Phelan urodził się w Kryształowym Królestwie, jego rodzina była średnio zamożna. Jego ojciec, nosił imię Teofil, prawie przez całe życie był strażnikiem miejskim, lecz przez pewną część swojej młodości podróżował przez świat. Podczas jednej z takich wypraw Teofil poznał piękną Elfkę o imieniu Aoife, późniejsza matkę Phelana. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, iż Aoife była Morską Elfką, a one nie zbyt często pokazywały się w okolicach dużych miast. Niedługo po swym pierwszym spotkaniu Teofil i piękna Elfka stanęli na ślubnym kobiercu. Kilka lat po tym wydarzeniu na świat przyszło ich jedyne dziecko, nadali mu imię Phelan. Na początku nic nie wskazywało na odmienność dziecka, lecz gdy podrosło, jego rodzice zobaczyli, że kolor jego włosów odstaje od normalności. Przeważnie włosy Leśnych Elfów miały ciemne odcienie, takich jak na przykład brąz, natomiast Phelan nosił włosy w kolorze ciemnego chabru.
*** Dzieciństwo***
Z góry dało się słuchać szybkie kroki. Po schodach zbiegł młodziutki Elf o włosach w kolorze chabru i promiennym uśmiechu na twarzy, ubrany był w jasnoczerwoną koszulę i czarne skórzane spodnie, u jego boku wisiał mały mieczyk, a przez ramie miał przewieszony łuk, zrobiony specjalnie dla niego i jego możliwości. Pokonał schody w kilku susach, minął w pełnym pędzie duży pokój i zatrzymał się dopiero w kuchni, by porozmawiać z matką. Ta krzątała się, przygotowując obiad, gdy zobaczyła syna, popatrzyła na niego z czułością, przerwała na chwilę pełnienie swoich obowiązków i powiedziała:
- Niedługo jest obiad, nie spóźnij się — mówiąc to, pogroziła synkowi palcem. Dziecko w odpowiedzi uśmiechnęło się szeroko i wypadło z domu na zatłoczoną ulicę, chwilę później było już za murami miasta. Dotarcie na sekretną polanę, jak nazywali to miejsce Phelan i jego ojciec, było trudne i długotrwałe. W końcu młody Elf znalazł swoją małą arenę ćwiczeń, był tam worek przywiązany do gałęzi drzewa, który służył do polepszania swoich zdolności łuczniczych, małe paliki różnych wielkości i szerokości, te służy do poprawiania równowagi, i w końcu stary manekin ćwiczebny, którego przyniósł Teofil z areny ćwiczeń strażników miejskich. Nie marnując czasu, Phelan wziął się za pierwsze z ćwiczeń... Zakończył trening po kilku godzinach, był zmęczony i obolały, pobiegł do domu, ile miał jeszcze sił. Wbiegł do środka, a tam czekał na niego ojciec wraz z matką, nie mieli zbyt przyjaznych min, ale Phelan jak zwykle wybrnął z takiej awantury bez większego szwanku. Usiadł przy stole i zjadł obiad, następnie posprzątał i zmył naczynia. Potem znów zasiadł przy stole, wyjął szkicownik i zaczął rysować niezwykły kwiat, który znalazł w Szepcącym Lesie. Po wykonaniu rysunku czekały go lekcje czytania i pisania oraz matematyki i etyki.
Na takich zajęciach opierało się całe dzieciństwo Phelana, raz na jakiś czas wyruszał wraz z ojcem do lasu, aby Teofil, opowiedział swemu potomkowi o cudach i tajemnicach tego miejsca. Nie jednokrotnie też ćwiczyli mowę zwierząt, rozmawiając ze zwierzyną lub z ptakami. Po skończeniu 15 lat Phelan zaczął nauki u miejscowego alchemika. Uczył się tam o różnych roślinach i ich właściwościach, głównie tych leczniczych. Uczęszczał również na ćwiczenia szermierki do przyjaciela Teofila, podczas 5 lat młody Elf zrobił olbrzymie postępy w walce.
*** ''Magiczna'' Przygoda***
Phelan przechadzał się leśną ścieżką, szukając roślin potrzebnych na miksturę i ciesząc się pięknym dniem. Wszedł na niewielki wzniesienie i zobaczył wiat, którego szukał. Zerwał go ostrożnie i włożył do torby, kątem oka złowił ruch na pobliskiej polance. Szybko ukrył się w krzakach, jego zielona peleryna idealnie zlewała się z krzakiem, napiął łuk i czekał na rozwój wydarzeń. Na polanę wchodziło dwóch mężczyzn, wlekąc za sobą zakneblowanego jegomościa. Ów pan wyglądał na jakieś 50 lat, zdradzały to jego siwe włosy. Jeden z bandytów wyciągnął nóż, aby wykonać wyrok na porwanym, wtedy Elf, siedzący w ukryciu, napiął łuk i wypuścił jedną strzałę, która ze straszliwą precyzją trafiła draba z tuż pod łopatką. Zraniony człowiek zawył z bólu, broń wypadła z rąk bandziora i upadła na ziemię. Kompan trafionego osłupiał, ale trafo to tylko krótką chwilę, szybkim skokiem znalazł się za drzewami, unikając drugiej strzały. Zostawił towarzysza i uciekł gdzieś w las. Phelan czekał czy coś się jeszcze stanie, ale nie wydarzyło się nic, opuścił swoją kryjówkę i podszedł do starszego mężczyzny. Przeciął więzy i wyjął knebel z ust porwanego, potem przybliżył się do oprycha, wciąż celując do niego z łuku, i kazał mu wstać i wyciągnąć ręce. Typ posłusznie podniósł się z ziemi, pomimo że jego cały bark zdobiła krew, dał się związać swojej niedoszłej ofierze. Uratowany starzec okazał się magiem, zresztą bardzo hojnym magiem, który za uratowanie życia podarował Elfowi zaczarowany miecz i tarczę. Zauważył też, że Phelan wykazuje też umiejętności magiczne zdolności więc Hejron, bo tak miał na imię mag, zgodził się zostać jego nauczycielem. Elf miał wtedy 21 lat. Wtedy Elf przerwał pracę i naukę u alchemika.
***Początek wędrówki ***
Phelan po skończonych naukach u Hejrona miał już 41 lat, wtedy zaczął szukać kolejnej pracy. W tym pomógł mu Teofil, uruchomiając swoje znajomości i przyjmując syna do straży miejskiej. Życie młodego Elfa uległo codziennej rutynie i było takie przez długie radosne 79 lat. Podczas nich Phelan ciągle rozwijał swoje umiejętności fechtunku i łucznictwa oraz rysownictwa. W końcu jednak wpajana od dzieciństwa przez ojca, ciekawość świata w końcu przełamała lęk przed reakcją matki. Ta nie chciała się z początku zgodzić, lecz Phelan wraz z Teofilem ubłagali ją, aby zmieniła zdanie. Nazajutrz Phelan włożył płaszcz i stalowy naramiennik, wziął magiczny miecz i tarczę, zarzucił łuk przez plecy i ruszył w nieznany świat.