno w blat stołu a dziewczyna zwinęła swój koc i położyła go wzdłuż łoża. Zmusiła pijanego szlachcica żeby wstał i pomogła mu się położyć.
Nie mogła spać. Nie chciała zdjąć uwierającej sukni ze względu na obecność mężczyzny, a spanie w niej (nawet bez zasznurowanego gorsetu) było nieprzyjemne. Siedziała więc na swojej stronie łóżka i ucierała w moździerzu owoce Berberysu Zwyczajnego. Znalazła ich trochę zanim spotkała Sael’a. W głowie układała sobie plan następnego dnia. Chciała sprzedać na targu jak najwięcej lekarstw, za zdobyte pieniądze kupić jedzenie na drogę i zioła, których jej brakowało. Zastanawiała się też, co będzie robić dalej. Chciała pomóc szlachcicowi odzyskać wspomnienia, ale potem co? Lubiła wędrować, pomagać ludziom jednak wydawało jej się, że tak nie można żyć cały czas. Powinna znaleźć sobie jakiś dom, może założyć rodzinę. Nagle poczuła jak zalewa ją fala zmęczenia. Odłożyła prawie gotowy sok i położyła się. Zasnęła niemalże od razu.
- Z tego co zdążyłem wywnioskować to podróżowałem tędy z pewną osobą. Pamiętam tylko znikomy zarys jej aury i jako tako posturę. Wiem również, że z tą osobą łączyła mnie bardzo silna więź – powiedział, po czym wziął kolejny łyk.
- „W tym tempie szybko się upije” – pomyślała zaniepokojona Aria. Jednak chłopak zachowywał się normalnie. Mówił dalej.
- Mogę tylko spekulować, lecz wydaje mi się, że kochałem tą osobę, dlatego właśnie miewam te... O ile można to tak nazwać wizje. – Przerwała mu dwójka elfickich mężczyzn, jeden z nich był barmanem a drugi nieznanym Ariannie kelnerem. Zabrali zastawę ze stołu zostawiając tylko butelki i kufle a potem wyszli zamykając drzwi.
- „A więc był tu z ukochaną? Ciekawe…” – mówiła do siebie w myślach Arianna. Czuła się niedobrze niejako zmuszając Sael by się przed nią otworzył, ale była zbyt ciekawa by przestać.
- Chce wiedzieć co się stało, ale nie mogę zapomnieć o swoim ojcu, który chce mnie dopaść, gdyż wykradłem mu księgę, przez którą wiele ludzi cierpiało. Mój ojciec zmuszał ludzi z wioski do ciężkiej pracy i do płacenia ogromnych podatków. Nie mogłem na to patrzeć, ale czara goryczy przeważyła się dopiero później, ale to już inna historia, pewnie nie chcesz o niej słyszeć – wyznał chłopak. Pewnie mimo podchmielenia nie chciał jej mówić wszystkiego.
Aria drgnęła zdziwiona, kiedy jej towarzysz wstał i podszedł do okna. Otworzył je i wystawił głowę na zewnątrz. Dziewczyna wzięła do ręki swój kubek, również podeszła do okna, stanęła za szlachcicem. Wydawał się jej smutny, pewnie na myśl o tych okrucieństwach swego ojca. Otworzył okno szerzej i wrócił do stolika. Idąc chwiał się, co upewniło dziewczynę, że wypił za dużo. Rano będzie z pewnością odczuwał skutki picia bardzo wyraźnie. Arii zrobiło się trochę żal, bo nie znała magii harmonii, więc nie będzie mu mogła zbytnio ulżyć. Sael zrobił jeszcze jeden łyk. Wtedy Arianna przystąpiła do działania i zabrała mu z przed nosa butelki. Chłopak wpatrywał się smutno w blat stołu a dziewczyna zwinęła swój koc i położyła go wzdłuż łoża. Zmusiła pijanego szlachcica żeby wstał i pomogła mu się położyć.
Nie mogła spać. Nie chciała zdjąć uwierającej sukni ze względu na obecność mężczyzny, a spanie w niej (nawet bez zasznurowanego gorsetu) było nieprzyjemne. Siedziała więc na swojej stronie łóżka i ucierała w moździerzu owoce Berberysu Zwyczajnego. Znalazła ich trochę zanim spotkała Sael’a. W głowie układała sobie plan następnego dnia. Chciała sprzedać na targu jak najwięcej lekarstw, za zdobyte pieniądze kupić jedzenie na drogę i zioła, których jej brakowało. Zastanawiała się też, co będzie robić dalej. Chciała pomóc szlachcicowi odzyskać wspomnienia, ale potem co? Lubiła wędrować, pomagać ludziom jednak wydawało jej się, że tak nie można żyć cały czas. Powinna znaleźć sobie jakiś dom, może założyć rodzinę. Nagle poczuła jak zalewa ją fala zmęczenia. Odłożyła prawie gotowy sok i położyła się. Zasnęła niemalże od razu.
- Sael
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 114
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Obudził się następnego dnia, kiedy tylko wstało słońce, a jego pierwsze promienie wleciały przez okno muskając twarz Saela. Miał szczerą nadzieję, że nie narozrabiał w nocy. Wstał po cichu z łóżka, które zaczęło trzeszczeć bardzo głośno. Rozejrzał się w poszukiwaniu Arianny. Zobaczył, że śpi sobie smacznie na swojej połowie łóżka. Widać było, że była bardzo zmęczona, ponieważ nie zbudziła się nawet wtedy kiedy Sael przechodząc do okna by je nieco bardziej uchylić, runą na ziemię z hukiem, gdyż potknął się o krzesło.
Podszedł do okna kulejąc, dostawił w jego pobliże krzesło które było najbliżej, po czym usiadł na nim. Swoim znikomym zmysłem węchu wyczuł przepiękny zapach. Zapach był, jak wszystko wokół, znajomy Saelowi, był on nawet w stanie zidentyfikować go z postacią z jego wspomnień. Postanowił, że dzisiaj odwiedzi targ, pamiętał o tym, że był tam kiedyś, pamiętał coraz więcej.
Wyszedł z pokoju najciszej jak tylko mógł, aby nie zbudzić Arianny, zamkną za sobą delikatnie drzwi i poszedł do baru. Zamówił w nim śniadanie oraz kwiaty dla Arianny. - Widać, że znalazłeś sobie kolejną pannę mój drogi chłopcze - Powiedział po przyjacielsku barman i poklepał go po plecach. Sael zdziwił się, ale nie powiedział nic, tylko usiadł na krześle przy barze.
Nie siedział na nim długo, po chwili wyszedł szybko z karczmy. Znalazł się znów na ulicach miasta, wiedział gdzie chciał iść, jego celem nie był jednak targ. Ruszył w lewo i po kilku minutach marszu był już na obrzeżach miasta. W parku nie było nikogo, ptaki na drzewach ćwierkały tylko co jakiś czas. Rozejrzał się, był zaniepokojony, chociaż nie wiedział dlaczego, to miejsce wydawało mu się raczej bardzo przyjazne, wiedział również, że nie dotarł tam przypadkiem.
Ruszył powolnym krokiem wzdłuż alejek pomiędzy pięknymi, rozłożystymi, ozdobnymi krzewami i niewielkimi młodymi drzewami. Ścieżka była wysypana drobnymi kamieniami. Nagle stanął w miejscu jak wryty. Naprzeciwko niego, na końcu drogi, na ławce siedział on ze wspomnień, a obok niego rozmazana postać, której rysy twarzy były coraz bardziej wyraźne. - Dlaczego nadal nie pamiętasz ?! - W jego głowie rozległ się głos, który przeszywał jego ciało i umysł.
W tej chwili Sael znalazł się znów w karczmie, na krześle. Wstał i ruszył z powrotem do pokoju, lecz w połowie drogi znów zawrócił. Podszedł do barmana i zapytał. - Co pan jeszcze wie o dziewczynie z którą byłem tutaj dwa lata temu ?! - Sael prawie wykrzyczał to pytanie, wyglądał na bardzo zirytowanego. - Opanuj się chłopcze, nie pamiętam jej zbyt dobrze, widziałem ją może trzy razy. Wiem tylko, że sporo na nią wydałeś, te wszystkie suknie i buty. - Powiedział barman wycierając nie do końca czystą szmatką kufel, z którego właśnie pił jakiś podróżny handlarz rupieciami. - A więc jednak to była prawda... - Sael pomyślał o wspomnieniu z poprzedniego dnia.
- A nie pamięta pan jak miała na imię, może jak wyglądała? - Jego głos brzmiał wręcz ulegle, tak jakby błagał o najmniejszą informację, niestety barman nic o niej nie pamiętał.
Sael zasmucony z powodu braku informacji wrócił do pokoju, zaraz za nim podążali kelnerzy i mała dziewczynka, która dzierżyła bukiet jakichś nieznanych mu dotąd kwiatów o jasno niebieskiej barwie. Otworzył drzwi, zobaczył że Arianna nadal śpi, usiadł na krześle, a kelnerzy zostawili jedzenie na stolę. Dziewczynka położyła kwiaty na łóżku obok śpiącej głębokim snem towarzyszki.
Podszedł do okna kulejąc, dostawił w jego pobliże krzesło które było najbliżej, po czym usiadł na nim. Swoim znikomym zmysłem węchu wyczuł przepiękny zapach. Zapach był, jak wszystko wokół, znajomy Saelowi, był on nawet w stanie zidentyfikować go z postacią z jego wspomnień. Postanowił, że dzisiaj odwiedzi targ, pamiętał o tym, że był tam kiedyś, pamiętał coraz więcej.
Wyszedł z pokoju najciszej jak tylko mógł, aby nie zbudzić Arianny, zamkną za sobą delikatnie drzwi i poszedł do baru. Zamówił w nim śniadanie oraz kwiaty dla Arianny. - Widać, że znalazłeś sobie kolejną pannę mój drogi chłopcze - Powiedział po przyjacielsku barman i poklepał go po plecach. Sael zdziwił się, ale nie powiedział nic, tylko usiadł na krześle przy barze.
Nie siedział na nim długo, po chwili wyszedł szybko z karczmy. Znalazł się znów na ulicach miasta, wiedział gdzie chciał iść, jego celem nie był jednak targ. Ruszył w lewo i po kilku minutach marszu był już na obrzeżach miasta. W parku nie było nikogo, ptaki na drzewach ćwierkały tylko co jakiś czas. Rozejrzał się, był zaniepokojony, chociaż nie wiedział dlaczego, to miejsce wydawało mu się raczej bardzo przyjazne, wiedział również, że nie dotarł tam przypadkiem.
Ruszył powolnym krokiem wzdłuż alejek pomiędzy pięknymi, rozłożystymi, ozdobnymi krzewami i niewielkimi młodymi drzewami. Ścieżka była wysypana drobnymi kamieniami. Nagle stanął w miejscu jak wryty. Naprzeciwko niego, na końcu drogi, na ławce siedział on ze wspomnień, a obok niego rozmazana postać, której rysy twarzy były coraz bardziej wyraźne. - Dlaczego nadal nie pamiętasz ?! - W jego głowie rozległ się głos, który przeszywał jego ciało i umysł.
W tej chwili Sael znalazł się znów w karczmie, na krześle. Wstał i ruszył z powrotem do pokoju, lecz w połowie drogi znów zawrócił. Podszedł do barmana i zapytał. - Co pan jeszcze wie o dziewczynie z którą byłem tutaj dwa lata temu ?! - Sael prawie wykrzyczał to pytanie, wyglądał na bardzo zirytowanego. - Opanuj się chłopcze, nie pamiętam jej zbyt dobrze, widziałem ją może trzy razy. Wiem tylko, że sporo na nią wydałeś, te wszystkie suknie i buty. - Powiedział barman wycierając nie do końca czystą szmatką kufel, z którego właśnie pił jakiś podróżny handlarz rupieciami. - A więc jednak to była prawda... - Sael pomyślał o wspomnieniu z poprzedniego dnia.
- A nie pamięta pan jak miała na imię, może jak wyglądała? - Jego głos brzmiał wręcz ulegle, tak jakby błagał o najmniejszą informację, niestety barman nic o niej nie pamiętał.
Sael zasmucony z powodu braku informacji wrócił do pokoju, zaraz za nim podążali kelnerzy i mała dziewczynka, która dzierżyła bukiet jakichś nieznanych mu dotąd kwiatów o jasno niebieskiej barwie. Otworzył drzwi, zobaczył że Arianna nadal śpi, usiadł na krześle, a kelnerzy zostawili jedzenie na stolę. Dziewczynka położyła kwiaty na łóżku obok śpiącej głębokim snem towarzyszki.
- Arianna
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 56
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Alchemik (człowiek)
- Profesje:
- Kontakt:
Arianna obudziła się późnym rankiem. Pierwszym, co zauważyła, był intensywny zapach kwiatów. Otworzyła oczy i zobaczyła leżący na poduszce bukiet niebieskich kwiatów. Przyjrzała im się w zachwycie, rozpoznała Śnieżnik Forbesa, który przedtem znała tylko z książek. Wstała powoli z łóżka. Pokój wyglądał wciąż jak zapamiętała. Sael już nie spał, siedział przy otwartym oknie. Przywitała się z nim raźnie. Podeszła do stolika i usiadła, by zjeść śniadanie. Szybko uporała się ze swoją porcją.
Kiedy skończyła jeść, wstała i podeszła do komody. Wyjęła stary, połamany grzebień i zaczęła rozczesywać włosy.
- Mam zamiar wybrać się do miasta na targ. Chcę sprzedać trochę lekarstw, nakupić ziół… - mówiła to spokojnie, układając grzebieniem fryzurę. Kiedy skończyła, podeszła do łóżka i zabrała kwiaty. Włożyła je do pustego słoika po kompocie i zalała wodą z dzbanka. Podobały jej się, wiedziała, że są od Saela, co wprawiało ją w zakłopotanie.
- Jeśli chcesz, możesz iść ze mną – zaproponowała cicho, jakby chciała, by chłopak wcale tego nie usłyszał. Związała sobie włosy krótką, zieloną tasiemką. Tak było jej zdecydowanie wygodniej.
Dziewczyna wzięła swoją torbę, zawiesiła ją przez ramię i zastanowiła się nad wzięciem płaszcza. Wydawało się, że jest ciepło, więc postanowiła zostawić go w pokoju. Opuściła izbę, nie oglądając się, czy chłopak pójdzie za nią. Szybko znalazła się na targu, tak samo szybko znalazła kupca dla swoich leków, a jeszcze szybciej nawet kupiła za zarobione pieniądze zioła, których potrzebowała. Tak więc już po jakiejś godzinie stała zadowolona. Chwilę potem zaczęła szukać Saela.
Kiedy skończyła jeść, wstała i podeszła do komody. Wyjęła stary, połamany grzebień i zaczęła rozczesywać włosy.
- Mam zamiar wybrać się do miasta na targ. Chcę sprzedać trochę lekarstw, nakupić ziół… - mówiła to spokojnie, układając grzebieniem fryzurę. Kiedy skończyła, podeszła do łóżka i zabrała kwiaty. Włożyła je do pustego słoika po kompocie i zalała wodą z dzbanka. Podobały jej się, wiedziała, że są od Saela, co wprawiało ją w zakłopotanie.
- Jeśli chcesz, możesz iść ze mną – zaproponowała cicho, jakby chciała, by chłopak wcale tego nie usłyszał. Związała sobie włosy krótką, zieloną tasiemką. Tak było jej zdecydowanie wygodniej.
Dziewczyna wzięła swoją torbę, zawiesiła ją przez ramię i zastanowiła się nad wzięciem płaszcza. Wydawało się, że jest ciepło, więc postanowiła zostawić go w pokoju. Opuściła izbę, nie oglądając się, czy chłopak pójdzie za nią. Szybko znalazła się na targu, tak samo szybko znalazła kupca dla swoich leków, a jeszcze szybciej nawet kupiła za zarobione pieniądze zioła, których potrzebowała. Tak więc już po jakiejś godzinie stała zadowolona. Chwilę potem zaczęła szukać Saela.
- Sael
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 114
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Sael zjadł w połowie swoją porcję śniadania, gdy Arianna zaczęła przygotowywać się do wyjścia na targ. Bardzo dokładnie usłyszał jej słowa, ponieważ ma doskonały słuch, który i tak nie jest już tak wyraźny jak niegdyś. Dziewczyna wyszła z pokoju, a Sael miał pójść zaraz za nią, lecz został ostatecznie w pokoju przez jakiś czas, może kwadrans, a może krócej, nie miał zbyt poczucia czasu.
Znów coś tknęło go, aby pójść do parku, który widział w swojej wizji. Spakował pozostały po śniadaniu bochen świeżego chleba do swej torby, i wyszedł z pokoju zmierzając w stronę wyjścia z karczmy. Po drodze podszedł jeszcze do baru, i zamówił jakiś nisko procentowy trunek, po czym wypił go w całości kilkoma ogromnymi łykami. Ruszył w stronę drzwi wyjściowych. Przed jego oczyma ukazał się znów targ, a na nim Arianna która sprzedawała swoje zioła. Sael zastanawiał się po co ona to robi, jeżeli potrzebowała na coś pieniędzy wystarczyło go o to poprosić, lecz w tym samym momencie pomyślał, że niektórzy ludzie nie są zachłanni i zaliczył do nich również ją.
Skręcił w lewo, podążał szeroką, lecz pustą uliczką na obrzeża miasta. Wydawało mu się, że droga do parku z wizji jest bardzo daleka, ale on już się przy nim znalazł. Ku jego zdziwieniu w parku bawiła się gromadka dzieci pod opieką babci, która wyszywała na drutach sweterek dla któregoś z wnucząt. Szedł dalej, skręcił w prawo w alejkę, która prowadziła wzdłuż parku. Dotarł do ławki, miał pewność, że to nie wizja, bo ławka była całkiem pusta.
Sael usiadł na niej, poczuł się tak, jakby był w domu, czuł się po prostu dobrze. Wiedział, że zaraz nadejdzie wizja, lecz się pomylił, siedział chwilę na ławce, wyczekując tego co się stanie. Był wręcz rozczarowany, niby chciał wiedzieć co się wtedy stało, lecz z drugiej strony, musiał pokonać ojca. Postanowił więc, że podąży szlakiem wspomnień dopiero wtedy, kiedy wykona swoje główne zadanie, zabije swego ojca i zasiądzie na czele swojego rodu.
Wstał, ruszył z powrotem w stronę karczmy. Dotarł szybko na miejsce, nie lubił chodzić powoli, niekiedy jednak poświęcał się, aby towarzysz podróży mógł za nim nadążyć. Rozejrzał się i przypomniał sobie, że widział Ariannę na targu, skierował się w jego stronę. Pamiętał ten targ. Jak poprzednim razem, był nim bardzo zafascynowany. Na różnokolorowych straganach, tak jak i poprzednio, były wystawione przepiękne suknie, najlepszej jakości buty i różne inne przedmioty. Zauważył Ariannę niedaleko jakiegoś starego zielarza, kupowała różne zioła, prawdopodobnie za pieniądze zarobione za ich sprzedaż. Sael podszedł do któregoś ze stoisk obok i przyglądał się mieczom, które były na nim wystawione.
- Witam szanownego pana - powiedział z uśmiechem na ustach sprzedawca, tak jakby Sael był jego stałym klientem. - Miecz się podobał? jeżeli nie, mam dla pana ofertę specjalną. - Kupiec wyciągnął spod straganu jakiś zdobiony miecz, lecz Sael nie słuchał, o czym mówi człowiek. Rozglądał się w poszukiwaniu Arianny, ta jak wcześniej była skupiona na ziołach, które chciała kupić. Nagle zobaczył, że skończyła swoje zakupy i zaczęła się rozglądać. Sael myślał, że za innym straganem, lecz ta gdy tylko go zauważyła, podbiegła do niego.
Znów coś tknęło go, aby pójść do parku, który widział w swojej wizji. Spakował pozostały po śniadaniu bochen świeżego chleba do swej torby, i wyszedł z pokoju zmierzając w stronę wyjścia z karczmy. Po drodze podszedł jeszcze do baru, i zamówił jakiś nisko procentowy trunek, po czym wypił go w całości kilkoma ogromnymi łykami. Ruszył w stronę drzwi wyjściowych. Przed jego oczyma ukazał się znów targ, a na nim Arianna która sprzedawała swoje zioła. Sael zastanawiał się po co ona to robi, jeżeli potrzebowała na coś pieniędzy wystarczyło go o to poprosić, lecz w tym samym momencie pomyślał, że niektórzy ludzie nie są zachłanni i zaliczył do nich również ją.
Skręcił w lewo, podążał szeroką, lecz pustą uliczką na obrzeża miasta. Wydawało mu się, że droga do parku z wizji jest bardzo daleka, ale on już się przy nim znalazł. Ku jego zdziwieniu w parku bawiła się gromadka dzieci pod opieką babci, która wyszywała na drutach sweterek dla któregoś z wnucząt. Szedł dalej, skręcił w prawo w alejkę, która prowadziła wzdłuż parku. Dotarł do ławki, miał pewność, że to nie wizja, bo ławka była całkiem pusta.
Sael usiadł na niej, poczuł się tak, jakby był w domu, czuł się po prostu dobrze. Wiedział, że zaraz nadejdzie wizja, lecz się pomylił, siedział chwilę na ławce, wyczekując tego co się stanie. Był wręcz rozczarowany, niby chciał wiedzieć co się wtedy stało, lecz z drugiej strony, musiał pokonać ojca. Postanowił więc, że podąży szlakiem wspomnień dopiero wtedy, kiedy wykona swoje główne zadanie, zabije swego ojca i zasiądzie na czele swojego rodu.
Wstał, ruszył z powrotem w stronę karczmy. Dotarł szybko na miejsce, nie lubił chodzić powoli, niekiedy jednak poświęcał się, aby towarzysz podróży mógł za nim nadążyć. Rozejrzał się i przypomniał sobie, że widział Ariannę na targu, skierował się w jego stronę. Pamiętał ten targ. Jak poprzednim razem, był nim bardzo zafascynowany. Na różnokolorowych straganach, tak jak i poprzednio, były wystawione przepiękne suknie, najlepszej jakości buty i różne inne przedmioty. Zauważył Ariannę niedaleko jakiegoś starego zielarza, kupowała różne zioła, prawdopodobnie za pieniądze zarobione za ich sprzedaż. Sael podszedł do któregoś ze stoisk obok i przyglądał się mieczom, które były na nim wystawione.
- Witam szanownego pana - powiedział z uśmiechem na ustach sprzedawca, tak jakby Sael był jego stałym klientem. - Miecz się podobał? jeżeli nie, mam dla pana ofertę specjalną. - Kupiec wyciągnął spod straganu jakiś zdobiony miecz, lecz Sael nie słuchał, o czym mówi człowiek. Rozglądał się w poszukiwaniu Arianny, ta jak wcześniej była skupiona na ziołach, które chciała kupić. Nagle zobaczył, że skończyła swoje zakupy i zaczęła się rozglądać. Sael myślał, że za innym straganem, lecz ta gdy tylko go zauważyła, podbiegła do niego.
- Arianna
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 56
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Alchemik (człowiek)
- Profesje:
- Kontakt:
Kiedy wypatrzyła Saela w tłumie, podbiegła do niego z uśmiechem. Stał przy stoisku jakiegoś staruszka, który handlował mieczami. Arianna przyjrzała się ostrzom z uwagą. Nie miała pojęcia o tego typu broniach (właściwie o żadnych nie miała), więc wszystkie wyglądały dla niej tak samo. Alchemia była całym jej życiem, na innych sprawach znała się tylko pobieżnie. Ale tak ma chyba każdy.
Sael nie wydawał się zainteresowany słowami mężczyzny przy straganie, więc dziewczyna postanowiła „wybawić” go od paplaniny sprzedawcy.
- Może pójdziemy się gdzieś przejść? – zaczęła niewinnie. Nabrała głośno powietrza i kontynuowała. – Od kupców na targu dowiedziałam się, gdzie jest park. Jeśli nie masz żadnych planów, to może tam pójdziemy? – zapytała. Wiedziała, że Sael zna to miasto i pewnie wie gdzie jest park, a także był już tam. Jednak nie mogła się powstrzymać przed zaproponowaniem mu tego. Co więcej, miała dobry humor, więc beztrosko złapała chłopaka za rękę i ruszyła w kierunku parku.
- To chyba nie jest park. – Zawiedziona dziewczyna rozejrzała się po brudnej uliczce. Była zaśmiecona, zagracona i śmierdziała, jednak najgorsze było to, że była też ślepa. Poczuła coś dziwnego za plecami. Była pewna, że to czyjaś aura. Odwróciła się zaniepokojona. Zobaczyła czworo dobrze zbudowanych, uzbrojonych w miecze mężczyzn. Przypomniało jej się, co Sael mówił o swoim ojcu i wystraszyła się. Instynktownie zaczęła się bronić i bez namysłu użyła magii ognia. Była wystraszona, przez co niewystarczająco się skupiła. Ogień wybuchł tworząc między napastnikami a parą podróżników wysoką ścianę ognia. Wiedziała, że to spowoduje pożar. Nerwowo uczepiła się ramienia Saela.
Płomienie rozprzestrzeniały się w zastraszającym tempie, a Sael i Arianna byli w pułapce. Dziewczyna starała się zachować spokój, jednak mimo to nie przychodził jej do głowy żaden sposób na ucieczkę.
Sael nie wydawał się zainteresowany słowami mężczyzny przy straganie, więc dziewczyna postanowiła „wybawić” go od paplaniny sprzedawcy.
- Może pójdziemy się gdzieś przejść? – zaczęła niewinnie. Nabrała głośno powietrza i kontynuowała. – Od kupców na targu dowiedziałam się, gdzie jest park. Jeśli nie masz żadnych planów, to może tam pójdziemy? – zapytała. Wiedziała, że Sael zna to miasto i pewnie wie gdzie jest park, a także był już tam. Jednak nie mogła się powstrzymać przed zaproponowaniem mu tego. Co więcej, miała dobry humor, więc beztrosko złapała chłopaka za rękę i ruszyła w kierunku parku.
- To chyba nie jest park. – Zawiedziona dziewczyna rozejrzała się po brudnej uliczce. Była zaśmiecona, zagracona i śmierdziała, jednak najgorsze było to, że była też ślepa. Poczuła coś dziwnego za plecami. Była pewna, że to czyjaś aura. Odwróciła się zaniepokojona. Zobaczyła czworo dobrze zbudowanych, uzbrojonych w miecze mężczyzn. Przypomniało jej się, co Sael mówił o swoim ojcu i wystraszyła się. Instynktownie zaczęła się bronić i bez namysłu użyła magii ognia. Była wystraszona, przez co niewystarczająco się skupiła. Ogień wybuchł tworząc między napastnikami a parą podróżników wysoką ścianę ognia. Wiedziała, że to spowoduje pożar. Nerwowo uczepiła się ramienia Saela.
Płomienie rozprzestrzeniały się w zastraszającym tempie, a Sael i Arianna byli w pułapce. Dziewczyna starała się zachować spokój, jednak mimo to nie przychodził jej do głowy żaden sposób na ucieczkę.
- Sael
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 114
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Gdy dotarli w ślepą uliczkę Sael stracił świadomość. Jego ciało pozostało w miejscu, lecz jego umysł znajdował się w białej otchłani, takiej samej jak w jego wizjach. Nie wiedział co się dzieje, nie słyszał nic, zupełnie jakby stracił przytomność. Kiedy odzyskał świadomość znajdował się w jakimś ciemnym, wilgotnym i dusznym pomieszczeniu. Miał związane ręce i nogi, oraz zakneblowane usta. Miejsce to wyglądało jak cela. Naprzeciwko maga znajdowały się niewielkie, lecz masywne drzwi z kratami służącymi jako wizjer. Za nimi było słychać rozmowę kilku mężczyzn, później śmiech, tłuczenie szkła i w końcu krzyki i odgłosy walki. Sael nie wiedział co się dzieje. Bez najmniejszego problemu zdołał uwolnić się z więzów. Zdjął knebel, po czym podszedł cicho do drzwi. Wyjrzał dyskretnie na drugą stronę.
- Jakim trzeba być idiotą, żeby pozwolić uciec jego towarzyszce? - Najlepiej ubrany zbir ze zdobionym mieczem wrzeszczał i tłukł swoich podwładnych. Jednego powalił na ziemie i zaczął kopać, aż ten stracił przytomność. - Dobrze, że przynajmniej macie tego gówniarza. On wam nie próbował uciec?
- Jasne, że próbował szefie, było go trudno złapać nie robiąc mu żadnej krzywdy, ale ostatecznie daliśmy sobie radę. Właśnie dlatego, że skupiliśmy się na głównym celu nie mogliśmy złapać tej ślicznotki. - Jeden z poszczutych oprychów powiedział, żeby załagodzić sytuację. Herszt spojrzał na nich pogardliwie, po czym zwrócił się w stronę schodów, wchodząc na pierwszy stopień odwrócił się jeszcze i powiedział
- Pamiętajcie, że nie może się obudzić, bo pewnie nie będzie miał problemu z wydostaniem się stąd. - Następnie wyszedł. Nastąpiło ogólne poruszenie. Dwaj mężczyźni podnieśli poturbowanego towarzysza i przenieśli go na łóżko, które stało w kącie. Dwaj kolejni podeszli, żeby sprawdzić, czy Sael się już nie obudził. Gdy zbliżyli się do drzwi, te z impetem poleciały wprost na nich wyrwane z zawiasów. Przygnieceni nie mogli się poruszyć, więc mag mógł zająć się dwoma pozostałymi. Wyciągnęli miecze, po czym rzucili się na swojego więźnia. Nie wywarło to na nim żadnego wrażenia, a wręcz przeciwnie. Wypowiedział kilka słów, po czym stopy zbirów wtopiły się w kamienną podłogę. Chwilę później prawie cali byli elementem podłoża, tylko głowy wystawały ponad posadzkę. Huk spowodowany wyważeniem drzwi przywołał kilku kolejnych zbrojnych, lecz ci nie zdołali się dostać do lochów, gdyż Sael wyczarował grubą ścianę, która blokowała zejście ze schodów. Miał chwilę, by pomyśleć co dalej. Nie musiał się martwić o Ariannę, gdyż jak mówili porywacze udało jej się uciec. W takim wypadku mógł zatroszczyć się tylko o wydostanie się z podziemi. Zdecydował, że nie ma się co męczyć z resztą zbirów i po prostu wyjdzie przez ścianę na zewnątrz. Zobaczył swoją torbę na stole, więc wziął ją i wszedł w ścianę jakby to było powietrze. Wyszedł za budynkiem, którym okazały się jakieś stare ruiny przerobione na obóz. Nie wiedział, gdzie ma się teraz udać, więc niezwłocznie udał się przed siebie w stronę jakiegoś lasu.
Tak też zakończyła się ich wspólna przygoda. Nie chcąc narażać Arianny na niebezpieczeństwo nie starał się jej szukać. Podróżuje teraz po lasach ukrywając się przed swoim ojcem i trenując swoje umiejętności.
Saela przygód ciąg dalszy
- Jakim trzeba być idiotą, żeby pozwolić uciec jego towarzyszce? - Najlepiej ubrany zbir ze zdobionym mieczem wrzeszczał i tłukł swoich podwładnych. Jednego powalił na ziemie i zaczął kopać, aż ten stracił przytomność. - Dobrze, że przynajmniej macie tego gówniarza. On wam nie próbował uciec?
- Jasne, że próbował szefie, było go trudno złapać nie robiąc mu żadnej krzywdy, ale ostatecznie daliśmy sobie radę. Właśnie dlatego, że skupiliśmy się na głównym celu nie mogliśmy złapać tej ślicznotki. - Jeden z poszczutych oprychów powiedział, żeby załagodzić sytuację. Herszt spojrzał na nich pogardliwie, po czym zwrócił się w stronę schodów, wchodząc na pierwszy stopień odwrócił się jeszcze i powiedział
- Pamiętajcie, że nie może się obudzić, bo pewnie nie będzie miał problemu z wydostaniem się stąd. - Następnie wyszedł. Nastąpiło ogólne poruszenie. Dwaj mężczyźni podnieśli poturbowanego towarzysza i przenieśli go na łóżko, które stało w kącie. Dwaj kolejni podeszli, żeby sprawdzić, czy Sael się już nie obudził. Gdy zbliżyli się do drzwi, te z impetem poleciały wprost na nich wyrwane z zawiasów. Przygnieceni nie mogli się poruszyć, więc mag mógł zająć się dwoma pozostałymi. Wyciągnęli miecze, po czym rzucili się na swojego więźnia. Nie wywarło to na nim żadnego wrażenia, a wręcz przeciwnie. Wypowiedział kilka słów, po czym stopy zbirów wtopiły się w kamienną podłogę. Chwilę później prawie cali byli elementem podłoża, tylko głowy wystawały ponad posadzkę. Huk spowodowany wyważeniem drzwi przywołał kilku kolejnych zbrojnych, lecz ci nie zdołali się dostać do lochów, gdyż Sael wyczarował grubą ścianę, która blokowała zejście ze schodów. Miał chwilę, by pomyśleć co dalej. Nie musiał się martwić o Ariannę, gdyż jak mówili porywacze udało jej się uciec. W takim wypadku mógł zatroszczyć się tylko o wydostanie się z podziemi. Zdecydował, że nie ma się co męczyć z resztą zbirów i po prostu wyjdzie przez ścianę na zewnątrz. Zobaczył swoją torbę na stole, więc wziął ją i wszedł w ścianę jakby to było powietrze. Wyszedł za budynkiem, którym okazały się jakieś stare ruiny przerobione na obóz. Nie wiedział, gdzie ma się teraz udać, więc niezwłocznie udał się przed siebie w stronę jakiegoś lasu.
Tak też zakończyła się ich wspólna przygoda. Nie chcąc narażać Arianny na niebezpieczeństwo nie starał się jej szukać. Podróżuje teraz po lasach ukrywając się przed swoim ojcem i trenując swoje umiejętności.
Saela przygód ciąg dalszy
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości